Czyli alternatywna wersja świata, znanego z cyklu "Więzień Labiryntu". W którym Pan Janson, pseudonim "Szczur", jest ojcem Newtona. :P
***
Thomas oberwował z rosnącą ciekawością, jak ojciec jego najlepszego kumploszczaka ze szkoły, myje swoje lśniące w kalifornijskim słońcu auto...
Newt nie mógł się powstrzymać od pogardliwego prychnięcia.
- Widzisz go? Normalnie nie wierzę...Pucuje ferrari w pieprzonym garniaku! Kto normalny tak robi? Kurwa, niech się weźmie i ożeni z tą bryką...
Niższy nastolatek uśmiechał się tylko, sam do siebie. Nie powiedział przjacielowi, że te białe ferrari 458 bardzo mu się podoba...Ani tego, że jego właściciel, ojciec Newtona, też.
A blondas kontynuował. - On je kocha. Nikomu nie pozwala go dotknąć, nawet mnie! Dupek. - Czemu? Doskonale go rozumiem, też bym ci nie dał takiej boskiej furki do łap. Nie dałbym ci nawet potrzymać kierownicy...Niszczysz wszystko czego się dotkniesz.
Thomas wybuchnął śmiechem, gdy Newton próbował zabić go wzrokiem. - Ty zdrajco, po czyjej jesteś stronie?! Wiesz co? Czasami cię nienawidzę. Serio. - Też cię kocham.
Blondas pokazał mu język. - Jak mały bachor...- wymamrotał Tommy, wgapiając się znowu w ojca swego przyjaciela. - Sorki Newt, po prostu muszę to powiedzieć, bo wybuchnę...Twój staruszek jest niezłą dupą. Mógłbym go pierdolić każdego dnia, o każdej porze...
Nie mogąc uwierzyć własnym uszom, wykrzywiając twarz w grymasie pewnej odrazy, jego kumpel zapytał: - Coś ty powiedział? - Słyszałeś. A ja nie lubię się powtarzać.
Blondyn lekko trzepnął go w policzek. - Weż ty się lepiej zaamknij...Nie chce mi się słuchać o twoich fantazjach z moim tatą w roli głównej.
Nic z tego, Thomas zbyt dobrze się bawił. Złapał kolegę za rękę, i bez pytania o zgodę wsadził sobie w usta jego kciuk, i zaczął lubieżnie ssać. - Kurwa, jesteś obrzydliwy. - Chciałbym wziąć jego fiuta w usta i wyssać... - Bleee, ty pieprzony mały zboku! To mój tata. - Newt skrzywił się. -...ssać i ssać...Myślę że byłoby zajebiście. - Naprawdę, jeśli zaraz nie zatkasz mordy...
W odpowiedzi Thomas głośno siorbnął i mlasnął, a potem wybuchnął niepohamowanym śmiechem. -...to Cię zabiję!
*** Jak w każdy weekend tego lata, Thomas spał w domu Newtona. Ale po raz pierwszy, coś się zmieniło...
Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie mógł zasnąć. Zmęczony, wyszedł z sypialni; i nie zapalając światła przeszedł przez korytarz. Potem zszedł na dół po schodach, starając się nie robić hałasu. Ponieważ mocno burczało mu w brzuchu z głodu, miał zamiar zrobić sobie kanapkę z masłem orzechowym, a na to kapnąć sporą kałużą keczapu. "Newcik wyrzygał by taką dziwną breję, sto procent." - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. Ale nie on. Thomas kochał niezwykłe połączenia. Każdego rodzaju...
- O, tu się schowałeś. - nagle usłyszał za sobą niski, głęboki głos. - A ja wszędzie cię szukam...
Przestraszony młodzieniec wypuścił z ręki posmarowanego tosta.
- Przepraszam, ja...ja ostatnio nie śpię najlepiej. - Ciekawe...mam tak samo jak Ty - oczy mężczyzny rozszeszyły się ogromnie, lśniąc jakimś dzikim, nienaturalnym blaskiem. Jakby w wilczy sposób... Najpewniej to tylko efekt działania jego rozbuchanej, chłopięcej wyobrażni. Której Thomasowi nigdy nie brakowało. - Widziałem jak na mnie patrzysz, dzieciaku.
