Osada seksu

Osada seksuAndrew Boock

Osada seksu

1

     Peter przedzierał się przez gąszcz liści i gałęzi, które smagały go po twarzy. Nie widział zbyt dobrze dokąd zmierza torując sobie drogę przez gęstą zieleń. Nagle uderzył stopą o wystający korzeń i upadł. Spadając przedarł się przez ogromną ilość liści, która zamortyzowała upadek w trawę.
     Ostry zapach trawy podziałał orzeźwiająco. Uniósł głowę i rozejrzał się po obszernej łące. Na niej znajdowało się siedem drewnianych domów z kamiennymi kominkami. Wszystkie były niemal identyczne. Mały zadaszony taras wychodził na powitanie gości. Domy można było od siebie odróżnić wystrojem w oknach i przed drzwiami wejściowymi. Każdy zawierał wyróżniający się element.
     - Co do cholery! - szepnął sam do siebie.
     Oddychał głęboko po wyczerpującej wędrówce. Peter uwolnił się z konwoju więźniów przewożonych po pobliskiego więzienia o zaostrzonym rygorze. Nie należał on do "grubych ryb" w fachu przestępczym ale była to jedyna placówka z wolnymi celami w stanie. Zajmował się drobnymi kradzieżami i wymuszaniem pieniędzy, lecz ostatnio miał na niesamowitego pecha. Wpadł do sklepu z bronią w ręku i próbował okraść kasę, ale sprzedawca wyjął broń. Celował w niego i Peter spanikował. Nacisnął spust lecz pistolet nie wypalił. W panice zapomniał go odbezpieczyć i poddał się sprzedawcy, który wezwał policję. Na sali sądowej widział uśmiech ławy przysięgłych, gdy dowiedzieli się, że jego broń była zabezpieczona. Miał dużego pecha, ale niespodziewanie szczęście do niego się uśmiechnęło i samochód z więźniami wpadł w poślizg. Wypadł z drogi i przekoziołkował parę razy po poboczu i uderzył w drzewo. Peter nie zastanawiał się długo nad decyzją. Widząc, że wszyscy są nieprzytomni szybko zdobył klucze i wydostał się z samochodu. Pobiegł w głąb lasu, który wyglądał przerażająco w ciemną noc, ale po wszystkich opowieściach od współwięźnia w areszcie o więzieniu, do którego miał trafić, chciał znaleźć się jak najdalej od przeznaczonego mu miejsca.
     Podniósł się z ziemi i otrzepał pomarańczowy uniform z numerem na piersi. Był on mężczyzną średniego wzrostu o posturze nie zwracającej szczególnej uwagi. Czarne gęste włosy były w nieładzie, a kilka kosmyków kleiło się do spoconego czoła. Okrągła twarz zaczerwieniła się od wysiłku.
     Podbiegł do domu lecz przy schodach prowadzących na ganek zwolnił i powoli wspiął się. Podszedł cicho do drzwi i spojrzał przez starą dziurkę od klucza pod klamką. Ukląkł na jedno kolano i w duchu modlił się, żeby w domu nikogo nie było. Zmrużył jedną powiekę, a drugie oko zbliżył do otworu, w którym zobaczył ciemność, ale usłyszał szelest za drzwiami. Uświadomił sobie, że ktoś chce wyjść z domu, lecz nie zdążył zareagować. Drzwi otworzyły się nagle i żelazna klamka z ogromnym impetem uderzyła go w czoło. Zaćmiło go i rozłożył się na deskach werandy sycząc z bólu. Rozmasowywał sobie czoło kręcąc się po podłodze.
     - Przepraszam - powiedział delikatny kobiecy głos, a na jego ramieniu spoczęła smukła dłoń. Poczuł ciepłe palce na skórze, które przyprawiły go o dreszcze.
     Peter przetarł oczy pozbywając się migoczących plam i spojrzał na właścicielkę aksamitnego głosu. Pochylała się nad nim a jej długie czarne włosy łaskotały go po twarzy. Serce zabiło mu mocniej, gdy dostrzegł, ze kobieta ma na sobie przezroczystą bieliznę przez którą widać jej wdzięki. Przełknął głośno ślinę podziwiając jej zgrabne ciało. Na twarzy kobiety widniało zmartwienie, a w ciemnych oczach troska. Przyłożyła dłoń do ogromnego guza na czole, a mężczyzna syknął zaciskając mocniej powieki.
     - Przepraszam - wymamrotała. - Pozwoli pan, że opatrzę tą ranę... wejdzie pan...
     Nagle Peter oprzytomniał i gwałtownie się podniósł. Przecież był zbiegłym więźniem, który zastał znokautowany przez piękną kobietę klamką. Jeśli w środku znajduje się jej mąż i obezwładni go... Znów trafi do konwoju i na trasę do więzienia, ale tym razem z większym wyrokiem, gdyż uciekł spod nosa policjantom.  
     - A pani... eee... przyjaciel jest w domu? - zapytał do końca nieprzekonany wydźwięku własnych słów.
     Kobieta uśmiechnęła się figlarnie i zmierzyła go, a w oczach dostrzegł błysk pożądania. Peter przyłożył dłoń do guza i skrzywił się z bólu, który pulsował w głowie.
     - Nie mam, jak pan to określił, przyjaciela - odparła puszczając zalotnie oczko.
     Spojrzenie kobiety sprawiło, że serce mężczyzny zaczęło bić szybciej, a gdy zobaczył jak na prześwitującym materiale pojawiły się małe wzniesienia w jego spodniach odezwała się druga głowa, która nie pulsowała bólem.
     - Niech pan szybko wejdzie - ponaglała go brunetka rozglądając się nerwowo po okolicznych domach. - Strasznie zimno...
     Peter nie zastanawiał się długo. Przekroczył próg małego domku i znalazł się w przytulnym i ciepłym wnętrzu. Rozejrzał się dookoła i zauważył wygodną sofę i mały drewniany stolik naprzeciwko. Nie dostrzegł telewizora i telefonu, a tym bardziej oznak, że ktoś jeszcze jest w domu. Spojrzał na prawo, gdzie znajdowała się para drzwi, zatrzaśniętych i broniących wstępu do środka.
     Brunetka przeszła obok mężczyzny ocierając się lekko o jego ciało. Zwróciła na siebie uwagę wszystkich zmysłów gościa, który wbił wzrok w jej zgrabne pośladki poruszające się w rytmie kroków. Stąpała na palcach podkreślając swoje kształtne nogi. Peter błyskawicznie chwycił się za krok i ścisnął mocno kutasa, który przewrócił się w jego majkach. Próbował powstrzymać przed powstaniem wybrzuszenia na uniformie, lecz z trudem wytrzymywał patrząc na zgrabne młode ciało.
     - Ma pani telefon? - zapytał z suchością w gardle.
     - Nie - powiedziała wskazując dłonią sofę i uśmiechnęła się figlarnie. Przeszła na palcach do drzwi za którymi znajdowała się mała kuchnia.
     Peter zajął miejsce na sofie dokładniej przyglądając się pomieszczeniu. Na ścianach wisiało kilka obrazów przedstawiających krajobrazy. Niczym nie przykuwające uwagi bazgroły - pomyślał Peter.
