Grzeczna dziewczynka cz.3

Mocne, silne ramiona podtrzymywały jej kruche i blade ciało. Długie pocałunki znaczyły szlak od jej ust aż do wewnętrznej strony ud, teraz rozgrzanych i delikatnie rozchylonych. Czuła swój płytki i bardzo szybki oddech. Słyszała głęboki, lekko zachrypnięty od papierosów głos szepczący do jej ucha. Z każdym słowem odpływała coraz głębiej. Jej paznokcie zostawiły na szerokich plecach długie, jasne smugi gdy poczuła go w swoim gorącym wnętrzu. Powolne ruchy zdawały się odbierać jej powietrze, a z półotwartych warg wydobywały się zduszone, pełne podniecenia jęki. Kochali się w nieznośnie powolnym tempie, które doprowadzało jej krew do wrzenia.
  Budzik brutalnie wyrwał Alicję ze snu. Nagle łóżko okazało się być zbyt puste, a
ciepło promieniujące spomiędzy jej ud tylko się nasilało.
  Chyba nie od dziś wiadomo, że ciężko jest mieć własne życie pod kontrolą. Alicji zwykle się to udawało. Brak snu przez kilka dni? Bez problemu. Dieta 500 kalorii? Pewnie gdyby nie ona do dziś nosiłaby rozmiar 42 zamiast 34. Kilka godzin intensywnych ćwiczeń albo nauki? Codzienność. Ta dziewczyna była mistrzynią kontroli nad sobą, swoim ciałem, swoimi potrzebami i pokusami. A teraz wszystko się posypało. Czuła jakby lata budowania charakteru poszły na marne. Zaledwie w jedną noc.
  Z poniedziałkowych wykładów nie wyniosła nic. No, może poza serią gustownych bazgrołów na marginesie grubego notatnika. Jej umysł upodobał sobie jeden temat, wokół którego uparcie krążył zarówno w trakcie zajęć jak i po opuszczeniu uczelni. Jednak musiał na moment zejść na ziemię gdy rozległo się pukanie do drzwi.  
- Pani Alicjo, jak dobrze, że pani jest w domu. - właścicielka kawalerki postanowiła nagle ją odwiedzić.  
- Coś się stało? - zapytała dziewczyna, grzecznie zapraszając Panią Whibley do środka.  
  Wizyta nie należała do miłych. Okazało się, że córka Pani Whibley odchodzi od męża ("mówiłam jej, żeby nie wychodziła za mąż") i potrzebowała mieszkania. Alicja została na lodzie. Miała tydzień, żeby się wynieść. Początkowo bezradna, znalazła numer koleżanki z roku. Umówiły się w małym, dosyć zadymionym i klaustrofobicznym pubie, którego jedyną zaletą była dobra muzyka.  
  Jane należała do śmiałych i przedsiębiorczych kobiet. Jej długie, lekko bordowe włosy opadały grubymi pasmami na obfity biust. W jej nosie tkwiło masywne, srebrne kółko, a w zielonych oczach zawsze zdawał się tlić bardzo intrygujący błysk.
- Nie mam gdzie cię przechować - zaczęła - ale na pewno coś znajdziesz. Napisałam do kilku znajomych. A te mieszkania przy szpitalu?
- Przyznają je lekarzom, a nie studentom... A większość ogłoszeń, które na razie widziałam są do niczego.  
- Jakby co rozłożymy ci jakiś materac. Tylko ile można tak żyć?  
- Most to też jakaś opcja - mruknęła Alicja i wzięła solidny łyk piwa z butelki.
- Daj spokój. Coś poradzimy.  
- Dzięki. - powiedziała to, bo wypadało.
- W ogóle, jak ci minęła piątkowa impreza? Zgubiłam cię, a później chyba wyszłaś wcześniej.
- Gorzej się poczułam. - skłamała.
- Podobno gospodarz bardzo szybko skończył zabawę - skomentowała złośliwie Jane - nawet dzisiaj wyglądał jakoś słabo.  
- Szczerze mówiąc, nie znam go.
- Levi Goldberg, chodzi z nami na wykłady, taki charakterystyczny brunet, zawsze siedzi z tyłu. O, o wilku mowa. Jak chce skończyć studia, to niech zainwestuje w Esperal - to mówiąc, Jane wykonała mało dyskretny ruch głową w lewo.  Wysoki chłopak brnął w kierunku jakiegoś stolika, przy którym siedziała grupa kobiet i mężczyzn.
