Zawsze czułam się źle w swojej skórze. Byłam dziewczynką, więc nie rozumiałam, dlaczego pomiędzy moimi nogami majtał się jakiś obcy element, z ohydnym workiem, wypełnionym dwiema kulkami. Dziewczynki takich nie mają. Dlaczego akurat ja zostałam ukarana w tak okrutny sposób? W dodatku, kiedy zaczęłam dojrzewać to paskudztwo zaczęło się dziwnie zachowywać. W nocy, kiedy śnili mi się przystojni chłopcy, to „coś” robiło się duże, twarde i pod wpływem marzeń sennych, wyrzucało z siebie białą, lepką substancję. Szukając w necie informacji o tym, co się ze mną dzieje, dowiedziałam się, że to normalne zjawisko u chłopców w wieku dojrzewania. Ale ja przecież byłam dziewczynką! Nie chciałam mieć nocnych polucji! Chciałam mieć piękne piersi i cipkę, bo jak bez tego miało wyglądać moje życie? Bez męża, dzieci, rodziny? Byłam bardzo rozczarowana.
Pomimo szerokich bioder i delikatnej budowy całego ciała, nie doczekałam się największych atrybutów kobiecości. Kiedy moim koleżankom zaczęły pączkować piersi, u mnie nic się w tej materii nie zmieniło – dalej byłam płaska jak deska. W dodatku wszyscy traktowali mnie jak chłopca – musiałam korzystać z męskich toalet i szatni. Wprawdzie napatrzyłam się na nagich chłopców tyle, że koleżanki mogły sobie tylko pomarzyć, ale nie zmieniało to faktu, że czułam się źle w nieswojej skórze. Mając szesnaście lat, już wiedziałam, że takie przypadki rzadko, bo rzadko, ale się zdarzają. Czytałam bardzo dużo o zmianie płci, jednak widząc, jak wielkiej ingerencji w organizm wymaga taka operacja, bałam się nawet o tym myśleć. Jednak z piersi nie mogłam zrezygnować, dlatego kiedy tylko osiągnęłam pełnoletniość, poddałam się operacji wszczepienia implantów. Oczywiście też się strasznie bałam, ale dzięki pokonaniu strachu, mogłam się cieszyć posiadaniem piersi, tak jak inne dziewczyny, a co najważniejsze – mogłam teraz ubierać się tak jak one, depilować, malować i wreszcie naprawdę poczuć się sobą.
Po skończeniu liceum oficjalnie zmieniłam płeć w urzędzie stanu cywilnego. Studiowałam już jako Monika. Wystrojona w czarną sukienkę, tego samego koloru rajtuzy lub pończoszki i bieliznę, do tego szpilki, jeszcze bardziej wydłużające nogi, przystrojona delikatną biżuterią i makijażem, w rozpuszczonych włosach, wyglądałam naprawdę ślicznie. Byłam już bardziej świadoma, więc do tego, co mam między nogami zdążyłam przywyknąć. Nawet polubiłam walenie konia – dzięki temu, wiedziałam, że podczas pierwszego razu z chłopcem, będę potrafiła sprawić mu rozkosz. Dla mnie penis nie był taką tajemnicą, jak dla wielu dorastających dziewczynek.
Oczywiście miałam świadomość, że mój potencjalny chłopiec nie zadowoli się samymi robótkami ręcznymi, więc szukałam wszędzie informacji, co jeszcze mogłabym zrobić. W necie bez problemu natrafiłam na informacje o seksie oralnym i analnym. Ten pierwszy nie wyglądał na szczególnie skomplikowany, bądź trudny do opanowania. Trochę poćwiczyłam z bananem i wydawało mi się, że dam sobie radę. Nawet próbowałam sięgnąć ustami do swojego przyrodzenia – wprawdzie udało się, ale było strasznie niewygodnie, więc nawet nie doprowadziłam się w ten sposób do orgazmu. Ale zwaliłam sobie, celując w usta, żeby poznać smak tej białej, kleistej substancji. Część zalała mi pół twarzy, ale resztą trafiłam wprost na język. Posmakowałam i powiem wam, że nie było to tak straszne, jak mogłoby się wydawać.
