Jesienny esej

Można uznać to za drugą część opowiadania "Czasem pobudki nie są takie złe".

Zimny jesienny wieczór. Jesień jest moją ulubioną porą roku, głównie dlatego, że lubię patrzeć jak wszystko wokół mnie umiera w powolnej agonii. Niestety, zostałam zmuszona do spędzenia owego wieczoru w szkole. Na dodatek z Pawłem, który zamiast pomóc mi w zleconym naszej dwójce eseju, nieudolnie próbował się mi przypodobać.  
-Zuziu, jesteś dzisiaj zimniejsza niż pogoda za oknem. - powiedział, zakładając dłonie za głowę, a następnie skierował wzrok na wspomniane okno.  
-Czemu uważasz to za fakt warty odnotowania? - rzekłam kpiąco, potrząsając głową w celu przywrócenia moich krótkich włosów do ładu. - Zawsze jestem taka dla ciebie.
-Jak na najbystrzejszą dziewczynę jaką znam, masz bardzo krótką pamięć, skarbie. -powiedział, a ja poczułam jak jego stopa ociera się o moją kostkę. - Wolę, gdy jesteś równie rozpalona, co tamtego ranka... - Miałam zamiar kopnąć go w piszczel, jednak...wspomnienia o tamtym poranku mnie powstrzymały.  
-Załóż buty. - Chciałam brzmieć stanowczo ale moje słowa były półszeptem, a na moich policzkach pojawił się rumieniec. Czarnowłosy wspinał się stopą wzdłuż mojej nogi. W momencie, gdy był wyżej niż moja podkolanówka w czarno-białe paski i dotknął mego uda, gwałtownie wstałam.  
-Coś nie tak, Zuziu? - patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Stałam tak przez pewien czas, rozważając opcje. Tymczasem on skrupulatnie przyglądał się mi, mojemu mundurkowi szkolnemu na który składał się czarny żakiet, biała koszulka oraz krótka niebieska spódniczka. Podeszłam do niego powoli, wyjmując spinkę w kształcie kwiatu storczyka z włosów. Swój żakiet zdjęłam jednym ruchem i rzuciłam na swoje krzesło. Uśmiechał się lubieżnie. Usiadłam na jego udach, obejmując jego twarz w dłoniach.  
-Taka podobasz mi się najbardziej, kwiatuszku. - powiedział przejeżdżając swym prawym kciukiem po moich wargach. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, ja swoimi turkusowoniebieskimi oczami, a on głęboką zielenią swych oczu. Za oknem zimny wiatr się wzmógł, wydając charakterystyczny dźwięk, a nasze usta połączyły się w gorącym pocałunku. Paweł wsunął swoją prawą dłoń w moje włosy, a lewą objął moją talie. Jego wargi były mokre i ciepłe. Zaczęłam głośniej oddychać, a on wsunął swój język do mojej jamy ustnej. Powoli masował moje dziąsła, a następnie podniebienie, skrupulatnie omijając mój język. Czułam jego gorący oddech, gdy jego lewa dłoń powędrowała do najwyżej usytuowanego guzika mojej białej koszuli. W końcu zaczął pieścić mój język swoim. Powoli rozpinał moją koszulę, guzik po guziku. Nasze języki tańczyły, co jakiś czas wydając dźwięki mlaśnięć i cmoknięć. Podniecenie sprawiło, że moje biodra zaczęły ruszać się same. Z każdym ruchem, penis czarnowłosego robił się twardszy, czułam go przez materiał jego spodni. Powoli zdjął moją koszulkę i położył ją na biurku. Westchnął patrząc na mój różowy stanik o miseczce B. Jego dłonie sięgnęły do zapięcia za moimi plecami. Niestety, nie miał wprawy w rozpinaniu staników, przewróciłam oczami i udzieliłam mu pomocy. Odrzuciłam różową część garderoby za siebie. Przez dłuższą chwilę Paweł jedynie patrzył w podziwie na moje pełne piersi o malutkich różowych sutkach. Wsunęłam swoje paluszki o czarno pomalowanych paznokciach w jego równie czarne włosy. On swoją