Pięciokrotna niespodzianka

Pięciokrotna niespodziankaNatarczywy dzwonek telefonu przebił się do mojego uśpionego ciała i umysłu. Nie chciało mi się otwierać oczu i czekałem, aż ten dzwoniący ktoś zrezygnuje z totalnego wybudzania mnie z zasłużonego po 36-godzinnym dyżurze snu. Jednak telefon dzwonił uparcie. Sięgnąłem leniwie po telefon. Na wyświetlaczu widniał jakiś nieznany mi i nie zapisany w moich kontaktach numer. „Czyżby znowu ktoś chciał mi coś wcisnąć”, pomyślałem i zaspanym i oschłym głosem rzuciłem krótkie „słucham”.  
– Cześć, tu Iwona, co robisz?  
– Cześć. Jaka Iwona? – zapytałem, bo parę moich koleżanek miało to imię, lecz tego głosu nijak nie mogłem dopasować do osoby.  
– Iwona F. nie poznajesz?  
– Aaaaa, Iwonka wieki nie słyszałem twojego głosu, więc się nie dziw.  
– Dobra, dobra… zapomniałeś o mnie.  
– Wcale nie, ale nie spodziewałem się, że po tylu latach się odezwiesz…  
– Tak się składało i nie składało ale chcę to teraz nadrobić i spotkać się, pogadać, no wiesz powspominać stare dzieje…  
– Ale Iwona, nie myśl czasem, że się wykręcam, lecz jestem po długim dyżurze i właśnie obudziłaś mnie z jego odsypiania.  
– Sorki – trajkotała po swojemu – ale zależy mi na tym spotkaniu dzisiaj, koniecznie! – podkreśliła ostatnie słowo z naciskiem.  
– Noooo – zawiesiłem głos.  
– Nie mów, że straciłeś swoją dawną werwę i zapał do imprez ze mną.  
Nie dość, że mnie budzi z błogiego odpoczynku, to jeszcze bierze mnie pod włos swoim gadaniem. Praktycznie to się obudziłem całkowicie, ale jakoś nie byłem do końca przekonany, czy aby na pewno chcę teraz spotkać się z nią. Co prawda w dawnych latach to były szalone imprezy z Iwoną, upojne, seksowne, takie nietypowe taka już była. Moje myślenie przerwał mi nie znoszący sprzeciwu głos w słuchawce:  
– Zbieraj się w sobie, i przychodź, wszystko jest, co powinno być, a nie pożałujesz czekam!  
– Ale daj mi jakąś godzinkę na doprowadzenie się do ładu
– OK, to do zobaczenia aaaaa, jeszcze coś jestem u Mariolki czekamy! – i zakończyła rozmowę.  
Poczłapałem do łazienki przygotować się do spotkania. Nie zdziwiło mnie, że jest u Marioli, zawsze się kolegowały i imprezowały ja też przeżyłem kilka wspaniałych spotkań z nią parę lat wcześniej tak rozmyślając szykowałem się na imprezkę. Wreszcie byłem gotów i wyruszyłem na spotkanie z dwoma dawno nie widzianymi kochankami. Pojawiłem się o czasie przed jej domkiem, zadzwoniłem do drzwi po chwili otwarła mi je właśnie Mariola. Ciut mnie zatkało na jej widok (a nie widziałem jej chyba z pięć lat) nowy kolor włosów, dobrze zrobiony makijaż, gustowna sukienka – szyk i elegancja w każdym calu.  
– Chodź, jakże się cieszę że widzę cię po tylu latach – powiedziała, cmoknęła mnie w usta i pociągnęła za rękę do salonu. – Reszta ludków też się ucieszy na twój widok.  
„Jaka reszta” pomyślałem i po chwili zobaczyłem ową „resztę”. W salonie oprócz Iwony siedziały także Basia, Jolka i Marysia. Ze wszystkimi nimi wcześniej stosunkowałem się wielokrotnie, ale nie spodziewałem się spotkać ich dzisiaj wszystkie na jednej imprezce. Nie zawsze przecież darzyły się sympatią, a nawet czasami rywalizowały o koleżeństwo ze mną. A tu razem. Coś jest nie tak, myśli tłoczyły się w mojej głowie.  