Nastolatek z miejsca dostał gęsiej skórki. Nie wiedział tylko, czy to ze strachu, czy z podniecenia. - Że c...co proszę? - wyjąkał. - Nie, wcale się nie gapiłem. Pan się myli. - pokręcił przecząco głową, starając się zabrzmieć w miarę przekonująco. - Musiało się panu przyśnić. - Czyżby? - mężczyzna podszedł bliżej. Zbyt blisko. - Jakoś nie czuję się przekonany...
Wtedy Thomas poczuł na sobie jego zimny oddech. Pan Janson pachniał miętą. I był to zapach bardzo przyjemny, niezwykle pociągający. Serce chłopaka zdradliwie przyspieszyło, i zamarł, niezdolny do wykonania najdrobniejszego ruchu. Niemal słyszał jak krew szybciej krąży mu w żyłach. "Kurwa, rumieniec!" - pomyślał spanikowany, błogosławiąc panującą w kuchni ciemność. "Może nie zauważy..." Zaczerpnął tchu i przegryzłszy wargę do krwi; wypalił rozpaczliwym pytaniem, chwytając się ostatniej deski ratunku. - Przecież jesteś ojcem mojego najlepszego przyjaciela. Czego pan ode mnie chce?
Nie mógł przy tym powstrzymać się od gapienia na tego zagadkowego faceta, niczym cielę na malowane wrota. "Czemu zachowuję się jak idiota?" - beształ się w duchu. "To zdrowo...pojebane."
Pozwolił sobie jeszcze raz na tę przyjemność, i przestudiował dokładnie jego twarz. "Pięknie wyrzeżbione kości policzkowe, prosty, prawie idealny nos; kruczoczarne włosy, przyprószone jedynie na skroniach cieniutkimi paseczkami siwizny...Ja pierdolę, wciąż przystojny z niego gnojek." - musiał przyznać. Nawet jeśli gościu był od niego ze trzy razy starszy...
- Proszę, nie zaprzeczaj. Wiem że tego właśnie chcesz. - ojciec Newtona puścił do niego oczko. - Po prostu cię krępuję, to wszystko.
Thomas zamknął oczy, jakby miał nadzieję że dzięki temu jego umysł oprze się pokusie. Nic z tego... Każde słowo tego typka było prawdą. Chciał tego...czegoś. Tego, co ten obcy facet najwyraźniej chciał mu dać.
Dlatego odrobinę się za to nienawidząc, niemo przytaknął, skromnie spuszczając wzrok. Cichutki śmiech mężczyzny był ledwo słyszalny, jednak w wyczulonych uszach chłopaka zdawał się wywoływać efekt podobny do kościelnego dzwonu.
- Och, to takie urocze i słodkie...Poprawka: Ty jesteś słodki, Tomeczku. Jest to powód, dla którego nie mogę przestać o Tobie myśleć. Nie mogę spać od wielu miesięcy, marząc o tym by Cię wreszcie posiąść. To diabelnie frustrujące...A gdy Ciebie nie ma w pobliżu, zaczynam czuć się fatalnie. - pozornie niedbałym gestem dotknął kosmyka włosów chłopca, i zatknął go za ucho. - Może mógłbyś sprawić, że te potworne napięcie zniknie? Bo istnieje na ten problem jedno, jedyne lekarstwo...
- Lekarstwo, jakie lekarstwo, proszę pana? - spytał Thomas, czując jak miękną mu kolana. - Pozwól...
I wtedy tato Newtona go pocałował. Pocałunek był długi, głęboki; jego wargi zaskakująco miękkie, Thomasowi strasznie się podobało. Podobało się bardzo, ku własnemu zaskoczeniu.
- Chciałbym Ci podziękować za wszystkie te niesamowite emocje, które we mnie wzbudzasz.
Żrenice pana Jansona skupiły się hiponotyzująco na Thomasie, powodując kolejny, potężny nawrót gęsiej skórki. Ojciec najlepszego kumpla zawsze w takim samym stopniu go przerażał, co fascynował...
Sparaliżowany nastolatek nie wiedział co robić, kiedy te cholernie eleganckie palce błyskawicznie rozpięły mu pasek; a potem zamek jego obcisłych jeansów. Paradoksalnie, właśnie ten dżwięk ściągnął go na ziemię. Stachliwie przykrył się dłońmi, spanikowany; i zaczął niewyraźnie bełkotać. -...przestań proszę...onienie, proszę pana, to jest niewłaściwe, złe, nie powinniśmy. Co będzie jeśli Newt tu wejdzie i nas zobaczy?
