Brama

Come back opowiadania, które było tu już kiedyś. Myślę, że nie zasługuje na zapomnienie na dysku.  



Krótki dźwięk wyrwał ją z zamyślenia. Siedziała w domu, z kubkiem gorącej czekolady w ręku i głową pełną myśli, pomysłów, planów, rozterek.
Wzięła do ręki telefon, żeby odczytać pewnie kolejną informację o nieopłaconej fakturze/ wystawionej fakturze/ super grze na komórkę czy innym badziewiu. Jednak kiedy zobaczyła TEN numer, zadrżała i szybko wstukała kod odblokowujący dostęp do telefonu.
„ Dziś o 20:00. Stare Miasto. Wiesz gdzie dokładnie. Pończochy, szpilki, spódniczka. Nie ubieraj majtek. Masz być dla mnie gotowa.”
Ciarki przebiegły jej od czubka głowy aż po palce u stóp. Miała dokładnie godzinę. Szybki prysznic. Na szczęście wczoraj dokładnie wydepilowała całe ciało , dziś więc pozostało tylko wtarcie w skórę oliwki, której zapach tak bardzo lubił… Lekki makijaż, który i tak spłynie wraz ze łzami…
Z namaszczeniem wciągała na nogi pończochy rozkoszując się gładkością skóry… Czarna spódniczka kończąca się wysoko nad kolanami. Czarna bluzka z rozpinanym dekoltem i eleganckim wiązaniem.
Czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Wiedziała, jak bardzo go to podnieca… Majtki… miała ich nie ubierać. Ale lubiła się buntować… Bunt dodawał smaku wszystkiemu, co się działo. Wciągnęła więc w ostatniej chwili czarne gładkie stringi. Jeszcze tylko delikatna mgiełka do ciała otulająca ją ulubionym zapachem…
Wyszła z domu na chwiejnych nogach. Uda drżały jej nie tylko z powodu zdecydowanie zbyt wysokich szpilek, ale przede wszystkim z emocji. Widziała gdzie idzie. I po co. Żyła żeby służyć… Żeby swoim ciałem sprawiać przyjemność Właścicielowi. A on… Mógł zrobić wszystko. Nie było żadnego gestu bezpieczeństwa. Żadnego kodu, w razie gdyby czegoś nie była w stanie znieść.
 