  Jeden przyciągnął wzrok Alicji. Ciemne, lekko kręcone włosy, gęsty zarost, niepospolite rysy twarzy. Jej serce zabiło mocniej.  
- A tobie co? - zagadnęła ją przyjaciółka.  
- Nic, wyłączyłam się, przepraszam.  
- Nie mów, że tamten wpadł ci w oko. Nie warto.  
- Raczej nie... a nie warto, bo...?  
- Bo to Bruno Goldberg. Nie interesują go znajomości dłuższe niż jedna noc. Podobno dobry w łóżku, ale poza tym nic. Widzisz tamtą obok niego? Przeleci ją i zostawi, jak każdą.
  Rzeczywiście, po jego lewej siedziała wyjątkowo atrakcyjna Murzynka, przy której Alicja wyglądała zaledwie jak dwunastolatka. Poczuła ukłucie zazdrości. Jej figura dziecka będąca efektem tych wszystkich diet wyglądała niezdrowo przy pełnych kształtach kobiety o czekoladowej cerze i twardych rysach. Wyglądała na osobę pewną siebie, która wie, czego chce i unika zobowiązań.  
  Ale Jane pomyliła się. Bruno nie był zainteresowany piękną kobietą u swojego boku, której dłoń spoczywała teraz niby przypadkiem na jego ramieniu. A przynajmniej przestał być, gdy kątem oka dostrzegł zarys drobnej sylwetki w czarnym golfie. Nie przewidziało mu się. Siedziała oniedaleko na fotelu trzymając w ręce butelkę jakiegoś tutejszego piwa. Gdy na moment została sama, on tylko przeprosił towarzystwo i znalazł się obok niej.  
- Dobry wieczór. Mogę zająć pani chwilę? - na dźwięk tego głosu Alicja prawie wypuściła z ręki butelkę. Czuła, że jej policzki płoną. Mężczyzna uśmiechnął się. Widział, jak ona reaguje na jego obecność. I na prawdę mu się to podobało.
- Cześć... - znowu ten znajomy skurcz w brzuchu. A może niżej?
- Szybko mi uciekłaś w sobotę.  
- Spieszyłam się - kłamstwa przychodziły jej wyjątkowo łatwo. Ale chyba nie kłamała dobrze, bo Bruno pokiwał tylko głową.
- Co tu robisz? To nie jest miejsce dla porządnych dziewczynek. - znów się uśmiechnął. Była dużo młodsza, traktował ją pobłażliwie, to oczywiste.
- Musiałam pogadać z przyjaciółką. Szukałam mieszkania.
- Co nie tak z twoim? Szczury, cieknący dach, współlokator nie do zniesienia?
- Nie, muszę się wynieść, córka właścicielki potrzebuje mieszkania.
- A to nowe? Jak ono?
- Nie mam.  
I tak Alicja opowiedziała mu całą historię. Przy barze zobaczyła Jane, która posłała jej spojrzenie mówiące "ostrzegałam" i wróciła do flirtowania z bardzo zniewieściałym blondynem.  
- U mnie jest miejsce. Mieszkam sam. - powiedział po dłuższej chwili Bruno.
- Daj spokój.
- Niczego nie sugeruję. Mogę nawet obiecać, że cię nie dotknę. Pomieszkasz u mnie aż czegoś nie znajdziesz. Decyzja należy do ciebie.  
- Dzięki, ale nie wiem, czy to dobry pomysł...
- To może dasz sobie postawić drinka, hm?
  Alicja skinęła głową potakująco. Tylko nie wiedziała jeszcze, czy przystaje na drugą propozycję czy na obie.

xxminna20

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1212 słów i 6621 znaków, zaktualizowała 22 cze 2015.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik ksieznaadusia

    Czekam na kolejną część <3

    24 cze 2015

  • Użytkownik xx

    kiedy kolejna cz.?

    24 cze 2015

  • Użytkownik marti952

    Koniecznie pisz dalej

    24 cze 2015

  • Użytkownik xyz1

    Pisz dłuższe opowiadania a będzie git :)

    22 cze 2015

  • Użytkownik Milenka:)

    Dodaj jeszcze dzisiaj nastepna część proszę pozdrawiam Milenka:)

    22 cze 2015

  • Użytkownik xx

    niech zamieszka  u niego! :p
    kiedy kolejna?

    22 cze 2015