Kobiety IV Nieznajoma

Katy wychodzi z mojego apartamentu, zanim zdążę cokolwiek powiedzieć. Obrzuca mnie rozczarowanym spojrzeniem i choć widziałem już wiele smutnych par oczu, coś w dole brzucha ściska mnie i zabiera oddech. Ubiera się i wychodzi, nie mówiąc kompletnie nic.  
Gdyby mogła, pewnie zabiłaby mnie wzrokiem, a ja pewnie bym jej na to pozwolił.  
W sumie, co tu jest do powiedzenia?
Po raz kolejny wychodzę na dupka bez skrupułów.
Najpierw zapraszam, gwarantuję niezapomnianą noc, a potem, gdy dzwoni telefon i słyszę po drugiej stronie ten seksowny głos, tracę grunt pod nogami, a wszystko wokół staje się nieistotne. Zapominam, że miałem ochotę na przyjemną kąpiel z właścicielką wspaniałych piersi i wszystko, no cholera wszystko idzie w niepamięć i przestaje być ważne, gdy przypominam sobie o tych pięknych, uśmiechających się, zielonych oczach.  
Emma wydaje się być kobietą z górnej półki, która w jakimś niewielkim stopniu dała mi do zrozumienia, że nie jest mną zainteresowana w taki sposób, w jaki chciałbym, aby była. Być może jest to tylko maska, blokada, bym przesadnie nie mógł się do niej zbliżyć, ale chcę tego.  
Cholernie pragnę ją wziąć w swoje posiadanie.  
Jej niedostępność i nieprzewidywalność intryguje mnie coraz bardziej i coraz bardziej do niej przyciąga. Czasem niepokoję się, w jaki sposób działa na mnie, na moje zmysły, myśli, ale potem przypominam sobie, że tak naprawdę chcę od niej tylko jednego i cały niepokój znika.  
Do czasu.



