Rumcajs

Bajka dla dorosłych, z elementami bdsm.  


W rzaholeckim lesie od tygodnia padał deszcz. Chociaż padał, to mało powiedziane. Oberwanie chmur (przynajmniej z dziesięciu) trwało nieprzerwanie od siedmiu dni. Rumcajs siedział w jaskini i klął na czym świat stoi. A przeklinać umiał w dziewięciu znanych i ośmiu nieznanych językach. Hanka pojechała na zjazd do Polski, jemu nie dali urlopu. Poniżył się nawet do napisania pisma do dyrekcji, żeby deszcz na okres jego nieobecności puścili, wtedy turyści do lasu się nie pchają i braku najbardziej znanego rozbójnika nikt by nie zauważył. Deszcz puścili, ale Rumcajsa nie. Właśnie Hanka przysłała mu kilka fotek. Janosik podwieszał Marynę na hakach pod sufitem, Marianna chłostała Robin Hooda nowym biczem prosto z pracowni krasnoludzkiej, a Alibaba z czterdziestoma rozbójnikami…  
- Niech ich wszystkich dunder zielony odbyty ściśnie, a Księżna Pani pod łóżkami leży – klął coraz bardziej soczyście. Zielony dunder faktycznie przyjemny nie był, a higiena na książęcym dworze pozostawiała dużo do życzenia.  
Na dobre jeszcze się nie rozkręcił, kiedy usłyszał przeciągły krzyk, kobiecy na dodatek. Westchnął ciężko, prawie tak ciężko, jak wtedy, gdy przyszło mu dźwigać torebkę Hanki, gdy ta wpadła do ulubionej galerii w Jiczynie. Bardzo powoli ruszył się ze swojego szewskiego stołka, sięgnął po płaszcz przeciwdeszczowy i ruszył w kierunku drzwi. Pomyślał, że taki ładny krzyk może być początkiem całkiem udanego kolejnego tygodnia.
Podrapał się po brodzie i zaczął zastanawiać się, gdzie Hanka mogła schować jego kalosze. Nad zastanawianiem chwilę mu zeszło, nawet sporą chwilę, bo wpadnięcie na to, gdzie ukochana uległa kobieta postawiła jedyną parę gumowych butów nie należało do zajęć prostych. Musiał się podrapać jeszcze raz i jeszcze. I kiedy prawie już wymyślił, do drzwi zaczął ktoś walić i jednocześnie używać dzwonka.  
- Pomocy, ratunku – wysoki kobiecy głos, mocno nadwyrężył słuch Rumcajsa. Przez kolejną chwilę przemknęło mu przez głowę, żeby nie otwierać, ale ciekawość przezwyciężyła. Na progu stała naga kobieta. Nie żeby rozbójnik specjalnie się zdziwił. Ostatecznie często pod jego jaskinią pojawiały się takowe. Tak raz na pięć lat, no może siedem. Wcześniej było ich więcej, ale odkąd jest Hanka, jakoś liczba nagich kobiet rzaholeckim lesie zdecydowanie zmalała. Spojrzał na coś, co stało na progu jego jaskini. Młode toto było, chude jakieś i na dodatek całe mokre.
- Co się tak drze? - zapytał Rumcajs i zastanawiał się, czy wypuścić ją do środka, czy nie. Jakoś niespecjalnie uśmiechało mu się zamoczenie dębowej podłogi. Hanka miała na jej punkcie jakiegoś dziwnego bzika i widziała nawet najdrobniejsze pyłki, a co dopiero kałuże z deszczówki.
- No, bo tam wilk, w lesie… - nieskładnie próbowało tłumaczyć dziewczę i nie pozostawiło Rumcajsowi chwili do namysłu, rzucając się mu na szyję. Na szczęście miał już na sobie płaszcz przeciwdeszczowy, inaczej byłby cały mokry.
W  rzaholeckim lesie wilków nie było od dwóch wieków. Ostatniego wygoniła Hanka, jak wytarzał się w jej świeżo wypranych koszulach. Czasem tylko wpadał kurier z paczką z firmy WILK (Wielka Indywidualna Lamentacja Kurierska). Rumcajs zatem ucieszył się, słuchając słów dziewczęcia. Przesyłka miała być trzy dni temu, ale przez deszcz kurier nie mógł przebić się przez leśne dróżki. Jednak w końcu straszenie firmy WILK gigantyczną wypłata odszkodowania pomogło i wysłała do niego posłańca. W myślach Rumcajs zacierał dłonie. Za kilka chwil będzie mógł się pobawić. Odsunął od siebie zmokłego kurczaka, spojrzał krytycznie na ciało, które stało przed nim. Do obłych kształtów Hanki było mu zdecydowanie daleko, ale skoro nie ma co się lubi…  
Po raz kolejny zadźwięczał dzwonek do drzwi. Dziewczę pisnęło i szybko schowało się za placami Rumcajsa. Ten ze smutkiem popatrzył na mokrą plamę na podłodze.  
- Będzie dym – pomyślał i ruszył, by otworzyć drzwi. Zgodnie z oczekiwaniami na progu stał posłaniec, odziany w płaszcz imitujący skórę wilka. Nazwa zobowiązuje. Nic nie powiedział, patrzył tylko z wyrzutem na Rumcajsa, podsunął mu tabliczkę do podpisania, a kiedy formalnościom stało się zadość, oddał paczkę i ruszył w mokrą czeluść lasu.
