Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Cap d'Agde - wakacje w raju. Część 1

Cap d'Agde - wakacje w raju. Część 1Dwutygodniowy pobyt, w raju dla naturystów.
Lepszego prezentu na urodziny, nie mogłam sobie wymarzyć.

Cap d'Agde urokliwe miasteczko położone nad Morzem Śródziemnym. To właśnie tam znajduje się wioska, miasteczko dla kochających wakacje w stroju Adama i Ewy.

Sporo się działo, na tych wczasach.
Więc podzielę się z wami, kilkoma wydarzeniami. Na które sobie pozwoliliśmy. A szczególnie ja.  

Dużo słyszałam, o tym miejscu.  
Od Xaviera naszego znajomego. Którego poznaliśmy, dzięki mojej przyjaciółce.
Która nie mogła się nachwalić ciemnoskórym kochankiem.  
Ucieszyłam się, że spędzimy wspólnie wakacje. Do tego w takich okolicznościach. Gdzie będzie  okazja, by zweryfikować jej mityczne opowieści Iwony.

Xavier i jego dziewczyna Sonia. Byli na miejscu od kilku godzin. Dzięki czemu mogli nas odebrać z lotniska.

Po wylądowaniu, byłam tak podekscytowana. Że nie mogłam przestać mówić. Dopiero widok Soni odebrał mi mowę.

Obok Xaviera, wysportowanego, przystojniaka. Stała ciemnoskóra piękność.  
Wręcz o idealnej figurze.
Która nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Jak jej piękne piersi, których wręcz polowa wystawała, spod króciutkiej białej bluzeczki.  Nie wspominając, o mini białej spódniczce.  

Sonia znała angielski, co mnie bardzo ucieszyło.

W drodze do hotelu, mogłyśmy porozmawiać i się poznać.  
Gdzieś po kwadransie, mogłam śmiało jej powiedzieć, że już ją lubię.  
Dziewczyna nie miała hamulca. Była szczera do bólu.
A tekst który mi zapodała w trakcie rozmowy. Rozłożył mnie na łopatki.  
- Jesteś piękną bezpruderyjną suką uwielbiającą nagość.  
- O proszę. Trafiłaś bezbłędnie.
- Poważnie. Bo jak mi powiesz, że jesteś nimfomanką, to pierwsza rozłożę przed tobą nogi. - rzekła uroczo się uśmiechając
- Teraz, czy w hotelu.- zapytałam.
Przekonana że odpuści.
- Tu byłoby nie wygodnie. Więc w hotelu.- odparła łapiąc mnie za rękę.
Od godziny byliśmy we Francji, a już wiedziałam, że to będą cudowne dwa tygodnie.

Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Setki nagich łudzi, i nie tylko. spacerujących po miasteczku. Mijaliśmy sklepy, kawiarnie, restauracja.  A tu golas na golasie.  
Oczywiście nie wszędzie można było wejść nago, i należało mieć ubrane spodenki lub majteczki. Jedyny nakaz , obowiązywał na plaży , tylko na golaska. Ale to i tak było mało istotne, w tym momencie.

Nasz apartament to był jeden wielki pokój.
Otwarta kuchnia z wyspą. Na wprost oszklonej ściany z widokiem na morze. Stały dwa duże łóżka, między którymi można było wyjść na taras. A pośrodku ogromny narożnik, że stolikiem.  W przedpokoju szafy i wejście do dużej łazienki, z ogromną wanną.  
Jak dla mnie było super.

Gdy męska część towarzystwa poszła nas zameldować. Ja nie mogłam oderwać wzroku od morza, plaży i setek naturystów którzy odpoczywali na tej rajskiej plaży.
- Może drinka - rzekła Sonia, zachodząc mnie od tyłu.
- Chętnie - odparłam czując jej duże piersi na swoich plecach.  

Zaczęła mi ściągać spodenki. Pod którymi nic nie miałam.  
Nagłe uczucie motyli w brzuchu, i przypływ adrenaliny, rozpalały moje ciało.
Jedynym ruchem rozwiązała top, który zakrywał moje piersi.  