– Pewnie dziwisz się takim składem babeczek – przerwała moje rozmyślania Iwona. – To nie jest przypadkowe spotkanie, to rozmyślny spisek na ciebie.  
– Mam się już zacząć bać – zażartowałem.  
– Chyba nie, ale to zależy od ciebie. A na razie musisz wypić „karniaka”!  
Basia podawała mi równocześnie pełną szklankę whisky. Zauważyłem, że dziewczyny już jedną butelczynę opróżniły, a druga była do połowy pusta. Szklanka ze złocistym płynem, w którym pływały kostki lodu przyjemnie chłodził dłonie pij, bo się zagrzeje – usłyszałem, „Raz kozie śmierć” pomyślałem i przytknąłem chłodną szklankę do ust. Schłodzony płyn zaczął wlewać się do ust i dalej. Przyjemne ciepło po chwili zaczęło wypełniać moje wnętrze i rozchodzić się po całym ciele.  
– Powiedzcie mi, jak to się stało, że spotkałyście się właśnie w tym zestawie – zapytałem Iwony.  
– Wiesz, pomyślałyśmy, że fajnie byłoby się spotkać, znaczy się my, dziewczyny, z którymi spałeś i sekowałeś się a jak już do tego doszło, to stwierdziłyśmy, że brakuje głównego sprawcy, – czyli ciebie no i zadzwoniłam i jesteś z nami wszystkimi myślę, że nie masz nam tego za złe!  
Nie zaprzeczyłem, bo fajnie było widzieć dziewczyny (a dzisiaj to już kobiety), z którymi coś mnie kiedyś łączyło, z którymi spędzałem szalone chwile pełne seksu i namiętności.  
Rozpoczęły się wspólne wspominki. Dziewczyny rozluźnione wypitą wcześniej flaszką gadały jedna przez drugą, bez skrępowania opowiadały i wspominały różne sytuacje jakie zaistniały między mną a nimi. Atmosfera zaczynała się rozluźniać, a jednocześnie seksualnie zagęszczać, bo opowiastki były szczegółowe, a ja czułem się jak na przesłuchaniu lub jakbym oglądał moją sex-kronikę. Te wspomnienia zaczynały budzić we mnie erotyczne pożądanie. Widząc wokół siebie moje dawne kochanki, słysząc ich wspomnienia wspólnych chwil mój kutas zaczął się prężyć. Dziewczyny na pewno to zauważyły, bo ich opowiastki zaczęły być coraz bardziej frywolne, a ich wzrok bardzo często błądził po moim kroczu, gdzie przez spodnie widać było, że reaguję prawidłowo na ich sprośne zaczepki.  
Atmosfera w salonie zaczynała być gorąca nie tylko z powodu wypitego alkoholu. Wszystkie dziewczyny zachowywały się bardzo swobodnie, a mnie udało się zauważyć, że trzy z nich są bez majtek. Ich obcisłe bluzeczki uwydatniały ich piersi, a w miarę różnych opowiadań ich brodawki wydatnie się powiększały wskazując na rosnące podniecenie. Wszystkie kusiły swoimi wdziękami, strojem, zachowaniem, rozmową. Co rusz któraś z nich przechodząc obok mnie muskała ręką lub piersiami moje włosy. Ich bluzeczki co rusz zaczynały być bardziej rozchełstane, odsłaniając biustonosze lub też ich brak. Łagodna muzyka sącząca się w tle nastrajała. Kolejny toast wzniosła Basia:  
– Za naszego wspólnego kochanka, który teraz jest z nami!  
– I którego za chwilę wspólnie zgwałcimy – dodała z uśmiechem Mariola.  
Oj, niedobrze, niedobrze chcą się zemścić za te chwile przyjemności, które wspólnie z każdą z nich przeżyłem. Myśli tłoczyły się w mojej głowie.  
– Chcemy jeszcze raz przeżyć z tobą te wspaniałe chwile – dodała Marysia. – Dzisiaj, z nami wszystkimi, tu i teraz a teraz wypijmy i zacznijmy wreszcie te imprezę, bo ja już nie mogę się doczekać, kiedy znowu poczuję jego kutasa w mojej cipce.  
