[ Hej, to opowiadanie to druga część „Przyjemnie u lekarza”, polecam przeczytać przed lekturą, ale można i ‘na sucho’ ;-) ]
Nazywam się Kacper i być może czytaliście już o moich przygodach u lekarza z miejscowej przychodni, a ponieważ polubiliście tamto opowiadanie, wypadałoby wspomnieć też co było dalej. Wszystko to wydarzyło się naprawdę jakieś dwa lata temu.
Tak więc dwa tygodnie po ostatniej, bardzo przyjemnej wizycie, kiedy uniknąłem tego przejebanego sprawdzianu z matematyki, obiecałem sobie wychodząc od pana doktora, że jeszcze wrócę po więcej. Nie należę może do najodważniejszych, ale jak już coś sobie obiecuję, to wiem, że to zrobię. Przez następne dwa tygodnie nie mogłem zapomnieć o jego badaniu – kiedy koledzy w szatni przechwalali się cipkami, które podglądali albo minetami, które zrobili, ja nie mogłem zapomnieć o seksownym, może trzydziestoletnim lekarzu, który nie tylko wypolerował mojego szesnastoletniego penisa, ale w dodatku zaprosił mnie na więcej. I nie miałem zamiaru zmarnować tej okazji.
Jak pewnie się już domyślacie, „rozchorowałem” się niecałe dwa dni później. Rzecz jasna w praktyce byłem zdrowy jak rydz, ale moi rodzice wierzyli mi na słowo i zachęceni przeze mnie pozytywnymi wrażeniami, dali mi nawet pójść do tego samego lekarza bez ściemniania. Oczywiście nie potrzebowałem nawet zwolnienia z niczego konkretnego, ale już mi nawet nie zależało. Chciałem tylko dowiedzieć się wreszcie, jak to jest, kiedy taki masywny kutas wchodzi w ciebie i wypełnia cię swoim słodkim nasieniem, a jądra klepią cię w dupę jak za karę.
Kiedy wreszcie po dwóch tygodniach zobaczył mnie w drzwiach gabinety (dowiedziałem się niedługo wcześniej, że nazywa się „Łukasz”) szedłem już pewniejszym krokiem, świadomy tego, co czeka mnie w środku. Na mój widok w drzwiach uśmiechnął się szeroko. ‘Oho, chyba właśnie poprawiłem mu dzień’ przeszło mi przez myśl.
Szybkim krokiem wstał od biurka, zamknął za sobą drzwi i stanął nade mną – z gęstą brodą, może 190 cm ogromnego, muskularnego faceta, z oczami wpatrzonymi we mnie łakomie i bicepsami jak kłody. Biała koszula ciasno opinała jego bycze ciało. ‘Wyglądam przy nim jak dziewczyna’ przeszło mi przez myśl, ale nie miałem wątpliwości, że moje długie, młodzieńcze prącie mówi co innego.
- Widzę, że się za mną stęskniłeś – rzucił, kiedy w gabinecie zapadła cisza – znowu potrzebujesz jakiegoś zwolnienia czy recepty?
Uśmiechnął się tak ciepło, że aż prawie dałem się nabrać na jego szczere intencje. Tak naprawdę myślał przecież tylko o jednym.
- Właściwie to przyszedłem na badanie… - wyjąkałem zmieszany.
- O, badanie? A to ci dopiero. A co dokładnie chciałbyś, żebym ci zbadał? – to mówiąc z czułością zacisnął swoją masywną dłoń na moich pośladkach.
Uśmiechnąłem się do niego, chociaż serce znowu waliło mi jak kościelne dzwony. Stanąwszy na palcach, oparłem się o jego umięśniony kark i nachyliłem się nad jego uchem. Momentalnie uderzył mnie zapach jego perfum – tytoń i skóra?
- Chciałem… - tu przełknąłem ślinę – żeby przebadał mi pan pupę…
I to mówiąc wsunąłem delikatnie swój ciepły, wilgotny język do muszli jego ucha i zacząłem całować go delikatnie, a jedną z dłoni położyłem na jego kroczu. Spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. Jego penis stał w tej chwili na baczność, skierowany ku niebu, zajebiście długi i twardy jak gumowe jebadło, z jajami jak ogromne orzechy.