prawą dłonią począł rytmicznie ściskać moją prawą pierś. Jego usta natomiast powędrowały do mojego lewego stuka. Lizał go natarczywie, a ja mruczałam rozkosznie. W pewnym momencie zaczął go intensywnie ssać. Świat rozmazał mi się w oczach. Jego mokry język przeszedł do mojej prawej piersi, oblizał ją całą i dopiero wtedy zajął się sterczącym już sutkiem. Robił wokół niego kółeczka językiem, ssał i lizał na zmianę. Przygryzł go, a ja zacisnęłam paluszki na jego głowie. Jego usta powędrowały wyżej, począł tworzyć mokre malinki na mojej szyi, a swoje dłonie skierował do mojej pupy. Wsunął je pod spódniczkę i ściskał moje pośladki przez materiał majteczek.  
Usłyszałam jak ktoś zbliża się do klasy w której rezydowaliśmy. W panice oderwałam się od czarnowłosego i schowałam się pod biurko. Na moje szczęście, biurko było zakryte z każdej strony, nikt nie mógłby mnie dostrzec, chyba, że zajrzałby pod nie.. Paweł zdążył jedynie zrzucić moje ubrania z biurka i podsunąć się na tyle na krześle, żeby jego erekcja została zasłonięta pod meblem.
-Widziałeś gdzieś Zuzannę? - usłyszałam głos swojej współlokatorki.
-N-nie, pisaliśmy esej ale Zuzia wyszła na chwilę do łazienki. - rzekł mało przekonującym tonem Paweł. Ja tymczasem wpadłam na ciekawy pomysł, zręcznym ruchem rozpięłam rozporek jego spodni. Moim oczom ukazał się w pełni gotowy do działania członek. Przygryzłam usta i oblizałam je. Zsunęłam dłonią jego napletek, a on zacisnął palce na swoich kolanach.  
-Wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś dziwnie, Paweł - powiedziała Agata. Podniecał mnie fakt, że robię coś takiego przy mojej współlokatorce, a ona nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Pawła pewnie zresztą też. Delikatnie przesunęłam dłonią od nasady aż po czubek ciepłego, odrobinę sękatego prącia Pawła. Zacisnęłam paluszki na nim i zaczęłam powoli go onanizować. Syknął z przyjemności.
-W-wszystko jest w jak najlepszym porządku. Prawdę mówiąc nigdy...nie czułem się...lepiej. - wysapał z wielkim wysiłkiem czarnowłosy. Z trudem próbowałam powstrzymać się od chichotu.  
-Okej...- powiedziała blondynka, marszcząc przy tym brwi. Tymczasem ja delikatnie polizałam główkę penisa swojej ofiary. Następnie, wsunęłam go do ust, bardzo powoli. Paweł zapewne szalał z przyjemności czując moje mokre usta i gorący oddech na sobie. Zaczęłam powoli ruszać głową do góry i do dołu, uważając przy tym, żeby nie uderzyć głową w biurko.  
-Tak czy inaczej, przekaż jej, że nie będzie mnie dzisiaj w internacie. Tutaj zostawiam klucz - rzekła i położyła przedmiot na meblu. Lizałam go i ssałam na zmianę z wielką pieczołowitością. Moje paluszki natomiast delikatnie obmacywały jego jądra. Czułam jak pulsuje w moich ustach.
-Przekażę jej...m-możesz na mnie...liczyć - wydukał czarnowłosy.
-Dzięki...-rzekła blondynka i wyszła pośpiesznym krokiem. W momencie, gdy usłyszałam jak drzwi się zatrzaskują, wyszłam spod biurka.  
-Było niesamowicie, Zuziu...-powiedział patrząc na mnie maślanymi oczkami.  