     Po chwili w drzwiach pojawiła się zgrabna kobieta. Mężczyzna spojrzał na jej krągłe piersi, które unosiły się i opadały, a sutki stwardniały pod przezroczystym materiałem. Dostrzegł wąski pasem bielizny, który tworzył rowek między jej nogami. Kobieta przystanęła trzymając apteczkę i odczekała kilka sekund, by mógł podziwiać jej piękne ciało. Podeszła i zajęła miejsce obok niego kładąc białą skrzynkę na uda mężczyzny, a sama uklęknęła. Zgrabnymi ruchami wyjęła gazę i polała ją spirytusem. Ostra woń alkoholu uderzyła Petera w nozdrza. Kobieta uśmiechnęła się kładąc delikatnie nasączoną gazę na guza. Syknął głośno przekręcając głowę z udręczonym wyrazem twarzy.
     - Przepraszam - powiedziała brunetka zmartwiona.
     - Nie szkodzi - odparł. - Zawsze boli. Jak ma pani na imię?
     - Jestem Cristina.
     - A co to za miejsce?
     Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie ściskając ramionami swoje krągłe piersi prezentując kształty mężczyźnie.
     - Mały niedostępny teren, gdzie z siostrami odpoczywamy od natarczywych samców. Nikt za bardzo nie zdaje sobie sprawy, że takie miejsce istnieje w okolicy, więc jest pan tutaj bezpieczny - powiedziała.
     Peter zdziwił się słysząc jej ostatnie słowa.
     - Rzadko zaglądają tutaj mężczyźni - kontynuowała. - Niektóre z sióstr spragnione są męskiego dotyku.
     Przełknął ślinę widząc w oczach kobiety rządzę, która płonęła żywym ogniem. Gorąco ogarnęło jego ciało i zapomniał o tępym bólu głowy. Krew w jego żyłach zaczęła krążyć szybciej, a serce waliło jak oszalałe. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w słowa kobiety, która zdecydowanie wiedziała kim jest ten gość w pomarańczowym wdzianku. Pochyliła się jeszcze bardziej eksponując swój krągły biust, a jego wzrok spoczął na skórze, którą pokrywały delikatne wzgórki. Nagle poczuł ciepłą dłoń, która wsunęła się pod apteczkę zmierzając do jego krocza. Podskoczył zrzucając z siebie opatrunki i spojrzał przestraszony w płonące oczy brunetki.
     - Długo nie miałam mężczyzny i nie przepuszczę takiej okazji - powiedziała łagodnie, lecz stanowczo.
     Dłoń kobiety jak wąż wędrowała po brzuchu i klatce piersiowej zmierzając zapięcia zamka. Chwyciła je miedzy palce i pociągnęła w dół obnażając jego nagi tors. Mężczyzna nie miał żadnej bielizny pod uniformem, więc kobieta miała łatwy dostęp do sterczącego członka. Peter nawet nie poczuł jak jego kutas zamienia się w kamień. Ciepłe dłonie brunetki ściągnęły z główki napletek i błyskawicznie znalazła się ona w jej ustach. Kobieta zaczęła ssać poruszając głową w górę i w dół powodując, że po plecach mężczyzny przetoczyła się fala dreszczy rozkoszy.
     Cristina nie przerywała swoich pieszczot, gdy pozbywała się górnej części bielizny. Sterczący trzon zagłębiał się w mokre usta, a szorstki język oplatał czubek pieszczotliwie go drażniąc. Mężczyzna pojękiwał czując w swoim ciele ogromne podniecenie, które napływało do podbrzusza. Nagle kobieta przerwała biorąc do ust dwa smukłe palce. Possała je patrząc prosto w oczy mężczyzny, który głośno sapał. Przyglądał się jak dwa paluszki, środkowy i wskazujący, wędrują coraz niżej pieszcząc szyję i zatrzymując się na sterczących sutkach. Krążyły wokół jednego zaczerwienionego słupka po pomarszczonej ciemnoróżowej skórze. Pieściła się masując krągłą pierś, a potem zjechała niżej w głąb przezroczystych majtek. Dłoń zaczęła poruszać się rytmicznie, a jej oddech przyspieszył. Przymknęła oczy i pojękiwała mrucząc przeciągle. Prężyła swoje ciało dumnie prezentując piersi mężczyźnie. Obserwował ją oblizując suche wargi, połykając wzrokiem każdy centymetr ciała.
     Cristina poderwała się gwałtownie na równe nogi, a jej sterczące piersi zafalowały. Mężczyzna sapnął widząc jak zsuwa dolną część bielizny i jego oczom ukazywało się gładkie łono, ale kobieta odwróciła się tyłem. Podziwiał krągłe pośladki, które zostały uwolnione z więzienia prześwitującego materiału. Stanęła w rozkroku wypinając tyłek w jego stronę. Wszystkie mięśnie nóg napięły się, gdy stanęła na palcach. Na lśniącej szparce pojawiły się polakierowane paznokcie i zaczęły masować różowe wnętrze. Rozchyliła wargi palcem wskazującym i serdecznym, a środkowy wsunęła w rozgrzane łono. Jej szparka buchała żarem i była bardzo soczysta. Pieściła się intensywnie wkładając palec bardzo głęboko.
     Nagle biodra kobiety zaczęły się niebezpiecznie obniżać. Zbliżała się do sterczącego członka, którego chwyciła w palce i pomogła się zanurzyć. Peter jęknął głośno naprężając wszystkie mięśnie w ciele. Zanurzył się w płonące łono, w którym jego członek pływał. Kobieta zaczęła poruszać się w górę i w dół pieszcząc jego męskość swoimi ruchami. Jęczała głośno, a jej czarne lśniące włosy falowały na gładkich plecach. Mężczyzna chwycił je w garść i pociągnął do siebie. Brunetka wrzasnęła z rozkoszy nabijając się na sztywny trzon. Cała pulsowała i zaciskała mięśnie sprawiając ogromną przyjemność partnerowi.
     Peter nie mógł wytrzymać zbyt długo i sądząc po jękach dziewczyny ona osiągnęła szczyt. Wystrzelił w rozgrzane wnętrze wydając z siebie stłumiony krzyk. Naprężył wszystkie mięśnie chcąc przytrzymać nasienie w członku ale ten eksplodował wypełniając brunetkę.
     Opadła dysząc ciężko i przygniatając go do oparcia sofy. Mężczyźnie zaczęło się kręcić w głowie zupełnie tak jakby przebiegł kilka kilometrów bez żadnego odpoczynku.
     - O tak! - wysapała dziewczyna. - Teraz mogę powiedzieć siostrom i zadecydujemy, co z tobą zrobić - dodała wstając gwałtownie.
     Członek wysunął się z jej wnętrza, a wszystkie siły, które miał mężczyzna opadły wraz z męskością. Spojrzał zdziwiony za wybiegającą nago kobietą. Zdążył dostrzec dwa zgrabne pośladki, które falowały w rytm kroków. Opadł bezwładnie na oparcie, a jego oddech stał się równomierny. Przed oczami miał ciemność.