Budynek wydaje się być lekko podstarzały, ale jednocześnie stara kamienica ma swój urok. Zastanawiam się, dlaczego właściwie wybrała to miejsce. Gruby portfel na pewno umożliwia jej kupno jakiegoś luksusowego domu, bądź apartamentu podobnego do mojego.  
Nie dziwi mnie to jednak, w końcu wyróżnia się na tle tych wszystkich bogatych, do przesady słodkich blondynek z napompowanymi cyckami. Świadomie, bądź nieświadomie pokazała to już na pierwszym spotkaniu, zachowując pokerową twarz.  
Wysłała mi smsa z adresem. Dzwonię domofonem we wskazany numer, a nim zdążę wziąć kolejny oddech, ciężkie drzwi ustępują z cichym zgrzytem.  
Drewniane drzwi malują się, jak labirynt przed moimi oczami, więc pozwalam nogom odnaleźć drogę. Naciskam srebrny dzwonek. Mam wrażenie, że te kilka sekund czekania dłuży się w nieskończoność.  
Jej postać wita mnie w drzwiach. Ciemna grzywka przysłania jedno oko, a usta uśmiechają się na mój widok. Ma na sobie jedynie szlafrok, który odsłania opalone, szczupłe uda a w ręku trzyma kwadratową szklankę. Upija łyk whiskey i wpuszcza mnie do środka.  
- Nie kazałeś mi długo na siebie czekać - nie umyka jej żaden szczegół.  
Obserwuje, jak ściągam czarny, sięgający ud płaszcz i skórzane buty.  
- Nie chciałem, żebyś za bardzo tęskniła - rzucam zadziornie i tak, jak myślałem, wywołuję tym na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech.  
- Doceniam troskę - szepcze, po czym zaprasza mnie w dalszą część przyjemnego dla oka pomieszczenia.  
Na stole dostrzegam porcelanowe naczynie, dwa talerze i dobrą whiskey. Podążam za jej kruchą sylwetką, obserwując pośladki, których zarys pojawia się z każdym postawionym przez nią krokiem. Tak, zdecydowanie kobieta demon.  
- Siadaj, przebiorę się tylko. Nie spodziewałam się tak szybkiej odpowiedzi - wskazuje niebieski fotel, a ja mam ochotę wziąć ją po prostu na tym stoliku. Dobrać się do niej i smakować, jak upolowaną zwierzynę. Nie musi się przebierać. Wygląda tak cholernie seksownie, kiedy na jej twarzy nie widzę ani grama makijażu. Jest naturalna, ale w tej naturalności czai się diabeł. Widzę to, cholera widzę w tych oczach mieniące się iskierki.  
- Dobrze - kiwam głową, starając uspokoić swoje rozbiegane myśli, choć tak naprawdę jedyne, na co mam ochotę, to nie na whiskey, ale na jej ciepłe, jędrne ciało, które mogłoby wyginać się pod wpływem mojego dotyku.  
Kilka minut później pojawia się w luźnym dresie. Koszulka opina tylko niewielki biust, ale mimowolnie działa na wyobraźnię. To całkiem zabawne. W tym luźnym, szarym materiale wygląda seksowniej niż te wszystkie laski, które przewijają się, pojawiają w miejscach, w których przebywam, do których chodzę.  
- Nikt inny nie chciał ci potowarzyszyć? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć - uśmiecham się, sącząc nalanego przez siebie drinka. Siada na fotelu po turecku. Jesteśmy na przeciwko siebie, jakby dzieliła nas jakaś niewidzialna bariera. Przechyla głowę i podąża moim przykładem, przykłada szklankę do ust.  
- A co, jeśli miałam ochotę tylko na twoje towarzystwo? - zielone oczy kokietują mnie, nie przestając się we mnie wpatrywać.  
- Jeśli faktycznie tak jest, to cóż mogę powiedzieć? Bardzo mnie to cieszy.
Pragnę się do niej zbliżyć, pocałować te miękkie wargi, przytłoczyć swoim ciężarem i zatracić się w niej bez reszty, ale jakaś dziwna siła odpycha mnie od tego pomysłu najsilniej, jak potrafi.  
Jest inna.  
Cholernie mnie do niej ciągnie, a jednocześnie mam ochotę stąd wyjść i wrócić do piersi Katy.  
Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Nie wiem czy potrafię wytłumaczyć teraz cokolwiek.  
- O czym myślisz? - uśmiecha się leniwie, a ja przypominam sobie to pytanie, które zadałem jej, kiedy siedzieliśmy w knajpce i chciałem być z nią do końca szczery. Zaryzykowałem i nie udało się. Tym razem nie chcę popełnić kolejnej gafy i niepokoi mnie to, że przejmuję się tym, co sobie o mnie pomyśli.  
- Zastanawiam się czy sama projektowałaś wystrój tego mieszkania - kłamię bez zająknięcia, ale w jej oczach pojawia się kolejny błysk i nie jestem pewien czy wybrnąłem z tego cało.  
- Chcesz mnie zerżnąć. Tu i teraz - lekceważy moją odpowiedź. Te słowa w jej ustach brzmią, jak nagroda. Sam jej głos podnieca mnie do tego stopnia, że czuję, jak w uszach przelewa się krew a spodnie mimowolnie podnoszą.  
- Emma...
- Twoje oczy mówią więcej niż usta. Jesteś, jak dobra książka, z której mogłabym wyczytać więcej niż ktokolwiek mógłby o tobie powiedzieć. Zgrabne metafory, ale jednocześnie banalna prostota, potrzeba, rosnące podniecenie, pożądanie, instynkt - przerywa mi, choć nikt nigdy tego nie robił, a ja tego bardzo nie lubię, do teraz. - Gdybyś mógł, już dawno wziąłbyś mnie na tym stole, blacie w kuchni i w innych, różnych zakamarkach tego mieszkania. Jednocześnie boisz się mnie, Gerard. Widzę to, siłujesz się ze sobą i zachodzisz w głowę czy zostać tu ze mną, czy wrócić do mieszkania, gdzie pewnie czeka na ciebie kolejna kobieta, a jeśli nie czeka, to pewnie znajdzie się jakaś po drodze. To przykre, Gerard. Przykro mi, że musisz posuwać się tak daleko, jednak najsmutniejszym faktem jest to, że sam siebie okłamujesz. To wcale nie daje ci szczęścia. Chwilowa przyjemność jest dla ciebie, jak poranny prysznic, toaleta, rzucane w pracy powitanie. Nic nadzwyczajnego, monotonia - urywa, biorąc porządnego łyka ze szklanki, wykrzywia się i odstawia ją z powrotem na stolik. - Nikt nie może zarzucić ci braku inteligencji, taktu, dobrego wyglądu, statusu, humoru, siły, a jednocześnie ty, poważny, zaradny Gerard, boisz się miłości. Boisz się zakochać, przywiązać do kogoś. Wolisz nowe twarz, nowe cycki, nowe tyłki, które umożliwiają ci chwilową odskocznie. Zastanawiam się, co musi pojawiać się w twojej głowie na widok kobiet, skoro tak uparcie od nich uciekasz po spędzonej nocy. Ktoś musiał cię porządnie zranić, Gerard - jej przenikliwe oczy sprawiają mi ból, gdy na mnie spogląda.  
Czuję się nagi, ale nie chodzi tu o fizyczność.  
Rozebrała mnie z moich słabości i wyłożyła je z nieopisaną łatwością na tym szklanym, pieprzonym stoliku.  
Złość, która kumuluje się z każdą sekundą w moim ciele sprawia, że mam ochotę ją znienawidzić i wyjść stąd, a jednocześnie wciąż chcę ją po prostu zerżnąć.  
- Zaprosiłaś mnie, żeby urządzić tu psychoanalizę? - mój ton jest chłodny, a oczy zwężają w szparki.  
Po prostu śnię, cholera śnię. Ona się uśmiecha, a potem śmieje, nie powstrzymując cisnącego jej gardła rozbawienia.  
- Zapalmy i przewietrzmy się. To dobrze nam zrobi - obraca się w poszukiwaniu paczki papierosów w czarnej torebce. - Dobrze wiesz, że nie miałam niczego złego na myśli, Gerard. Po prostu wiedz, że jeśli jesteś tutaj tylko po to, by wejść we mnie i wyjść, to równie dobrze możesz to zrobić przez te drzwi - dodaje, studząc moje pożądanie i ochotę na jej seksowne ciało.  
Niech ją szlag. Pyskata i stanowcza.  
- Nie mam na ciebie ochoty - odpowiadam szybko, za szybko, co nie umyka jej uwadze.  
- Dobrze, tym lepiej - uśmiecha się, po czym wkłada papierosa do ust, bierze w niewielką dłoń zapalniczkę i kieruje się w stronę balkonu.  



