Szefowa...

Pracowałem w pewnej firmie. Byłem asystentem szefowej i starałem się wykonywać wszystkie zadania jak najlepiej. Pewnego dnia musiałem poprosić ją o pomoc, a mianowicie chodziło o to aby w pewne dni tygodnia pozwalała mi wychodzić szybciej z biura. Musiałem odwiedzać pewną chorą i bliską mi osobę. A godziny odwiedzin jak na złość kończyły się o godzinie kiedy wychodziłem z biura. Szefowa zgodziła się, ale byłem winien jej przysługę.
Pewnego dnia w pracy kiedy poprosiła mnie żebym przyszedł do niej zakluczyła za mną drzwi. Powiedziała:
-Masz szansę spłacić swój dług u mnie....-powiedziała uśmiechając się i popatrzyła na mnie.-Chcesz?
-Tak...ale o co chodzi?-spytałem nie wiedząc czego się spodziewać.
-Zdejmij koszulę...chce Cię zobaczyć bez niej-rzuciła tylko.
Bez słowa ją ściągnąłem i powiesiłem na krześle, stałem przed nią nie wiedząc co się stanie.
-Mmm...nadajesz sie...możesz się ubrać-powiedziała po czym usiadła na swoim miejscu.
-Ale...do czego się nadaję?-spytałem ubierając koszulę i wiążąc krawat na nowo.
-Wiesz moja przyjaciółka wychodzi za mąż a ja jestem druhną, więc muszę przygotować wieczór panieński. Zatańczysz przed dziewczynami...-powiedziała uśmiechając się.
-Jak to? Ja się do tego nie nadaję..nie umiem tańczyć...-rzuciłem zmieszany czerwieniąc się na twarzy.
-Paweł... jesteś moją ostatnią nadzieją i musisz to zrobić, rozumiesz?-powiedziała tym tonem który sugerował że lepiej się zgodzić.
-Dobrze..-rzuciłem ulegle i spojrzałem na nią- Kiedy to ma być?
-Za tydzień. Więc masz troszkę czasu na przygotowanie się.-powiedziała bawiąc się długopisem.-A teraz wracaj do pracy.
Kiwnąłem tylko ulegle głową i wróciłem już ogarnięty do pracy. W końcu nadszedł dzień. Ubrałem to o co prosiła szefowa. Był to strój lekarza, ponieważ narzeczony panny młodej był także lekarzem.
Wszedłem do salonu w domu szefowej, przywitał mnie pisk lekko podpitych koleżanek szefowej. Pani Ewa włączyła muzykę, tańczyłem najlepiej jak umiałem. Powoli pozbywałem się części ubioru, aż zostałem w samych bokserkach dość obcisłych. Kiedy któraś z pań chciała dotknąć mnie tak jak nie wypadało uciekałem dość sprytnie. Rozpalało je to coraz bardziej. W końcu dopadła mnie moja szefowa i dotknęła mojego krocza, czułem od niej wódkę. Odsunąłem się i tańczyłem dalej, byłem na nią zły, ale nie chciałem psuć zabawy reszcie. Ale ona nie odpuściła i podeszła do mnie obejmując wyszeptała:
-Pokaż go nam...albo chociaż pannie młodej.-patrzyła mi w oczy i lekko chwyciła mojego penisa.
-Nie...-rzuciłem i odsunąłem się. Tańczyłem dalej nie chcąc o tym myśleć.
-Sam tego chciałeś...-rzuciła i opuściła mi bokserki szybkim ruchem do kolan.  
Stałem upokorzony, szybko podciągnąłem bokserki i zebrałem rzeczy. Wyszedłem ubierając się w drodze. Kiedy ubierałem buty szefowa wyszła za mną.  
-Co Ty robisz?! Wracaj tam! -krzyknęła wściekła.
-Nie... nie mam zamiaru!-odpowiedziałem z wyrzutem i dodałem- Dobranoc.
Buty już ubrałem i miałem wychodzić kiedy powiedziała:
-Jeśli teraz wyjdziesz w poniedziałek możesz już nie przychodzić do pracy. Wątpię czy dostaniesz później nową...-powiedziała obojętnie i odeszła.
Byłem tak zły że wyszedłem i miałem to gdzieś że mnie zwolni. Wracałem do domu upokorzony i wściekły. Poszedłem spać.
Nadszedł poniedziałek, mimo wszystko musiałem pojechać do biura. Ubrałem się luźno, koszulka z krótkim rękawkiem, spodenki krótkie i jakieś adidasy. Przyszedłem do biura, wszyscy patrzeli zaskoczeni. Szczególnie że trzymałem karton na swoje rzeczy. Mój gabinet był obok gabinetu mojej szefowej. Zbierałem swoje rzeczy do kartonu.  
Wyszła ze swojego gabinetu i spojrzała na mnie urażona. Opuściłem wzrok na karton i pakowałem dalej rzeczy. Podeszła i powiedziała:
-Widzisz...mogłeś zostać...-uśmiechnęła się zadowolona.
-Da mi Pani chociaż rekomendacje? Chyba nie byłem złym pracownikiem..więc...-powiedziałem tylko kiedy ona parsknęła mi w twarz śmiechem.
-Ojj jaki ty naiwny jesteś... zostałeś zwolniony dyscyplinarnie...-powiedziała wesołym tonem.
-Że co?!-wrzasnąłem wręcz wściekły.-Jest Pani zwykłą suką...! Tyle lat się starałem ! Poszedłem i upokorzyłem się tam przed Tobą i tymi Twoimi pieprzonymi koleżaneczkami! Ty zeszmaciłaś mnie bardziej i teraz mówisz że zwalniasz mnie dyscyplinarnie?! Bo wyszedłem?!
Spoważniała zaskoczona tym że krzyczę, zawsze byłem przecież cichy i spokojny. Do tego moja nieśmiałość... Nie myślała nigdy że mogę choć raz krzyknąć ze złości.  
-Paweł...-powiedziała nie dowierzając- Ty...na mnie krzyknąłeś?
-Nie kurwa! Napisałem!-odpowiedziałem zirytowany mocno. Spojrzałem na nią wściekły wrzucając ostatnią rzecz.
Złapała mnie za rękę i powiedziała spokojnie:
-Noo już uspokój się... byłam pijana. Przecież bym Cię nie zwolniła. Miałeś prawo się wściec...dziewczyny mi powiedziały o tym co zrobiłam...-popatrzyła na mnie zawstydzona-ii że ściągnęłam Ci bieliznę...
-Tak?! A teraz to co?!-wrzasnąłem coraz bardziej zły i wyrwałem rękę.
-Chciałam zażartować ! Jeszcze raz wrzaśniesz i Cię wyrzucę na prawdę!-krzyknęła patrząc mi w oczy.
Stałem i milczałem, opuściłem wzrok i nie wiedziałem co zrobić ze sobą. Bawiłem się długopisem i spoglądałem na nią.  
-Paweł...-uśmiechnęła się i mówiła dalej- nigdy nie myślałam że potrafisz bronić swojego... i że odezwał byś się do mnie w taki sposób. Powinnam Ci dać w pysk za to jak mnie nazwałeś..wiesz?
-Ja..przepraszam- zająknąłem się i spojrzałem na nią, było mi głupio.-Ale, byłem zły że... stałem nagi przed grupą kobiet.  
-Żałuję że nie pamiętam...tego widoku...-uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę- To ja przepraszam....
-Głupio mi teraz...-rzuciłem cicho i dodałem- nie wiem czy wypada mi teraz zostać...
-Zostań..proszę...-powiedziała patrząc mi w oczy i uśmiechając się.
-Dobrze ale niech mi pani ten dzień odetnie z pensji... ja dziś nie nadaję się do pracy..-powiedziałem cicho i spojrzałem w jej oczy.
-Okej ale dziś wieczorem zapraszam Cię do siebie na kolację... to jest mój warunek.-spojrzała mi w oczy i ścisnęła moją dłoń lekko.