2

     Peter próbował poruszyć zdrętwiałymi kończynami, które były za ciężkie jak na jego siły. Nie mógł nawet podnieść powiek i oddychał ciężko. Spróbował zacisnąć palce w pięść, ale one wydawały się jakby spuchły do wielkich rozmiarów i uniemożliwiały poruszanie nimi. Przekręcił lekko głowę, która spoczywała na miękkiej poduszce i podobnie jak reszta ciała wbijała się w materac.
     Nagle usłyszał szmery, które powoli wyostrzały się i rozróżnił kobiece głosy. Różne tony dźwięków szarpały nerwami mężczyzny, który nie miał siły by otworzyć oczy, a każdy najmniejszy ruch sprawiał mu ból odrętwiałych mięśni. Poddał się bezwładowi i skupił się na rozmowie kobiet.
     - Niedługo pełnia - powiedziała jedna przyciszonym głosem, w którym wyczuwało się ekscytację.
     - Sam wpadł nam w ręce nie musimy nikogo zwabiać - odezwał się inny głos.
     - Przeprowadźmy rytuał na nim! - prawie krzyknął inny głos, który rozpoznał. Piękna brunetka, która przedzwoniła mu drzwiami i opatrzyła mu ranę.
     - Właśnie! Sam przyszedł! - podniosły się inne głosy kobiet.
     - Cisza - syknęła kobieta, której ton był łagodny, ale słychać w nim złowrogą nutę.
     Przez odrętwiałe ciało mężczyzny przebiegł dreszcz strachu. Nie wzbudził on przerażenia raczej ciekawość. O jakim rytuale była mowa? Kim były te cholerne kobiety? I dlaczego leżał nagi na wygodnym materacu?
     Poczuł chłodny powiew powietrza na obnażonych jądrach, które skurczyły się pod wpływem zimna. Jego penis musiał wyglądać żałośnie, gdyż nie czuł go. Powoli odrętwienie opuszczało jego ciało i mógł swobodniej poruszać palcami, ale nie robił tego. Chciał się dowiedzieć co planowały kobiety. Nie przywiązały go do łóżka i nie wezwały policji, ale miały konkretne zamiary w stosunku do niego i zaczął się obawiać.
     - Przeprowadzimy rytuał...
     - A możemy się nasycić?! - przerwał szmer szeptów kobiecie, która najwyraźniej była przywódczynią zgromadzenia.
     - Nie! - rzuciła stanowczo. - Musi mieć siły!
     Znów pomieszczenie wypełnił szmer kobiecych szeptów, które były niewyraźnie dla jego ucha. Próbował skupić się na jednym głosie, ale dźwięków było za dużo. Nagle szmery zaczęły się oddalać i pozostawiały go samego. Kobiety wychodziły z pomieszczenia, które zaczęło robić się bardzo ciche. Peter korzystając z okazji próbował rozruszać swoje zdrętwiałe mięśnie. Zaciskał palce i kręcił lekko głową, ale nadal nie był w stanie podnieść powiek.
     Nagle na piersi poczuł smukłą kobiecą dłoń, która emanowała ciepłem. Przy uchu gorący podmuch oplótł jego kark wywołując dreszcz podniecenia.
     - Odpoczywaj mój drogi... już niedługo - powiedziała szeptem.
     Peter zapadł się w miękkim materacu i znów odpłynął w błogą krainę spokoju.

