Virtual seks - preludium akcji właściwej

Dotychczas przełamała dla mnie dwie bariery.

Pierwszą, było założenie komunikatora, dzięki któremu mogliśmy się codziennie widywać. Właściwie fakt, że potrafiła uciec do łazienki na każde moje wezwanie, mógłbym policzyć jako drugą barierę. Nie o punkty jednak chodziło, więc policzyłem dopiero, gdy naga stanęła przed ekranem komputera.  

Nie musiałem wymyślać. Pierwsze kilka minut minęło bez słów. Obserwowałem każdy detal ciała, na które miałem coraz większą ochotę. Widziałem, jak kurczą się jej sutki, smagnięte gorącem mojego spojrzenia. Wręcz widziałem ślad, który pozostawiałem oczami. Gdyby był widoczny permanentnie, przypominałby lekką szarfę, półprzezroczystością owijającą jej ciało w pięknej dysharmonii.  

- Odwróć się.

Bez słowa spełniła moją prośbę. Miałem wrażenie, że uzależniła się w ciągu wirtualnych spotkań od moich oczu. Nie spuszczała z nich wzroku, wypinając się na skórzanym fotelu. Kręciła biodrami, spinając okrągłe pośladki i wiedziała, jak mi sprawić przyjemność.

- Kiedy tylko cię dorwę na żywo, będziesz piszczała… - myślałem niejednokrotnie, zaciskając zęby.  

Pragnąłem jej do bólu. Nie wiedząc, co będzie dalej, byłem pewien, że spotkamy się przy najbliższej okazji. Czekałem na to, szykując się jak tygrys do skoku. Ciągłe napięcie towarzyszyło mi nawet w snach, w których wielokrotnie gwałciłem jej usta, zalewając niekończącym strumieniem gęstej spermy.  

Dzisiaj właśnie z takim snem się obudziłem.

Klęczała pod stołem w publicznym miejscu.  

Co prawda w cieniu, lecz wytrawne oko, takie jak moje, lub Steviego Wondera, mogło z łatwością wypatrzyć seksualny aspekt przybranej przez nas pozy. Ssała mnie, głęboko zatapiając kutasa w ustach.  

Aż do bólu.  

Jakby przepraszając mnie za każdy dzień, który nas od siebie oddalał. Choć zazwyczaj trudno mi tak skończyć, zważywszy na tempo pieprzenia, do którego przywykłem. Zastanawiam się, jak sobie z tym poradzę "na starość”, cholera. Było nie wynosić poprzeczki na samą górę. Najwyżej dojdę do perfekcji w osiąganiu orgazmu analnego, gdzie głównym celem będzie nie popuścić ze szczęścia.  

Nie wiem, jak jej się to udało, lecz gdy poczułem w śnie skurcze rozkoszy, fala przesunęła się przez gorącego penisa. Pompa wewnątrz ciała oszalała, pulsując mocno, jak diesel na mrozie. Tryskałem w jej gardło raz po raz, bojąc się o udławienie kochanki.  

Lubiłem ją tak nazywać. Co prawda miała piękne imię, lecz nazywanie jej kochanką, lub moją suką, miało głęboki i naznaczony właściwie wydźwięk.  

Patrzyliśmy sobie w oczy. To była nasza mroczna wymiana niewypowiedzianych zdań.  

- Jest ci dobrze, prawda?

- Jest mi kurewsko dobrze – odpowiadałem, tryskając po raz kolejny.

- Mam nadzieję, że się nie udławisz i lubisz mój smak?

- Dam radę. Jest cudowny. Daj mi więcej…

Przełykała szybko, lecz część nasienia wyciekła z zaciśniętych na członku ust. Lśniła bezczelnie na brodzie, kapiąc gęstymi kroplami. Gdy skończyłem, tak naprawdę kończąc, przesunęła kutasem po twarzy. Zebrała nim resztę spermy i ponownie wcisnęła w usta, mrucząc z zadowolenia. Powtórzyła tę czynność jeszcze dwukrotnie. Gdybym nie miał innych planów, co do wykorzystania jej w ciągu dnia, doszedłbym wkrótce po raz kolejny.  

Wszystkie plany legły w gruzach, w akompaniamencie walących się na mą głowę głazów.

7-25. Świetna godzina do pobudki.  

O ile budzik nie został nastawiony na 6.15.

W miejscu, w którym zwykle drzemały baterie, zastałem pustkę. Budzik został pozbawiony swoich wartościowych wnętrzności i nawet domyślałem się, kto mógł dokonać tak perfidnego zamachu na moją własność.