Dociskała moje ciało do swojego, tak że jej dłonie, znalazły się na moich piersiach, i cipce. A język wędrował po moim karku.  
Kilka kroków od nas, przechodzili ludzie, którzy uśmiechali się, patrząc na nas.
Byłam tak podniecona, że jedynym pragnieniem, w tym momencie. Było zobaczyć jej czekoladowe ciało.

- Policz do dziesięciu, i dopiero się odwróć - poprosiła szeptając mi do ucha.
Zrobiłam jak prosiła.
Gdy się odwróciłam, nie było jej za mną.
Leżała na plecach, z szeroko rozłożonymi nogami.
- Coś ci obiecałam - rzekła z uśmiechem, który dosłownie mnie rozbrajał.
Jak i widok jej pięknego ciała.  

Usiadłam w rozkroku, między jej nogami.
Patrząc jak zahipnotyzowana. Na jej czarne, jak heban, duże wargi sromowe. Które na tle jej kakaowej skóry, wyglądały oszałamiająco.  
Odchylilam się lekko do tyłu, i zaczęłam pieścić.  
Moje cycki były twarde jak kamienie. Nie wspominając o sutkach, które wyglądały ja naparstki.
- Rób to co ja - poprosiłam. Gdy zaczęłam pieścić się po wilgotnej cipce. Która była tak nabrzmiała, że wystarczyło mi kilka muśnięć, by dojść.  
Zaczęłam mruczeć, gdy moje ciało drżało w ekstazie. A pałce kleiły się od nadmiaru śluzu. Który wypływał mi z pochwy, gdy wsadzałam je do środka.  
Gdy Sonia rozchyliła swoje wargi sromowe na bok, odsłaniając jaskrawo czerwone wejście do swojej norki. Myślałam że zwariuję.  
Zaczęłam coraz mocniej, i szybciej robić sobie palcówkę. Chlupotalo we mnie jakbym się bawiła w misce wody.  
Czułam że zaraz eksploduje.  
Napięcie mojego ciała sięgnęło zenitu.
A ja jeszcze nie szczytuje.  
Widząc co się dzieje.  
Sonia rzuciła się w moją stronę. Wpychając mi do cipki swoje palce.  
Odchylilam się bardziej do tyłu, wypinając krocze do przodu.  
Moja czekoladka miała więcej siły, i po kilkunastu pchnięciach.  
Trysnęłam.
Krzyczałam jak szalona, zalewając łóżko. Sonia nie przestawała, przez co każdy kolejny strumień był mocniejszy.  
Odbijając się od jej dłoni zalewał nasze ciała.
Nie wiem ile to trwało.
Błagałam by wyciągnęła ze mnie palce. Dostałam takiego skurczu, że ból nie sprawiał mi już takiej przyjemności.
Leżałam dłuższą chwilę. By dojść do siebie.

Wytrysk kobiecy to coś niesamowitego.  
To kolejny raz, w mym życiu, kiedy tak szczytowałam.

- To łóżko to raczej my zajmiemy z mężem rzekłam rozbawiona i zadowolona.
- Byłaś niesamowita - rzekła Sonia, przybliżając usta do moich.
- Tylko mnie teraz nie łap za cipkę - poprosiłam wsadzając jej język do buzi.

Nie mogłam nacieszyć się jej cyckami. Pieszcząc je jak szalona.
A ogromne sutki ssałam jak niemowlę.
Na deser zostawiłam sobie, jej cipkę.
Po masażu w moich ustach jej dużych sromów. Zaczęłam drażnić jej nabrzmiałą łechtaczkę, którą miała z trzy centymetry.
Zafascynowana jej wielkością, poświęciłam jej szczególną uwagę.  
Słysząc jak reagowała na jej pieszczoty.

Moje pałce nie próżnowały wdzierając się do jej pochwy. Która była dość pojemna. Że po chwili wsadziłam w nią cała dłoń.  
Co zaowocowało orgazmem.  
Krzyczała coś po francusku, dociskając moją głowę do swojego krocza.  
Gdzie tkwiłam dłuższą chwilę, aż przestała jęczeć z rozkoszy.

Leżałyśmy wykończonej. Trzymający się za ręce. Mokre od potu, śluzu, i do tego na zalanym przeze mnie łóżku.

Nim wrócili nasi panowie.
My zdąrzyłyśmy się odświeżyć. I ogarnąć nową pościel.

