Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Tartak

TartakROBOCZE
Oto jestem Martą-Jagną. Niczym we Chłopach. Choć nieco inaczej toczą się tu me losy.
Mieszkam sama z matką wdową. Dwie samotne kobiety na wsi - to prawdziwa katorga, bez chłopa, bez konia, jakże pole obrabiać?
Pomaga nam bogaty gospodarz Boryna. Orze, kosi, wspomaga jadłem... Jeno nie darmo. Co rusz przychodzi i dopomina się ode mnie zapłaty... Więc ją spłacam. Matula wtedy wychodzi do alkierzyka, a ja zostaję sama z panem Maciejem. Pan Maciej jest wymagający i często długo przychodzi mi spłacać... Raz cały wieczór z nim zmitrężyłam, inny raz pół nocki...
Prawda, że co raz co mi kupi, a to paciorki, a to spódnicę. Prawda też, że ma krzepę, mimo prawie kopy na karku. Nie raz ostaję się po jego odwiedzinach taka obolała, że się z łóżka ledwie zwlekę.  
Mamuśka z alkierza podsłuchuje te moje spotkania z panem Maciejem, potem przychodzi do mnie i mnie trzyma za rękę... Mówi: - Córuś, moja córuś!
Najgorsze, że wieś szybko o wszystkim wie. A to podpatrzyli, że do mnie na noc stary Boryna przychadzał, a to może i on sam się w karczmie po pijaku chwalił chłopom, co mu daję... Kto wie, może i szczegółowo im opowiadał, jak mnie obracał...?
Grunt, że teraz tak na mnie patrzą na wpółdrwiąco, jak na jakąś ladacznicę.
Nawet po pijaku którejś nocy dobijał się do naszej chałupy ten narwany Jasiek i krzyczał, że go przypiliło, to do mnie przyszedł, bo wie, że u mnie se może ulżyć... Na szczęście matula go miotłą pogonili...
Innym razem zaczepił mnie młynarz, jak szłam na targ i zaprosił do młyna na bułeczki..., gadając - poczęstuję cię moimi pysznymi, pszennymi bułeczkami, a ty mi dasz swoje bułeczki pougniatać. Zawstydziłam się okrutnie, ale odmówiłam.
Ale innego dnia mnie to pougniatanie spotkało. Wracałam wieczorem od kumy Antośki i wtedy wedle kapliczki, wyskoczyli z krzaków młode parobczaki od Jantków i pochwycili mnie, co by w te krzaki mnie ciągnąć... Narobiłam pisków, ale nikt mi nie przyszedł z pomocą. Zanim im się wyrwałam, zdążyli mnie mocno pomacać... kaftanik mi rozdarli... najpierw przez koszulę mnie obściskiwali, a potem wepchnęli łapska pod nią. Jako dzikie wilczęta mnie obłapiali... - Masz Martuś soczyste bułeczki pod koszulką, to się z nami podziel! - Wykrzykiwali, gniotąc mi je bez litości...
Jeden zadarł mi spódnicę i wszyscy chcieli zajrzeć mi pod kieckę, wtedy wyszarpnęłam się i jakoś im uciekłam, ale, co mnie podejrzeli i pomacali - to ich.
Na koniec odgrażali się - Jeszcze cię dorwiem! Inaczej będziesz wtedy piszczała! Cieniutkim głosem!
Od tej pory, co wedle jakichś krzaków przechodziłam, serce waliło mi jako dzwony, bo sobie dumałam, co jakieś łapserdaki mnie pochwycą i w te krzaki zaciągną... I że na macaniu się nie skończy...
Pewnego razu przyjechał do nas nie byle jaki gość - karbowy ze dwora. Zawołał mnie i powiedział, że zaszczyt mnie wielki spotkał, bo sam pan dziedzic zapragnął, żebym przyszła służyć do dwora, Podobno widział mnie w kościele i mu w oko wpadłam.
Zadumaliśmy się z matusią. Z jednej strony taki przypływ grosz, to byłby dla nas zbawienny ratunek, nie trza by się dopraszać o łaskę Borynową i jadła by w przednówek starczało, same dobro. Ale z drugiej strony, co która dziewka, z której niebądź wioski na służbę do tego pana Chędżyńskiego trafiała, po niedługim czasie wracała w sromocie do dom, z brzuchem i niesławą...
Matula mi odradzają, ja jestem gotowa tam iść na służbę... trudno... będę pokojówką... Nosiłabym się wtenczas elegancko, z białym fartuszkiem...  
Musiałabym jeno uważać, coby mi tam który panicz brzucha nie przyprawił... Najwyżej pozwolę się ino poobmacywać... i tyle. Chociaż, skoro mi stary Boryna niczego nie zmajstrował, to może i panicze nie zrobią mi dziecka... Prawda, że Boryna stary, to może i dlatego jeszcze z brzuchem nie chodzę...
Z drugiej strony, jak już daję staremu Borynie, to czego nie miałabym dawać eleganckim paniczom we dworze? Tamto wytworne szlachcice może mniej brutalnie będą mnie obściskiwać jak ten prosty chłop? Nie ma co myśleć, że potraktują mnie jak damę, bo przecie prostam dziewka, na której on będą się chcieli wyżyć... ale... jak to Boryna gada, jak się we mnie pakuje, kuciapka nie mydło, nie wymydli się...