Opieprzyłem w myślach siostrę, na której szafce dumnie prężył się silikonowy wibrator. Jeszcze biło od niego gorącem minionego wieczoru. Zapewne wyczerpała wszystkie swoje baterie, po czym dobrała się do źródeł mojego zasilania. Dobrze, że Daisy, moją dmuchaną lalkę z syntetycznego kauczuku, o zapachu zielonego jabłuszka, ukryłem w zamykanej na klucz szafie.  

Siostra, gotowa była bowiem i ją pozbawić mocy wewnętrznych wibracji, które tak uwielbiałem.  

Miało to swoje minusy. A właściwie jeden.  

Żywe kobiety nie drżały.  

W teorii mógłbym je włączyć, wsuwając dwa palce dziewczyny, z nawiniętym na nie drutem, wprost do gniazdka. Problem widziałem jednak w braku izolacji, który doprowadziłby prąd również do mnie.

Cholerna fizyka. Gdybym się jej nie uczył, przynajmniej mógłbym spróbować.

Świadomość była jednak skutecznym środkiem zapobiegawczym.  

Nie byłbym jednak sobą, nie znajdując rozwiązania dla tak ważnego w moim życiu zagadnienia.  

Ucieszyłem się więc ogromnie, gdy Agnieszka, wypinając się grzecznie przed kamerą, wsunęła w swój piękny tyłek pokryty śliną palec. Później, gdy doszła dwa razy, po każdym rozchylając swoje pulsujące wejście, poprosiłem, by wypięła się raz jeszcze.
  
- Złącz nogi, moja suko – wycedziłem, wpatrzony w szczerbinkę seksualnego celownika, umieszczoną dokładnie na jej okrągłej dziurce.  

- Ślicznie. Masz idealny tyłek i uwielbiam go w tej formie.  

Oczywiście wciąż patrzyła w moje oczy, przechylając mocno głowę.

Zacisnęła wargę zębami.

- Wypnij się. Tak, jakbyś czuła, że powoli wchodzę do środka. Dobrze…

- Teraz pośliń dwa paluszki. Idealnie – wyszeptałem, gdy lubieżnie wsunęła palce w usta. Wyprostowałem nogi i wyciągnąłem na wierzch swojego wielkiego ptaka.  

Uwolniony ucieszył się z seansu, na który został zaproszony. Poprosił o colę i popcorn, lecz uciszyłem go, zaciskając dłoń na szyi. Zrozumiał aluzję i przypatrywał się mokrym okiem zawartości ekranu.

- Hej, ślicznotko! Pięknie się bawisz! Dostanę buziaka? Przyprowadziłaś ze sobą koleżanki? – zapewne tak właśnie by mówił, gdyby potrafił robić coś, poza staniem na baczność i spluwaniem co jakiś czas kroplą śluzu.  

- Pomasuj dupkę – wyszeptałem do Agnieszki, mocniej zaciskając dłoń na kutasie.  
Jęknęła cicho i przyłożyła palce tak, jak ją o to poprosiłem. Powoli masowała swoje lubieżne wejście, wciskając palce coraz mocniej, już bez mojej komendy.

- O tak, moja piękna suko – wyszeptałem, wprawiając dłoń w ruch. – Włóż je sobie.  

- Yhmmm – jęknęła.

- Pieprz się. Zrób to – mówiłem, coraz szybciej poruszając palcami na całej długości kutasa. Błądziła wzrokiem, raz patrząc mi w oczy, raz na niego. Widziałem, jak palce znikają coraz głębiej w jej ciasnej dziurce.  

- Pierdol się, moja mała suko! Zrób to dla mnie, rozumiesz? Chcę, żebyś teraz doszła! – charczałem załamującym się głosem. Dyszałem coraz szybciej. Dokładnie tak, jak ona. Widziałem mgłę, którą pokrywa się wzrok Agnieszki. Wciskała w siebie palce, szukając właściwego momentu. Znalazła go, dotykając drugą dłonią pulsującej łechtaczki. Zawyła, uderzając głową o fotel. Zamarła w tej pozycji i widziałem wyraźnie, że jej ciało drży.  

- Pięknie, moja mała. Chodź tu szybko. Chcę zobaczyć twoją buzię!

Zbliżyła się do kamery. Widziałem dokładnie jej twarz, ramiona i piersi.  

Gdy otworzyła usta, trysnąłem mocno.  

Cztery rakiety poszybowały w powietrze, jedna po drugiej.  

Spuszczałem się obficie, wpatrzony w ekran. Lizała go i całowała wirtualnie, układając usta w różnych pozach, przez małym okiem kamery.  

Przetarłem się ręcznikiem, który przygotowałem zawczasu. Wtedy nie wiedziałem, że spermy będzie więcej, niż potu na moim czole.  

- Od piątku nie ma ucieczki, moja mała – powiedziałem, wciąż ciężko dysząc. – Zobaczymy się o osiemnastej i do rana będziesz czuła na sobie mój ciężar.

