Janis

Przebiegłem wzrokiem po ludziach tłoczących się na wąskim ganku. Kilkoro z nich trzymało za szyjki butelek. Inni żywo gestykulowali i opowiadali coś innym, na co tamci odpowiadali mniej lub bardziej szczerym śmiechem. Wszyscy zgromadzeni byli ubrani na modłę Highschool'u wczesnych lat '00. Dziewczyny wciśnięte w obcisłe, za krótkie bluzki i spódniczki opinające krągłe pośladki. Chłopcy o nieco infantylnych twarzach i włosach postawionych na żel. Zza drzwi dochodziła punk-rockowa muzyka, kiedy wreszcie zdecydowałem się wysiąść z limuzyny. Za moim przykładem poszli inni, dotąd skryci wewnątrz mojego auta. Młodzież zgromadzona przed budynkiem, gdzie odbywała się impreza, przeciągnęli po nas czujnym wzrokiem, a część z nich nawet lekko oniemiała.
   Dziarskim krokiem potoczyłem swoją czarną personę po schodach i wkroczyłem w podwoje domu bogatych rodziców jednej z inicjatorek tego wydarzenia. Miałem na sobie czarny płaszcz, czarne spodnie, czarną górę i czarne okulary. Spod wszechobecnej czerni wybijała nieodłączna biel mojej skóry, która w oczach tych młodych ludzi wydawała się wręcz nienaturalna. Moi współtowarzysze pod względem kolorystyki byli bardzo podobni do mnie.  
   W korytarzu dostrzegła mnie niepozorna nastolatka, bynajmniej w jej spojrzeniu było coś, co zmusiło mnie by zawiesić na niej wzrok chwilę dłużej. Po wymienieniu tego krótkiego - a mimo to porozumiewawczego - spojrzenia, pobiegła po schodach do góry, jakby sobie o czymś przypomniała. Cały hol stłoczony był jeszcze większą liczbą osób niż na zewnątrz, ale - o dziwo - całe towarzystwo się rozstępowało widząc mnie i moją "czarną armię". Rozproszyliśmy się między tłum, dzięki czemu dzieciaki trochę szybciej przyzwyczaiły się do naszej obecności, mimo to, ja doskonale wiedziałem po co tutaj jestem i dokąd mam iść. Po przelotnym przeczesaniu parteru postanowiłem udać się na górę, mając nadzieję spotkać znów tę dziewczynę od porozumiewawczego spojrzenia. Uśmiechając się demonicznie, wkroczyłem na pierwsze piętro.  
   Minąłem grupkę cheerleaderek obściskujących się z chłopakami w bejsbolówkach. Jedna z nich ocierała się kolanem o wzwód swojego przypartego do ściany partnera. Puściłem jej oko. Chwilę później usłyszałem pierwsze symptomy ingerencji moich towarzyszy - powietrze przeszył zgrzytliwy dźwięk, a potem z głośników popłynęła bardziej niepokojąca, elektroniczna muzyka. Zlustrowałem cały korytarz w poszukiwaniu zaginionej, intrygującej dziewczyny. Dalsze poszukiwania odłożyłem na później, na dół z powrotem przywołały mnie czyjeś niejednoznaczne krzyki. To, co ujrzałem wprawiło mnie w miłe zaskoczenie. Kilka czarno-białych dziewcząt zaczęło się lubieżnie poruszać, a ich taniec przykłuwał uwagę wszystkich wokół. Didżej, Edwin przywołał mnie na skórzaną kanapę, stojącą lekko z boku, skąd roztaczał się doskonały widok, a nad nim wiła się w dzikich ruchach jedna z naszych najbardziej zdolnych uczennic.
