Oralnie od masażystki.

- Gdzie byłeś?

- Na masażu.

- Aha. Ty masz w środy zajęcia – powiedziała cicho, spoglądając na plan tygodnia.

Nie znoszę kłamać. Dlatego, choć to może trochę dziwnie wyglądać, powiedziałem jej prawdę. Na zajęcia do pani psycholog nie chodzę już pół roku. Było miło, sympatycznie, potem wręcz cudownie, aż w końcu namiętnie. Cholernie namiętnie. W końcu jednak, jak zwykle, musiało się po prostu delikatnie i skutecznie.  

Zjebać.

Niemniej jednak, by uniknąć dyskusji i tłumaczenia, bądź też nie daj "o wielki w niebiosach” mówienia prawdy, uczęszczałem w tym czasie do salonu masażu. Czułem się po tym znacznie lepiej, a moje napięcia ulegały znacznej redukcji. W końcu, co najważniejsze, mogłem jej przypadkiem wyznać prawdę. Opowiedzieć o romansie z Panią Psycholog, która była chyba jeszcze bardziej, niż ja, szurnięta.  
I tak by nie uwierzyła.  

- Wiesz, jak byłem na tym masażu, dziewczyna zdjęła mi bokserki. Stwierdziła, że w gratisie rozmasuje mi pośladki.  

- Yhy – mruknęła, nie odrywając wzroku od ekranu komputera.

- Potem poprosiła, żebym obrócił się na plecy. I masowała mi przód. Powinnaś spróbować, bo to bardzo miłe.

- Ale co?

- Masaż przodu. Wiesz, cycki, ramiona, brzuch. Uda.  

- Aha – odpowiedziała, używając pełnego zasobu słownictwa, poznanego w ciągu swojego dwudziestoośmioletniego życia.  

Wyczerpała temat.

Ja - nie.

- Potem poczułem, że masuje moje jajka. Roztarła olejek na dłoniach i gładziła woreczek. To było nieziemskie. Aż czułem, jak mi się kurczą. Wiesz, ten dreszczyk od wewnątrz, wzdłuż kręgosłupa. Zatrzęsło mną, aż zapytała się, czy nie jest mi zimno.

Monika nie słuchała. Skoncentrowana na opisie zamszowych butów, odcięła się od świata. Spokojnie kontynuowałem więc opowieść, przypominając sobie bieg wydarzeń.
Naprawdę tak właśnie było. Opisałem jej prawdziwą wizytę u masażystki.  

Już wcześniej, gdy leżałem na brzuchu, delektując się silnym dotykiem dłoni na ciele.  
Gdy doszła do pośladków, które wcześniej lekko muskała, zacisnęła na nich palce. Ugniatała, jakby ktoś dał jej dwa kilogramy ciasta na pizzę. Robiła to coraz mocniej, dociskając łokieć całym ciałem. Poczułem coś na kształt rozkosznego bólu, lecz nie było w tym wiele erotyki. Gdy jednak wcisnęła się palcami między pośladki, historia nabrała całkiem innego zabarwienia. Wciąż masowała ciężkie mięśnie, wyrośnięte głównie od siedzenia, muskając przy tym mój tajemniczy otwór. Niby przypadkiem zaczepiała go palcami. Wsuwała koniuszek, przesuwając dłonią z góry na dół i naciskała, zataczając okręgi.  

Chodziła wokół mojej dziury, jakby chciała w nią zajrzeć.  
Trochę mnie to stresowało. Mimo przyjemnego uczucia, pojawiał się niepokój. Jakimś cudem udało jej się go przełamać.

- Rozluźnij się. Proszę. Rozmasuję delikatnie – szepnęła, nachylając się do mojego ucha. Pachniała słodko.  

- Dotychczas nie było w pakiecie takich atrakcji – powiedziałem flegmatycznie, rozluźniony godziną masażu.

- Dotychczas potrafiłam się powstrzymać- wyszeptała. – Ale mam wielką ochotę zrobić coś od siebie. Już od dawna. Pozwól mi na to.  

