Chwilowe zapomnienie

Kiedyś zbliżenie z drugą kobietą było dla mnie świętością. Intymną grą gestów, słów, westchnień i pożądliwych spojrzeń. Takimi które zwiastują huragan. Takimi które poruszają morza i góry. Takimi które pozbywają mnie skrupułów.  
Zamykam oczy a przeszłość dogadania mnie szybciej niż moje nogi potrafią biec.


Jej skóra na białym prześcieradle przyjemnie kontrastowała. Opalone ramiona, piersi unoszące się pod wpływem szybszego oddechu, różowe sutki, brązowy brzuch owładnięty gęsią skórką, smukłe uda.  
Lubiłem gdy leżała przede mną nago. Lubiłem zachwycać się nią zanim przechodziłem do konkretów. Chciałem ją taką zapamiętać. Wierzyłem, że mój mózg nawet po dłuższym czasie, będzie potrafił odtworzyć ją sobie jak na fotografii. Nie zdawałem sobie zupełnie sprawy, że to ostatni raz kiedy moje oczy będą miały możliwość na nią patrzeć.


Otwieram oczy i czuję znajomą pustkę. Owinęła się wokół mojej szyi, dokładnie tak jak jej ramiona podczas wieczornych powitań i pożegnań rankiem. Z tym wyjątkiem, że teraz wcale nie jest mi do śmiechu. Tęsknię za każdym fragmentem jej ciała. Tęsknię za każdym uśmiechem. Tęsknie za niskim, przyjemnym, ciepłym głosem. Tęsknie za wszystkim co nosiło jej imię.  


Poza pustką seks jest dla mnie teraz zwykłą czynnością. Automatyczną. Zupełnie tak jak śniadanie, poranna toaleta, spanie. Nie jest niczym szczególnym. Już nie błyszczą mi oczy. W piątki goszczę w ulubionym pubie a tam zawsze znajdzie się jakaś samotna kobieta, która potrzebuje chwilowej odskoczni. Resetu, dokładnie tak jak ja. Czasem pieprzymy się w kiblu. Na śmierdzącej desce klozetowej, która widziała i słyszała niejedno albo chwytam za włosy i podnoszę chudą nogę jakiejś panienki a potem wchodzę bez ostrzeżenie w mokre już wnętrze. Nie bawię się w grę wstępną. Po prostu robię swoje i wychodzę. Czasem kończy się na szybkiej minecie albo ssaniu, albo jedno i drugie. Potem wracam jakby nigdy nic do stolika i wypijam kolejne piwo. Nie czuję fajerwerków, dreszczy, rozkoszy. Po prostu mój penis potrzebuje regulacji, głowa również. To wszystko. Naprawdę to kurwa wszystko.  


Spoglądam na siebie w lustrze. Piątek. Męska toaleta jest niczym innym jak odorem moczu, papierosów palonych ukradkiem, sików błyszczących na deskach i zapachem przelotnego seksu. Chowam twarz w dłoniach a potem oblewam ją zimnym strumieniem wody. Tak na otrzeźwienie. Wypiłem już naprawdę sporo.  
Drzwi do kibla otwierają się głośno z niemiłym skrzypnięciem. W odbiciu widzę niewielką głowę pełną bujnych, czarnych loków.  
- To męska toaleta - zauważam, ale moja uwaga nie robi na niej wrażenia.  
- Naprawdę? A ja myślałam, że masz na imię Kasia - odpowiada kąśliwe, nawet nie raczy mnie spojrzeniem. - Przed damskim kiblem jest taka kolejka, że prędzej zleje się w gacie niż dotrzymam do jej końca - wyjaśnia.
Pozwalam sobie spojrzeć na nią wnikliwiej. Ma duże, brązowe oczy i pomalowane błyszczykiem usta. O dziwo cycki nie wyskakują jej na wierzch jak większości panien dzisiejszego wieczoru. Jest ubrana raczej skromnie, choć czarna sukienka podkreśla to co powinna najlepiej.  
- Kasia brzmi naprawdę dobrze - silę się na słaby uśmiech. - Niestety mam na imię Igor - dodaję, bardziej do odbicia w lustrze niż do niej. Widzę swoje pijane oczy. Błyszczą, choć nie z podniecenia ani szczęścia. Błyszczą procentową zawartością chmielowej szklanki.  
Wychodzę z ciemnego pomieszczenia. Trzeba uzupełnić procenty. Do baru start.