   Grzecznej młodzieży powoli puszczały hamulce i przyłączali się do zabawy. Dziewczyny podobne do Britney Spears zaczynały dołączać się do zalatujących seksem podrygów na mahoniowym parkiecie, a pozornie nieśmiali i niezręczni męscy towarzysze wychylali coraz to większe ilości alkoholu. Oczywiście niektórzy z odważniejszych chłopaków dołączali do tych zmysłowych tańców. Sam zadowoliłem się spoglądaniem na sunięcie dłoni tancerzy po swoich własnych ciałach, jak i ciałach losowych osób wokół. Atmosfera się zagęszczała, powietrze stawało się cięższe i bardziej gorące, przez co niektórzy zrzucali niektóre elementy swojego ubioru. Edwin, siedzący koło mnie, zręcznie manipulował przy biodrach i udach dziewczęcia siedzącego mu na kolanach. Nie zdążyłem mu pozazdrościć, gdyż właśnie ujrzałem tak bardzo pożądaną przeze mnie tego wieczoru parę źrenic.
   Niepozorna nastolatka wyewoluowała przez te przeszło pół godziny w kąsek, któremu nie potrafiłem się oprzeć, kiedy ciągnęła mnie za bladą dłoń gdzieś na tyły równie obszernego ogrodu. Czarne włosy spływały jej po jasnych odsłoniętych ramionach, a z twarzy spoglądała tajemniczo spod długich rzęs obramowanych ciemnym makijażem. Jej pełne usta aż prosiły się o kontakt z moimi. Reszta jej osoby spowita była krótką, czarną sukienką, lecz nie długo dane mi było patrzeć na nią w takiej kreacji. Sam również miałem okazję zrzucić z siebie wszystko prócz czarnych bokserek. Długie, skórzane buty byłem zmuszony postawić na trawie.
   Już wkrótce znajdowałem się z nią w kameralnym jacuzzi na świeżym powietrzu, jednak docierały do nas dźwięki industrialnej muzyki puszczanej jakieś 40 metrów od nas. Janis - bo tak okazała się mieć na imię - przyjrzała się z uwagą moim tatuażom, kiedy otoczyłem ją od tyłu ramionami i zanużyłem twarz w jej jedwabistych włosach. Chwilę później już sunąłem po jej ramionach, gryząc szyję i próbując dojrzeć coś przez materiał jej mokrego biustonosza. Sutki odznaczały się lekko, co nie obeszło się bez braku reakcji z mojej strony. Poczułem, że krew odpływa mi z mózgu kierując się niestrudzenie w dół. Nie mogłem się powstrzymać od chwycenia jej piersi oburącz i wykręcenia sutków pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem. Ona zareagowała na to odchyleniem głowy do tyłu, co odebrałem jako zachętę do dalszych przyjemnych tortur.  
   Jednak tę miłą chwilę przerwały nam dwie z czarno-białych dziewcząt, które przyjechały ze mną. Nawet nie do końca je wszystkie odróżniałem, a co dopiero zdziwiłbym się, gdybym znał którąkolwiek z nich z imienia. Dlatego właśnie Janis przyciągnęła mnie do siebie, wydawała się jakaś inna i niepowtarzalna... Ale wracając do tego, co działo się między nami - roześmiana i lekko zataczająca się para długonogich dziewiętnasto - może dwudziesto - latek wpadła z pluskiem do naszego jacuzzi. W ich oczach odznaczała się wyraźna chęć do zabawy, choć może był to ten błysk w oku charakterystyczny dla ludzi podchmielonych - a może i lekko przyćpanych. W każdym razie znalazłem się z nimi trzema w zacisznym zakątku, gdzie raczej nikt nie mógł nam przeszkadzać. Jako samiec alfa postanowiłem podołać ciężarowi ciążącemu na moich barkach i otoczyłem się tym mini-haremem, stawiając sobie na cel zadowolić każdą z trzech Pań. Zadowolić to być może zbyt zobowiązujące słowo - bardziej zdecydowałem się każdą z nich lekko podrażnić, bo noc w końcu dopiero się zaczynała.  