Nagle poczuł jak silna ręka starszego mężczyzny zaciska się na jego wargach, zmuszając do milczenia.
- Cici, mój Ptaszku...nie rób hałasu. Chcesz obudzić wszystkich w tym pieprzonym domu?
Oddech Thomasa niebezpiecznie przyspieszył z ekscytacji. Gdy pan Janson nareszcie uwolnił mu usta, zaczął posłusznie szeptać. - Ale obiecaj że Newt nigdy się nie dowie. Nie zrozumiałby...ani nie wybaczył. Obiecaj mi to, kurwa mać.
- Nie bój się, nie jestem idiotą. Każdy ma swoje małe sekrety, prawda? - uśmiechnął się, a lewy kącik jego ust powędrował w górę. - A on jest moim synem. Pod żadnym pozorem nie może się dowiedzieć, co między nami zaszło. Prędzej bym Cię zabił, niż pozwolił na to, byś mu nas zdradził...
Chłopak głośno przełknął ślinę, słysząc tę niezakamuflowaną niczym grożbę.
- Nigdy, przenigdy! - zapewnił gorączkowo swego starszego kochanka. - Grzeczny chłopczyk... - ocenił jego poddańczą reakcję pan domu, padając na kolana przed wciąż zszokowanym nastolatkiem. - Tak mocno pragnę Cię spróbować. Założę się, że smakujesz jak prawdziwy Cukiereczek...
Thomas powoli tracił zmysły. Miał wrażenie że dwoi mu się przed oczyma, a podłoga wiruje. Nie mógł się doczekać tej, prawdopodobnie cudownej chwili, w której usta pana Jansona obejmą jego zesztywniały kranik, by go wyssać do cna... Zachciało mu się pić, widząc ten obrazek w swoim umyśle. Nerwowo oblizał spękane wargi.
- Ale ja się nie umawiam z ojcami moich kumpli, Panie Janson. Tylko ten jeden, jedyny raz, dobrze?
Odpowiedziało mu pogardliwe prychnięcie. - Błagam...Nie bądź śmieszny. I kto mówi o randkach? To tylko sex. - zapewnił. - A ja po prostu muszę cię mieć, Tomciu...- nazwany pieszczotliwie po imieniu zaczerwienił się jak burak. Onieśmielał go do żywego ten słyszalny, i autentyczny zachwyt klęczącego przed nim mężczyzny. Prawie zemdlał, widząc jak tamten sugestywnie i bezwstydnie oblizuje swoje usta. - Chodź do Tatusia, słodziaku... - zakomenderował, uwalniając upragnioną zdobycz z krępujących ją bokserek. Fiut chłopaka wystrzelił, skierowany dokładnie w jego twarz. - O taak...Jaki śliczny, dojrzały kutasik. Dasz polizać? - spytał retorycznie, z zadowoleniem obserwując jak właściciel owego zachwycającego narządu skwapliwie przytakuje, zgadzając się na oral bez zbędnych słów. - Pyszności, będziesz cały mój...Ale teraz, mój drogi Tomciu, mam do Ciebie małą prośbę. - obwieścił władczym tonem. - Zdradż mi, czego pragniesz. Podpuszczał go, łapiąc przy okazji za jędrne, chłopięce pośladki. - Boże...marzę by się tam wwiercić i zatkać ci tę seksowną dupcię moim drągiem. Staje mi na samą myśl że ci wjadę między poślady, kurwa...- mówił chrapliwym tonem, przejeżdżając kciukiem po zachęcającym rowku Thomasa. Który jęknął, czując rozkoszne parcie nieustępliwego opuszka na swój bezbronny odbyt. Ogarnęło go gorąco i zażenowanie, ponieważ jego dziura - bez udziału jego woli; chciwie próbowała wessać w siebie atakującego ją intruza. - Jest ci przyjemnie? To dopiero początek, mój Maleńki...- obiecał mu dręczyciel, wystawiając ochoczo język; i zlizał kropelkę wilgoci zwisającą z czubka młodego kutasa. Thomas nie mógł znieść tego obezwładniającego napięcia ani chwili dłużej. Musiał wybuchnąć, to było silniejsze od niego.