     Chłodny powiew otulił ciało mężczyzny, który poruszył się gwałtownie jakby złapał go skurcz. Mięśnie przeszyły igły bólu wbijające się głęboko powodując, że leżał wykręcony na materacu. Odzyskał czucie w każdej kończynie, której mięśnie kurczyły się gwałtownie. Szarpnął się na materacu wijąc się jak wąż więziony w potężnym uścisku metalowych szczypiec. Nagle poczuł na klatce piersiowej ciepłą dłoń i ból minął błyskawicznie. Peter rozluźnił się wygodnie lokując się na materacu, a jego serce waliło z ogromną prędkością. Oddech rytmicznie unosił żebra, które falowały w krótkich odstępach. Podniósł powieki i momentalnie skrzywił się. Blask słabego światła przedostającego się przez przezroczysty materiał zwisający z baldachimu łóżka oślepił go. Zmrużył powieki starając się, żeby jego wzrok się wyostrzył i skupił się na jednaj rzeczy, którą była twarz młodej blondynki z włosami sięgającymi do ramion. Patrzyła na niego niebieskimi oczami tak dużymi jak mają kobiety z japońskich kreskówek. Krągła młodzieńcza twarz była bardzo pociągająca. Uśmiechała się wąskimi ustami, a drobny lekko zadarty nosek poruszał nozdrzami ostrożnie wdychając powietrze.
     - Co jest? - zapytał Peter próbując podnieść głowę i rozejrzeć się po pomieszczeniu.
     - Spokojnie - powiedziała dziewczyna, a jej głos był bardzo znajomy.
     Ten kobiecy głos szeptał mu do ucha nim stracił przytomność i ta sama ciepła dłoń spoczywała na klatce piersiowej. Drobne smukłe palce złączone razem przyciskały jego mięśnie. Peter rozejrzał się gwałtownie unosząc się na łokciach i strącając dłoń dziewczyny. W pomieszczeniu przez przezroczysty materiał wokół łóżka nie dostrzegł żadnej innej osoby wpatrującej się w niego. Poruszał głową w różne strony chcąc zobaczyć chociaż najmniejszy szczegół, który przywołałby go do rzeczywistości lecz napotkał tylko nagie ciało blondynki.
     Była ona drobną młodą dziewczyną z krągłymi piersiami, które eksponowały różowe sterczące brodawki. Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i zatrzymał się na zgrabnych szerokich biodrach oraz łonie, które zawierało kilka drobnych blond włosków. Przełknął głośno ślinę i utwierdził się w przekonaniu, że nadal śni po uderzeniu potężną klamką. Zamknął oczy i mocno zacisnął powieki, ale obraz młodej dziewczyny nie zniknął mu sprzed twarzy. Uśmiechała się do niego wywołując w nim uczucie beztroskiego szczęścia, ale coś mu się nie podobało w spojrzeniu. Próbowała skupić jego oczy na swoich i świdrowała go spojrzeniem. Czuł jak jej wzrok przeszywa jego ciało. Był zupełnie nagi przed nią. Dosłownie! Peter spojrzał w dół i zauważył, że jego więzienne łachy zniknęły i podpierał się na łokciach zupełnie nagi. A na dodatek jego członek sterczał w pełnej okazałości prezentując swoją główkę gotową do odczuwania rozkoszy.
     - Co jest kurwa? - szepnął.
     Dziewczyna położyła na jego piersi dłoń i poczuł błogie uczucie, które spychało wszelkie obawy na drugi plan. Czuł się szczęśliwy w jej towarzystwie i nie skrępowany jej nagim ciałem.
     - Już dobrze - szepnęła łagodnym głosem, którego można było słuchać bez końca.
     Czuł się jakby znajdował się w jakimś błogostanie wpatrując się w wielkie niebieskie oczy, które hipnotyzowały go. Szczęście przepełniało go, a jego ciało reagowało podnieceniem na widok młodego ponętnego ciała.
     - Jestem Rita. Witam cię w naszej skromnej społeczności - powiedziała łagodnie, a jej dłoń zaczęła spływać niżej muskając podbrzusze. - Chciałam cię przywitać...
     - Słyszałem jak mówiłaś, że muszę mieć siły do jakiegoś rytuału - szepnął cicho Peter.
     Przez twarz dziewczyny przetoczył się cień gniewu, który na ułamek sekundy zmienił ją w pomarszczoną powłokę z zaszytymi ustami i wydłubanymi oczami. Przerażający widok niemal odepchnął mężczyznę, ale uznał ona go za miraż. Przewidzenie. Piękna krągła buzia znów się do niego uśmiechała i w podniecający sposób wpatrywała się wielkimi oczami w jego oczy.
     - Chodzi o inicjację, żeby przynależeć do naszej społeczności - odparła spokojnie.
     - Rozumiem...
     - Wróćmy do mojego powitania - odparła, a jej dłoń ześlizgnęła się po podbrzuszu i oplotła sterczącego członka.