Barman nalewa z kija krafta. Nie pamiętam który to już z kolei. Nieważne. Ważne, że myśli nie galopują już tak w mojej głowie. Czuję spowolnienie, przytłumienie tego co codziennie wrze i daje o sobie upiornie znać.  
- Mogę? - słyszę zza pleców. Mam wrażenie, że zanim się obrócę, trwa to wieki.  
Znajome, czarne loki zwracają moją uwagę.  
- Jeśli musisz - skupiam uwagę na szklance, bąbelkach które ulatują na wierzch tak jak życie we mnie. Niezrażona siada obok. Nie widzę na jej twarzy malującej się urazy, choć pewnie większość panien po prostu by odeszła i nazwała mnie idiotą.  
- Uwielbiam życzliwe powitania - uśmiecha się. - Jeszcze bardziej lubię facetów o imieniu Igor. Dżentelmenach którzy znają zasady publicznych toalet. - dodaje głośniej, nie powstrzymując śmiechu. Biorę kolejny łyk piwa. Nie mam ochoty się uśmiechać, choć jej słowa trochę poruszyły moje wnętrze. Prawie się zaśmiałem. Prawie.
- A ja uwielbiam kobiety, które mają w dupie zdanie innych i zamiast iść z nurtem, kroczą dumnie pod prąd. Między innymi chodzą do męskich toalet - odwzajemniam kąśliwość nieznajomej. Pomimo upojenia dostrzegam, że jej uśmiech robi się jeszcze szerszy. Ma piękne zęby, ale nie tylko to jest w niej piękne.  
- Masz ochotę wyjść na zewnątrz? Z tyłu jest fajny ogród - pokazuje palcem gdzieś w przestrzeń. Czuję, że obraz powoli robi się dla moich oczu coraz bardziej zamglony, ale kiwam głową na znak zgody. Nie mylę się, nie mam omamów, bierze mnie za rękę. Czuję ciepło, ale i delikatność. Jej dłoń jest miękka, niewielka. Czuję jak obijamy się o inne, obce ciała, które wirują na parkiecie. Niesie ich muzyka, chwila, weekend. Nie przeszkadza mi to. Przyciągam ją w swoim kierunku i obracam dookoła. Nie ma obcasów. Przez chwilę na jej twarzy pojawia się zaskoczenie, ale gdy dłużej na mnie spogląda, dostrzegam znów piękny uśmiech.  
- Po północy zamieniasz się w króla parkietu? - łapie mnie za szyję, przybliża swoje ciało.  
- Tak, a potem ty gubisz pantofelek i uciekasz - łapię jej biodra. Pachnie dobrze. Cytrusowo. Intrygująco. Znów się uśmiecha. Kręcimy się powolnie w rytm muzyki. Nasze ciała współgrają ze sobą, synchronizują się. Przez myśl przechodzi mi przyjemna fantazja. Jej ciało wygięte w łuk, prężące się pod wpływem mojego dotyku.  
- Nie mam ochoty uciekać - wspina się na palcach i szepcze mi do ucha. Czuję przyjemny dreszcz a potem odrętwienie. Odpycham jej kruche ciało. Mój rozbiegane oczy szukają otuchy, ale nie potrafię jej nigdzie dostrzec. Przemykam między gorącymi ciałami spragnionych rozrywki. Nie chcę tu dłużej być. Nie chcę czuć. Nie chcę myśleć.
Wybiegam z pubu. Mam wrażenie, że nie mogę oddychać. Próbuję nabrać powietrza w płuca, ale udaje się dopiero po minucie. Jestem spocony, wystraszony i pijany. Siadam na zimnym murku i nerwowo przeczesuję włosy.  
- W tej bajce to ty gubisz pantofelek? - słyszę zmartwiony głos. Nie, nie teraz. Nie mam ochoty, nie mam siły na rozmowę.
- W tej bajce gubię siebie - odpowiadam szybko nim zdążę ugryźć się w język.
Siada obok mnie. Nie mówi nic. Milczymy tak dłuższą chwilę. Nie czuję skrępowania. Zapominam na chwilę o jej obecności.  
- Przyniosłam ci herbatę - wyciąga w moją stronę rękę. Para unosi się w powietrzu. Dolatuje do moich nozdrzy owocowa woń, ale to nie jej perfumy. Posłusznie biorę łyka. Jest trochę lepiej.  
- Jak masz na imię? - spoglądam na jej rozbiegane oczy. Dostrzegam troskę, ale i strach.
- Melania - przysuwa się w moją stronę, a potem znów milczymy. Herbata jest dobra i koi nerwy. Uśmiecham się smutno. Spodziewałem się innego zakończenia tej nocy. Wzdycham i ściskam ją za rękę. Tyle jestem w stanie zrobić.


