(S)ekspedient

(S)ekspedientMały sklepik przed blokowiskiem był doskonałym rozwiązaniem dla ludzi, którym nie chce się biec do oddalonego o dwa kilometry hipermarketu. Co prawda, ceny różniły się, ale nie było źle. W każdej chwili mogłeś zejść i zakupić to co aktualnie potrzebowałeś. Najważniejsze, że alkohol i papierosy były w normalnych cenach, co pasowało większości osiedlowych pijaczków. Nie jeden uzależniony nawet dwie minuty przed zamknięciem, cieszył się jak dziecko, gdy zdołał kupić jeszcze paczkę fajek.  
-Krzyśku, tam masz klucze.- Szef wskazał mu palcem na drzwi do swojej kanciapy. Jak co dzień, zaglądał tu by wprowadzić faktury do komputera i pozmieniać jakieś ceny. –Możesz dziś zamknąć troszkę wcześniej bo i tak jak widzę, to nie będzie kokosów.- No tak. Zbliża się godzina 16, a klientów mógłby policzyć na wszystkich swoich palcach. Nic dziwnego. Każdy zakupy już zrobił, więc to bezsensu tak tu siedzieć.- Jeżeli będzie Ci jutro nudno, to otwórz na tyle ile uważasz.- Jutro. Pierwszy dzień nowego roku.. Kto by chciał pracować, pomyślał. No ale skoro nie ma dziewczyny, nie wybiera się na żadną zabawę, to czemu nie?
-Nie ma sprawy.-Odrzekł bo wiedział, że i tak nic innego nie będzie miał do roboty.- Szczęśliwego Nowego Roku!- Zdążył krzyknąć za oddalającą się już do samochodu sylwetką starszego siwiejącego mężczyzny. Nie pracował u niego długo. Tak naprawdę, ta praca trafiła mu się w najgorszym momencie jego życia. Uratowała go przed zmuszeniem się do zadzwonienia do swojego ojca. Nienawidził go prosić o pomoc, bo to równałoby się z tym, że przegrał. Jego uszy nie chciały Usłyszeć słynnego"a nie mówiłem?”. Trafiło mu się jak ślepej kurze ziarno. Nie zarabiał kokosów, ale na rachunki i podstawowe potrzeby starczyło. I o to chodziło.  
Postanowił poczekać jeszcze z godzinę. Przecież nie miał żadnych planów, mógł spokojnie popatrzyć przez szklane drzwi, na spieszących się ludzi. Śmiał się za każdym razem jak panny w krótkich sukienkach i w niebotycznie wysokich szpilkach ślizgały się bo zamarzniętych chodnikach. Z jednej strony zazdrościł, a z drugiej cieszył się, że nie ma nikogo. Przecież to dodatkowe koszty. Te laski muszą mieć ciągle coś nowego, modnego. A te buty? No jak można w czymś takim chodzić? W dodatku w zimie? Nie pojmował tego. Przecież można nogi połamać-pomyślał. Stał tak oparty o stojak z gazetami i nawet nie zauważył zbliżającą się postać. Wystraszył się, gdy tylko otworzyły się drzwi.
-Cześć Krzyś.- Słysząc ten głos, który sprawiał mu tyle przyjemności, wiedział z kim ma do czynienia.- Miałam nadzieję, że macie jeszcze otwarte.- Jej uśmiech niczym promyki słońca niebo, zawładnęły jej buzią. Zuzia była starsza od niego o rok. Mieszkała piętro wyżej z mamą i bratem. Zawsze mu się podobała, ale jako to, że zawsze czuł się skrępowany w towarzystwie dziewczyn, nigdy nie potrafił się z nią umówić czy normalnie pogadać. Był tak wstydliwy w stosunku do niej, że nawet nie odpowiedział na przywitanie tylko lekko skinął głowę i podniósł brwi. Jej to zachowanie nie przeszkadzało. Wiedziała, że chłopak jest wstydliwy, ale nie miała innego wyjścia. Miała już 21 lat i nadal była dziewicą. Bała się przyznać komukolwiek. Dla osób z jej otoczenia, dla znajomych ze studiów to był obciach i dobry cel do wyszydzania. Nie chciała tak. Chciała poczuć jak to jest. Jako, że dziś sylwester, chciała pozbyć się tej niewygodnej obroży. Od dawna myślała o nim. Był idealnym kandydatem- tak przynajmniej zaobserwowała. Nieśmiały chłopak, bojący się jakiego kolwiek kontaktu z pewnością jest prawiczkiem. Będzie delikatny, pomyślała.- Macie jeszcze jakiegoś szampana?- On wskazał ręką na wpół pusta już półkę, gdzie widniały jeszcze tylko dwie butelki.- Super. Do której masz otwarte? – Chciała wiedzieć czy jest szansa by mogła go jakoś podejść.-Może napijesz się ze mną?- Jego oczy zrobiły się wielkie. Nie wiedział co powiedzieć, a tym bardziej jak się zachować.-No nie daj się prosić.

