By Horror Ziom
Wojtek był 21-letnim studentem drugiego roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Jeżeli chodzi o naukę, wszystko szło dobrze. Nawet bardzo dobrze. Wykładowcy byli z niego zadowoleni, należał do koła naukowego, miał nawet szansę na stypendium. Wróżono mu świetlaną karierę, w jednej z większych warszawskich kancelarii. Niestety, jeżeli chodzi o jego życie prywatne, to tutaj pojawiały się problemy. Co prawda miał dziewczynę, Klaudię, lecz wciąż pozostawał prawiczkiem. Nie miał warunków by spotkać się z nią sam na sam, w jakimś ustronnym miejscu i w końcu stać się prawdziwym mężczyzną. Sam mieszkał z babcią, która praktycznie nie wychodziła z domu a na dodatek była bardzo wścibska. Była takim typem kobiety, która przede wszystkim interesuje się życiem innych, a na dopiero na końcu swoimi sprawami. Czytywała różne kolorowe pisemka, a poglądy miała ukształtowane w oparciu o seriale, telewizyjne serwisy informacyjne i opinie sąsiadów. Klaudia zaś miała liczną rodzinę, i nigdy nie była sama w domu. Albo była matka, albo ojciec, albo jej rodzeństwo. I tak w kółko.
Wojtek był coraz bardziej ściśnieniowany. Sprawiało to, że zaczął zaniedbywać naukę. Musiał zaspokoić swoje potrzeby, bo inaczej by wręcz eksplodował. Sprawy nie ułatwiał fakt, że Klaudia była bardzo atrakcyjną dziewczyną. Kusiła go na każdym ich spotkaniu obcisłymi bluzkami i kusymi spódniczkami. Musiał znaleźć jakiś sposób by w końcu się z nią przespać!
W akcie rozpaczy zwierzył się z trapiącego go problemu, swojemu wujkowi Tadkowi. Chłopak określał go mianem "zwyrowujka" gdyż znany był z tego, że lubił sprośne filmy i gazety, które wręcz kolekcjonował. Sam nie miał żony, bo ciotka Krysia już dawno się z nim rozwiodła. Było to spowodowane faktem, że wujek Tadek "za kołnierz nie wylewał", a także niezbyt o siebie dbał, co powodowało że przynosił wstyd na każdej rodzinnej imprezie. Lubił odkładać na stół swoją sztuczną szczękę, żeby "dać zębom odpocząć", albo bezczelnie gapił się na inne kobiety w rodzinie, śliniąc się przy tym.
Z drugiej strony, całkiem nieźle mu się powodziło – miał dobrze prosperującą firmę budowlaną. Zatrudniał praktycznie samych majstrów zza wschodniej granicy, więc oszczędzał na ich wypłatach i zgarniał więcej dla siebie. Brak żony rekompensowala mu za to gosposia, której obowiązkiem było nie tylko sprzątanie mieszkania, ale i "dbanie o dobre samopoczucie szefa", jak lubił mówić.
Wujek Tadek miał syna, Marcina. Ten był 10 lat starszy od Wojtka, ale nie interesował się studiami, dziewczynami, czy w ogóle czymkolwiek poza komputerem i internetem. Co ciekawe, jeżeli chodzi o sprawy szeroko rozumianego IT, był naprawdę dobry. Składał komputery, programował jakieś aplikacje na komórki a nawet potrafił włamywać się dla rozrywki na dobrze zabezpieczone serwery. Miał co prawda z tego pewne problemy ale wszystko rozeszło się po kościach, gdy okazało się, że konto mailowe na które się włamał, zawierało kompromitujące materiały na temat pewnego znanego, acz pozornie szeregowego posła.
- Tak więc widzi wujek – powiedział Wojtek – nie mamy jak się z Kasią spotkać sam na sam, by trochę...no sam wujek wie
- Pobaraszkować? - Tadek obleśnie uśmiechnął się a w kącikach jego ust pojawiła się ślina.
- Dokładnie – westchnął chłopak.
-A pokaż no tą swoją dziewczynę – rzucił wujek, po czym otarł wierzchem dłoni ślinę z twarzy. - Niech no się jej przyjrzę.
Wojtek wyjął z kieszeni spodni swoją komórkę. Chwilę w niej pogrzebał, po czym odwrócił ekran w stronę Tadka. Na zdjęciu prezentowała się zadbana, młoda dziewczyna w kusym stroju kąpielowym. Długie, zgrabne nogi, dość duży biust, uśmiechała się zalotnie.