Poczuła jego zapach zanim jeszcze zdołała go ujrzeć w panującym półmroku. Przymknęła oczy i przełknęła ślinę. Podszedł z tyłu. Bez zastanowienia włożył dłoń pod jej spódniczkę i zatrzymał się gwałtownie wyczuwając zakazaną część garderoby.
- Co to jest?! – Niemal warknął jej do ucha.
-Majtki… - odpowiedziała opuszczając głowę. Odwaga opuściła ją w mgnieniu oka.
- Czego miałaś dziś nie mieć na sobie? – To mówiąc pociągnął w górę za skraj czarnego materiału powodując, że wżynał się w jej mokre wargi. Syknęła.
- Majtek… - odpowiedziała ledwo słyszalnie modląc się w duchu, żeby nikt z przechodniów nie zobaczył rozgrywającego się spektaklu. Na szczęście zrobiło się już na tyle ciemno, że niełatwo było dojrzeć cokolwiek dalej niż kilka metrów przed sobą.
- Idziemy. To mówiąc wyjął dłoń spod jej spódniczki i chwycił za nadgarstek niemal go miażdżąc w swoim stanowczym uchwycie.
Przeszli tak kilkaset metrów. Ona drobiąc kroki w szpilkach, na niewygodnym, brukowanym chodniku. On pewnym krokiem, jakim może posługiwać się tylko ktoś wiedzący, do jakiego zmierza celu. Szli tak chwilę wzdłuż ponurych, obdrapanych kamienic, aż poczuła, że mocno wpycha ją w jedną z mijanych bram. Wnętrze bez tynku , z gołymi , zimnymi cegłami, które poczuła na policzku, kiedy popchnął ją na ścianę. W nozdrza uderzył ją zapach piwnicznej wilgoci. Jęknęła. Poczuła jak zadziera jej spódnicę w górę, a majtki jednym szarpnięciem zrywa z ciała.
- Rozszerz nogi! – Padła sucha komenda. Jako, że nie byłą w stanie się poruszyć poczuła jak jego Kolano rozdziela  jej drżące uda. Posłusznie została w takiej pozycji, żeby nie narażać się na Jego gniew.
Kiedy pierwsze, mocne uderzenie otwartą dłonią w pośladek odbiło się echem wśród ścian, tylko zagryzła wargę. Z każdym kolejnym jej głowa opadała niżej aż w końcu oparła się czołem o ścianę, a łzy zaczęły spływać po policzkach. Nie wydała przy tym z siebie żadnego dźwięku. W końcu jednak z jej ust wyrwało się ciche „błagam , przestań już, nie dam rady więcej…”.
Uderzenia ustały. Stała tak chwilę wśród wszechogarniającej ciszy, słysząc tylko Jego oddech nad swoim karkiem.
- Odwróć się twarzą do mnie- usłyszała polecenie , niby wydane szeptem, ale zapadające bardzo głęboko w jej spragniony widoku Jego oczu umysł. Powoli odwróciła się w Jego stronę, mimowolnie dotykając pośladkami zimnej, szorstkiej ściany. Syknęła z bólu. Nie zareagował nawet. Dobrze wiedział co czuła i rozkoszował się każdą sekundą jej bólu.
- Klęknij przede mną.
Spełniła rozkaz, opadając lekko na kolana. Opuściła głowę w oczekiwaniu na dalsze instrukcje. Jakie by nie były, wiedziała, że nie może przed niczym się cofnąć.
Usłyszała dźwięk rozpinanej, metalowej klamry paska od spodni. Usłyszała jak wysuwa się z miejsca na niego przeznaczonego, a później oplata jej szyję. Jak prowizoryczna obroża. Zaciskająca się z każdym nieprawidłowym ruchem.
Ujął w dłoń jej twarz, przesunął lekko zewnętrzną jej częścią, by za chwilę uderzyć mocno, raz i drugi, nie dając czasu na oddech.
- Ssij.- wepchnął 3 palce głęboko w jej usta, aż po same gardło, powodując, że zaczęła się krztusić i ślinić, odruchowo próbując uwolnić głowę. Wycofał palce na chwilę, pozwalając jej złapać oddech, by za chwilę znów włożyć je po same kostki. Wyjął je po chwili mokre i śliskie. Pochylił się, by sięgnąć nimi do jej otwartego, gotowego krocza. Wbił w cipkę od razu trzy, powodując ból rozciąganych wilgotnych ścianek. Ból połączony z rozkoszą, jaką może dać tylko brutalna pieszczota Właściciela.
-Otwórz szeroko usta i nie zamykaj- rozpiął rozporek i wyjął swojego twardego kutasa. Chwycił ją dłonią za włosy odchylając głowę lekko do tyłu. W nikłym świetle latarni wpadającym przez mleczne szyby umieszczone we wrotach bramy widział wnętrze jej ust, pełne czerwone usta, stworzone do tego, by sprawiać mu przyjemność. By mu służyć.