Chwilę później za zamkniętymi już drzwiami sklepu, w kanciapie szefa, siedzieli i popijali taniego szampana z kubków po kawie. Wcale im to nie przeszkadzało. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Głównie gadała dziewczyna. On nie mógł przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji. W większości słuchał i na zmianę przytakiwał bądź, lekko się uśmiechał. Zastanawiał się ciągle, jak to się stało, że ona zamiast siedzieć z rodziną lub chłopakiem, przesiaduje z milczkowatym sąsiadem, który wiecznie unikał kontaktu. Czy to jakiś znak? Może to dla niego jakaś szansa na lepsze jutro? Przypatrywał się jej. Jak jej palce zgrabnie oplatają porcelanę z napojem. Na jej pełne usta, które z pasją coś opowiadają, a on nie jest w stanie się skupić na słowach, bo tego widoku długo nie zapomni. Oczy z początku zawstydzone, szukające ucieczki, miejsca, gdzie mogą spocząć na dłuższą chwile, teraz śmiejące się i rozbiegane. Wyglądała słodko. W chwili gdy zmieniła swoją pozycję na obrotowym krześle, podnosząc kolana praktycznie pod brodę, wypuścił skrywane w ustach od dłuższego czasu powietrze. Jego wzrok mimowolnie obleciał jej krągłe kształty. Mimo, że nie miała figury modelki, potrafiła rozpalić zmysły. Jego zmysły na pewno. Zareagował momentalnie. Ten widok tak na niego podziałał, że musiał założyć nogę za nogę, by zakryć widoczne już wypukłości w okolicach krocza. Nie powinien. Wiedział o tym, ale mimo to nie potrafił oderwać wzroku od opinającego getrami tyłeczka. Starał się robić to dyskretnie, lecz nie miał pojęcia, że ona to robi specjalnie. Zuzka miała świadomość swoich poczynań i była pewna, że jest na dobrej drodze do osiągnięcia swojego celu. Spojrzała na zegarek. Było przed 21, stwierdziła, że już czas.
Wstała dość gwałtownie. Wystraszyła go. Nie chciała go brać na siłę. Chciała by oboje tego chcieli. Będzie lepiej. Podeszła do niego bliżej i ściągnęła swoją bluzkę, odsłaniając niewielki biust otoczony czarnym stanikiem. Od razu usiadła mu na kolanach i pocałowała w usta.
-Nie utrudniaj tego. Przecież tego chcesz tak jak i ja.- Powiedziała mu chcąc by przyłączył się do zabawy. Spróbowała jeszcze raz. Jej wargi opadły na jego usta. Było lepiej, ale nie tak jak tego oczekiwała. Po chwili zaczął odwzajemniać pocałunki. Jego język poznawał smak, który dotąd nie był mu znany. Nie wiedział co ma robić, ale gdy jej język zaczął błądzić po jego wnętrzu, przyłączył się. Swoimi językami przetaczali ślinę z jednej komory do drugiej. Dziewczyna co chwile zerkała przez pół przymknięte powieki na jego twarz. Z zaciśniętych początkowo oczu i nie zbyt ciekawej minie, jego twarz nabierała przyjemnego wyrazu. Widząc wciąż jego mocno zaciśnięte ręce na oparciach krzesła, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zsunęła się z kolan i ukucnęła.  
-Rozluźnij się.- powiedziała zerkając do góry, w międzyczasie rozsuwała rozporek. Był już praktycznie gotowy, gdy wzięła go do ręki. Był duży, ale nie taki jakie widziała na filmach porno. Dzięki temu, że je oglądała, wiedziała co ma robić. Językiem przejechała od dołu do góry, sprawdzając jego smak. Lizała go dotąd, aż cały był mokry. Zsunęła delikatnie napletek z penisa, a jej oczom ukazał się widok dobrze jej znany. Oczy aż błyszczały jej z podniecenia. Wciągnęła głęboko w płuca powietrze i prawie połknęła go całości. Członek penetrował jej usta. Ssała go i przygryzała na przemian. Do jej uszu doszedł przytłumiony