W następny piątek zapraszam ją do siebie, chcąc spełnić swoje fantazje i zdusić w sobie zranionego samca. Zgadza się. Przygotowuję dobrą szamę i kilka wariantów alkoholowych. Godzinę przed spotkaniem czuję się dziwnie i zastanawiam się czy na pewno dobrze zrobiłem. Potem przekonuję się, że przecież już pora by znów dać upust. Chcę się z nią pieprzyć tej nocy. Bezwstydnie, ostro i bez żadnych emocji.  
A potem zapomnieć o niej, jak o każdej która pojawia się od czasu do czasu w moim łóżku. Tak po prostu, bezwstydnie wykorzystać czas i jej obecność. Czuję, że ona też tego chce. Tamtego wieczoru w jej oczach zauważyłem strach. Strach spowodowany nagłym obrotem sprawy, mojej ucieczki, a potem dotykiem dłoni. Niezdecydowany, taki teraz jestem. Jedyne czego chcę i wiem to na pewno - jej ciała dzisiejszej nocy. Jęczących ust i posuwistych ruchów w kobiecym wnętrzu. Ciepłym, rozkosznym, mokrym, który owinie mnie, utuli i da rozkosz. Da chwilę zapomnienia, oderwania od przyziemnych spraw i tych, które przemieniają się nocą w koszmary. Wzdycham. Wychodzę na balkon. Zrobiło się duszno. Duszno i pusto.