Kolejny drink. Kolejny. Kolejny. Następny.
Zapominam już, że miałem ochotę stąd wyjść.  
- Czemu chciałaś, abym tu przyszedł, skoro masz mnie za napalonego dupka? Niebezpieczna decyzja - pytam, nie mogąc znieść tej nieświadomości. Ciekawość skręca mi kiszki.  
- Lubię cię, to wszystko i nie mam cię za dupka - odpowiada zręcznie, uważnie przyglądając się moim lekko pijanym oczom.  
- Dlaczego nie poszłaś do konkurencji ze sprawą rozwodową? Słyszałem, że z nimi współpracujesz. Chyba nie są zadowoleni z twojej decyzji a może o niej jeszcze nie wiedzą - moje słowa wcale jej nie zaskakują. Wygląda, jakby spodziewała się, że w końcu się dowiem. Od niej, bądź od kogoś, ale prędzej z innego źródła.  
- Podobno jesteś inteligenty, Gerard a skoro potrafiłeś mnie prześwietlić, to równie dobrze wiesz, kim jest mój mąż - chichocze, ale ten chichot nie ma nic wspólnego z bezmyślnym piskiem innych, głupiutkich dziewcząt.  
- Nie rozumiem - marszczę brwi, starając sobie przypomnieć, co mówił na jej temat Jeremy.
Error.
- To Tommy Scott - uśmiech nie schodzi jej z ust, a ja zamieram.  
Cholera.  
Właściciel wspomnianej kancelarii i zarazem mój największy wróg. Nie mogła wybrać lepiej.