   Janis nie kwapiła się do ruszenia swojego zgrabnego tyłeczka z okolic moich lędźwi, więc dziewczęta przylgnęły do mnie z boku. Jedna z nich, możemy przyjąć, że Christy, figlarnie przeciągnęła palcami po moich ustach. Przyciągnąłem i pocałowałem jej dłoń, by dodać jej śmiałości. Wtedy ona pocałowała i mnie, podczas gdy dwie nasze obserwatorki zdecydowały się zrobić to samo. Uniosłem z udawanym zdziwieniem i aprobatą brew. Moje ręce znalazły się na całowanej dziewczynie, badając delikatność jej mokrych ramion. Ona wplotła zgrabne palce w moje włosy i przyciągnęła moją głowę do siebie, by pogłębić pocałunek. Janis zrozumiała, że została oddelegowana do nowej koleżanki i rzuciła się na nią z równym entuzjazmem. Sam sunąłem już dłońmi po aksamitnych plecach partnerki, a ona objęła mnie swoimi udami w pasie, by nie stracić równowagi. Niedługo potem już czułem jej subtelne ruchy biodrami sugerujące dalszy ciąg - i w ogóle cel - naszych dzisiejszych interakcji.  
   Janis w tym czasie wdzierała swą dłoń pod przemoczoną miniówkę swojej towarzyszki. Odbiorczyni tej pieszczoty zdarzyło się kilka razy wydać z siebie przeciągły, zmysłowy jęk, który zwrócił uwagę nas wszystkich. Dziewczęta miętosiły swoje jędrne piersi i, z przerwami na westchnienia, dziko się całowały. Muzyka i cały świat wokół przestał dla nich istnieć. Istniały natomiast tylko dwie - mokre i spragnione uwagi - atrakcyjne suczki. Nie, żeby moja Christy nie dotrzymywała im kroku... Ona po prostu miała nad nimi tę przewagę, że jako pierwsza spodziewała się poczuć w sobie nie byle jakiego członka. Nawet nie wiedziała jeszcze do końca, na co się tym samym pisała.  
   Już stwierdziłem, że pociągnę je wszystkie do jednego z pokoi, które widziałem na pierwszym piętrze, kiedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Zgasły białe lampy, którymi oświetlony był ogród i równocześnie ucichły dyszle wpompowywujące gorącą wodę do jacuzzi. Akurat zabierałem się do ściągnięcia Christy majtek, gdy uniosłem ją, by usiadła na schodku znajdującym się poza zasięgiem wody, kiedy nagle zatryumfowała wokół nas ciemność. Zdziwiony nie byłem tylko ja. Z przodu domu dochodziły do nas zaniepokojone ludzkie krzyki, które zastąpiły muzykę, do której dziewczyny dotychczas wyginały się z aprobatą w wolnych - od cudzych uścisków - chwilach. Jedyne światło stanowiły teraz sąsiednie posesje i sam blask księżyca. Dziewczyna, której trzymałem dłonie na kolanach próbując zorientować się w sytuacji, pochyliła się do mnie i szepnęła, bym się nie przejmował i że tak będzie nawet ciekawiej. Zrozumiałem, co miała na myśli. Zsunąłem jej skąpą bieliznę.  


   Poczułam Jego język drażniący łechtaczkę. Moja ręka głaskała go po włosach. Zastanawiałam się, dlaczego zgasło światło. Przyczyn mogło być tak wiele - w końcu znajdowało się tu tyle obcych sobie ludzi. Widziałam kątem oka, że Eleine dobrze sobie radzi z tą laseczką od nieznajomego, który brał się za mnie. Co prawda, widziałam tylko kontur ich sylwetek, ale to wystarczyło, by dostrzec rozwarte uda tamtej ciemnookiej dziewczyny a między nimi E. ruszała rytmicznie ręką. Nie starczyło mi czasu, by się za długo przyglądać, ponieważ nagle Czarnowłosy włożył we mnie dwa palce. Wilgotne wnętrze nie rozczarowało go. Wyciągnął te dwa śliskie palce ku górze, jakby chwaląc się mocom ciemności, ale w końcu zrozumiałam - chciał, żebym je oblizała. Kiedy tego dokonałam, on zanurzył swą twarz między moimi udami, spijając ten bogaty w smak i zapach nektar przy samym źródle.  