     Zacisnęła mocniej palce na trzonie i zaczęła go pieścić. Napletek poruszał się rytmicznie przyprawiając mężczyznę o zawrót głowy. Sam dotyk młodej dziewczyny wywoływał rozkosz, która chciała się wydrzeć z jego ciała. Peter był podniecony do granic wytrzymałości, a jego członek rozkoszował się ciepłem płynącym z zaciśniętych palców. Westchnął nie mogąc oderwać wzroku od niebieskich oczy Rity. Uśmiechała się, a na jej krągłych policzkach pojawiły się rumieńce. Peter oddał się jak zahipnotyzowany rozkoszy szalejącej w umyśle.
     Blondynka przesunęła się niżej i dmuchnęła na czerwoną główkę członka, który podrygiwał w rytmie poruszającej się dłoni. Oddał się podniecającemu podmuchowi owijającego jego męskość. Przyglądał się dziewczynie, która zanurzała w ustach jego nabrzmiałego kutasa. Jęknął czując ciepło i wilgotny język przesuwający się po wrażliwych miejscach. Wszystkie mięśnie gwałtownie napięły się, gdy dziewczyna obróciła nagą główkę w ustach. Zacisnęła mocniej wargi na trzonie i zaczęła przesuwać nimi w górę i w dół powodując, że zagłębiał się on w rozgrzane gardło bardzo głęboko. Jęknął głośno zaciskając w pięściach pościel. Ruchy dziewczyny doprowadzały do niesamowitej rozkoszy.
     Nagle Rita przestała i spojrzała głęboko mu w oczy. Zatoną w błękicie jej tęczówki i odpłynął w krainę głębokich doznań. Przybrał błagalną minę prosząc by nie przerywała czynności tylko nasiliła jej intensywność, gdyż podniecenie niemal eksplodowało.
     - Chciałbyś bym go zanurzyła? - zapytała szeptem.
     Mężczyzna kiwnął głową, gdyż w gardle mu zaschło i obawiał się pisku, który mógł wydobyć z jego ust. Wystraszyłby on dziewczynę, która uśmiechnęła się słodko i znów spojrzała mu głęboko w oczy. Peter zapadł się w toni i poddał się jej. Położył wygodnie głowę na poduszce zanurzając się w niej.
     Rita przełożyła nogę nad jego podbrzuszem i opuszczała biodra trzymając sterczącego członka w palcach. Nakierowała go na śliską muszelkę, w którą wdzierał się powoli. Ślizgał się po wilgotnych ściankach i czuł żar, którym płonęło jej łono. Biodra dziewczyny powoli opuszczały się goszcząc w sobie nabrzmiałą męskość. Peter przyglądał się twarzy, na której pojawiały się nowe wypieki, a powieki przykryły błękitne oczy. Poddał się przyjemności jaką przeżywał, gdy wchodził w jej muszelkę. Forsował jej wnętrze, a mięśnie pochwy zaciskały się na gościu przyprawiając ciało mężczyzny o dodatkowe dreszcze.
     Dziewczyna opadła sapiąc głośno przez zaciśnięte zęby. Zamknęła oczy odchylając głowę do tyłu, a jej złociste włosy mieniące się w słabym świetle musnęły nagie ramiona. Peter otrząsnął się omal nie wybuchając w młodym wnętrzu. Próbował zatrzymać napływające podniecenie z całych sił, lecz było już za późno. Biodra dziewczyny poruszały się rytmicznie i potężnie dłonie, które je ścisnęły i próbowały zatrzymać nie pomogły. Peter jęknął a przez jego ciało przetoczył się potężny skurcz, który niósł ze sobą falę bólu promieniującą od krocza rozlewającą się po całym ciele. Przez załzawione oczy dostrzegł blondynkę, której twarz zmieniła się w przerażające monstrum w ułamku sekundy. Znów zauważył puste oczodoły i suchą skórę, która była pomarszczona i popękana. W policzku dostrzegł dziurę przez którą można było dostrzec powykrzywiane zęby. Obraz znów zniknął nagle, gdy puste oczodoły spojrzały mu głęboko w oczy. Dostrzegł znów błękitne tęczówki zalewające go ciepłem.
     Wytrysk był potężny i wypełnił młode ciało nasieniem. Jęknął ściskając mocno dłonie na biodrach dziewczyny, które poruszały się w swoim rytmie powodując, że członek ślizgał się w jej wnętrzu. Czuł gorącą spermę na skórze kutasa, ale nie wypłynęła ona z pochwy. Delikatne ssanie spowodowała kolejny skurcz i falę bólu wstrząsające jego ciałem. Dziewczyna krzyknęła głośno jakby nasyciła się seksem. Na jej policzkach pojawiły cię czerwone wypieki i odchyliła głowę do tyłu. Krągłe piersi zafalowały i przykuły spojrzenie mężczyzny. Nagle zmieniły się one w dwa obwisłe worki pomarszczonej skóry zwisające bezwładnie nad jego twarzą. Mrugnął załzawionymi oczami i znów podziwiał jędrne różowe brodawki sterczące jak anteny.
     Blondynka zaśmiała się lodowato, a Peter poczuł, że znów osuwa się w ciemność z towarzyszącym temu bólem jąder. Promieniował on od podbrzusza przetaczając się po reszcie ciała paraliżując je. Wszystkie mięśnie zesztywniały, a z ust wydobył się przeciągliwy jęk, który cichł z każdą sekundą jak ciemność odbierała mu świadomość.

