Od zawsze uwielbiałam mojego ucznia – Maurycego. Nieustannie wpatrywał się we mnie, zawsze się pesząc. Lubiłam to. Gdy chorował i opuścił kilka lekcji, zaprosiłam go do siebie do domu, żeby mu wytłumaczyć zaległy materiał. Postanowiłam zapomnieć staniczka… i założyć moją ulobioną bluzeczkę…
Lekcja prowadzona wtedy, to była prawdziwa przyjemność…
Zgadnijcie? Jak przebiegła lekcja?
Jeśli ktoś ma jakieś typy, pomysły… proszę, niech wpisuje w komentarzach…
No i tradycyjnie przepraszam za formułę – tej miniaturki nie traktujmy jak rozbudowane opowiadanie.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
nanoc
Śliczna nauczycielka i cycunie mmm.......
enklawa25
enklawa25