- Do kurwy nędzy, bierz mnie! Weż mnie do buzi i ssij wreszcie, ty stary sukinsynie...Co z ciebie za niemożliwy skurwiel że robisz mi to wszystko! - zawył drżącym, rozpaczliwym głosem niczym ranne zwierzę, czując jak po policzku kapią mu łzy. Łzy z powodu przepełniającej go mieszaniny uczuć: wstydu, upokorzenia, lęku i niebotycznego wprost podniecenia. Po chwili jednak zdobył się na odwagę, i powtórzył życzenie. - Rozkazuję ci mi possać.
Ale pan Janson potrząsnął głową na nie. - Niestety, nie słyszę...Mów proszę głośniej.
Perfidnie i z premedytacją grał chłopcu na nerwach, popychając ku granicy wytrzymałości... - Ja pierdolę...Wyssij mnie, Tatuśku!
Otrzymał w odpwiedzi pocałunek, dany w sam koniuszek penisa. - Tak już lepiej...- wymamrotał pan Janson, kontynuując zabawę. Drażnił swą seksualną ofiarę, delikatnie zlizując tylko to, co pokrywało samego grzybka. Ewentualnie robił dzióbek i całował go tam zaczepnie, nawet nie zanurzając końcówki w ustach. Nie przestał przy tym nawet na moment przewiercać Thomasa swoim wzrokiem, na wylot.
- Jesteś taki piękny, Tomeczku. Cieszę się że Newtie ma takich przystojnych i chętnych kolegów...
Kiedy wargi ojca Newtona ściśle oblepiły mu fujarę, a potem pochłonęły sztywnego człona w całości, wpychając go w głąb gardła; chłopak w ekstazie zamruczał na głos jak kot, któremu się dogadza. - Otaktaktak...umm, o Boże...kocham to. Śniłem o tym odkąd zobaczyłem pana po raz pierwszy, panie Janson. - Mój mały zboczku, miałeś wtedy 10 lat! - zaśmiał się obrabiający mu pałę facet. - Nie szkodzi. To miło że w końcu się przyznałeś.
Na dżwięk słów "mały zboczek", Thomas stwardniał jeszcze bardziej; i pobieliło mu się pod powiekami. Jęczał teraz bez przerwy, czując się przez to jak tania, męska, nieletnia dziwka... - Aaaa...nic nie poradzę że ojciec mojego najlepszego przyjaciela jest kurewsko pociągający. - Powtarzaj to Maleńki, a zaraz puszczą mi hamulce i wepchnę Ci w dupę mojego twardziela bez gry wstępnej...- zagroził pan domu. - Nigdy nie chciałem niczego tak mocno jak tego, żeby spuścić się prosto do twoich ust...- wyznał młodzieniec, chwiejąc się na nogach. Pan Janson musiał go przytrzymać, żeby nie upadł. - To zabawne... - Dlaczego? - Wygląda na to, że obaj śniliśmy o tym samym.
Thomasowi prawie tchu zabrakło, gdy chłodny i zwinny język mężczyzny, rozpoczął zawzięty taniec na czubku jego rozpalonego drąga. I ciągle przyspieszał rytm lizanka, na przemian z łapczywym ssaniem parówy... Chłopiec nie mógł powstrzymać się od płaczu, tak było mu dobrze. - Jeszcze, jeszcze...Liż mnie szybciej. Oraj mi chuja tym swoim prześwietnym jęzorem, tatuśku. - Lubisz to, co? - Nie, nie lubię. Kurewsko to kocham. - odszczeknął się, starając się zabrzmieć hardo. - Mmm, właśnie tak, ssij mi fleta do oporu, wciągaj tymi swoimi warami do buzi. Przerżnę ci gardło aż miło...- powtarzał jak mantrę, wciąż i wciąż. - Twoja chciwa niecierpliwość jest rozbrajająca; i kręci mnie na maksa, dzieciaku...- ojciec Newta przewrócił oczami. - Ta dzisiejsza młodzież...Zawsze chcecie więcej i to najlepiej zaraz.