Troszkę im zeszło, gdyż nie byliśmy jedynymi turystami którzy tego dnia przyjechali na wypoczynek.
To może i dobrze. Bo mój pierwszy raz, z ciemnoskórą kobietą, był cudowny i wyjątkowy. I na długo zostanie w mym sercu.  

Xavier pierwszy raz miał okazję zobaczyć mnie nago. Co entuzjastycznie skomentował.   
- Zajebista kobieta, z cudownym motylem.  
Nie wiedziałam o co mu chodzi, z tym motylem. Dopiero gdy zniżyłam wzroku, zobaczyłam, że moje wargi sromowe, były rozłożone na boki, tworząc skrzydła motyla.
Już miałam mu coś powiedzieć, ale odjęło mi mowę.  
Gdy ściągnął spodenki. Mówiąc że wakacje uważa za otwarte.
Otwarte to miałam usta. Na widok jego czarnego członka. Nie dość, że gruby, to w zwisie był większy od mojego męża, który wzwodzie miał z osiemnaście, dziewiętnaście centymetrów.  
Miałam okazję już współżyć z ciemnoskórym mężczyzna, który miał sporego członka. Ale Xavier bił go na łeb i szyję.  

Najlepszy były mój mąż, który również pozbył się spodenek. I stanął koło Xaviera.
Spoglądając chwilę na swojego, to na jego członka. Rozbawił nas do łez.
- Normalnie nabawię się przy tobie kompleksów. Ale nie obwiniaj się, jak będę miał doła, to polecę szukać Azjatów.  
- Robert uwierz lub nie. Ale wolałbym mieć o połowę mniejszego. - rzekł Xavier, siadając koło mnie.
- Sylwia na początku były extra.  
A z czasem przy jego potrzebach, ciężko było mi wstać do toalety. Raz mu dałam przed pracą. To gdy skończył, to już byłam spóźniona. Nie mówiąc o tym, że nóg nie mogłam złączyć. Mogłabym tak długo.  
Ale teraz nie mogę narzekać. - rzekła Sonia.

Chciałam zapytać co miała na myśli mówiąc o jego potrzebach. Ale moja czekoladka miała jeszcze coś do powiedzenia. Czym zaskoczyła nie tylko mnie.

- A co najlepsze, nigdy wcześniej, będąc z innymi partnerami, nie zwracałam uwagi na tak banalny szczegół. Jak.  
A najlepiej to weź go do ręki, to powinnaś sama się domyślić.

Xavier momentalnie się oparł, zadowolony z obrotu sprawy. Czekając na mój ruch.

- Kotek nie tak, wstań proszę - rzekła Sonia.
Xavier wstał i stanął naprzeciwko mnie.  
- Nie mogę go objąć. Mam małe dłonie - rzekłam śmiejąc się.
- Unieś go - odparła rozbawiona.
Zrobiłam jak chciała. I już wiedziałam co miała na myśli.
- Nie wiedziałam, że męski członek może aż tyle ważyć.
- A jednak może. I właśnie twój dotyk go obudził. - rzekła rozbawiona.
Faktycznie jego członek zaczął lekko się unosić. Gdy go puściłam, ruszał się jak sprężynka.
- Nie wiem jak wy, ale ja muszę się napić - rzekłam rozpalona.
- To powodzenia. Musimy kupić coś mocniejszego, została butelka wina i piwa - rzekła Sonia.
- To zaraz się kupi - odparł Xavier.

Zaczęliśmy się licytować kto pójdzie do sklepu.

- Ja pójdę, bo muszę coś kupić, mojej przyjaciółce - rzekła Sonia, stawiając na swoim.

Położyłam się, gdy chłopaki zabrały piwa i poszli usiąść na tarasie.  
Włączyłam telewizor.  
Na ekranie wyświetlił się film pornograficzny.  
Rozłożyłam nóżki i zaczęłam się onanizować.
Oglądając zaczęłam się śmiać.
Jestem w największym kurorcie dla naturystów, w Europie. Do tego nagą w towarzystwie dwóch facetów, a ja się masturbuje.
Pogłośniłam telewizor, by zwrócić na siebie uwagę.
Co mi się udało.
Kątem oka widziałam, jak zerkają w moją stronę.
- Idź. - usłyszałam. Gdy laska w telewizji przestała na chwilę jęczeć.