- Ok – odparłem, niechętnie wyciskając słowa, z przyciśniętych do poduszki ust.  

Jej zapach sprawił, że zacząłem jej pożądać. Wcześniej była tylko piękną masażystką. Teraz, była piękną kobietą. Rozluźniłem się automatycznie, snując w głowie kilka miłych wizji z jej udziałem.

Swoją drogą, co się podziało w jej głowie? Wiedziałem, że jej się podobam. To da się wyczuć od razu. Właściwie dlaczego miałbym jej się nie podobać? W końcu wszystkie moje fanki wieszają sobie zdjęcia przy ekranie komputera.  

Niekoniecznie moje zdjęcia…

Ale. Nie do końca tłumaczyło to naglą zmianę jej zachowania.  

Wiedziałem, że dotykanie jej się podoba. Moja cholernie gładka skóra bardzo przypomina kobiecą. Aksamitna, skrywająca silne mięśnie. Gdy dłońmi mocno uciskała ramiona, czułem to bardzo mocno. Wzdychała wtedy, a pachnący miętą oddech docierał do mojej twarzy.  

Ale. To dalej nie tłumaczyło zmiany jej zachowania…

Mniejsza o to.

Było mi po prostu miło. Czułem się rozluźniony i rozanielony, gdy rozgniatała spięte mięśnie.

Do tego stopnia, że udostępniłem jej najpilniej strzeżonego miejsca na ciele.

- Powoli – syknąłem, gdy jej palec wskazujący zagłębił się w tyłku.  

- Dobrze – szepnęła, wstrzymując dłoń – Już.

Zdrętwiała. Nie mogła sobie pozwolić na błąd.

Czułem, że przygląda się z fascynacją. Jej oddech nie pozostawiał złudzeń i wiedziałem, że podnieca się bardziej z każdą chwilą. Gdy palec tkwił we mnie nieruchomo, pozostałymi masowała od zewnątrz. Poczynała sobie dość śmiało, słuchając mojego zadowolonego mruczenia. Wnętrze nieufnego otworu postanowiło zaakceptować gościa i zrobić mu trochę więcej miejsca. Wtedy zaczęła wsuwać drugi palec. Czułem, jak mój tyłek oplata je ciasno, kurcząc się nieregularnie.  

- Powoli – upomniałem, nie czując tym razem bólu.

- Dobrze – wyszeptała.  

Powoli poruszała palcami w moim tyłku, zaginając je w kierunku miejsca, przynoszącego szaleństwo. Masowała, pokonując siłę mięśni. Sięgnęła pomiędzy nogi i gładziła woreczek z klejnotami śliskimi od oliwki palcami.  

Zrelaksowałem się już całkowicie.  

Mój kutas odebrał mózgowi swoją porcję zasilającej substancji i jeden z drugim miał z tego równie wielką frajdę.  

Jeden zmądrzał, drugi zgłupiał.

Koniec końców stanęło na tym (cóż za fortunny dobór słownictwa), że położyłem się na wznak.

Moja jaskinia nowych doznać odpoczywała, gdy…  

- Cholera ciemna, jasna i pstrokata. Jak ona miała na imię? – zapytałem się sam siebie, używając specjalnego miejsca retrospekcyjnej bitwy, z lenistwa nazywanym przez wszystkich duchem.  

W końcu udało mi się znaleźć.

Więc, Iwona zabrała się w końcu za mojego kutasa. Przesunęła po nim dłonią i oblała oliwką.

Był tak śliski, że kropla śluzu spłynęła błyskawicznie do nasady. Pospiesznie nachyliła się, łapiąc ją językiem. Roztarła po wargach i westchnęła. Wodziła dłonią po całej długości kutasa, formując z niej ciasny owal.  
Chciała patrzeć mi w oczy. Miałem je jednak zamknięte i delektowałem się powolnymi ruchami. W końcu zbliżyła usta i poczułem ciepły oddech na napletku.  
Tego widoku nie mogłem sobie odmówić.  
Uniosłem się i oparłem na łokciach. Bez słowa spojrzała mi w oczy. Widziałem w nich wszystko. Czekała na ten moment i miała nadzieję, że będzie wyglądał właśnie tak.  