– Za seks z tobą – powiedziały chórem.  
Teraz to już się przestraszyłem nie na żarty. Z dwoma lub trzema dałbym radę ale ich jest pięć a ja jeden. Czy dam radę?  
W rytm muzyki ich ciuszki kolejno zaczynały lądować wokoło gdzie popadło, tak że wkrótce wszystkie były nago. Jedynie ja nadal byłem w pełnym ubraniu. To jakiś sabat kochanek, pomyślałem, ale na dłuższe zastanawianie się nie miałem czasu, gdyż obstąpiły mnie wokoło i zaczęły rozpinać guziki, paski, zamki i zdejmować ze mnie to, w co byłem ubrany. Zostałem jedynie w spodenkach, których mocne wybrzuszenie dobitnie wskazywało na podniecenie i sterczącego penisa. Basia jednym ruchem zdarła je ze mnie. Kutas uwolniony ze spodenek wyskoczył jak z procy i sterczał w całej okazałości. Patrzyły na niego pożądliwym wzrokiem stojąc naprzeciwko mnie.  
– Muszę się napić – powiedziałem i po chwili Basia podawała mi kolejną porcyjkę whisky. – Za was, dziewczyny – wzniosłem toast – i za wasze piękne nagie ciałka.  
Uśmiechnęły się i przytuliły do mnie. Czułem każdą z nich z osobna i razem.  
– Zanim przyszedłeś wymyśliłyśmy zabawy, żeby cię sprawdzić – powiedziała Iwona. – Zastanawiałyśmy się, czy nas dobrze pamiętasz zgadasz się?  
Jakżebym nie miał się zgodzić – pięć byłych kochanek i ja, to przekraczało najśmielsze marzenia. W głowie kłębiły mi się myśli, jakie to ma być sprawdzanie… będą przepytywać, co pamiętam z dawnych czasów!  
– Zanim zaczniesz quiz musisz się rozebrać – powiedziała Mariola.  
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Migiem zrzuciłem z siebie ciuchy i stanąłem przed nimi nago. Sytuacja już mnie wystarczająco porajcowała, tak że mój kutas sterczał w gotowości. Basia podeszła do mnie od tyłu i zawiązała mi oczy czarnym szalem. Co to będzie dalej?, pomyślałem i w odpowiedzi usłyszałem jak Jolka powiedziała: „dziewczyny, teraz my się rozbieramy”, a po dłuższej chwili dodała: „ a ty nie używając wzroku i rąk musisz zgadnąć, która jest którą”. Oj, jak to zrobić skoro ich nie widzę, ale poczułem na ramionach dłonie, które zmusiły mnie do klęknięcia, a potem popychały na kolanach w przód, ręka skłoniła moją głowę w przód i do mój nos poczuł zapach i ciepło bijące od cipki. Skronie otarły się o czyjeś uda, a usta dotknęły wilgotnych warg. Już widziałem, jak ma wyglądać to sprawdzanie. Natychmiast mój język rozpoczął wędrówkę po gorącej i wilgotnej czyjejś cipce. Sprawdzałem językiem i wargi, i guziczek, i otworek, a w myślach dopasowywałem smak i kształt tejże cipki do osoby. Coś mi tam świtało, czyja może być. Ręce schwyciły mnie ponownie za głowę i nakierowały na następną – smakowała inaczej, miała inny kształt i wielkość, ilość śluzu była ogromna, a buchający z wnętrza żar utwierdził mnie w domyśle – byłem pewien Marysia – powiedziałem i usłyszałem ciche oklaski. Dłonie przesunęły mnie do następnej – przejechałem językiem w górę i w dół, zatoczyłem nim okrąg i powiedziałem – Jolka rozległo się ciche „brawo” i już miałem przed nosem kolejną. Czułem pięknie i dokładnie wydepilowana cipkę, łechtaczka była twarda jak skała, wargi układały się w motylka, bo były dosyć spore. Od razu wiedziałem, że to Iwona, ale nie chciałem się pozbawiać zbyt szybko przyjemności dokładnego wylizania tej słodkiej norki, tych motylków i robiłem to długo, pomrukując, jakbym nie wiedział, czyja ona jest. Słyszałem powyżej przyspieszone posapywanie, a ja dalej czyniłem sumiennie swoją penetrację. Moja pała sterczała solidnie… już trzy cipki wylizałem, a on w żadnej jeszcze się nie zagłębił… cóż, najpierw quiz, a potem może zanurkuje w którejś szparce. Oderwałem głowę i powiedziałem: „to Iwona”. „Zgadza się”, usłyszałem głos Marysi.  