Gorzej było z tym drugim rodzajem seksu. Ale net jest niezgłębioną kopalnią wiedzy, więc szybko dowiedziałam się, że seks analny wymaga więcej przygotowań, żeby nie stał się odrażający. Nie chciałam się tego uczyć w ostatniej chwili, kiedy poznam jakiegoś chłopca, który zaakceptuje mnie taką, jaką jestem, więc udałam się do sex shopu po niezbędne wyposażenie. Kupiłam gruszkę do lewatywy, lubrykant, wzmocnione prezerwatywy, dildo analne i jeszcze wpadł mi w oko ciężki korek analny ze stali. Podniecona swoimi zakupami, przystąpiłam do ich testowania od razu po powrocie do domu. Najpierw kilka razy zrobiłam lewatywę, oczyszczając sobie kiszki. Potem przetestowałam dildo, smarując je lubrykantem – odczucia były zaskakująco miłe, zwłaszcza kiedy dildo dotykało prostaty. Miałam ogromną erekcję, podjarana tymi pieszczotami. Zwaliłam sobie gruchę, a orgazm przeżyty wtedy był nieporównywalny z żadnym z dotychczasowych. Tryskałam spermą na odległość prawie dwóch metrów. Wow! To było coś!
Pomyślałam sobie wtedy, jak pięknie by było, gdyby to prawdziwy facet doprowadził mnie do takiej ekstazy. Pragnęłam tego całą sobą! Chciałam poczuć silne, szorstkie dłonie na piersiach i twardego, żylastego członka w mojej norce. Chciałam dawać mu szczęście na wszelkie możliwe sposoby. Niestety – to ciągle pozostawało tylko w sferze marzeń. Większość moich koleżanek miała już za sobą ten pierwszy raz, miała stałych chłopców, a ja ciągle, pomimo atrakcyjnego wyglądu, byłam dla wszystkich dziwolągiem. Kiedyś zdarzyło się, że desperacko poszukując bliskości, na imprezie w klubie poderwałam nieznajomego. Niestety ta znajomość przetrwała tylko do momentu, kiedy w toalecie po kilku minutach obciągania, zaszczycił mnie obfitym wytryskiem na twarz. Nie chciałam ryzykować zbliżenia, bo zaskoczony moim penisem, mógłby mi obić buźkę. Z zepsutym makijażem i jeszcze bardziej nastrojem, wróciłam do domu, pewna jednego - dla chłopców nie jestem dziewczyną, dla dziewczyn nie jestem facetem – jedyną szansą na normalny związek dla mnie, jest znalezienie przez internet kogoś, kto mnie zaakceptuje i będzie kochał, taką jaka jestem.
Pozbyłam się wszelkich złudzeń, więc zamieściłam ogłoszenie na portalu randkowym, że jestem dziewczyną od pasa w górę i szukam osoby, która mnie taką pokocha. Zaczęło się zgłaszać mnóstwo podtatusiałych wykolejeńców, często żonatych, którzy napatrzyli się w necie na filmy z shemale i wydawało im się, że skoro taka jestem z wyglądu, to chodzi mi tylko o bzykanie. Uwierzcie - nie chodziło. Chciałam prawdziwej miłości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa. I jak to mówią – jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Nie znalazłam tą drogą faceta o jakim marzyłam, ale na ogłoszenie odpowiedziała dziewczyna. Taka sama jak ja – z penisem. Nie macie pojęcia, jakie to szczęście znaleźć bratnią duszę, która przeżyła to samo, myśli tak samo, odczuwa tak samo. Byłam wniebowzięta i strasznie podniecona. Pisałyśmy do siebie SMS-y, rozmawiałyśmy telefonicznie i przez skypa niemal cały dzień. Nie chciałyśmy czekać na spotkanie w nieskończoność, więc umówiłyśmy się na wieczór u mnie. Beata przyjechała odstawiona na bóstwo – czerwona sukienka i szpilki, czarne pończochy, upięte w kucyk włosy w kolorze ognistej czerwieni. Ja byłam ubrana w zieloną sukienkę, czarne pończoszki i szpilki. Uśmiechy nie schodziły z naszych ust.