-To przecież jeszcze nie koniec odrzekłam, powoli zsuwając swoją spódniczkę, odsłaniając tym samym swe ponętne uda. Paweł wstał i pomógł mi z pozbyciem się moich białych, koronkowych majteczek. Odrzucił je za siebie, wylądowały na głowie szkieletu używanego na lekcjach anatomii. Usiadłam na biurku, rozchylając swoje długie nóżki. Mój partner chwycił swój sprzęt w dłoń i nakierował ją w stronę mojej muszelki. Przytulił się do mnie, obejmując mnie w talii i wsunął go do mojego centrum rozkoszy. Mimo, że byłam naprawdę mokra, jego męskość wchodziła powoli i opornie. Zarzuciłam swoje ramiona za jego szyję, a nasze języki znów zaczęły szalony taniec. Po dłuższej chwili był cały w środku. Zaczął powoli ruszać biodrami, poczułam przyjemny dreszcz wzdłuż swego kręgosłupa. Jego ruchy były o wiele bardziej stonowane niż ostatnim razem. Pamiętnego poranka, były one bardziej zwierzęce, prymitywne, teraz czułam jakby każde posunięcie było przemyślane. Przyśpieszył, a ja oderwałam się od jego ust. Oboje byliśmy już spoceni. Klasa wypełniła się moimi cichymi jękami. Widocznie czarnowłosy postawił sobie za punkt honoru, by zmusić mnie do wydawania głośniejszych dźwięków, bo zaczął ruszać biodrami jeszcze szybciej. Jego jądra mocno obijały się o mój tyłeczek, a biurko trzęsło się pod nami. Przygryzłam jego ucho i wyszeptałam  
-Szybciej...- natychmiast przyśpieszył. Czułam, że moja muszelka jest rozpychana do granic możliwości, zaczęłam jęczeć głośno, bardzo głośno. Chłopiec zaczął poruszać swoim prąciem we wszystkie możliwe strony. Doszłam z głośnym, przeciągłym jękiem. Opadłam na plecki dysząc.  
-Hej, jak sama powiedziałaś...to jeszcze nie koniec! - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Przewróciłam oczami i spróbowałam odejść. Chwycił mnie za przegub dłoni i odwrócił do siebie plecami. Poczułam jak jego męskość ponownie wchodzi we mnie.  
-Puść mnie...!- rzekłam groźnym tonem. -Nie ma mowy - odparł i mocno chwycił moją prawą pierś swoją prawą dłonią. Wyjął swojego penisa ze mnie tylko po to, żeby wejść we mnie ponownie, brutalnie. Proces został powtórzony kilkukrotnie. Poczułam, że nogi uginają się pode mną. Zmusił mnie, abym podeszła do ławki, przycisnął do niej swoim ciałem i zaczął brutalnie posuwać. Choć opierałam się na początku, to muszę przyznać, że bardzo mi się to spodobało. Jego ruchy znów były zwierzęce... tym razem w pozytywnym tego wyrażenia znaczeniu. Wchodził agresywnie i mocno. Czułam jak jego prącie pulsuje we mnie. Jego prawa dłoń wciąż agresywnie ugniatała mój biust. Natomiast lewa powędrowała do mojej kobiecości, po czym intensywnie ją pieściła. Uderzył w mój punkt G, doszłam i krzyknęłam głośno, przeszywająco. Moje rozpalona ciało dygotało. Wyszedł ze mnie.
-Wszystko w porządku? Ten krzyk był bar...- uciszyłam go palcem.  
-Było w porządku. Jednakże jest coś, co powinieneś zapamiętać. Nigdy. Przenigdy, nie waż się zrobić mi czegoś wbrew mojej woli. Tym razem, zamiast sprzedać mu liścia, wbiłam paznokcie w jego wciąż niezaspokojoną męskość.

MokryBuziak

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1785 słów i 10020 znaków.

7 komentarzy

 
  • Kocurek70

    Dziwny początek jak na miłosne igraszki. Dalej tekst dobry. Oby tylko z tego ciąży nie było.

    20 mar 2019

  • Ulaal

    Podoba! Pisz dalej:P

    12 lip 2013

  • Palmer

    Widać tu pasję, brawo ;-)

    11 lip 2013

  • nnn

    rozumiem że będzie kolejna część jesiennego eseju

    11 lip 2013

  • Pacze

    pisz dalej :sex2:

    11 lip 2013

  • MokryBuziak

    Wpadłam na pomysł, aby połączyć fabularnie "Pobudkę", "Jesienny esej" oraz "Spór terytorialny".  
    Podoba się wam ta koncepcja? :3

    11 lip 2013

  • goracakicia

    Słodko a zarazem drapieżnie :)

    11 lip 2013