Trzy cipki rozpoznane, mam z górki, pomyślałem i wsunąłem język i nos w kolejną szparkę. Międliłem językiem w to w tę, to w tamtą stronę i nijak nie mogłem rozpoznać, mimo że spenetrowałem wszelkie zakątki. Mogę przypomnieć sobie pierwszą cipeczkę, spytałem i po chwili pomocna ręka nakierowała moją głowę w drugą stronę. Przejechałem językiem w górę i w dół, jeszcze parę razy po mocno sterczącej teraz łechtaczce i już byłem pewien – „to jest Basia cipka, a na logikę ostatnią powinna być Mariolki, ale coś mi tu nie pasuje…”  
Zdjęły mi opaskę na oczy… O rety, cóż to był za przepiękny widok… na kanapie pięć nakierowanych w moją stronę cipek, lśniących wilgocią i moją śliną, rozwartych i pokazujących ich wnętrze norek. Dowiedziałem się, dlaczego nie rozpoznałem szparki Marioli – zrobiła sobie plastykę, zmniejszyła to i owo, zwęziła… no i nie rozpoznałem. Byłem dumny, że po tylu latach potrafiłem tylko zapachem, smakiem i językiem rozpoznać cipki moich dawnych kochanek, które przecież dawniej wielokrotnie lizałem i ssałem, a czas robi swoje.  
Rozsiadłem się w fotelu, dziewczyny nalały mi szklaneczkę whisky, podały i powiedziały, że solennie zasłużyłem, i że to dla ducha przed kolejnym zadaniem, jakie mnie czeka. Dumny jak paw z dobrze spełnionego zadania rozkoszowałem się zimnym napitkiem, wskazując sterczącym penisem na sufit. Dziewczyny otoczyły mnie wiankiem… co rusz któraś dotykała go, a to potarmosiła za woreczek, a to ściągnęła skórkę odsłaniając lśniący od śluzu łebek, a to ścisnęła mocno w dłoni aż żyły na nim robiły się grube jak powrozy i kolor zmieniał się w purpurę, a to któraś musnęła go czubkiem języka, a to cmoknęła w czubeczek…  
– Już czas na twoje kolejne zadanie-sprawdzenie – powiedziała Basia – tylko musisz podejść do stołu…  
Wzięły mnie pod ręce i podprowadziły do stołu, posadziły na krześle, które wsunęły tak głęboko, że dotykałem piersiami do blatu, zarzuciły duży obrus na wierzch, tak że zakrywał cały stół aż do podłogi.  
– Będziesz musiał zgadnąć, która robi ci loda, a żebyś nie podglądał znowu zasłonimy ci oczy – wyszeptała mi w ucho Jolka i po chwili opaska na powrót zasłoniła mi świat i pogrążyłem się w ciemnościach. Usłyszałem jakieś poszeptywania i chichoty, a za moment czyjeś usta objęły czubek mojego kutasa i usłyszałem głośne cmoknięcie.
Pamiętam, że każda z moich dawnych kochanek robiła to zupełnie inaczej i byłem dobrej myśli. Cóż, jeśli się pomylę lub nie zgadnę, to przecież mi głowy nie urwą. Tak myśląc oddałem się przyjemności czucia robienia loda przez dziewczyny pod stołem.  