Na drugi dzień postanowiłam iść do dwora. Głupia zwierzyłam się z tego kumie z rana, i już do obiadu cała wieś wiedziała, że idę do dworu służyć.
i jak jużem szła w stronę dworu, najpierw plotkara Markoszka przestrzegała mnie, co takiej urodziwej dziewce jak ja, a do tego obdarzonej tu i tam, we dworze nic nie przepuszczom! Że mnie tam wykorzystają, przemłócą jako snopki po żniwach, a ja do domu wrócę z płaczem i brzuchem.
A jak już prawie opuszczałam wioskę w drodze do dwora, zaszli mnie Jantkowe parobszczaki. Oni już też wiedzieli o tym co zamiarowałam. Obruszyli się.
- To jak to?! Nam to nie chciałaś dać, a do pana, tego co lud wiejski ciemięży, lecisz z ochotą.  



----------------------------------------------
STARSZE
Jak to się stało, że podczas nocnego spaceru przy lesie, zabłądziłam w okolice tartaku…
Od razu w moim umyśle poczęły kłębić się dziwaczne myśli… poczęły przebiegać wyrazy typu: „rżnięcie”, „rżnąć”, „rąbać” , „piłować”, „rżnięta”, „przerżnięta”, „zerżnięta”…
Dlaczego pojawiły się takie słowa? Zamajaczyły mi sylwetki robotników z tego tartaku… Ależ to ci, którzy mnie zaczepiali wcześniej, proponując, żebym przysiadła się do nich do stolika w knajpie… A ja ich wtedy wystawiłam do wiatru, obiecałam, że się przysiądę, po czym poszłam do toalety „przypudrować nosek” i zrobiłam ich w balona, wychodząc tylnym wyjściem… Domyślam się, jak byli wtedy wkurzeni… Czy teraz chcieliby wziąć na mnie odwet, gdyby mnie dostrzegli?Ojej… właśnie zauważyli mnie… idą w moim kierunku…! Przecież w tych szpilach na wysokim obcasie nie będę nawet próbowała uciekać… Coś krzyczą! Czy to nie brzmi jak te słowa, które przed chwilą nękały moje myśli…? Jak to było? „Rżnięta”, „przerżnięta”, „zerżnięta”…

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1143 słów i 6334 znaków, zaktualizowała 14 lip 2023.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • facecik

    to teraz, jak Cię zobaczą, to weźmie/mą Cię od tyłu, po cichu, -tak jak wyszłaś z baru - ale nie po angielsku, będziecie oboje szczęśliwi i zadowoleni nie mówią że spełnieni.

    15 lut 2023