- Przyniosłam wino. Czerwone, wytrawne - wyciąga z torebki szklaną butelkę i wręcza w moje dłonie. - Lubisz? - uśmiecha się, zdejmując czarny płaszcz. Jej oczy błyszczą. Błyszczą ciepłem. Zupełnie inaczej niż moje. To nie zasługa alkoholu, to aura. Otacza ją, otula, przytula. Jest jasna, kojąca.  
- Ładnie wyglądasz - zmieniam temat. Nie mogę oderwać oczu od jej pełnych ust i lekkiej bezradności, zagubienia gdy rozmowa przybiera inne tory. Nie spodziewała się tego.  
Przemyka obok mnie, poprawia niebieską sukienkę odsłaniającą opalone plecy i siada do stołu.  
- Zadbałeś o dzisiejszy wieczór - rozgląda się po mieszkaniu. Zapaliłem nawet świece. Kupiłem również zapas prezerwatyw, aby noc była długa i przyjemna. Uśmiecham się na samą myśl.  
- Wieczór który zamieni się w noc pełną przyjemnych doznań - podchodzę od tyłu, odgarniam gęste włosy by dostać się do szyi. Słyszę jak przyspiesza jej oddech. Zamiera. Dekolt jest nieco większy niż ostatniej nocy w pubie, ale nie na tyle by zajrzeć do środka. Mimo tego dostrzegam jak jej klata piersiowa unosi się szybko, przyspieszając puls.  
- Igor...
- Proszę, nie mów nic, nie psuj tego - dotykam wargami jej szyję. Jest ciepła, miękka. Zamykam oczy, napawając się znajomym, cytrusowym zapachem. Czuję podniecenie. Pragnę ją zerżnąć. Temperatura wzrasta również w moich spodniach.  
Moje ręce zjeżdżają na jej piersi zamknięte w ciasnym materiale. Zamyka oczy i pozwala oddać się chwili. Odwracam gwałtownie krzesło na którym siedzi. Widzę, że zapomina oddychać. Sarnie oczy spoglądają na mnie lekko wystraszone, ale nie obchodzi mnie to. Chwytam jej dłoń i przykładam do wypukłych już spodni.  
- Czujesz jak na mnie działasz? - uśmiecham się i ściskam ciepłe palce by mogła go poczuć. Jej warga drży, kiwa głową. Policzki ma zaróżowione, jest lekko zdezorientowana.  
Wkładam dłoń pod jej cienką sukienkę i wyczuwam znajome ciepło. Ciepło kobiecego ciała. Ciepło tego co da mi rozkosz, co spowoduje że w niej eksploduję. Jest mokra. Gotowa by palce zaczęły podróż po jej wnętrzu. Wkładam je, a ona zaczyna cicho pojękiwać. Oddech staje się coraz szybszy, przymyka powieki. Odchylam smukłe nogi jeszcze szerzej. Chcę zobaczyć jak ją rozpychają, jakie są mokre od jej soków. Ta wizja podnieca mnie jeszcze bardziej. Oddycham szybciej razem z nią. Podnoszę jej ciało do góry, biorę w ramiona a ona uśmiecha się do mnie. Nie widzę w jej oczach już strachu, jedynie rozkosz. Niosę kobietę do sypialni. Chcę ją tam wziąć, ale najpierw zatopić w niej usta. Biała pościel jest chłodna, poniekąd przywołuje wspomnienia. Rzucam ją na miękki materac i zrywam niepotrzebną sukienkę. Nie ma stanika. Sterczące sutki zapraszają do powitania. Łapię obie piersi w dłonie i ściskam. Są takie miękkie, ciepłe. Językiem zjeżdżam wzdłuż linii brzucha, która przechodzi przez pępek. Docieram do miejsca które pulsuje swoim ciepłem, wilgocią. Nie wytrzymam dłużej. Zatapiam się w nią ustami, liżę ją zachłannie, nie mogę się opamiętać. Jest słodka. Jęczy, łapie mnie za włosy i widzę że traci kontrolę nad swoim wewnętrznym ja. Wychodzi diablica, która uwielbia seks.  
Nie pozwala mi doprowadzić do skraju. Do rozkoszy, orgazmu, choć czuję, że ciężko jej się powstrzymać. Role się odwracają. Klęka przede mną, odpina pasek spodni i ściąga je jednym, zwinnym ruchem. Nie mam bokserek. Penis wyskakuje energicznie, by sterczeć dumnie przed jej twarzą. Uśmiecha się. Bierze go do buzi. Zaczyna delikatnie ssać, by później przyspieszyć tempo i mój oddech. Jest niesamowita. Obserwuję ją z góry, napawając się tym widokiem.  
- Wypnij się, proszę - charczę między pojękiwaniem. Chcę ją zerżnąć. Nie słucha mnie, jej głowa dalej energicznie porusza się w przód i w tył. Śmieję się i chwytam jej piękne, gęste włosy w jedną dłoń i zawijam w kucyk. Ciągnę do góry, by zlizać z niej całą rozkosz. Mój język penetruje podniebienie a ona nie pozostaje dłużna. Pocałunek jest pełen pasji, ale nie wytrzymuję dłużej i popycham ją na łóżko. Klepię w tyłek i wkładam w nią dwa palce, wciąż trzymam jej grube włosy w dłoni. Podnieca mnie cholernie.  
- Wejdź we mnie - szepcze pomiędzy pojękiwaniem.  
Namówiła mnie. Wchodzę z impetem. Jesteśmy głośni. Sąsiedzi będą tego wieczoru bardzo zadowoleni, ale nie zważam na to. Jest ciasna, tak jak myślałem. Wypięty tyłek falujący pod wpływem posunięć, podnieca mnie tak bardzo, że czuję jak blisko jestem. Zwalniam, chcę się nią jeszcze nacieszyć. Chcę zachwycać się jej włosami, wygiętym ciałem, gładką skórą, ciepłem. Głaszczę łydki, uda, tyłek. Jest tak jak chciałem, triumfuję.  
Zapominam o prezerwatywach schowanych w szafce. Chcę ją czuć całym sobą. Zaczyna przejmować stery i nabijać się na mojego twardego do granic możliwości penisa. Przyspiesza a ja klepię ją mocniej w tyłek. Czy może być lepiej?
Nie jestem już w stanie wytrzymać, jej ruchy z każdą chwilą robią się mocniejsze i szybsze. Czuję jak zaczyna pulsować, jak poddaje się pokusie orgazmu, jak wygina się mocniej do tyłu.  
- Dojdź we mnie - zdąży wyszeptać, a ja przytłaczam ją swoim ciałem, chwytam za szyję i zalewam jej ciasne wnętrze. Odcięcie od świata, pozostaje jedynie przyjemność. Rozlewająca, błoga przyjemność i nasze głośne jęki, a potem pustka. Opadam na łóżko, odwracam się w stronę okna. Nie chcę na nią patrzeć, nie chcę patrzeć na siebie. Chcę po prostu zniknąć.  
- Igor...
- Ubierz się i wyjdź - mój ton głosu nie przypomina tego z przed chwili, gdy dałem ponieść się pokusie, rozkoszy. Jest mocny, przeszywający, zimny. Czuję jak się odsuwa i słyszę ciche pociągnięcia nosem. Zamykam oczy, przykrywam się kołdrą.  
Przeszłość, pieprzona przeszłość.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Helen57