Pierwsze ssanie i lizanie było nijakie, nie pasowało mi do żadnej z kochanek. Ale w miarę upływu czasu poczułem, jak ssanie zaczyna być mocne, a mój kutas jest dokładnie obejmowany ustami, tak że czułem, iż cały, aż po jądra, jest w czyichś ustach. Usta te nie wypuszczając kutasa ze swoich objęć przesuwały się tam i z powrotem, za każdym razem zasysając się coraz to mocniej. Tak robiła dawniej Mariolka i nie sądzę, żeby zmieniła swoje przyzwyczajenia i przyjemności.  
„Już wiem, która to robi, to Mariola… następną proszę” powiedziałem i po chwili kutasa objęły inne usta. Delikatnie objęły go… a jednocześnie język zaczął pracowicie przesuwać się po wędzidełku i czubku. Podniecało mnie to bardzo i siłą woli musiałem powstrzymać się od błyskawicznego tryśnięcia spermą w pracowite usta i język… przecież pozostało mi odgadnąć jeszcze cztery, a gdybym nie wytrzymał, to jakiż byłby pożytek dla tych pozostałych. Skupiłem się i intensywnie myślałem i przypominałem sobie, któraż to tak właśnie robiła mi loda przed laty. Miałem do wyboru dwie: Jolkę i Baśkę… ba, ale która to robi teraz? Nie wolno im było używać rąk (tak sobie zastrzegły… no i żeby nie było za łatwo dla mnie), więc miałem mały problem z rozpoznaniem. Usta pod stołem nadal pracowały intensywnie nad moim kutasem, a ja nie wiedziałem nadal czyje. Ale po chwili przypomniałem sobie, że Jolka zawsze po jakimś czasie przestaje ssać i przejeżdża swoim językiem od worka aż po czubek… natomiast Baśka mocno zaciska wargi i ściąga siłą rzeczy obciągniętą skórkę – cierpliwie czekałem… Poczułem, jak usta zaciskają się z całą siłą na kutasie i napletek natychmiast znalazł się na swoim miejscu.  
„To Basia” – powiedziałem. – „Dwie z Was rozpoznałem…” parę klaśnięć w dłonie pod stołem było potwierdzeniem trafnego rozpoznania.  
Kutas po chwili została zawłaszczony przez następne usta. Te nie dość, że ssały, lizały, to jeszcze delikatnie co chwilkę przygryzały główkę zębami. Tu nie miałem wątpliwości ani przez moment – tak dawniej robiła Iwona. Oddawałem się tej przyjemności jeszcze przez jakiś czas i zapukałem w stół – i rzuciłem jedno słowo: Iwona. Usta natychmiast przestały robił przyjemność mojemu kutasowi i przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Słyszałem jakieś poszeptywania pod stołem, poczułem, jak następuje roszada pośród dziewczyn, ale żadne usta nie brały kutasa do swojego wnętrza. Nasłuchiwałem nadal, aż kutas znudzony oczekiwaniem zaczął powoli, aczkolwiek systematycznie, skłaniać swoją główkę w dół wskazując na podłogę. Nadal nic się nie działo, a ja trwałem w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Poczułem natomiast, jak do moich ust została przystawiona szklaneczka i w nozdrza uderzył łagodny zapach whisky. Któraś widać zlitowała się nade mną, a może chciały znieczulic moje odczucia i utrudnić mi zadanie.  
Jednocześnie kolejne usta objęły mojego opadniętego kutasa. Zassały go potężnie i tak trzymały, naciągając go ile sił, aż wyskoczył z tych ust z głośnym cmoknięciem. I znowu potężne zassanie, naciągnięcie i… cmok. Więcej mu nie było trzeba. Dźwignął swój łebek w górę i znowu był twardy, ale tym razem usta objęły go z boku i zaczęły przesuwać się po nim, co chwilkę odsłaniając jego czubek, który objęły drugie usta. A to szelmy, pomyślałem, chcą mnie zwieść i namieszać w umyśle. I faktycznie – tym razem miałem problem. Zostały mi do odgadnięcia jedynie dwie, ale robiły to dwie naraz i nijak nie byłem w stanie odgadnąć, która robi to, a która tamto. Czułem też, że zmieniają się robótką i miejscami, więc utrudniały mi maksymalnie. A jak dołączyły się trzecie usta, które zaczęły mi lizać obkurczony woreczek i jajka, totalnie zgłupiałem. Wiedziałem, że lizać jajka lubiła Marysia, ale lizać od nasady po czubek to lubiła Jolka…  
– To nie fair – powiedziałem. – Trzy na jednego, tego nie zgadnę, a zostałyście mi tylko dwie do odgadnięcia. Poddaję się.  