- Fiu Fiu – wujek aż podskoczył – Żebym to był trochę młodszy, sam bym się wokół niej zakręcił – dodał z ekscytacją
- Dobra, dobra, niech się wujek nie nakręca – odpowiedział z uśmiechem Wojtek. Zaraz potem twarz wykrzywił grymas smutku. - Co z tego, że jest taka fajna, jak nic nie mogę więcej podziałać, oprócz zwykłego dotyku...żebym miał trochę forsy, to może bym i wynajął jakieś mieszkanie a tak...sam wujek widzi.
- Widzisz młody, może jest pewne rozwiązanie twojego...hmmm...problemu. Otóż niedawno po dziadku Staszku odziedziczyłem niezabudowaną działkę z kawałkiem lasu za ogrodzeniem. Stary planował coś tam wybudować, ale pikawa nie wytrzymała i sam rozumiesz...przekręcił się.
- Tak słyszałem o tej działce – przytaknął grzecznie i z szacunkiem Wojtek.
- Tam po tym lesie nikt nie chodzi. Można rzecz miejsce wręcz...odludne. Cisza, spokój, tylko ptaszki ćwierkają. Więc może Ty i ta twoja lasencja tam sobie pójdziecie kiedy przy wieczorze i na kocyku HEHE, sam wiesz – wujek znowu zaczął się obleśnie szczerzyć i ślinić.
- Coś w tym jest. Ale gdzie my będziemy potem spać? - zastanowił się młody student prawa
- No chyba ogarniesz jakiś namiot albo cóś, nie? - wydedukował dość mądrze, jak na siebie, wujek Tadek.
- No tak. Kimniemy w namiocie a rano kto wie...zanim jeszcze wrócimy, może uda mi się ją namówić na powtórkę? - rozmarzył się Wojtek
- Widzisz? Można? Można! Słuchaj, narysuję Ci taką mini mapkę jak tam dotrzeć, bo samochodu chyba nie masz, a GPSy i inne takie tam nie zawsze działają...
Gdy tylko wyszedł od razu z mieszkania wujka, zadzwonił do Kasi by opowiedzieć jej o tym co ustalili razem z Tadkiem. Na początku trochę miała oporów, bo to jednak był "zwyrowujek" ale potem przystała na jego propozycję. Sama była nieco już wyposzczona i spragniona uciech cielesnych. Ze swoim poprzednim chłopakiem robili to niemal codziennie. Miał swoje mieszkanie. Niedługo potem okazało się jednak, że handlował narkotykami, więc musieli się rozstać. Ona nie znosiła tego szajsu.
Umówili się, że pojadą do lasku w piątek po zajęciach na uczelni. Kasia też studiowała na tej samej uczelni, ale dziennikarstwo. Poznali się na wspólnym hiszpańskim. Od razu jej się spodobał, pomimo że widać było po nim, że to typ nieśmiałego kujona. Jednak po jej ostatnim związku z dilerem potrzebowała spokoju i pewnej równowagi, Mniej imprez, więcej czułości i szacunku. On momentalnie oszalał na jej punkcie, zaraz po tym jak raz przyszła na uczelnię ubrana, można powiedzieć, co najmniej wyzywająco. A teraz mieli w końcu skonsumować swój związek.
Wojtek namiot pożyczył od swojego kolegi ze studiów, Oskara, który uwielbiał jeździć w góry. Koc znalazł w szafie z pościelą. Oczywiście, gdy oznajmił babci, że wychodzi i nie będzie go pewnie przez jakiś czas, ta zalała go falą pytań. A gdzie? A z kim? A dlaczego? Zbył ją krótkimi, zdawkowymi odpowiedziami, po czym zarzucił plecak na ramię i wyszedł. Nie mógł się już doczekać spotkania sam na sam ze swoją dziewczyną. Oprócz sprzętu turystycznego, przygotował też zapas prezerwatyw, a także kupił butelkę wina z bąbelkami i rogaliki z jej ulubionej piekarni. Żeby było na bogato.
Spotkali się na dworcu autobusowym o 19:00 w piątek. Klaudia też dobrze się przyszykowała. Miała na sobie krótką sukienkę z falbankami, rozpinaną z tyłu na suwak. Do tego zdradziła mu, że nie ma na sobie bielizny i już nie może doczekać się randki w lesie. Wojtek nie mógł chyba liczyć na lepsze wyznanie.