   Zastanawiałam się nad tym, ile mierzy jego penis, gdy wreszcie oderwał się od rozpalonej szpary. Wtedy przypomniał sobie, że mam też piersi i je też należałoby uwolnić. Wkrótce siedziałam naga na krawędzi jacuzzi. Wstałam i poprosiłam go szeptem, byśmy poszli kawałek dalej. Trawiaste zakątki ogrodu pogrążone w półmroku wydawały się dobrym miejscem na seks. Przynajmniej w tamtym momencie dokonałam takiej, a nie innej oceny sytuacji. Tymczasem on docisnął mnie do lekko wilgotnej i szorstkiej trawy. Zdążył wyjąć twardego członka i przytknąć go do mnie. Tempo tej sytuacji wzbudziło we mnie wątpliwość, czy przypadkiem nie mam do czynienia z "dwuminutowcem". Jakby czytał mi w myślach. Mruknął mi do ucha, że jeśli on nie przeleci mnie dobrze, to sama będę mogła przelecieć Jego. Zrozumiałam. Dodał jeszcze, że taką dewizą kieruje się w życiu, kiedy zakładał sobie moje nogi na barki i wszedł we mnie szybkim i mocnym ruchem. Dociskał uda do brzucha, a kolana do piersi, w miarę zagłębiania się w gorącym wnętrzu. Przyspieszony oddech trochę przeszkadzał w dalszym całowaniu się. Chwilę później obrócił mnie na plecy, a ja wyeksponowałam zgrabny tyłek. Musieliśmy się dotrzeć. Ponownie poczułam doprowadzający mnie do szaleństwa chwyt oburącz w okolicy bioder. Nabijał mnie na swe lędźwie w akompaniamencie moich stęknięć i odgłosów przypominających mlaskanie. Oparłam się łokciami i przedramionami o ziemię, odrzucając niesforne włosy z twarzy. Prawy pośladek przeszył nagle piekący ból, a wokół rozległ się donośny plask. Samiec alfa, pomyślałam z kpiącym i zarazem rozmarzonym uśmiechem.

   Właśnie przymknąłem oczy, kiedy rozbłysło światło. Czarnowłosa dziewczyna leżała mi na piersi, dociskając się do mnie nagim dekoltem. Ona też uniosła głowę i zauważyłem w jej źrenicach trwogę. Leżeliśmy na sztucznie wzniesionym łonie natury nadzy i przygniatający coś w rodzaju rabatki pełnej jakichś połamanych kwiatów. Z domu nieopodal na nowo rozległy się przytłumione dźwięki muzyki, a w jednym z okien na pierwszym piętrze jacyś ludzie wskazywali w naszą stronę palcami. Rozejrzałem się wokół w poszukiwaniu Janis, lecz bez skutku. Ale za to udało mi się dostrzec parę podobną do nas, oddaloną o kilkanaście metrów, schowaną równie skrzętnie, co my. Czyli prawie w ogóle. Moja towarzyszka przeturlała się w stronę swoich rozrzuconych elementów garderoby. W głowie zadudniło mi dziwne wyrwane z kontekstu zdanie:
, , I poznała Córka Ziemska, że jest naga". Po czym przewróciłem się na drugi bok i ponownie zamknąłem oczy. Imprezowicze mogli sobie pooglądać mój zacny tyłek, podczas gdy ja zbierałem siły. Śniłem o brązowych tęczówkach, które wodziły mnie na manowce.

Dodaj komentarz