Odsłoniły mi oczy. Stały roześmiane naprzeciwko mnie. „Przegrałeś”, powiedziała Jolka „i musisz ponieść karę… ostatnimi to byłam ja, Marysia i Basia… nie miałeś szans, a teraz wymyślimy karę” i wszystkie pochyliły się ku sobie, poszeptały i oznajmiły:  
„Skoro tak ładnie sterczy to chcemy popatrzeć jak się masturbujesz… i masz to zrobić aż do wytrysku!”  
O cholera, tu już nijak się nie oszuka… Ale przegrana, to przegrana. Ująłem kutasa w rękę i zacząłem przesuwać napletek po zaczerwienionym od ssania łbie. Był nadal śliski od ich śliny, od czubka aż do nasady. Wcześniejsze zabawy w zgadywankę przy minecie i robienie loda spowodowało, że moja śmietanka była natychmiast gotowa znaleźć sobie ujście. Po kilkunastu ruchach pod bacznymi spojrzeniami byłych kochanek, westchnąłem głęboko, obciągnąłem skórkę daleko w dół i trysnąłem spermą w górę. Gęsty strumień spermy zatoczył w powietrzu łagodny łuk i zaczął opadać w kierunku podłogi. Już był niedaleko niej i byłby klasnął o parkiet gdyby nie Jolka. Wykazała się niesamowitym refleksem. Jednym susem znalazła się na podłodze i jej twarz znalazła się dokładnie w miejscu, w którym ładunek rozbiłby się na parkiecie. Sperma pacnęła na policzek i zaczęła spływać w kierunku jej otwartej buzi powoli wpływając na wysunięty język. drugi strzał spermy wylądował na jej piersiach, a trzeci na brzuchu. Pozostałe dziewczyny widząc, co zrobiła Jolka rzuciły się do niej rozsmarowując cały ładunek dokładnie po jej piersiach i brzuchu. Cieszyły się tym jak dzieci.  
Patrzyłem na ich zadowolenie trzymając nadal kutasa w dłoni. Mariolka odwróciła się od leżącej na podłodze Jolki, nachyliła się w moim kierunku i wzięła w usta mojego penisa, na którym były jeszcze kropelki spermy, której nie udało się wystrzelić na leżącą Jolkę. Mariolka dokładnie oblizała kutasa, uśmiechnęła się lubieżnie, possała jeszcze chwilę i powiedziała: „Jak zawsze smaczna!” Pozostałe dziewczyny chciały też spróbować, ale Mariolka zrobiła totalne czyszczenie do czysta, tak że dla nich nie pozostało już nic. Ale każda kolejno ssała i lizała, próbując coś jeszcze z niego wycisnąć. Czułem się jak basza – rozparty w fotelu, pięć klęczących przede mną dziewczyn, które kolejno brały mojego kutasa w usta, wpatrzonych lubieżnie w niego i we mnie, gładzące mnie po owłosionej piersi, udach, miętoszące powoli skurczony worek…  
Ech, chwilo, trwaj wiecznie, pomyślałem.  
Moje ręce głaskały ich plecy, włosy, dotykały ich piersi, palce bawiły się ich sterczącymi sutkami, dotykałem ich wilgotnych brzuchów i systematycznie dłonie schodziły coraz to niżej, aż dotarłem do ich rozgrzanych cipek. Palce łapczywie zanurzyły się w nich, penetrując ich rozpalone wnętrza, masując twarde guziczki. Dziewczyny mruczały z zadowolenia, ocierając się o mnie jak kociaki, wzdychały i czasami pojękiwały z rozkoszy, kiedy moje palce ścisnęły guziczek którejś cipki. Moje palce ociekały ich sokami coraz obficiej wylewających się z ich norek. Same także nie próżnowały – ssały, lizały, masowały na powrót twardego penisa… namiętnie wpijały się w moje usta, a ich języczki buszowały w moich ustach jak szalone.  
