Teen Wolf cz. 1

Scott był u siebie w pokoju gdy usłyszał hałas dobiegający z balkonu. Było po dwudziestej trzeciej, a jego mamy nie było, bo miała nocną zmianę w szpitalu. Rozejrzał się po pokoju i zauważył kij bejsbolowy, który dostał od Stilesa. Niewiele myśląc z "bronią" w ręku poszedł sprawdzić kto lub co wywołało taki hałas. Schodząc po schodach zobaczył cień, który z każdym krokiem się do niego zbliżał.
- Hej Scott! Jesteś w domu? - Serce się mu prawie zatrzymało gdy zobaczył swojego najlepszego kumpla. Był w takim szoku, że nie zauważył, iż jego przyjaciel coś mówi.
- Ej stary po co Ci ten kij? - Stiles był nie wzruszony swoim zachowaniem, bo uważał je za normę.
- Ty debilu. Prawie zawału dostałem takiego hałasu narobiłeś. - Szesnastolatek był mega wściekły.
- Scotty nie nie denerwuj się. Mam mega newsa. Mój ojciec dostał zgłoszenie, że znaleziono ciało przecięte na pół, a właściwie jego dolną część.- Był tak podekscytowany, że w jego oczach pojawiły się iskierki podniecenia.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  
Chłopcy poszli do lasu i szukali miejsca gdzie będzie policja. Po 15 minutach znaleźli się obok miejsca zbrodni. Ich pech polegał na tym, że szeryf Stilinski zauważył swojego syna, ale Scotta na szczęście nie.  
- Stiles co ty tu do cholery robisz i gdzie schował się twój przyjaciel? - Z własnego doświadczenia wiedział, że tam gdzie jego syn tam i McCall.
- Scott? Został w domu, a ja przyszedłem spytać, o której kolacja. Więc o której?- Chłopak jak zwykle udawał głupiego, co rozbawiło Scotta, który schował się za drzewem. Gdy uznał, że szeryf jest zbyt zajęty ochrzanianiem swojego, ukachanego synka aby go zauważyć zaczął uciekać. Biegł kilka minut gdy coś w niego uderzyło. Poczuł silny ból w boku, ale był tak przerażony, że tylko się podniósł i dalej uciekał ile sił w nogach.  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisać dalej czy nie warto?