3

     Po raz kolejny ocknął się z ociężałymi powiekami. Nie mógł ruszyć skamieniałych mięśni. Leżał bezwładnie na wygodnym materacu usiłując sobie przypomnieć co się stało. Nagle przez jego umysł przebiegł obraz pomarszczonych piersi, które zwisały jak dwa worki. Uśmiech z przegniłych zębów. Poczuł w nozdrzach smród gnijących zwłok. Szybko odzyskał jasność umysłu i dogonił do siebie przerażające obrazy.
     - Wykończyła go - powiedział szeptem kobiecy głos.
     - Owszem - odparł drugi znacznie bliżej jego ucha.
     Poczuł na klatce piersiowej lekkie skrobanie, które stawało się nieprzyjemne, gdy zataczało się obok brodawek muskając jego drobne włosy. Kobieta wędrowała po jego skórze paznokciem mrucząc pod nosem.
     - Dziś w nocy jest pełnia - zaczęła mówić kobieta, która znajdowała się dalej. - Jeśli złożymy ofiarę znów będziemy mogli wyjść z kręgu...
     - I ruszyć na małe łowy -dokończyła szeptem druga.
     Peter nie ruszał się, nie chciał zdradzić, że odzyskał świadomość. Co to był za krąg? - zastanawiał się. - I po jaką cholerę jestem potrzebny w jakimś pieprzonym rytuale?
     - Będziemy mogły mieć każdego mężczyznę...mają oni tyle energii w sobie, a szczególnie ten - szepnęła kobieta, która znajdowała się obok niego. Teraz wyczuł jej ciało, które spoczywało obok niego lekko przytulając się do uda. Druga kobieta musiała zajmować miejsce na skraju łóżka, gdyż głos dochodzący do jego uszy był słabszy, a materac przygnieciony jej ciężarem opadał w tamtą stronę.
     - Będziemy mogły nasycać się do woli - szepnęła. - A może tak by troszkę skorzystać...
     - Rita zakazała! - towarzyszka podniosła głos, w którym mężczyzna wyczuł nutę grozy. Bała się młodej blondynki.
     - Nie musi wiedzieć...
     - Ona zawsze wie! A z resztą kazała nam pilnować naszego gościa i nie pozwoliła go dotykać!
     - Co ją czyni, że nami rządzi? - zapytała się oburzona.
     - Ma ponad trzysta lat i jest jedną z pierwszych...
     - To ją nie czyni przywódcy - odparła mocniej wbijając paznokieć w skórę mężczyzny, który lekko skrzywił usta w grymasie.
     - Przestać bo go obudzisz!
     - Spokojnie - szepnęła mu do ucha.
     Ciepłe powietrze owiało jego kark przywołując błogie uczucie, które rozchodziło się po ciele łagodząc jego stężałe mięśnie.
     Peter był w głębokim szoku, że jego poprzednia partnerka miała ponad trzysta lat. Kochał się z młodą kobietą, która od trzech wieków nie powinna stąpać po ziemni. Nagle przypomniał sobie o rytuale, w którym on sam miał uczestniczyć. Żadna z kobiet nie przybliżyła mu szczegółów, a Rita unikała odpowiedzi. Co tu się dzieje do jasnej cholery?! - pomyślał. Nie chciał być składany w jakiejś krwawej ofierze. Nie chciał by jego nasienie piła każda kobieta, która uklęknęła przed jego członkiem. Zdecydowanie nie chciał, żeby jego jaja wyjęte z ciała wędrowały z rąk do rąk wśród wspólnoty kobiet. Widział ten obraz bardzo dokładnie. Przekładały sobie małe bladoróżowe kulki obracając je w zakrwawionych palcach.
     Otworzył gwałtownie oczy, a światło wpadające przez przezroczystą firankę oślepiło go. Nie chciał ponownie zamykać powiek by ujrzeć przerażający obraz. Zdemaskował się przed kobietami, które jęknęły.
     - Obudził się! - zawołała osoba znajdująca się na skraju łóżka.
     Peter przyjrzał się brunetce, której kruczoczarne włosy były splecione w idealny warkocz, a gęsta grzywka opadała na czoło. Uśmiechnęła się do niego drobnymi ustami. Przesunął głowę w prawo, gdzie wyczuł ciepły podmuch oddechu. Patrzył w głębie zielonych oczy szatynki, której burza włosów szalała jak aureola. Również uśmiechała się do niego czule. Kobiety nie podejrzewały go o to, że podsłuchał ich rozmowę. Wykrzywił wargi w grymasie, lecz słabo one imitowały uśmiech, gdyż na ich twarzach pojawił się cień zaniepokojenia.
     - Jak się czujesz mój drogi? - szepnęła szatynka, a jaj dłoń zaczęła zsuwać się coraz niżej pieszcząc jego skórę szorstkim paznokciem.
     - W miarę - odparł z suchością w ustach.
     Dźwignął się na łokciach i odsunął się od kobiety. Spojrzenie zielonych oczu przeszyło go na wylot. Poczuł jak smukłe chłodne palce oplatają jego członka. Podskoczył, a jego serce zaczęła bić mocniej. Uśmiechnął się blado do szatynki, która nie przerywała swoich pieszczot i zaczęła delikatnie przesuwać dłonią w górę i w dół ściągając jego napletek z wrażliwej główki. Brunetka zerknęła przestraszona na twardniejącego członka i przeniosła wzrok na towarzyszkę.
     - Victoria - szepnęła przez zaciśnięte zęby.
     Peter uświadomił sobie, że kobietą zabroniono się do niego zbliżać. Miał nabierać siły na rytuał, w którym nie mała zamiaru uczestniczyć. Rozglądał się za drogą ucieczki lustrując pomieszczenie przez przezroczystą zasłonę spływającą z baldachimu.
     - Przepraszam, ale czuję się nadal zmęczony - powiedział mężczyzna dostrzegając okno.
     - Nie miałbyś ochoty na drobną przyjemność?
     - Nie - odparł gwałtownie, a szatynka zerknęła na niego podejrzliwie. Peter szybko dodał pragnąc załagodzić sytuacje: - Poważnie. Może za kilkadziesiąt minut jak trochę oprzytomnieje. Wtedy może byś z koleżanką...