Zrobiłam drinki i usiadłyśmy w fotelach naprzeciw siebie. Długo opowiadałyśmy o sobie, zdumione jak bardzo nasze życiorysy są zbieżne – obie doświadczyłyśmy wielu przykrych uwag ze strony rówieśników, obie byłyśmy obgadywane i obrzucane znaczącymi spojrzeniami. Nasze żyjące plotkarstwem społeczeństwo, nie toleruje żadnej odmienności. Aż chce się zacytować słowa piosenki Dezertera:
„Musisz być standardowy
Musisz być taki jak wszyscy
Musisz być honorowy
Musisz żyć jak chcą Twoi bliscy
Musisz się cieszyć choć jesteś zmęczony
Musisz jak wszyscy stwarzać pozory
Musisz mieć żonę i dobry interes
Musisz się modlić w każdą niedzielę
Musisz się dorabiać jak Twoi sąsiedzi
Musisz udawać, że dobrze Ci się wiedzie
Musisz planować, dodawać i mnożyć
Musisz już wiedzieć jak życie ułożyć"
To nie ja wymyśliłam, że będąc kobietą, urodzę się w ciele mężczyzny. Skoro tak się stało, to znaczy, że „Bóg tak chciał”. A jeśli wszystko, co stworzył jest dobre, to dlaczego jestem odrzucana, spychana na margines przez społeczeństwo? Z pewnością trzeba będzie jeszcze wielu lat i zmiany pokoleń, aby takie osoby jak my, były traktowane z należytym szacunkiem – w końcu jesteśmy ludźmi, z takimi samymi uczuciami i potrzebami jak reszta społeczeństwa.
Ale wracając do naszego spotkania - teraz byłyśmy szczęśliwe, że się odnalazłyśmy. Patrzyłam w prześliczne oczy Beaty, kiedy kątem oka dostrzegłam jakieś poruszenie poniżej. Podążyłam tam wzrokiem, widząc jak czerwony materiał jej sukienki, jest rytmicznie unoszony w miejscu, gdzie powinny się kończyć stringi.
- Widzę, że ci się podobam – rzuciłam, czując również pulsowanie swojego penisa.
- Nie mogę się doczekać, kiedy zedrę z ciebie te łaszki – odpowiedziała, oblizując wargi lubieżnie.
- Zrób to czym prędzej. Cała płonę – mój głos już drżał z podniecenia.
Beata podeszła i po raz pierwszy nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Nerwowo zaczęłyśmy zdejmować z siebie ubrania, dysząc niezaspokojoną dotąd żądzą. Pod czerwona sukienką Beaty, był tylko stanik i pończoszki samonośne. Ta wyuzdana zdzira nie założyła nawet majteczek, tak pewna tego, że będziemy się kochać! Byłam wniebowzięta! Rozpięłam jej stanik, uwalniając dwie cudowne piersi. Pieściłam je dłońmi, podczas gdy Beata, wpatrzona jak w cudowny obrazek, wyzwalała z okowów biustonosza moje dwa skarby. Przyssała się do nich, obejmując ustami całe obwódki, a językiem drażniąc sterczące z podniecenia brodawki. Jęczałam z rozkoszy, czując jej zgrabne i delikatne palce na swoim przyrodzeniu. Bawiła się ozdabiającymi je koralami i sterczącym sztywno organem. Wpiłam palce we włosy, kiedy jej głowa znalazła się na poziomie głowicy mojej rakiety. Wprawne usta pieściły gałkę, a paluszki, wcześniej zafascynowane wiszącymi klejnotami, teraz zajęły się przygotowaniem mojej norki do defloracji.
Poprosiłam, by na chwilę przestała i pobiegłam do łazienki po lubrykant. To znacznie ułatwiło dalsze zabawy. Obie spodziewałyśmy się seksu już na tym pierwszym spotkaniu, więc nasze norki były przygotowane, czyste i pachnące. Polane lubrykantem paluszki, po kolei zagłębiały się w mojej dupce. Byłam już tak rozgrzana, że pragnęłam poczuć w niej penisa Beaty. Jeszcze nie miałam okazji przyjrzeć mu się z bliska, ale sprawiał wrażenie pokaźnego.
- Wejdź we mnie – wydyszałam prosząco.