Pierwsza podniosła się Iwona i podeszła do kanapy. Stanęła do mnie tyłem i wypięła swój tyłeczek w moja stronę, pokazując mi szparkę. Rozstawiła lekko nogi… Jej szparka rozchyliła swoje płatki ukazując wejście do norki. W świetle lampy cała błyszczała od soków, które tak skrzętnie rozsmarowywałem po ich cipkach, zachęcając do kołysaniem tyłka do zapakowania jej kutasa w tę norkę aż po same jaja. Nie musiała długo czekać… podniosłem się i podszedłem do niej. Kutas prężył się od dawna, więc nie musiałem nawet przymierzać się… od razu wszedł gładko w jej cipkę. Popchnąłem mocniej i poczułem jak główka dotyka końca jej norki. Zacząłem rytmicznie posuwać tę gorącą i wilgotną cipkę, moje jajka z rytmicznym klaśnięciem uderzały o jej pośladki… Czułem, że jak tak dalej będę ruchał, to zaraz znowu trysnę, więc zwolniłem tempo.  
Po obu bokach Iwony w podobnej pozycji stanęła Basia i Jolka. Dotknąłem ich cipek… były gorące i mokre od wypływającego śluzu. Przestałem posuwać Iwonę i przesunąłem się w stronę Baśki. Kutas wjechał w jej cipkę bez problemów. Prze ruszałem parę razy kutasem w jej norce… wyciągnąłem go z głośnym cmoknięciem (tak niechętnie jej cipka pozwalała na wyjście) i przeszedłem w stronę Jolki. Przystawiłem łebek do jej szparki, przesunąłem nim w górę i w dół… i gwałtownie wepchnąłem go aż po same jaja. Worek uderzył o łechtaczkę i głośno klapnął o nią. Jolka jęknęła, bo dobiłem się w nią do samego końca. Wiedziałem, że lubiła właśnie takie ruchanie – do samego końca, mocne i szybkie, więc od razu przeszedłem nie w galop, ale w cwał. Od tyłu czyjaś ręka trzymała mnie za worek, a czyjś palec masował moją dziurkę.  
Musiałem przestać, bo kolejna porcja spermy była tuż tuż przed wystrzałem, a na to nie mogłem sobie teraz pozwolić… Mój kutas pragnął przypomnieć sobie wnętrza cipek Mariolki i Marysi. Odwróciłem się w ich stronę. Okręciłem je do mnie tyłem. Pochyliły się i oparły ręce na ławie. Ich szparki były w tej pozycji zamknięte. Włożyłem dłonie między ich uda i zmusiłem, żeby stanęły w rozkroku. Ich podwoje się otwarły. Także były gorące, mokre i chętne na przyjęcie kutasa w swoje wnętrze. Nie musiały długo czekać, bo po chwili już kutas penetrował norkę Mariolki, a palce ugniatały guziczek Marysi, która jak wiedziałem, miała bardzo wrażliwą łechtaczkę. Wiła się więc pod wpływem moich pieszczot, a tymczasem mój kutas systematycznie wnikał w szparkę Mariolki. Po kilkunastu ruchach wyjąłem go i nakierowałem się nim na Marysię. Przejechałem łebkiem po łechtaczce. Zakwiliła jak ptaszyna i jeszcze bardziej wypięła tyłeczek w moją stronę. A ja nie wsadzałem kutasa… drażniłem nadal nim jej twardy jak skała guziczek. Nogi Marysi zaczynały drżeć i po chwili poczułem, jak orgazm wstrząsał jej całym ciałem – wtedy wsadziłem kutasa. Głośne „och!” wyrwało się z jej ust i sama jeszcze bardziej nabiła się na mojego członka. Przytrzymała mnie za uda nie pozwalając wyjść z niej. Kręciła tyłkiem drażniąc kutasa, który ledwo wytrzymywał wystrzał śmietanki. Umiała to robić jeszcze lepiej niż dawniej. Wiedziała chyba o tym doskonale, bo nie puszczała mnie, samej wiercąc tyłkiem i rozpychając tym samym szparkę na boki. Wreszcie pozwoliła mi opuścić jej szparkę. Odwróciła się, pocałowała mnie i powiedziała:  