    Bardzo ładnie

    23 czerwca

  • Użytkownik Historyczka

    Ależ jesteś świetna! Opowiadanie napisane jednocześnie wdzięcznie wartko a i z uroczą dbalością o szczegóły... :)

    22 czerwca

  • Użytkownik MarcinWrona

    Myślę że to bardzo ważne opowiadanie dla autorki...
    Z jakiegoś tylko Jej wiadomego powodu.

    Poza tym doskonale się czyta...

    20 czerwca

  • Użytkownik Malolata1

    @MarcinWrona skąd takie przypuszczenia?
    Dziękuję za miłe słowo!

    20 czerwca

  • Użytkownik MarcinWrona

    @Malolata1 sposób w jaki opisujesz pogoń myśli głównego bohatera pozwala snuć takowe.
    Proszę Bardzo lubię czytać dobrze napisane opowiadanie

    21 czerwca

  • Użytkownik Malolata1

    @MarcinWrona akurat fikcja literacka, lubię wcielać się postać płci męskiej. Niezbadana jest moja wyobraźnia :)

    21 czerwca

  • Użytkownik Historyczka

    @MarcinWrona  

    A no właśnie, dlaczego pomyślałeś, że autorka przeżyła podobne doświadczenie? :)

    22 czerwca

  • Użytkownik MarcinWrona

    @Malolata1 to dość ciekawy zabieg literacki i bardzo zgrabnie Tobie to wychodzi

    24 czerwca

  • Użytkownik MarcinWrona

    @Historyczka sposób prowadzenia narracji pozwala na pewne domysły

    24 czerwca

  • Użytkownik agnes1709

    "Ubierz się i wyjdź" - piękne podziękowanie za chwile rozkoszy. Buc pełna gębą. Fajnie, że wróciłaś.❤❤❤

    19 czerwca

  • Użytkownik Malolata1

    @agnes1709 fajnie, że Ty też jesteś. Nostalgia max!

    20 czerwca

  • Użytkownik Gaba

    Kurcze, gdzie się chowałaś z tak pięknym pisaniem???

    18 czerwca

  • Użytkownik Malolata1

    @Gaba a tu i tam. Myślałam, że mi przeszło i czułam nieraz wewnętrzą blokadę przed stworzeniem czegoś znów. A jak stworzyłam, poczułam się znów tak samo jak kilka lat wstecz. Miłe uczucie. Dzięki za miłe słowo! :)

    20 czerwca