Wodziłam palcem po łechtaczce.
Gdy Xavier położył się przede mną.
- Nie przeszkadzam - rzekł waląc sobie.
Trochę przerażała mnie jego wielkość.
Widząc jak jego dłoń, ledwo go obejmuje.
- Czy przez cały pobyt, będzie tak dyplomatycznie - zapytałam. Sięgając stopami do jego kutasa.
- Nie rozumiem.
- Przelecisz mnie, czy mam ci wytłumaczyć definicję słowa dyplomatycznie.

Najwidoczniej uraziłam jego ego.
Bo słodki uśmiech zniknął, z jego twarzy.
Przesunął mnie na środek łóżka, i rozsunął nogi.   
Cała drżałam.  
Widząc jak trzyma swojego kutasa, przed moją cipą.  
- Delikatnie.
- Miało nie być dyplomatycznie.
- Ach - jękłam gdy jego bordowa główka zaczęła rozpychać moją pochwę.  

Patrząc jak wolno we mnie wchodzi.  
Czułam jak dobija do mojej macicy.
A wsadził może z dwie trzecie.

- Już - już - niemal krzyknęłam.

Byłam zaskoczona, że ten potwór tak łatwo wszedł we mnie. I z każdym kolejnym pchnięciem, wchodził głębiej. Nim moja cipa przyjęła go całego, szczytowałam dwukrotnie. Jęcząc głośniej od laski w telewizji.  
W pewnym momencie, gdy miałam szczytować, wyciągnął go.  
A ze mnie, wyciekło tyle śluzu, że pościel, ponownie nadawała się do wymiany.  

Wilam się jak kotka w rui.  
Mój kochanek złapał swojego kutasa i kilku krotnie uderzył w cipkę. Słysząc moje zadowolenie, zrobił to ponownie tyle że mocniej.  
Co odczułam.  
Ale efekt był cudowny i intensywny. Chciałam złączyć nogi, lecz mocno je złapał i uniósł.  
Gdy szczytowałam wbił się we mnie, i zaczął mocno pieprzyć.  
Krzyczałam by przestał, a za chwilę by nie przestawał. To było istne trzęsienie ziemi.  
- Weź mnie od tyłu.- prosiłam jak narkomanka o działkę.

Klękłam na brzegu łóżka.  
Xavier wstał.
Miałam tak rozwartą cipkę, że sama nabiłam się na niego.  
Złapał mnie mocno za włosy i zaczął ruchać.

Ciągnąc mnie zobaczyłam męża stojącego w drzwiach.  Który nagrywał nas telefonem.  

- Mocniej - krzyknęłam, gdy Xavier uderzył mnie w pośladek.  
Gdy jego kutas się wycofywał, bił mnie po tyłku. Co doprowadzało mnie do szaleństwa.   

Walczyłam sama z sobą. Chcąc odpocząć, a zarazem pragnąc więcej.
Nie byłam gotowa na taką rzeź.
- Spuść się, bo mnie. - nie dokończyłam, gdy wyskoczył i pchnął na plecy. Nachylił się, i zaczął spuszczać na moją cipkę.  
Nie widziałam nigdy wcześniej, tyle spermy.   
Cipa, wzgórek łonowy, a nawet cycki miałam w jego nasileniu.
Z trudem umiałam ustabilizować oddech. Leżąc jakby mnie przejechał samochód.

Teraz wiedziałam o czym mówiła Iwona, i  dziś Sonia.
Która nie wiem, od jak dawna była w pokoju.  
- I jak - zapytała.
- Cudownie. Aż się boję wstać.

Na szczęście nie było tak źle, chodź ciężko było złączyć mi nogi. I trochę bolały mnie pośladki.
Co rozbawiło Sonię która, w kilku słowach podsumowała zaistniałą sytuację.
- To sobie pomyśl, że przed nami czternaście cudownych dni.  Temu kupiłam nam lubrykanty. Coś dla ciebie, i dla nas. - rzekła podając mi torebkę.
- To się przyda - rzekłam z uśmiechem, trzymając dwustronnego żelowego fiuta.
- O matko, a to. Chyba nie myślisz, że to wejdzie mi do tyłka.
Otworzyłam opakowanie. I wyciągnęłam wielki pług analny. Na wyprofilowanej stopce była silikonowa kulka. Wielkości piłki do tenisa.
- Używam korków, ale nie takich. Z tym się chodzić nie da.
- Oj da, mam taki sam i uwierz, że nie tylko chodzić z nim można - rzekła rozbawiona.