- Wiesz, że nie mogę się doczekać…

- Wiem. Bo ja również. Mam coś dla ciebie. Dostaniesz w piątek.

- Co takiego? – zapytała filuternie, podciągając kolana pod brodę. W tej pozycji widziałem jej mokrą cipkę w całej okazałości.  

- Dowiesz się w piątek. To niespodzianka.

- Powiedz. Proszę. Wiesz, że nie lubię czekać.

- Tym razem poczekasz. Musisz. Zbieram się do pracy, moja mała suko. Myśl o mnie mocno. I mokro.

- Oczywiście. Przecież wiesz… jak zawsze.

Może tak, a może nie.  

Wskoczyłem pod prysznic. Potem, czując intensywny zapach żelu na ciele, przyozdobiłem je nowymi perfumami. Gdybym był kobietą, sam wpiłbym się nosem w szyję mężczyzny, który tak pachnie.  

Wyjąłem z szuflady ozdobny kartonik. Na jego dnie spoczywał pompowany korek, wyposażony w regulację obrotów i pompkę.  

Nie mogłem się doczekać chwili, w której wcisnę się w jej ciasne wnętrze, wypełnione od strony drugiej dziurki wibrującą maskotką.

Byle do piątku.  

Potem, będzie już na zawsze moja.

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1614 słów i 8917 znaków.

21 komentarze

 
  • Użytkownik CamilloVII

    Tiaaa, nie zna smaku życia ten to nie był na Borowym Polu:)

    7 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Likeadream, oczywiście, że wiem.
    Camillo, znam jeszcze większych świrów spod Zawiercia ;)

    7 gru 2014

  • Użytkownik CamilloVII

    "Kaloryfer wpadł w szał po widzycie hydraulików z Zawiercia"  Kurcze do Zawiercia nie mam tak daleko i dziwnie się czuje mieszkając w pobliżu takiego literata:) Wiadomo to jednak nie od dzisiaj, że faceci ze śląskiego są najlepszi we wszystkim:)

    7 gru 2014

  • Użytkownik likeadream

    Juz wiesz:) albo w sumie nadal nie

    6 gru 2014

  • Użytkownik anulka

    Z przyjemnością przeczytałam :)
    Jak zwykle jestem pełna podziwu......

    6 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Alterlife, nie wiedziałem, czy się cieszyć, czy też martwić Twoim komentarzem...

    5 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Masz rację. Perła typu "z ust mi to wyjęłaś"...

    4 gru 2014

  • Użytkownik nienasycona

    Aż perła,  mój drogi....zwieńczenie insygnium...

    4 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Wiesz, że Twoje nienasycenie, to ledwie perła na szczycie lodowej góry mojego wyuzdania. Wiesz też, że nie potrzebuję specjalnego zapachu, by pławić się w wilgoci. Dzisiaj wyczuwam seks na dwa kilometry. I... Już dawno oszalałem.

    4 gru 2014

  • Użytkownik nienasycona

    A propos zapachów. ..ten, który zasugerowałam jest bardzo erotyczny, ale mam drugi ulubiony, jest zwierzęco seksualny, gdy go kupisz,  każda kobieta,  która przejdzie obok, będzie wilgotna...A Ty wyczuwasz zapach seksu na kilometr....oszalejesz:)

    4 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Nela, dziękuję bardzo. Zaskoczyłaś mnie. Sprawdzę, jakie mamy dzisiaj święto...

    3 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Dziękuję nickinakss!
    Lecę wyszorować kły, bo dawno nie widziałem tyle cukru w dwie godziny :)

    3 gru 2014

  • Użytkownik nickinakss

    opowiadanie jak zawsze genialne :) fantastycznie napisane masz talent i to wielki :) :D :*

    3 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Cam, akurat zagrałem na rozluźnienie, używając sporej ilości "przeszkadzaczy" Dziękuję bardzo :)

    3 gru 2014

  • Użytkownik Cam

    Jak zawsze idealnie dopracowane, z tak budującym napięciem, że ahh... czyta się cudownie. Ale zresztą co Ci słodzić, Ty to wiesz, ponieważ wszystkie twoje opowiadania są genialne!

    3 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Lena, dziękuję. Akurat ten fragment wydawał mi się jakiś "lekki"

    3 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Dziękuję bardzo :) Przyda się, bo kaloryfer wpadł w szał po wizycie hydraulików z Zawiercia.

    3 gru 2014

  • Użytkownik ErmonTwilight

    Nie ma za co, Agnieszko ;)

    3 gru 2014

  • Użytkownik nienasycona

    hmmmm, zaniemówiłam....zdumienie, zachwyt, pewna doza zaniepokojenia.....piękne. ...dziękuję,  Mój Demonie. ...

    3 gru 2014