Rumcajs przez chwilę przyglądał się paczce. Uwielbiał te chwile, tuż przed rozerwaniem papieru, odklejeniem wszystkich taśm, lubił wyobrażać sobie, jak w końcu dobiera się do jej zawartości, przedzierając się przez tony śmieci, w które pakowano wraz z upragnionymi przedmiotami. Wyciągnął nóż i wtedy znów usłyszał pisknięcie. Ten dźwięk wyraźnie dawał mu się we znaki.  
- Tam jest łazienka. Masz dwadzieścia minut, żeby wrócić tu sucha – powiedział i wskazał nożem drzwi. Dziewczę znów pisnęło. Miał serdecznie dość.
- Czekaj – powiedział, odwrócił się i sięgnął po knebel leżący na komodzie. Leżał tam od dawna. Na wszelki wypadek i właśnie ten wypadek nadszedł. - Otwórz szeroko usta. No szybko, nie mamy całego dnia.
Dziewczę posłusznie wykonało polecenie. Widać było nauczone posłuszeństwa. Rumcajs wcisnął knebel dość głęboko, zapiął paski z tyłu i wskazał znów drzwi do łazienki. Miał dwadzieścia minut spokoju. Co prawda zamierzał rozkoszować się dłużej chwilą rozpakowywania paczki, ale nie zawsze ma się to, co się lubi, nawet jak się jest dominującym. Przy pomocy noża i zębów dość szybko udało mu się wybebeszyć papierowy karton. Czekała go mała niespodzianka.  
„W związku z niemożliwością doręczenia paczki na czas, dołożyliśmy do zestawu kilka rodzajów koralików. Mamy nadzieję, że ta biżuteria zrekompensuje Pańskie oczekiwanie”. Nieczytelny podpis jakiegoś dyrektora.  
Rumcajs uśmiechnął się. Zastanawiał się nad koralikami, ale nie mógł się zdecydować, czy je chce, czy nie, skoro jednak same wepchnęły się do ręki, to nie zawaha się ich użyć. Kiedy rozkoszował się, dotykając nowych nabytków, drzwi od łazienki otworzyły się i stanęło w nich dziewczę, suche już. Rozbójnik popatrzył krytycznym wzrokiem na obiekt. Dziewczyna była stanowczo za chuda. Wszystko miała kościste i małe. A do tego wysuszone blond włosy spływały jej na plecy.  
- Zwiąż włosy i wytrzyj podłogę – rzucił i poszedł usiąść w swoim ulubionym fotelu. Gdy dziewczę posłusznie wykonywało jego polecenia, spokojnie przeglądał instrukcję obsługi. Większość z proponowanych rozwiązań znał, ale dwóch nie próbował jeszcze nigdy. Dziewczyna znów stanęła przed nim. Przez chwilę patrzył na nią, ciągle z tym samym wyrazem niezadowolenie w oczach. Podszedł bliżej, ścisnął brodawki, tak, że pokazały się jej łzy w oczach. Później objął piersi przez dłuższą chwilę zaciskając je w dłoniach.
- Stań w rozkroku. – Kiedy spełniła jego życzenie, włożył rękę pomiędzy jej uda i pociągnął za wargi sromowe. Nie był zadowolony.
- Z barku laku niektórzy używają kitu, więc może się nadasz. Tylko się nie ruszaj, bo nie wyjdzie równo.
Rumcajs pracował przez pięć godzin bez przerwy. Po godzinie wyjął z ust modelki knebel, bo ślina czyniła sznurki mokrymi. W końcu odetchnął z ulgą. Jego dzieło było skończone, prawie doskonałe. Prawie, bo jednak figura modelki ograniczyła mu znaczenie poczynania.  
- Co ja bym dał, żeby tu była Hanka – mruknął i w tym momencie w drzwiach pojawiła się jego ukochana.
- O widzę, że zagospodarowałeś moją niespodziankę – uśmiechnęła się i pocałowała go w nos, chociaż musiała się przy tym mocno wspiąć na palce.
- Niespodziankę?! - Ze zdziwienia Rumcajs podniósł głos, chociaż rzadko to czynił. Był przecież idealnym dominującym.
- No, a jak sądzisz, skąd ona się tu znalazła?
- Moja sunia, kochana, pamiętała...
- Pewnie, że pamiętała. Miała być trzy dni temu, ale te deszcze...
Rumcajs się rozczulił. Bardzo się rozczulił i sięgnął po najbliżej leżący palcat.  
- No to czeka nas zabawa.
W tym momencie pojawia się napis the end, no bo jednak w intymne, małżeńskie sprawy zaglądać nie będziemy.

Przeklenstwo

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1472 słów i 8408 znaków, zaktualizowała 22 lut 2020.

1 komentarz

 
  • Morfina

    Podtrzymuję moją opinię o Twoim poczuciu humoru ;) Uwielbiam chronicznie i trwale  :bravo:

    23 lut 2020