Wieczór spędziliśmy w hotelowym barze. By po północy, wrócić do pokoju.
Byłam tak padnięta, że nie wiem, kiedy usunęłam.  
Ale za to, pobudkę zapamiętam na długo.
Obudziły mnie odgłosy Soni.
Gdy się uniosłam, zobaczyłam, jak mój mąż. Pieprzy się z czekoladką.  
Odkryłam się i zaczęłam masturbować, cipka troszkę bolała, ale nie miało to znaczenia.  Orgazm na dzień dobry dobrze mi zrobił.  
Nalałam sobie kawy, nie spuszczając z nich wzroku. Poszłam usiąść na taras. Chcąc zobaczyć jak mój Robert posuwa czarną cipeczkę. Dupeczkę jak się okazało, gdy byłam na tyle blisko by zobaczyć jak w nią wchodził mój prywatny kutas.
Nie wiem, czy moja obecność na nich tak zadziałała, bo doszli równocześnie.
- O tak. Cudowne. Nie wychodź jeszcze.- rzekła Sonia, pojękując.  
Stali tak chwilę. Aż Sonia sama się zsunęła z jego członka.  
- Dzień dobry, - rzekła zadowolona, całując mnie w usta.  
Wytarła ręcznikiem spermę która spływała jej po udach, i tę która z niej wypadła na podłogę.  
- Cudowna pobudka.
- Wariatka - rzekłam rozchylając nogi. By jej zrobić miejsc.  
Oparła się o mnie. Łapiąc mnie za rękę, i kładąc na swojej piersi.  
Złapałam ją i nawet nie próbowałam jej dotykać. Bo wiedziałam jak to się skończy. A to dopiero początek dnia.


Dzień spędziliśmy na plaży.  
Xavier opowiadał nam, o zasadach plażowiczów. Którzy chcąc uprawiać seks na plaży.
Turyści żądni przygód, opalają się na wydmach.  
Chociaż na plaży też się bzykają, robiąc to dyskretnie.  Jeżeli chodzi o macanki, to norma.
- Żądni przygód, to znaczy - zapytałam.
- Sporo tam facetów, którzy lubią patrzeć.  
Siadają obok, próbując dotknąć, pogłaskać. Jeżeli napotykają się z odmową. To się masturbują.  
Ale bez obaw pełna kultura.  

Po plaży zjedliśmy obiad, by później wyskoczyć do clubu.  


Sylwia

Mandaryna

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3008 słów i 15756 znaków, zaktualizowała 2 paź 2021.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • izabela

    No nieźle się bawicie ja jeszcze chyba nie potrafiłam bym aż tak być otwarta.

    4 paź 2021

  • Mandaryna

    @izabela Początki były trudne. Z czasem wszystko przyszło samo. I nie żałujemy nic a nic. Życie jest zbyt krótkie jak się to mówi. Żeby na  starość nie żałować że nie spróbowaliśmy . Pozdrawiam 💋

    4 paź 2021

  • izabela

    @Mandaryna Może za kilka lat jak na razie jesteśmy niecały miesiąc po ślubie.

    5 paź 2021

  • Mandaryna

    @izabela Wszystkiego Najlepszego na nowej drodze życia. Samych sukcesów życiu prywatnym i zawodowym.. A w seksie tak żeby wam obu było dobrze. Nic na siłę. I unikajcie monotonii. Buziaki.

    5 paź 2021

  • Kolekcjoner

    Kutas staje od takich fajnych szczegółów  :jupi:  czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek

    2 paź 2021

  • Mandaryna

    @Kolekcjoner Dzięki.💋

    2 paź 2021

  • Majkel705

    Fajnie piszesz kiedy następny odcinek jestem na tak

    2 paź 2021

  • Mandaryna

    @Majkel705  
    Dziękuję.💋.
    Niebawem myślę że jak wrócimy do  Polski. Do tygodnia. Pozdrawiam serdecznie

    2 paź 2021