Nie zamawiam taksówki, choć jest dokładnie sześć po drugiej.  
Emma nalegała, aby został, ale wizja samotnej kanapy prowadziła raczej do depresji niż dobrego snu. Za bardzo kusiło mnie jej ciało, kiedy pochylała się i wskazywała na nią z niebieskiego fotelu. Mimo dresu i tak zauważyłem kawałek jej uwolnionych od stanika piersi.  
Co z tego, skoro nie mogłem ich nawet dotknąć?  
Spacer ma ukoić splątane myśli, ale jej słowa, które padły tam, na górze kotłują się mimowolnie w głowie. Boli. Trochę. Ociupinkę.
- Zgubiłeś się? - do moich uszu dolatuje ciepły, kobiecy głos.  
Ciemne oczy. Spory nos. Kilka pieprzyków obok wydatnych ust.  
- Nie, wracam do domu - odpowiadam, choć wcale nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Chcę być sam, po prostu kurwa sam.  
Czuję, jak odwraca mnie do siebie i bez ostrzeżenia, nagle, gwałtownie wpija się w moje usta. Pocałunek jest mokry, śliski. Wyczuwam w jej oddechu chmielową woń i goryczkę na języku, który próbuje penetrować moje podniebienie. Odpycham ją od siebie, a jej niezadowolony wyraz twarzy wkurwia mnie jeszcze bardziej.  
Popycham jej drobne ciało na zimny, odrapany murek i wpatruję w czarne oczy. Przestraszone oczy. Znów dominuję, znów czuję ten cholery triumf. Zapominam o słowach Emmy i wszystko wraca na stare tory.  
Nieznajoma nie mówi nic, ale to sprawia mi nieopisaną przyjemność.  
Rozrywam jej czarną koszulę, słysząc, jak małe guziki spadają dźwięcznie na beton. Obracam małe ciało tyłem do siebie, przytrzymując ją za szyję. Widok czerwonego policzka muskającego chłodny murek sprawia mi satysfakcję. Gwałtownie ściągam z jej tyłka czarne spodnie, słysząc jak ciężko oddycha. Przyciskam ją do siebie. Rozpinam rozporek. Przygryzam płatek ucha i tak trzymając wciąż jej szczupłą szyję, mocno, brutalnie w nią wchodzę. Jęczy. Brzmi, jak pozwolenie.
Zatracam się w tym, zamykając oczy. Pieprzę ją, jak naćpany królik. To nie jest seks, o jakim marzą kobiety. To nie jest seks, o jakim marzą mężczyźni. Wyżywam się na tym kruchym ciele, mając nadzieję, że razem z orgazmem uwolnię się od tych wszystkich linek, które przyczepiła mi Emma. Wbijam się w nią głęboko i mocno, nie reagując na coraz głośniejsze krzyki.  
Jestem w transie. Nie zatrzymuję się nawet na moment, czując, jak łzy próbują zmoczyć moje rozpalone policzki. Jestem pusty i bezradny, jak jeszcze nigdy wcześniej nie byłem.  
Chryste, co ja kurwa robię?
Te słowa dochodzą do mnie dopiero, kiedy orgazm wstrząsa moim ciałem, ale nie odczuwam żadnej przyjemności. Stoję, wypełniając ją od środka, a ona wciąż jęczy.  
Pustka. Cholerna pustka.  
Zapinam rozporek i osuwam się na ziemię, nie powstrzymując już łez.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne i erotyczne, użyła 2301 słów i 12984 znaków, zaktualizowała 26 sie 2017.

2 komentarze

 
  • agnes1709

    NAćpanego królika na lolu jeszcze nie było, szacun więc ogromny, proszę Pani:lmao: :bravo: pomijając fakt, że laska zaraz wystawi mu rachunek:lol2:

    26 sie 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 no to w końcu się pojawił, haha :D szaleńczy, erotyczny królik i do tego naćpany na maksa :D A co do laski, wliczy się w koszty :P

    26 sie 2017

  • agnes1709

    @Malolata1 W sumie naćpany królik na ulicy, czy pijany zając w kapuście, różnica niewielka - to podobne ssaki:D:D:D

    26 sie 2017

  • Petrix

    Doprawdy bardzo ciekawe opowiadanie :)
    Mam wrażenie, że to jest nawet erotyczno-psychologiczne
    Zaskakujące jest dla mnie, że w ciągu 4 części, a w życiu bohatera to kilka - kilkanaście dni, aż tak się zmienił. Widać, że Emma namieszała nie tylko w jego życiu, ale chyba także i w jego osobowości. Swoją drogą ciekawe co planuje Emma, gdyby zwykły rozwód to nie musiała by go zapraszać do siebie by dotrzymał jej towarzystwa. A z drugiej strony daje jasne sygnały, że jest bystrą kobietą i nie interesuje ją zwykły przygodny seks ...
    Ostatnie słowa w tej części ukazują mi tak jakby obraz starego dryfującego okrętu, bez załogi tylko z Kapitanem będącym na krańcu wytrzymałości psychicznej z powodu zgubienia się na oceanie ...
    Liczę, że będziesz udostępniać kolejne części, bo jak dla mnie jest ono godne polecenia ;)
    Czekam na kolejną część :)

    26 sie 2017

  • Malolata1

    @Petrix słuszna uwaga. Niektórzy ludzie mają wielką moc uzdrawiania, a poza tym, jeszcze nikt tak dosadnie nie powiedział mu tego, co o nim myśli no i na dodatek kobieta, do której ma słabość.  
    Tak, zdecydowanie końcówka wygląda tak, jak mówisz. Chwilowe załamanie i samotność, ukazanie totalnej bezradności bohatera. Jasne, że będę udostępniać. Nie myślałam, że opowiadanie spotka się z takim miłym odbiorem. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

    26 sie 2017

  • Petrix

    @Malolata1 dlatego ja uwielbiam ludzi mówiący w prost to co myślą :)
    I opowiadanie tak dobre, że pozwolisz, że zaznajomię się z resztą Twojej twórczości ;) lekkiego pióra życzę :)

    26 sie 2017

  • Malolata1

    @Petrix no jasne i będzie mi niezmiernie miło! Dziękuję! :D

    26 sie 2017