jęk. Była w takim transie, że nie wiedziała jaką przyjemność sprawia swojej marionetce. Złapała dłonią u nasady i w rytmie ruchu warg poruszała nią w górę i w dół. Niechciała tego przedłużać, gdyż jej kości policzkowe, nieprzyzwyczajone, bardzo bolały. Wstała i szybko pozbyła się legginsów wraz z majteczkami. Widziała jego przestraszone oczy, lecz nie przejmowała się już tym. Postanowiła zacząć w tej pozycji, w której się całowali. Nakierowała penisa na swoją cipkę, i powoli, bez pospiechu, zaczęła na niego opadać. Bała się. Serce jej waliło jak oszalałe. Bolało. Ból był piekący, jakby coś od środka ją rozrywało. Zagryzła wargi. Chciała wytrzymać. Nagle straciła grunt pod nogami. Przed oczami zrobiło się jasno, gdy jego biodra wepchały go do końca. Miała wrażenie, że ktoś ją podpalił. Od razu chciała się wycofać. Nie chciała czuć tego, co czuje. Była pewna, że to będzie przyjemniejsze. Nie myliła się. Chłopak poruszał się w niej powoli i delikatnie. Dyskomfort zamieniał się w przyjemne mrowienie. Chciała więcej. Chwilę później skakała po nim, jakby chciała go wchłonąć razem z głową. Czuła rozkosz rozchodzącą się po całym ciele. Gorąco kumulowało się w okolicach intymnych a ona czuła że jest blisko szczytu. Jej jęki nie miały końca. Krzyczała z zamkniętymi rekami, a jej piersi skakały w rytm uniesień. Wystające brązowe sutki kusiły chłopaka. Widząc jej stan, przerwał. Podniósł się i posądził ją na zamrażarkę do lodów. Dziewczyna oparła dłonie z tyłu a nogami objęła go w pasie. Nie wiedziała, czy to wina tego że siedzi na zimnej szybie czy z racji podniecenia, ale była mokra. Cholernie mokra. Przyciągnęła go mocno do siebie. Wszedł bez problemu. Jego ruchy stały się już pewniejsze i silniejsze. Pozwolił sobie na więcej. Złapał jedna ręką za pierś i uwolnił ją z klatki. Sterczący twardy sutek błagał o uwagę. Gdy tylko uszczypnął go, z jej gardła wydobył się przeciągły jęk. Te doznania działały na oboje. Walił ja coraz mocniej. Słychać było mlaskanie odbijających się jąder o jej pośladki i ich sapanie. Nie słyszeli, jak maszyna tłucze się obijając o ścianę. Spięcie jakie czuł w jajkach było nie do wytrzymania. Czuł że zbliża się jego koniec, więc przyśpieszył. Ocierał penisem o ścianki pochwy, a ona wchłaniała go jak gąbka wodę. Penis pokrył się żyłkami dodając jej dodatkowych doznać. Ruszał się szybko, bolało go. Wreszcie wystrzelił. Krzyk wypełnił pomieszczenie. Opadł na jej wilgotne od potu ciało, tak by mógł pozbyć się tej ciemności zalegającej w jego umyśle. Był z siebie dumny, że mógł spędzić w ten sposób wieczór i to z nią. Na jeden moment podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. W amoku swojej przyjemności, zapomniał o niej. Nie wiedział, czy ja wykorzystał, czy brała tyle przyjemności z tego co i on.  
Uśmiechnęła się do niego, łapiąc to spojrzenie. Był szczęśliwy. I spełniony.  
-Może zechciał byś wybrać się ze mną w sobotę do kina?- zapytał nie patrząc w jej twarz. Ba ł się odrzucenia, lecz nie widział jej zadowolonych oczu, cieszących się na myśl o nadchodzących wspólnych nocach..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2056 słów i 11161 znaków.

4 komentarze

 
  • nanoc

    Lubię szampana - fajnie się czyta to opowiadanko i podnieca.

    30 gru 2016

  • Tomeczek

    Fajnie napisane - pisz dalej

    8 sty 2015

  • Mike95

    a uciałeś przy zechciał

    1 sty 2015

  • nam1988

    bardzo ciekawe ....

    31 gru 2014