     - Oczywiście - powiedziała uśmiechając się, a z jej oczu zniknął cień podejrzliwości. Dłoń spoczęła nieruchomo na biodrze obok starczącego członka.
     - Potrzebujesz czegoś? - zapytała się brunetka.
     - Nie... chociaż może mógłbym zostać sam? - zapytał, a potem pomyślał. Przecież mogły się domyśleć, że coś kombinuje, gdyż normalny facet mając ponętne kobiety u boku nie odrzuca ich zalotów i nie rozgląda się po pokoju. Uśmiechnął się niezręcznie.
     - Dobrze - odparła szatynka podnosząc się. - Wrócimy za kilkadziesiąt minut...
     - Wtedy będę bardziej gotowy - powiedział Peter.
     Udało mu się!
     Dwie ponętne kobiety w samej bieliźnie wyszły z pokoju. Pater opadł na poduszkę. Znajdował się w raju, gdzie każdy facet chciałby być na jego miejscu. Piękne kobiety pragnęły go. Tylko seks był w ich głowach. Ale ten rytuał! Co to kurwa ma być za rytuał? I jeszcze nasycanie się jakąś pieprzoną energią, której on miał dużo.
     Zerwał się i jak błyskawica wyskoczył z łóżka plącąc się w przezroczystym materiale. Wyrwał się z objęć zdradzieckiego łoża i podbiegł do okna, a jego jądra obijały się o uda. Członek nadal sterczał w pełnej okazałości prezentując się do działania. Peter teraz nie mógł sobie pozwolić na przyjemność. Pełnia księżyca była dziś wieczorem i nie zamierzał przekonywać się na czym polega ten cholerny rytuał. Zaczął przyglądać się ramom okna, a jego dłonie szukały uchwytu, ale nie znalazł nic mimo kilkukrotnego przeszukania ram. Spojrzał przerażony na zewnątrz, gdzie było kilka metrów zielonej polany i gęsty las. Zaczynał on się gwałtownie jakby odcinał on widok na piękną pustą przestrzeń.
     Krąg!
     Znajdował się w kręgu i te pieprzone wiedźmy nie mogły go przebyć. Dopiero po tym jak odbędzie się rytuał, a nie zamierzał do tego dopuścić. Nie chciał, żeby jego jądra wędrowały z rąk do rąk jak w wcześniejszej wizji.
     Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając czegoś ciężkiego, czym mógłby wybić okno, ale nic nie znalazł. Oprócz wielkiego łoża z baldachimem stojącego na środku w pokoju nie było żadnego mebla.
     - Kurwa - syknął przez zaciśnięte zęby.
     Podszedł do drzwi i zauważył, że nie mają one klamki. Był więźniem tych chorych kobiet. Rozejrzał się w poszukiwaniu za spodniami, ale nie znalazł swojego ubrania. Tylko damski szlafrok, który sięgał do połowy ud. Ubrał go i mocno zawiązał w pasie. Spojrzał na swoje owłosione nogi, które wystawały spod lśniącego materiału. Jego wzrok przykuł różowy skrawek wystający spod łóżka. Miał owalny kształt i wyglądał na jakiś solidny przedmiot. Szybko rzucił się i wyciągnął go.
     - Chyba jestem pojebany - powiedział sam do siebie obracając w dłoniach gumowego członka o długości czterdziestu centymetrów zakończonego z jednej i drugiej strony takimi samymi wyżłobieniami w kształcie główki kutasa. Chwycił go oburącz i zamachnął się. Powietrze świsnęło, a guma wyglądała solidnie.
     Teraz muszę wyglądać naprawdę zajebiście - pomyślał.
     Podszedł do drzwi. Modlił się w duchu, żeby wszystko się udało.
     - Możecie wejść? - zawołał biorąc zamach i mocniej ściskając gumowy przedmiot w dłoniach.
     Drzwi otworzyły się w do środka weszła szatynka uśmiechając się. Jej spojrzenie przykuło puste łóżko i rozerwana zasłonka od baldachimu. Odwróciła się szybko w stronę Petera. On już puścił w ruch swoje potężne ramiona i uderzył z całej siły kobietę w twarz gumowym wibratorem. Przez ułamek sekundy widział jak zmieniła się ona. Pomarszczona skóra z kilkoma ogromnymi brodawkami pod oczami. Tęczówki w oku były białe jak u ślepca, a usta wykrzywił grymas wściekłości obnażając przegniłe zęby, których tylko pozostało tylko kilka.
     Wrzasnął wyskakując z pokoju i natarł na brunetkę. Kobieta była oszołomiona, gdy otrzymała cios gumową maczugą. Uderzenie nie było silne i zdołała zasłonić się ręką. Omal jego broń nie wyślizgnęła się ze spoconych dłoni. Kobieta spojrzała na niego zmieniając się w przebrzydłą wiedźmę. Skórę miała pomarszczoną i łuszczącą. Odchodziła ona drobnymi płatami od policzków. Pokazała bezzębne dziąsła i próbowała krzyczeć. Peter nie pozwolił jej na to. Uderzał ją serią szybkich mocnych ciosów. Gumowa maczuga odskakiwała za każdym razem gdy trafiał w jej ciało. Po chwili kobieta padła nieprzytomna, a mężczyzna podbiegł do kolejnych drzwi i tym razem one miały klamkę.
     Wybiegł z domu i rozejrzał się trzymając uniesioną maczugę w pogotowiu. Nie dostrzegł żadnego wroga. Szybko ruszył biegiem przez polanę w stronę lasu. Jego jedynym ratunkiem było dostać się między drzewa. Nagle usłyszał za sobą niski przeciągliwy krzyk przypominający tarcie paznokci o tablicę. Niski dźwięk przeraził go i nie odwracał głowy by dostrzec postać do której on należał. Dosyć naoglądał się przerażających twarzy.
     Wbiegł między drzewa i poczuł się bezpieczniej, a za plecami pozostawił raj dla każdego mężczyzny, który nie chciał być złożony w ofierze. Do przeciągliwego niskiego krzyku dołączył następny, równie przerażający i mrożący krew w żyłach. Biegł przed siebie nie zwracając uwagi na nic. Pragnął oddalić się tylko od tego miejsca. Znalazł się w piekle za swoje grzechy.
     Właśnie tak wyglądało piekło dla mężczyzny.