Jak wspomniałem, patrzyła mi w oczy. Złapała tą mocną nić i trzymając się jej, otworzyła usta. Zawahała się na moment. Perfidnie. W miejscu, w którym już czułem gorąc wnętrza buzi. Widziałem, jak się z niej znajduje. Pieściła go samym oddechem, aż w końcu zamknęła usta, chowając w nich najwrażliwszą z erotyczych części mojego ciała.
Jęknąłem z rozkoszy. To nie była błaha przyjemność. Jej zaciśnięte usta pracowały nad dopieszczeniem główki podrygującego penisa. Ssała, lizała jak wyrośniętego lizaka, spijała krople, leniwie opuszczające wnętrze gorącej pały i mruczała przy tym coraz głośniej. Gdy wbiła go głęboko w gardło, zamruczałem bezwiednie. Spojrzała mi w oczy i przyspieszyła. Poruszała głową, traktując ją brutalnie. Rozpychała przełyk twardym kutasem tak mocno, że kilka łez pociekło po policzku.  

Pochyliłem się i przetarłem je dłonią.

Głośno przełknęła nadmiar śliny i ponownie wsunęła go sobie do końca. Zwolniła jednak ruchy. Próbowała utrzymać go tak głęboko i pieściła mrucząc. Co chwilę przełykała, co przyprawiało mnie o szaleństwo. Dłonią zebrała nadmiar śliny z mojego podbrzusza i wsunęła między pośladki. Bez trudu odnalazła śliski otwór i wcisnęła w niego palce.
Powoli. Jeden po drugim. Trzeciego nie dałaby rady zmieścić. Zresztą, nie pozwoliłbym jej na to.

Czułem, że jestem bliski eksplozji.
Nacisk od wewnątrz jednocześnie blokował i podniecał. Gdy naciskała mocniej, wstrzymywał orgazm w połowie drogi. Gdy robiła to delikatniej, miałem wrażenie, że zaraz spuszczę się w jej gardło pod ciśnieniem, które wyrządzi jej krzywdę.  


Czuła to.

Była mistrzynią w robieniu lodów. Wiedziała dokładnie, w którym momencie i jak dotknąć. Pierwszy raz w życiu spotkałem kobietę, która była mi w stanie dorównać. Z którą mogłem zmierzyć się w kategorii władania ciałem partnera. Weszła w myśli i była w stanie skontrolować moje doznania lepiej, niż sam mógłbym to zrobić.

Byłem jednocześnie dumny, zaskoczony i szczęśliwy.  

Zauważyłem, że dłoń dziewczyny zniknęła między udami. Dopadła łechtaczki i szybkimi ruchami niosła jej rozkosz.  
Iwona przesuwała ustami i gardłem po całej długości biegnącego do finiszu kutasa.  
W końcu zacisnęła usta na jego odsłoniętej główce. Ssała mocno, a dłoń sunęła po członku coraz szybciej.  

- Teraz – jęknąłem. – Zrób mi to!

Wystrzeliłem mocno. Czułem, jakbym miał cztery kutasy i spuszczał się naprzemiennie z każdej lufy. Ciśnienie wytrysku wyzwalało jej zachwyt. Widziałem, jak szybko przełyka po każdej salwie, zaskoczona objętością.  

Jęczała równo ze mną. Kręcenie śliskim guziczkiem między nogami, przyniosło swój efekt.  

Odpłynąłem, opadając na łóżko.
…………………………………………….
- Mamo?  
- Jęczałeś przez sen. Postanowiłam ci pomóc.
- Ale jak mogłaś??
- Nie podobało ci się? A ja tak się starałam…
- Nie, no… Podobało, tylko…
Ja pierdolę.
Moja matka była taką mistrzynią? W sumie, mogłem to po niej odziedziczyć… Ale w końcu, do jasnej cholery…  
No jak pieprzony Edyp! Jak mogłem się zlać w usta swojej mamy? Tej, która karmiła mnie cyckiem i uczyła matematyki… teraz, to już chyba wszystko popieprzy mi się w głowie… Większej durnoty nigdy w życiu, przy usilnych i narastających staraniach z mojej strony, nie udało mi się poczynić.
…………………………………………….
- Hej – szept Iwony wyrwał mnie z letargu.

