Mgielne Słoneczko cz. 1

Gdy mama czesała moje włosy w warkocze, a za oknem słoneczko tańczyło radośnie mrugając do mnie swymi promieniami, które przeskakiwały z jednego oka na drugie, bo poruszała moją głową, gdy mnie czesała, oddychałam spokojnie. Wyobrażałam sobie wtedy, że kiedyś i ja będę takim słoneczkiem, które zaświeci dla tego jedynego. I będę dla niego piękna.
Mama zawsze powtarzała, że piękno jest w nas, lecz sama dokładnie nie umiała tego sprecyzować. Nie wiem, może moje wnętrze było piękne, ale nie tak piękne jak wnętrze Słoneczka. Ono zawsze było gorące i biło radością dla każdego. Ukazywało wszystko, co ma najlepsze i zawsze tak było. W ciele człowieka rodziło się takie małe pragnienie i przekonanie, że wszystko zawsze może być lepsze, gdy tylko tego zechcemy. Magia nie jest w latających dywanach, tylko w nas samych. Nigdy nie nauczymy się latać, ale możemy przynajmniej spróbować żyć tak lekko i ciepło jak to słoneczko. Do każdego możemy przesłać swój uśmiech i rozłożyć ramiona, aby czuł, że i on może czuć się bezpieczny.
Gdzie się podziałaś Słoneczko, kiedy tak bardzo potrzebuję ciebie i twojego ciepła? Wielbiłam ciebie latami, póki rosłam i byłam bezpieczna w czterech ścianach naszego malutkiego domku. Gdzie się podziałaś Słoneczko, kiedy ziąb nastał na dworze i pokrył drobną ziemię płachtą z chłodnej waty i bólu? Słoneczko, byłaś mi przyjaciółką na dobre i złe. Ja wybaczałam tobie niezdarne promyczki, które nie zawsze mnie dosięgały, a ty wybaczałaś mi moje nieobecności pod zaciemnionym niebem w chłodne dni i noce.
Może to śmieszne, ale mam tyle wspomnień z dzieciństwa z tobą Słoneczko i z mamą. I obie kojarzycie mi się z radością i ciepłotą dnia. Choćby mróz pokrył warstwę ziemi, ty nadal trwałaś i trwała moja mama. Słoneczko, rozjaśnij moje niebo i przywróć wspomnienia z dzieciństwa, których tak bardzo teraz potrzebuję. Chcę pamiętać wszystko i nic zarazem. Chcę pamiętać mój pierwszy uśmiech i łzę niezdarnie skapująca z policzka. Chcę wiedzieć, czy ktoś mnie kiedyś kochał, czy tylko była to mgielna warstwa tych wspomnień, które sobie sama stworzyłam?
Ach, Słoneczko…
Przynajmniej przywróć mi mamę…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 438 słów i 2300 znaków, zaktualizowała 26 paź 2018.

2 komentarze

 
  • AnonimS

    Chyba nie zrozumiałem przekazu . Dlatego usunąłem poprzedni komentarz. Pozdrawiam

    25 paź 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Przekaz będzie. Wkrótce...:-)

    26 paź 2018

  • AuRoRa

    Wzruszające, można się zastanowić nad życiem. Utrata bliskich to cios.

    25 paź 2018

  • Ewelina31

    @AuRoRa Często męczący najbliższych najbardziej

    26 paź 2018