Podroż dłużyła się niemiłosiernie. PKSem jechali około godziny, bo działka wujka Tadka znajdowała się dobre kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. Samo dojście tam zajęło i dodatkowe pół godziny. Na szczęście "zwyrowujek" nagryzmolił mu mapę naprowadzającą go na cel. Inaczej dawno by się zgubił w tym gąszczu ścieżek i leśnych zagajników. W końcu jednak dotarli.
Położona nieopodal lasu działka była byle jak ogrodzona drewnianymi palikami, zaś pomiędzy nimi znajdowała się furtka, która lata świetności miała już dawno za sobą. Widać było, że tu zarządzął dziadek Staszek, stary zrzęda i samotnik, lubiący dogadzać sobie butelczyną. W prowizorycznym ogrodzeniu znajdowała się dość duża dziura i to były właśnie "wrota" prowadzące do miejsca, gdzie Wojtek w końcu dokona aktu rozprawiczenia. Mały kawałek lasu, który należał do działki i gdzie ponoć nikt się nie zapuszczał. Brzmiało to równie obiecująco jak i niepokojąco. Ale w tym momencie nic go to nie obchodziło. Teraz liczyło się tylko jedno.
- Oto jesteśmy – oznajmił wesoło Wojtek. - Witaj w moich skromnych progach!
- Pięknie tu – odparła Klaudia. To gdzie rozbijamy namiot? A tak w ogóle to można tu rozpalić ognisko?
- Raczej nie bardzo – powiedział. Zobaczył natychmiast, że jej twarz przybiera zmartwiony wyraz. - Ale spokojnie. Mam pewne asy w rękawie, które zrekompensują te braki – dodał po chwili z uśmiechem.
- Na to liczę -
Szybko rozbili namiot, potem Wojtek rozłożył koc i zestaw piknikowy, a Klaudia mocno przytuliła się do niego.
- Jesteś gotów? - zapytała, jednocześnie dotykając jego krocza. - Czuję, że tak -
- Jeszcze nigdy nie byłem bardziej gotów – zgodził się Wojtek, drżącym z podniecenia głosem.
Wszystko potem potoczyło się bardzo szybko. Zrzucili z siebie ubrania. Chłopak trochę się motał, lecz poprowadzony sprawnymi rękami dziewczyny ułożył się wygodnie na kocu, by po chwili ona mogła przyjąć go w sobie. Zadbali też o odpowiedni klimat, puszczając nastrojową muzykę ze smartfona. On pragnął jej a ona jego. Kochali się powoli i zmysłowo, w rytm otaczającej ich leśnej gęstwiny. Doszli niemal równocześnie, by po chwili paść obok siebie zdyszani i szczęśliwi. Tak zatopieni w miłosnej rozkoszy i uniesieniu oraz pijani chwilą nie zauważyli, że z pobliskich krzaków ktoś im się przygląda...
Wojtek nie był w stanie uwierzyć w swoje szczęście! W końcu zaliczył! Poczuł tak niewysłowioną ulgę, że zastanawiał się czy może być coś lepszego niż to...Jednak wkrótce potem oprzytomniał. W końcu jednak ktoś mógł tu być...Jakiś grzybiarz, leśniczy czy po prostu zwykły spacerowicz. Klaudia leżała naga obok niego, w całej swojej okazałości. Przez chwilę przyglądał się jej i rozważał za i przeciw kolejnego numerka, ale jednak zrezygnował. Poderwał się, nieco zaskakując swoją dziewczynę, po czym zaczął się ubierać.
- Co robisz? - spytała – Przecież tu nikogo nie ma -
- Tego nie jestem pewien – odpowiedział, zakładając t-shirt. Lepiej się zbierajmy i chodźmy do namiotu. Trochę mi zimno.
- Jasne, czemu nie. Gdzie są moje ciuchy?
- Tam, chyba pod drzewem. Obok mojego plecaka, zaraz podam.
Po chwili zaczął zbierać rzeczy Klaudii i podszedł do plecaka. Momentalnie zamurowało go. Na plecaku, który opierał się o brzozę, leżało zdjęcie zrobione polaroidem, przedstawiające jego i ją w sytuacji intymnej. Na dole widniał nabazgrany kulfonami napis "Odwróć mnie". Wojtek chwilę się wahał czy aby powinien to zrobić, czy może wyrzucić to zdjęcie gdzieś w krzaki i nic nie mówić dziewczynie. Ale w końcu się przemógł. Odwrócił fotografię i zobaczył kolejne zdanie, popełnione tymi samymi krzywymi literami. "Fajną masz dziewczynę. Nieźle Wam poszło. Poczekaj aż zobaczysz film..."
Dodaj komentarz