-Ale...-chciałem coś powiedzieć ale przyłożyła mi palec do ust abym milczał.
-To nie ważne, masz być i tyle nie ma wymówek ani żadnego ale. Czekam o 20 u mnie, Wiesz gdzie mieszkam więc dotrzesz...-uśmiechnęła się i wzięła palec.
-No..dobrze-powiedziałem posłusznie i spojrzałem na nią odstawiając karton na biurko. Nie chciało mi się już go rozpakowywać.
-Grzeczny chłopiec-uśmiechnęła się i pogładziła mnie po ramieniu.-Spadaj do domu...
-Do wieczora-powiedziałem i wyszedłem.  
Wróciłem do domu, wziąłem prysznic i ubrałem się. Miałem na sobie jeansy, koszulkę, bokserki i oczywiście obuwie. Było dość ciepło. Pojechałem do niej autem. Zapukałem do drzwi i czekałem aż otworzy. Otworzyła mi w rozpuszczonych włosach, delikatnym makijażu, bardzo krótkiej i obcisłej sukience ledwie sięgającej za pupę miała bardzo duży dekolt. Nigdy jej takiej nie widziałem. Zauważyłem że nie ma stanika. Spojrzała na mnie uśmiechnięta i powiedziała:  
-Wchodź... idź do jadalni, jest obok salonu-powiedziała i poszła do swojego pokoju na chwilę.
Wszedłem niepewnie, czekała na mnie kolacja ładnie podana przy świecach. Pani Ewa rzuciła z pokoju-Otwórz wino...
-Dobrze-odpowiedziałem i zabrałem się za otwarcie. Po chwili moja szefowa stała za mną.  
-Cieszę się że przyszedłeś do mnie tancerzyku...-klepnęła mnie w tyłek i uśmiechnięta usiadła na krześle.
Zarumieniłem się i bez słowa usiadłem na przeciwko. Bawiłem się dłońmi nie wiedząc co powiedzieć w końcu wydusiłem z siebie:
-Dziękuję że Pani mnie nie wykopała...-rzuciłem cicho spoglądając na nią.-Przepraszam też za to co mówiłem...byłem zły.
-Nalejesz..wina?-spytała zmieniając temat.
-Dobrze ale ja soczek...boo prowadzę.-powiedziałem spokojnie i uśmiechnąłem się ciepło.
-Pijesz i tak choć by nie wiem co...to mój kolejny warunek.-powiedziała z uśmiechem czując władzę.
-Ej za dużo tych warunków...-powiedziałem w proteście spoglądając na nią kiedy nalewałem wino.
-Pamiętaj że ja jestem szefową...-powiedziała spokojnie i podała mi drugi kieliszek.
Bez słowa go nalałem i podałem jej. Popiła od razu i powiedziała:
-Smacznego...-uśmiechnęła się i zaczęła jeść co chwilę popijając winem.
-Wzajemnie-odpowiedziałem i zacząłem jeść.  
Piliśmy wino, jedliśmy oraz rozmawialiśmy. W końcu kiedy zjedliśmy Pani Ewa powiedziała:  
-Chodźmy...do salonu. Obejrzymy coś...-uśmiechnęła się i poszła do salonu, wiedziała że i tak pójdę.  
Wszedłem do salonu, ona już siedziała wygodnie na kanapie lekko rozciągnięta. Film już był gotowy włączyła go widząc mnie. Usiadłem bez słowa na drugim końcu kanapy. Szefowa zareagowała na to uśmiechem i rozciągnęła się wygodnie kładąc swoje stopy na moich kolanach. Miała na nich czarne pończochy, dopasowane do czerwonej sukienki. Paznokcie miała pomalowane na czarno. Patrzyła na mnie, ja starałem się oglądać film ale nie pozwalała mi zbytnio. Rozłożyła lekko uda, ukazały mi się jej czarne stringi.