– Nie zapomniałeś, co i jak lubię… szkoda tylko, że nie zalałeś mi cipki, a tak dawno nikt tego nie robił…  
„My też byśmy chciały twojej śmietanki” powiedziały prawie chórek pozostałe. Kazałem im uklęknąć na kanapie obok siebie. Posłusznie to zrobiły i wypięły tyłeczki w moja stronę. Pięć napalonych cipek czekało na mnie… wszystkie rozwarte, lśniące od wilgoci, ukazujące swoje wnętrza, zapraszające do penetracji… Nie musiały długo czekać. Podszedłem do pierwszej i wszedłem w nią zdecydowanie. Pięć razy wsadziłem i wyjąłem i… przeszedłem do drugiej. Powtórzyłem to. Powiedziałem sobie, że trzeba sprawiedliwie być w każdej. I tak po kolei aż do piątej cipki. Po jądrach zaczęła mi spływać strużka spienionego śluzu z napalonych cipek moich dawniejszych kochanek. Powtórzyłem rundkę, zanurzając po pięć razy kutasa w każdej z gorących szparek. Przeszedłem znowu do pierwszej z nich, zanurzyłem się w niej i poczułem, że nie wytrzymam do końca i wystrzelę zaraz spermą. Spiąłem się w sobie – „ja nie dam rady? Muszę!” Przy czwartej czułem, że wytrysk jest tuż tuż. Wepchnąłem członka z impetem w piątą cipkę. Ruszyłem raz, i drugi, i trzeci. Szybko wycofałem się z niej. Mocno schwyciłem członka u nasady, zaciskając palce… czułem pulsowanie spermy, ale nie wystrzeliłem całym ładunkiem – nakierowałem go na rozwartą szparkę… popuściłem uścisk… krótki i cienki strumyk strzelił w szparkę… przeszedłem do następnej i znowu popuściłem uścisk – druga cipka dostała swoja mała porcyjkę mojej śmietanki, a potem trzecia, czwarta i piąta. Widziałem, że ich palce pieczołowicie rozsmarowywały mój ładunek po ich wargach i łechtaczkach. Wsadziłem każdej po kolei kutasa w norkę wprowadzając resztki w ich wnętrza. Pomruki i wzdychania zadowolenia rozlegały się z każdych ust.  
Też byłem usatysfakcjonowany. Nie spodziewałem się takiego wieczoru, takich sytuacji, takich przyjemności. Pięć byłych kochanek zmówiło się i sprawiło mi ogromną niespodziankę. Widziałem, że nie były do końca spełnione i usatysfakcjonowane, chociaż wszystkim błyszczały z podniecenia oczy, piersi unosiły się w przyspieszonym oddechu, jakby czekały na dalszy ciąg.  
Siedliśmy wspólnie na kanapie, któraś polała do szklaneczek po porcyjce whisky i wznieśliśmy toast: „Za seks, za seks i jeszcze raz za seks”… Wypiliśmy duszkiem nie do końca schłodzony napój i przyjemne ciepło już w gardle zaczęło dawać znak, że to jednak trochę procentów w sobie ma. A że lód nie zdążył się rozpuścić szklaneczki na powrót zapełniły się złocistym płynem. Tym razem czekaliśmy, aż dobrze się schłodzi, bo nam wszystkim było aż nadto gorąco z trwającego nadal w nas podniecenia. Niektóre sięgnęły po papierosa, zaciągnęły się, wypuszczając przeciągle smużki dymu. Rozmowa zeszła na wspominki, jak to było dawniej, gdzie się to robiło, ile razy, w jakich sytuacjach i miejscach…

dar53

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5133 słów i 27952 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Shadow1893

    Ma facet krzepę. Fajne. :)

    21 września

  • Użytkownik zzzzz

    Bardzo ciekawe opowiadanie. Będą inne części z każdą osobno?

    21 września