Kurier

Byłam zachwycona tym młodym kurierem. Taki pełen werwy, uroda idealnie w moim typie! Przed otworzeniem drzwi poprawiłam dekolt, to znaczy tak wysunęłam z niego cycki, żeby wręcz biły go po oczach. Ależ wielką przyjemność sprawiało mi, gdy rzucał na nie, co raz, tak bardzo drapieżnym wzrokiem. A ja oczywiście nie omieszkałam, podczas rozmowy wypinać biustu do przodu. Prężyłam piersi, niczym żołnierz do przypięcia medalu. - Panie kurierze… a może wstąpi pan do mnie na małą, szybką i gorącą kawkę? Jako samotna kobieta, potrzebuję nieco towarzystwa tak miłych osób jak pan… – wabiłam, patrząc mu prosto w oczy, uśmiechając się kusząco, jakbym w duchu dopowiadała: „a może nie tylko na kawkę? Może na co innego, ale na pewno równie szybkiego i gorącego, a może i słodkiego, jak owa kawka…” - No dobrze… skosztuję pani kawki - wycedził, gapiąc się dziko, to mi prosto w oczy, to na moje cycki… jakby to wcale nie kawkę miał pokosztować… Czułam, że ma na mnie chrapkę. Że po głowie chodzą mu brudne myśli… że chciałby mnie zbałamucić i… wykorzystać… - No i wie pan… ja nie kupuję kota w worku… muszę wypróbować zamówiony towar i dopiero, gdy ocenię, że jest zadawalający, zapłacę. - No cóż… skoro tak pani stawia sprawę… a czy mogę wiedzieć, co to za towar…? - No wie pan… nieco wstydzę się mówić… ale podejrzewam, że wyczuł pan po kształcie, co takiego znajduje się w tej kopercie…