Poczułem, jak delikatnie przyciska stopę do mojego krocza lecz nie zareagowałem. Powoli zaczęła posuwać stopą i masować mojego penisa przez spodnie. Poczułem jak się unosi, lekko się odsunąłem bo mnie to krępowało. Ona uparcie mocno przycisnęła stopę do mojego penisa, zabolało mnie lekko. Poczułem że to jakby za karę że się stawiam. Penis zrobił się już twardy, Pani Ewa uśmiechnęła się i zamruczała seksownie. Przysunęła się do mnie i szepnęła mi do ucha- Bądź grzecznym chłopcem...i się nie opieraj. Nie będziesz żałował...
Siedziałem cichutko a ona ściągnęła ze mnie powoli koszulkę i zaczęła rozpinać rozporek po czym zsunęła mi spodnie. Ściągnęła swoją sukienkę i spojrzała na mnie.  
-Pawełku? Wiesz że jak komuś o tym powiesz..to Cię wyrzucę z pracy? Ale jeśli będziesz cicho to będziesz szczęśliwym facetem...uwierz mi.-uśmiechnęła się i klęknęła.-Zademonstruję Ci...
Powoli ściągnęła mi bokserki i obciągnęła mi skórę na penisie. Poczułem lekki ból. Szefowa powoli drapała główkę mojego penisa i powoli lizała moje jądra. Naciągnęła mocno mój napletek znów ale to już zabolało konkretnie aż jęknąłem cicho. Zaczęła mocno ruszać dłonią mocno naciągając skórkę na nim, bolało mnie to. Chwyciła nagle główkę w usta i kręciła nimi na nim. Powoli wsunęła całą do środka i zaczęła ssać mocniej. Było mi dobrze a ona dopiero się rozkręcała. Wsunęła go powoli do środka..czułem jak na dole pieści go języczkiem. Ruszała nim na boki wsuwając go i wysuwając z ust. Mruczałem rozkoszując się tym co robiła z moim penisem. Cofnęła języczek i zaczęła szybko ruszać głową góra dół, pomagała sobie rączkami, wbiła we mnie paznokcie. Czułem że tego długo nie wytrzymam. Czułem że zaraz dojdę. Chyba przewidziała to i trzymała mocno główkę mojego penisa zębami i kręciła po niej języczkiem drażniąc czasem dziurkę. Drugą ręką masowała mocno trzonek mojego penisa. Doszedłem w jej ustach, czułem jak zalewa jej usta moja sperma., połykała ją szybko aby nic nie stracić. Kiedy z zewnątrz był czysty wyssała resztki i połknęła je. Po czym powiedziała:
-Teraz masz prawo nazwać mnie suką...bo nią jestem...będziemy się rżnąć rozumiesz?-powiedziała stanowczo i uśmiechnęła się
-Dobrze-powiedziałem podniecony, czułem że to nie etyczne ale było mi dobrze.  
Ta noc była jeszcze długa...

Mam nadzieję że podobało się to opowiadanie:) Jeśli chcecie abym napisał kolejną część tego opowiadania lub któregoś z poprzednich to mogą mnie namówić tylko miłe panie w wiadomościach prywatnych lub na mailu.

MrocznyAssasyn

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2282 słów i 12243 znaków, zaktualizował 2 wrz 2015.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Tory

    Dobre, podniecające też chcę taką szefową  :yahoo:

    1 kwi 2018

  • Użytkownik asasyn

    fajne opowiadanie oby tak dalej  :hi:

    24 paź 2015

  • Użytkownik bagin

    Nie myslisz napisac drugiej części??

    11 wrz 2013

  • Użytkownik kicia077

    pisz dalej ;d

    7 sie 2013

  • Użytkownik MrocznyAssasyn

    Miłe panie to takie panie tylko że miłe:)

    7 sie 2013

  • Użytkownik Bookworm

    Zdefiniuj 'miłe panie'

    7 sie 2013