     Zapadał zmierzch, a Peter wybiegł zza drzew prosto na asfaltową drogę. Rozejrzał się po okolicy i dostrzegł zniszczoną stację benzynową, która był czynna. Słabe światła paliły się wewnątrz budynku. Pobiegł w tamtą stronę utykając, gdyż poranił sobie stopy morderczą wędrówką przez las.
     Wszedł do środka, gdzie za ladą znajdował się stary mężczyzna. Przyglądał się on mu z ogromnym zdziwieniem. Nie zawsze ma się gości na odludziu, a szczególnie faceta w damskim szlafroku. Peter uśmiechnął się słabo do brodatego gospodarza.
     - Przepraszam, ale nie uwierzy mi pan - wysapał.
     - A żebyś kurwa wiedział! Gadaj co cię przygnało facet - powiedział z południowo amerykańskim akcentem.
     - Trafiłem na polanę... te kobiety... w tych domach... rytuał... uciekłem...
     - Spokojnie facet! - powiedział mężczyzna sięgając pod ladę.
     Zmęczony Peter zauważył po chwili jak brodaty mężczyzna celuje do niego z dwururki. Przeraził się i zaczął się cofać.
     - Nikt nie wydostaje się z rąk tych wiedźm - powiedział.
     Huknęło potężnie, a w pomieszczeniu unosił się kurz i zapach prochu. Peter oberwał potężnym nabojem, który zwalił go z nóg i rozerwał klatkę piersiową. Leżał bezwładny wpatrując się gasnącym spojrzeniem w spróchniały sufit z desek. Nabój rozszarpał jego płuca i rozerwał żebra. Brodaty mężczyzna podszedł do ciała mężczyzny i przyglądał się bijącemu sercu, które z każdym uderzeniem wydawało z siebie fontannę krwi tryskającą na podłogę.
     - Kurwa! Trupy zawsze brudzą - powiedział brodaty mężczyzna chwytając go za kostkę i pociągnął na zewnątrz pozostawiając krwawy ślad.

andrewboock

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6849 słów i 37499 znaków, zaktualizował 2 cze 2019.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Angie1305

    Powinieneś pisać więcej opowiadań w tym stylu  ;)

    3 kwi 2018

  • Użytkownik Cam

    Dziwne..

    27 lip 2014

  • Użytkownik krytyk

    ale pierdy

    27 lip 2014

  • Użytkownik Hennessy

    Moim zdaniem najlepsze opowiadanie na tej stronie! Tak trzymaj.

    19 lip 2014

  • Użytkownik co to mq byc?

    Niby dobre ale po **** te wiedzmy i ten facet ze strzelba? To mogla byc taka swietna historia... mogles dac sam sex ostre ****e i taj dalej ... nastepnym razem tak nie rob. .. :exclaim:

    18 lip 2014

  • Użytkownik xyz

    Psyhiczne

    17 lip 2014