Nagle nastolatek poczuł dotyk na swoich jajkach. Jego kochanek niezwykle delikatnie masował mu je, od czasu do czasu przesuwając po nich swoimi miękkimi wargami. Thomas bał się że oszaleje od tej pieszczoty. Bez kontroli wierzgał dziko biodrami, próbując młócić gardło zaspokajającego go faceta ile się da. Po chwili wszędobylska dłoń Jasona powędrowała mu na tyłek, brutalnie rozpychając się między dwie półkule. Zaczął gmerać tam swoim palcem wskazującym, podstępnie zataczać nim kółka wokół zachęcającej dziurki. - Jestem pewien, że wolałbyś żebym zasadził ci w to kakaowe oczko coś naprawdę grubego, długiego i twardego jak stal...Niestety, musisz trochę poczekać na podobny rodzaj nagrody. - szepnął, po czym znów zanurzył fiuta swego gościa w buzi. Wsadził go sobie tak głęboko, że niemal czuł jak kutas uderza go w tył głowy. Jakby próbował przewiercić się na wylot. Zwiększyło to jego zadowolenie; wpadł w taki silny błogostan że zacisnął mięśnie gardła jeszcze mocniej, pozwalając by pyton chłopca wjeżdżał w nie jak wiertło. - Ja pieprzę..to jest zajebiste gdy mi tak robisz, masujesz mi pałę po mistrzowsku. Najlepszy lód w moim życiu, nie ściemniam tatuśku... - wydukał młody, równie zachwycony. Thomas pokochał widok własnego chuja, obsenicznie wyślizgującego się z nabrzmiałych i pracowitych ust pana Jansona. - Jeśli z podobnym entuzjazmem wspinasz się po strzeblach kariery w korpo, jak zawodowo obciągasz druta, to ja się nie dziwię że już w wieku 20 lat został pan milionerem... - Przymknij się, cwany gówniarzu. - ostrzegł go zaczepiony, jednak uśmiechając się przy tym. Nie minęło kilka minut, kiedy Thomas znalazł się na skraju orgazmu. Wystarczy że... - Odwróć mnie i posuń! Chcę mieć twojego pitonga w dupie Tatusiu, proszę, proszę..muszę teraz dojść!! Zerżnij mnie już...- błagał.
Ale biedak miał wyjątkowego pecha...
W jednej sekundzie ojciec Newtona wypuścił jego twardego jak skała ptaka z ust; i był już na nogach, zakrywając mu buzię dłonią. - Cicho bądź, kurwa! Ktoś idzie. Puścił Thomasa, przedtem składając mu na policzku krótki pocałunek. - Sorry, mój Śliczny. Nie mogę dziś dokończyć, strasznie mi przykro... Może innym razem. - No nie, nie, nie. Chyba mnie tak nie zostawisz? Stoi mi!
Ojciec Newtona puścił do niego oko. Pozostał jednak nieugięty. - Wybacz, Cukiereczku; nic nie poradzę. Weż jakiegoś świerszczyka z łazienki i zwal sobie.
Teraz to Thomas się wściekł. - Kurwa mać, jeszcze mi za to zapłacisz, staruchu. - Bardzo chętnie. Ciao, mi amor...- zaśmiał się mężczyzna, znikając w czeluściach swojej rezydencji. A Thomas został sam, niezaspokojony, z bolesnym wzwodem, przeklinając go na czym świat stoi.
Boję się przeczytać, bo od razu pokochałam ten film i doczekać się trójki nie mogę. Boje się Ciebie, łobuzie, alei tak przeczytam, tylko zapewne dopiero jutro
4 komentarze
Fran k
FUJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dno i tyle.
marcin008
fajne opowiadanie czy na piszesz dalszą część
Princesska
@marcin008 Jeszcze nie zdecydowałam. No i wiesz...Wena to jest panna dość negocjowanego afektu.
agnes1709
Bezwstydna diablica, no A jaka pyskata Nie mój klimat, ale łapkę daję, nie może być inaczej
Princesska
@agnes1709 Hihi, dziękuję bardziuchno, zbieram łapki jak Pokemony.
agnes1709
@Princesska Uśmiechy to ja mam pokemona, jak czytam Twoje.... wszystko
Princesska
@agnes1709 Teraz to ja mam na gębce dwa Pikacze.
agnes1709
Boję się przeczytać, bo od razu pokochałam ten film i doczekać się trójki nie mogę. Boje się Ciebie, łobuzie, alei tak przeczytam, tylko zapewne dopiero jutro