-Wystaw język, daleko, na brodę- kiedy tylko posłuchała wbił się niemałych rozmiarów narzędziem tak głęboko jak mógł , nie dając czasu na reakcję. Zamknęła tylko usta, po czym szybko znów je otworzyła, przypominając sobie jakie było polecenie. Zaczęło brakować jej tchu, a on wbijał się w jej ciepłe gardło, wywołując tym samym charakterystyczne dźwięki. Zaczęła się krztusić, i z trudem udało jej się odwrócić głowę uwalniając usta. Łapała oddech jak tonący, któremu udało się wypłynąć na powierzchnię. Przymknęła na chwilę oczy, rozkoszując się dopływem tlenu do mózgu.
- Wstań…- Nogi drżały jej tak bardzo, że nie mogła się na nich unieść. Pomógł jej mocniej chwytając za włosy i ciągnąc w górę. Znów syknęła i chwyciła go za dłoń wbijając paznokcie w skórę.
-Pożałujesz tego…- odwrócił ją twarzą do ściany , dociskając policzkiem do zimnych cegieł. Bez ostrzeżenia wbił kciuk w jej ciasny tyłek. Z jej ust wydobył się krótki krzyk, ucięty zadanym od tyłu policzkiem. Zaczął poruszać palcem w przód i w tył, rozciągając powoli i boleśnie jej wnętrze. Jednak , po chwili zamiast bólu zaczęło jej to sprawiać rozkosz, więc zamiast uciekać biodrami w kierunku ściany wypięła lekko pupę w jego stronę, poruszając nią lekko i samoistnie nabijając się na kciuk i pojękując cichutko.
- Dobrze Ci suczko? – zapytał zachrypniętym głosem wbijając palec najgłębiej jak potrafił.
-Taaaak… - słowo wydobyło się z jej ust przemieszane z jękiem przyjemności.
- Więc czas zakończyć pieszczotę- tym razem twardo i bez emocji wypowiedział słowa , które spowodowały grymas zawodu na jej zaczerwienionej z emocji i od uderzeń twarzy. Po chwili jednak poczuła, jak chwyta ją za biodra oburącz i wbija się bez uprzedzenia w jej mokrą cipkę, powodując silne ukłucie bólu gdzieś w  środku. Odrzuciła głowę do tyłu zagryzając wargę i zaciskając oczy, nie pozwalając wydostać się łzom, które nieubłagalnie cisnęły się pod powieki. Po pierwszym pchnięciu nadeszły kolejne i kolejne, każde bezlitosne i do samego końca. Ale przecież tak właśnie lubiła… Lubiła to uczucie poddania się, podporządkowania silniejszemu samcowi, który mógł ją zmusić do wszystkiego. Nawet , gdyby kazał jej oddać się innemu…
Kiedy jego kutas był już cały mokry od jej soków, rozchylił mocno jej pośladki i zaczął nie zważając na jej opór wciskać się do wnętrza jej ciasnej drugiej dziurki. Czuła jak napiera z całych sił, jak główka przedostaje się do środka. Później ból był już mniejszy… Ale znów chciał być w środku do końca. Tylko po to, żeby wysunąć się i wbić znów.
- Boli Cię? – zapytał jakby z troska, choc wiedziała, że na litość nie ma co liczyć.
-Tak- odpowiedziała między jednym pchnięciem a drugim.
- Chyba się przesłyszałem! –warknął i wbił się z całych sił. Jednak krzyk nie wydostał się z jej ust, bo przewidująco zamknął je swoją otwartą dłonią.
- Zapytam raz jeszcze- boli?
- Nie, nie boli- wyjęczała ledwo słyszalnie.
-To wyśmienicie- gdy tylko wypowiedział te słowa zaczął rżnąć jej tyłek tak mocno i intensywnie, że wydawać by się mogło, że ona nie da rady tego znieść. Raz za razem gwałcił jej ciało swoim twardym penisem, raz za razem wsłuchując się w jęki – na pół bólu, na pół przyjemności. Kiedy był już blisko końca, zacisnął swój pas wciąż zawiązany na jej delikatnej szyi lekko ją tym otępiając, a drugą ręką sięgnął do nabrzmiałej łechtaczki pieszcząc i odbierając jej zdolność myślenia. Zaskowyczała, osiągając bolesny orgazm, w tym samym momencie kiedy on tryskał strumieniem gorącej spermy w jej rozpalone wnętrze, otulając poobcierane ścianki niczym kojącym balsamem. Wysunął się z niej, a ona opadła na kolana przytulając się ciałem do ściany, która teraz swym chłodem dawała ukojenie.
 
 

likeadream

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1874 słów i 10166 znaków.

1 komentarz

 
  • Tak

    Brak słów, piękne

    29 lip 2015

  • likeadream

    @Tak dziękuję. Od zawsze takie komentarze sprawiają, że się uśmiecham.

    30 lip 2015