- No to na kozetkę i rozbieraj się. Czas na małą wizytę u urologa – warknął zniecierpliwiony i sam począł ściągać ze mnie ubrania. Nie pamiętam, kiedy na chłodną posadzkę białego gabinetu spadł T-shirt, spodenki i nareszcie bielizna – wiem tylko, że już po chwili stałem przed nim kompletnie nagi, a moje czarne jak czekolada sutki zrobiły się natychmiast twarde i malutkie od zimna. Cieszył się nimi przez chwilę, klęcząc pode mną i pieszcząc je swoimi ząbkami a od czasu do czasu i liżąc z rozkoszą, a ja pojękiwałem dla niego, znowu trzymany za pośladki. Na kozetkę przeniósł mnie właściwie sam i zanim się zorientowałem, z jednej z szuflad wyciągnął duże opakowanie żelu. Wypiąłem dla niego pupę, gotowy na wszystko, z jądrami obijającymi się delikatnie o uda. Na początek krążył delikatnie paluszkiem wokół mojej dziurki, nie minęło trzydzieści sekund, kiedy wreszcie wsunął się do środka łakomie. Trudno opisać to uczucie, jeżeli nie doświadczyło się go wcześniej. Jego palec był chłodny od żelu, ale nie przeszkadzało mu to we wsunięciu się na pełną długość, ku moim cichym prośbom. Dobrze wiedział, gdzie jest prostata i do czego służy, więc po paru minutach byłem kompletnie obezwładniony, krzycząc tylko z przyjemnością i błagając go o więcej.
- Chcesz jeszcze? – zapytał, a ja pokiwałem tylko głową, niezdolny odpowiedzieć, kiedy wciąż wsuwał się do mojej pupy i z niej wysuwał.
Po chwili był nagi i nareszcie zobaczyłem go w pełnej krasie, z jajami jak jabłka i ogromnym penisem, skierowanym prosto w górę, wygiętym nawet lekko w jego stronę niby haczyk, znacznie ciemniejszym niż reszta jego pokrytego drobnymi włosami ciała, muskularnego jak u atlety, albo gotowego do napierdalania się boksera.
- Czas sprawdzić jak tam twój zwieracz… - powiedział z uśmiechem. Jego białe zęby kontrastowały z pięknym, ciemnobrunatnym zarostem drwala. Nie wszedł we mnie, kiedy leżałem tak wypięty na kozetce, ale wziąwszy mnie w ‘nelsona’ uniósł mnie właściwie do wysokości swoich ramion i rozkraczonego wsunął na swoją męskość jak na włócznię. Krzyknąłem z bólu, a łzy mimowolnie spłynęły mi po twarzy, ale ból nie trwał długo, zastąpiony zaraz błogością tego rozgrzanej pały i zwierzęcym pragnieniem bycia zerżniętym. Trzymał mnie pod pachami i ruszając całą miednicą wchodził we mnie aż do jąder, na 19, może 20 centymetrów i grubość małej pięści.
- Aaa, o, tak… - błagałem niezdolny wyksztusić nic, a on nie odzywał się w ogóle, śmiejąc się tylko od czasu do czasu z moich pojękiwań i nadal rżnąc mnie jak lalkę, której nie pozwalał dotknąć ziemi. Poddawszy się w końcu jego uściskowi, oplotłem się tylko o jego owłosione uda swoimi chłopięcymi, jasnymi nogami i pojękiwałem raz za razem, kiedy był we mnie, a ja nie mogłem nic z tym zrobić, chociaż w tamtej chwili niczego innego nie pragnąłem jak tylko być jego suczką.
Po dziesięciu minutach takiej błogiej przyjemności, wytrysnąłem w końcu na czystą, białą posadzkę jego gabinetu, wyruchany jak chyba nikt nigdy, a on wsunął jeszcze swojego penisa na całą długość do mojej ciasnej dziurki i patrzył szczęśliwy i zziajany na owoce swojej pracy. Sam doszedł jeszcze parę pchnięć później, wypełniając cały mój odbyt swoim słodkim nasieniem, które, kiedy trysnęło wreszcie jak fontanna, wypełniało mnie jeszcze przez dłuższą chwilę.
- No… - powiedział wreszcie, złapawszy oddech – zwieracz w normie, ale przed nami jeszcze parę ciekawych zabiegów.
Ociągałem się ze stanięciem na własne nogi, bo wiedziałem, że upadnę zaraz potem. W nagrodę za bycie dobrą suczką, dał mi jeszcze posmakować swoich soczystych jąder, ledwo mieszczących mi się w buzi, po czym dał zwolnienie z w-f na dwa miesiące, klepnął w dupę, i zlizując ostatnią kroplę spermy z mojego przydużego jak na wieku fiuta, odesłał do recepcji ze skierowaniem na następny zabieg. Żebyście widzieli spojrzenie recepcjonisty, kiedy wręczałem mu papiery oparty o jego biurko, przestępując z nogi na nogę i z rumieńcem na policzkach. Czuję, że z panem doktorem czeka nas jeszcze wiele przygód. ;-)
[ Podobało się? Napisz do mnie recenzję (albo coś innego jeśli masz ochotę). Ciekaw co dalej? Wal śmiało, chętnie podeślę następne części. Mail: brrunoff999@gmail.com ]
2 komentarze
Bart
Rozpalasz
Amator
Też ruchalem się z lekarzem. Tylko to ja byłem aktywny.