Patrzyłem jej w oczy i zrozumiałem, co się stało.  

- Trochę odleciałeś – skwitowała, uśmiechając się ciepło. Przyglądała się wnikliwie moim ustom i bezwiednie oblizała wargi.

Trochę? Miałem cholerne wyrzuty sumienia po przeleceniu ust swojej matki. Serce waliło mi ogłupiałe i choć wiedziałem w jego głębi, że to fałsz, wyrzuty sumienia powodowały niepokój.  

- Tak – odpowiedziałem, siląc się na uśmiech.  

Zebrałem się pod prysznic i doprowadziłem do porządku. Zostawiłem Iwonie pieniądze, kładąc je na szafce przy wyjściu i chyłkiem wymknąłem się do domu.  

Co się stało? Dlaczego wszystkie kobiety dookoła oszalały na moim punkcie?  
- Wiem – dotarło do mnie. – Jedyna zmiana w moim życiu. To dlatego sprzedawca tak się uśmiechał, wręczając mi flakon…

Może kiedyś zdradzę nazwę perfum ;)
Może dopiszę, dlaczego zakończyłem wizyty u Pani Psycholog ;)


Tym razem ze specjalną dedykacją dla tej, która wie.
Enjoy ;)

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2087 słów i 11348 znaków.

13 komentarze

 
  • marek

    Piękna fantazja, a może nie fantazja:)

    21 lis 2014

  • marek

    Piękna fantazja, a może nie fantazja:)

    21 lis 2014

  • ErmonTwilight

    Likeadream... Wyobraź sobie, że zbyt mocno zwizualizowałem sobie Twoje doskakiwanie do pasa. Niech będzie, że głodnemu chleb na myśli. W sumie nie chleb. Pisz, przecież wiesz, jak to działa ;)

    21 lis 2014

  • ErmonTwilight

    Anulko, dziękuję bardzo!

    21 lis 2014

  • likeadream

    ojjj, z tymi perfumami to jest jakieś czary mary :D mają moc :) a co do opowiadania- zawsze kiedy czytam Twoje, mam ochotę coś napisać. Potem zdaję sobie sprawę , że i tak nie doskoczę Ci nawet do pasa ;)

    21 lis 2014

  • anulka

    Ha, i co ja mam Ci napisać?!......, słowo podoba mi się to za mało! wszystko jest naj......!

    21 lis 2014

  • zafascynowana83

    Wow jedno z najlepszych opowiadan....

    21 lis 2014

  • ErmonTwilight

    Oczywiście. Tylko... Jak ja się potem odgonię? Masz jakieś antidotum?

    21 lis 2014

  • nienasycona

    Ehhh, Demonie,  wychodzi na to, że we wszystkim jestem nieomylna:)

    21 lis 2014

  • ErmonTwilight

    Tak, właśnie te ;) BAAARDZO Ci dziękuję.

    21 lis 2014

  • nienasycona

    Czyżby to były te perfumy, których kupno zasugerowałam?:) Podobało mi się.  Bardzo. Dwie rzeczy wybitnie. Jednej się domyślasz, drugą zdradzę przy okazji. Jedno jest pewne, na następny raz, gdy wspomnisz, że idziesz na masaż,  idę z Tobą. Popatrzeć:)

    21 lis 2014

  • ErmonTwilight

    Cam, Niezmiernie cieszy mnie Twoja opinia :)

    21 lis 2014

  • Cam

    A niech mnie!! Czytałam na jednym wdechu... Kurcze teraz toś pojechał po mistrzowsku :)
    Majstersztyk to mało powiedziane:)

    21 lis 2014