Nie trzeba jej było tej prośby powtarzać – oparła mnie o fotel, z pupą wypiętą i niecierpliwie oczekująca na utratę cnoty. Przez chwilę nawilżała penisa, po czym przystawiła jego głowicę do gorącej dziurki. Lekko zabolało, kiedy forsowała zwieracz, ale był to rozkoszny ból. Poczekała chwilę, lecz nadziewałam się na niego tak niecierpliwie, że ruszyła z kopyta, pieprząc mnie bezceremonialnie. Nie spodziewałam się aż takiej rozkoszy! Moja prostata trącana miękką główką penisa, wysyłała tak silne impulsy, że czułam, jak tracę władzę w nogach, uda mi drżą, a penis szarpie się, gotów za chwilę eksplodować! Beata wykonała jeszcze kilka pchnięć, pieszcząc jednocześnie moje piersi. Po kolejnym pchnięciu nie wytrzymałam, odleciałam w niesamowitym orgazmie, tryskając długimi seriami mlecznobiałej spermy. Beata podniecona okrzykami towarzyszącymi mojemu szczytowaniu wystrzeliła, napełniając swoim nasieniem po same brzegi przenicowaną na wskroś norkę. Pulsowaniom jej penisa nie było końca.
Wyprostowałam się, przytulając się plecami do sterczących piersi, a ona objęła mnie, łapiąc za moje i drażniąc ich brodawki. Całowała przy tym szyję i ramiona. Jej penis zwiotczały chwilowo, wysunął się ze mnie, a za nim wyciekła długa struga spermy, która spłynęła po udzie, brudząc mi pończoszki. Nie przejmowałam się tym. Odwróciłam się i zaczęłam całować usta Beaty. Nigdy nie przeżyłam tak intensywnego orgazmu jak wtedy. Chciałam, żeby i ona mogła poznać rozkosze obcowania z twardym, gorącym penisem, wypełniającym dziurkę i pobudzającym prostatę - taki nasz punkt G.
Położyłam ją na dywanie i zmierzając od ust, przez szyję, piersi i brzuszek, dotarłam do tego dostarczyciela rozkoszy, który przed chwilą tak chwacko sobie poczynał w mojej norce. Teraz leżał lekko wymęczony, ale już dawał pierwsze oznaki życia. Postanowiłam jak najszybciej go reanimować. Najpierw pieściłam ręką, ale widząc, że to dla niego niewystarczająca motywacja, uruchomiłam język i wargi. Ćwiczenia na bananie teraz okazały się przydatne po raz pierwszy (bo tego palanta w toalecie nie liczę). Poruszyłam tę nieruchomość, usztywniając ją całkowicie wprowadzeniem paluszka do gorącego otworu, znajdującego się pomiędzy jej pośladkami. Sięgnęłam po nawilżacz i posmarowałam nim zwieracz i swój instrument. Byłam tak podniecona, że praktycznie po wystrzeleniu poprzednich ładunków, wcale mi nie wymiękł. Podciągnęłam kolana Beaty do góry, uzyskując dostęp do jej „cipki” i przyłożyłam sztywnego pala do brązowego oczka. Naparłam, pokonując opór zwieracza i zagłębiając główkę penisa w gościnnej dupce. Robiłam to pierwszy raz, więc starałam się delektować doznaniami. Powoli wciskałam się głębiej, patrząc jak twarz Beaty najpierw wykrzywia grymas bólu – miałam już okazję go poznać, więc wiedziałam, że szybko przeminie – a potem pojawia się wyraz błogości. Odczekałam chwilę i zaczęłam delikatnie poruszać biodrami w przód i w tył. Po kilkudziesięciu ruchach, położyłam sobie jej nogi na ramiona i zaczęłam pieścić piersi, szyję, brzuszek, by w końcu ująć w dłoń sterczącego dumnie fiuta Beaty. I tak pieszcząc jedną ręką pierś, drugą penisa i dymając jej norkę, doprowadziłam nas obie, do niemal równoczesnego orgazmu. Najpierw Beata zalała spermą swój brzuch i piersi, a po chwili ja napełniłam gorącą wydzieliną moich jąder jej „cipkę”. Potem długo leżałyśmy przytulone do siebie i szczęśliwe, że w końcu znalazłyśmy swoje drugie połówki. Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie. Pogodziłyśmy się z tą straszną ironią losu. Obie jesteśmy dziewczynami, które pragnęły mieć normalną rodzinę, z mężem i dziećmi, a brak akceptacji ze strony społeczeństwa, zepchnął nas na margines. Wbrew swoim oczekiwaniom zostałyśmy lesbijkami - w dodatku takimi bez prawdziwych cipek. Trudno – nie można mieć wszystkiego. Dlatego proszę Was - nie odtrącajcie nas tylko dlatego, że jesteśmy inne. Jesteśmy ludźmi takimi jak Wy. Czujemy tak samo. Kochamy tak samo. I tak samo cierpimy, kiedy jesteśmy odtrącane.
Dodaj komentarz