Mgielne Słoneczko cz. 3

W głowie mi szumi od pomysłów związanych z tym mężczyzną. Jego kasztanowe włosy, lekko zachodząca grzywka na oczy, której nie potrzeba poprawiać. Kłąb migoczących gwiazdek mam przed oczami, kiedy niemal śpiewnym ruchem opadam na swoje łóżko. Nawet i one teraz wydaje mi się być miękciejsze niż wcześniej. Satynowa poduszka sama pieści mi uszka, niczym dotyk warg tego przystojniaka w moich myślach. Och, jak pięknie by było, gdyby się domyślił, że darzę go wspaniałym uczuciem. Moglibyśmy w nieskończoność pieścić się dotykiem naszych dłoni, przy czym każdy dotyk byłby nie mniej naelektryzowany niż pastuch na wzgórzu. Pora jesienna w niczym by nam nie przeszkodziła. Kwiaty wciąż jeszcze byłyby w pełni rozwinięte i być może podałby mi jedną ze stokrotek z nieśmiałym uśmiechem. Podziękowałabym mu szczerością na twarzy i zachwytem w sercu rzucając swoje dłonie na jego ramiona. Być może nawet przewrócilibyśmy się na ziemię, która oplotłaby nas swoją kończącą się zielonością, a biały puszek spadający z liści, kołysałby nas w zwariowanym rytmie zachwytu. Och, może nawet by mnie pocałował, ścierając niewidzialną płachtę na mych ustach, czym zaznaczyłby, że był tam pierwszy. Śniłabym o tym pocałunku każdej nocy aż kręciłoby mi się od tego w głowie. Szeptałabym mu na uszko słodkie słówka, które sprawiałyby mu nie tylko radość, ale i uwielbienie. Być może byłby mną zauroczony równie mocno, co ja. Być może i on marzyłby o naszym pierwszy pocałunku i poczułby go niczym muśnięcie skrzydeł motyla na skrawku dłoni.
Och, to wszystko jest takie romantyczne! Obym tylko nie onieśmieliła go swym uczuciem. Nie chciałabym go spłoszyć zbyt szybko, bo tego bym nie zniosła. Nasza miłość przetrwałaby setki tysięcy lat, gdybyśmy tylko tego zechcieli.
Ja bardzo bym tego chciała.
Póki co, leżę w swym łóżku rozpamiętując tą cudowną chwilę, kiedy mogłam go poobserwować.
Niestety moje marzenia przerwał nagły podmuch wiatru wpadającego przez otwierane właśnie drzwi. Nie trzeba było długo czekać, żeby do mojego pokoju wpadła niczym piorun gorącego lata moja siostra Patrycja.
- No tak, ty jak zwykle tylko leżysz i marzysz o niebieskich migdałach! A pomyślałabyś o tym przystojniaku, który wygina się na dworze niczym Arnold Schwarzenegger!
Och, Patrycha potrafiła zawsze popsuć każdy nawet najbardziej romantyczny nastrój.
- No i co z tego? I tak jest sporo od ciebie starszy- odparłam zaraz prostując się na łóżku.
- Starszy właśnie musi być! Zresztą, co ty tam wiesz o mężczyznach. Ja miałam już niejednego i wiem, co oznacza, gdy mężczyzna patrzy na mnie dłużej niż pół sekundy- odparła chamsko prostując swoje wypukłe już piersi.
- Masz przecież dopiero dwanaście lat- sprecyzowałam wstając z łóżka.
- No i co z tego? U kobiety nie liczy się wiek, tylko dojrzałość seksualna dzieciuchu. Ty nigdy nie będziesz wiedziała, co to jest, bo ci rodzice i tak nie pozwolą na chłopaka. Do końca życia będziesz siedziała w tej ruderze wyglądając tęsknie przez okno, podczas gdy ja zdobędę sławę i pieniądze!
Podeszła do okna odsłaniając firankę tak, aby ktoś mógł ją zobaczyć. A potem pomachała dłonią i wyszczerzyła swoje zęby nie zapominając o piersiach, jakby tym atutem chciała zdobyć każdego mężczyznę.
- Widzisz tego ogrodnika? I on na mnie leci. Już ślini się na mój widok, a w gaciach ma pewnie mokro…
- Patrycha! Przestań opowiadać takie obrzydłe rzeczy! Gdyby tata cię usłyszał…
Nie dokończyłam, bo zaraz mi przerwała.
- To co? I tak kocha mnie bardziej niż ciebie. Ty niczego nie potrafisz robić doskonale, a ja tak. To dlatego pozwala mi się spotykać z chłopcami, a tobie nie, choć jesteś ode mnie starsza o rok. I pewnie głupsza- dodała chichocząc.
- Wyjdź z mojego pokoju!- Krzyknęłam podchodząc do okna przypadkiem, aby ujrzeć, czy faktycznie on tam stał i ją widział.
- A widzisz? Wiem, że tobie się on podoba, ale i tak nigdy na ciebie nie spojrzy!
- Wynoś się stąd!- Krzyknęłam, po czym z diabolicznym uśmiechem Patrycha opuściła mój pokój. Zamknęłam za nią drzwi, aby czasem nie wróciła. I tak już zbyt wiele powiedziała. A on faktycznie tak stał. Gdy ujrzałam, że spojrzał w moje okno jeszcze raz, natychmiast zasłoniłam się firanką i znów opadłam na łóżko. Tym razem jednak nie ze szczęścia, tylko z rozpaczy.
Och, jak ja nienawidziłam swojej siostry!

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 863 słów i 4580 znaków.

1 komentarz

 
  • AuRoRa

    Romantyczna dusza, świetne opisy zauroczenia i marzeń o wielkiej miłości. Siostra wydaje się zadufana w sobie i pewna swoich atutów. Nie wiadomo co na to ten o kasztanowych włosach ;)

    3 sty 2019

  • Ewelina31

    @AuRoRa dzięki

    28 sty 2019