Ambulans

Andrew Boock

Ambulans

     Marta stawiała ostrożnie stopy na zniszczonym poboczu drogi prowadzącej do jej domu. W duchu przeklinała rodziców, że wyprowadzili się z centrum na przedmieścia, skąd wszędzie było daleko. Nie znosiła wracać wieczorami po tych wszystkich historiach jakich się naczytała w Internecie. Szalejący gwałciciel terroryzujący kobiety z przedmieść miasta.
     Ona stanowiła idealny cel!
     Seryjny morderca szukający nowej ofiary dla połechtania swojej chorej wyobraźni.
     Piękny cel!
     Grupa pijanych niewyżytych nastolatków obserwująca jej pośladki przed rzuceniem się i zaciągnięciem jej w krzaki.
     Rzuciła spojrzenie przez ramię w ciemność obawiając się prześladowców, ale nikogo nie ujrzała. Tylko nieprzeniknioną czerń, która ją otaczała. Czuła się zagubiona we własnej chorej wyobraźni. Prychnęła pogardliwie na swoje chore myśli o krążących zboczeńcach.
     Nagle podskoczyła i pisnęła cicho słysząc szmer obok. Serce w jej piersi zaczęło walić jak oszalałem, a ona przyspieszyła kroku modląc się, żeby nie był to psychopatyczny gwałciciel. Nie zdała sobie sprawy z tego, że nogi same poruszały się w morderczym biegu. Kiwała się komicznie na boki chwiejnie na wysokich obcasach. Zaczęła zwalniać kroku, ale było już za późno!
     Stanęła jedną nogą na grząskie pobocze, a obcas zanurzył się w ziemi. Drugi wykrzywił się do środka i usłyszała ciche chrupnięcie. Uśmiechnęła się myśląc, że zniszczyła buty warte majątek, ale jednak myliła się. Potężny ból zaczął promieniować z prawej kostki, która był wykrzywiona pod nienaturalnym kątem. Dziewczyna straciła równowagę przewracając się prosto w mokrą trawę przy poboczu. Poczuła zimne krople spływające po jej gołych nogach, które bolały ją od tańców w klubie. Przekręciła obolałą stopę i od razu tego pożałowała. Fala nieprzyjemnego bólu napłynęła, gdy tylko lekko się poruszyła. Wrzasnęła w ciemność czując ponowne cicha chrupnięcie.
     Nagle zamilkła przypominając poruszenie się krzaków kilka metrów za nią. Spojrzała w ciemność i wytężyła wzrok pragnąc dostrzec zbliżającego się oprawcę. Serce zaczęło bić szybciej, a zraniona kostka pulsować bólem, który paraliżował jej ruchy. Podparła się i wychyliła głowę w przód starając dostrzec jakiś ruch w ciemności.
     Nikogo tam nie było!
     Leżała na poboczu całkiem sama z skręconą kostką nie mogąc się ruszyć, gdyż najdrobniejsze szarpnięcie potęgowało ból. Zastygła w miejscu myśląc gorączkowo. Telefon!
     - Świetnie - szepnęła przez zaciśnięte zęby.
     Kurwa! Że też ten telefon musiał się rozładować w klubie!
     Poczuła, że materiał jej mini spódniczki przesiąka wodą. Nieprzyjemny chłód uderzył w jej pośladki wywołując zimno w całym ciele, oprócz kostki, która pulsowała bólem i puchła. Przynajmniej mi w nogi ciepło, pomyślała ironicznie.
     Próbowała się podnieść ale również okazało się to złym pomysłem. Podparła się rękoma i uniosła się, lecz kostka nie dała o sobie zapomnieć. Zalała ją gwałtowna fala bólu, która przypominała wbijającą się grubą szpilkę w kość. Opadła na ziemię i usłyszała ciche pluśnięcie. Spódniczka na jej pośladkach była kompletnie przemoczona. Lekki powiew wiatru poruszył gałęziami krzaków przy poboczy drogi i owiał jej ciało. Zatrzęsła się obejmując ramiona dłońmi chcąc zatrzymać jak najwięcej ciepła. Była skazana na samotność, aż do rana, gdy jej ojciec wyjedzie do pracy. Zastanie ją zziębniętą na poboczu drogi z złamaną kostką, która napuchnie do niewyobrażalnych rozmiarów. Trzęsącą się z mokrą pupą i najkrótszą spódniczką jaką miała w szafie. Założyła ją by zaimponować przystojnemu barmanowi, który nie zwracał w żaden sposób na nią uwagi, ale patrzył się na zgrabne tyłeczki mężczyzn. To jego spojrzenie spowodowało, że wybiegła z klubu nie mówiąc znajomym i podążyła w stronę domu.
     Kolejny podmuch wiatru smagnął jej kruche ciało. Ten z kolei był odpowiedzialny za jej teraźniejszy stan. Siedziała w mokrej trawi z skręconą kostką, która zaczęła pulsować drażniąc jej nerwy.
     Nagle nad wzniesieniem na drodze pojawiło się wątłe światło. Marta podparła się wychylając się tak bardzo jak pozwoliła jej na to zraniona kostka. Nadjeżdżał samochód! Uśmiechnęła się, gdyż nadchodziło wybawienie. Patrzyła powiększającą się lśniącą łunę, która unosiła się coraz wyżej. Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej. Rozejrzała się szybko dookoła i stwierdziła, że jej wybawiciel nie zauważy jej na zarośniętym poboczy wśród wysokiej trawy. Poruszyła się gwałtownie próbując wstać. Podniosła się i dźwignęła na nogi w przypływie adrenaliny i zrobiła chwiejny krok w stronę nadjeżdżającego światłą.
     Potężny ból skręcił jej ciałem, które straciło równowagę i kierowało się na twardą nawierzchnię. Rąbnęła z impetem w asfalt, który okazał się twardszy niż myślała. Uderzenie spowodowało rozbłysk przed oczami i chwilowe oślepienie. Dźwignęła się na rękach i zerknęła na łunę światła, która zrobiła się mniejsza i nagle zniknęła.
     Wybawca skręcił na główną drogę.
     Przekręciła się siadając na jezdni, a kostka eksplodowała parzącym bólem. Zacisnęła zęby tłumiąc krzyk w sobie, ponieważ nie chciała sprowadzić na siebie nieproszonych gości. Nieproszonym gościem mógł okazać się jej niedoszły wybawca. Gruby kierowca zniszczonego samochodu z cuchnącym oddechem. Nie oparł by się młodej kobiecie w skąpym stroju, która leżała bezbronnie na ulicy.
     Muszę przestać czytać książki Kinga, pomyślała karcąc się za wyobraźnię. Nie każdy nadjeżdżający mężczyzna mógł się okazać potencjalnym gwałcicielem.
     Nagle oślepiły ją światła nadjeżdżającego samochodu. Zakryła dłonią oczy odwracając głowę w drugą stronę sparaliżowana strachem. Leżała na środku ulicy, która nie była oświetlona, a pojazd pojawił się nagle pędząc z ogromną prędkością. Boże! - pomyślała wyobrażając sobie potężne uderzenie i jak jej martwe ciało odskoczyło od zderzaka pozostawiając na nim krwawe ślady i kilka kłębków blond włosów.
     Usłyszała pisk opon przygotowując się na najgorsze. Ale ono nie nastąpiło.
     Dźwięk otwierających się drzwi i odgłos męskich obcasów na asfalcie.
     - Boże! - wrzasnął mężczyzna dysząc.
     - Prze...
     - Nic ci nie jest? - zapytał się pochylając się nad nią. Zasłonił własnym ciałem blask reflektorów.
     Marta zerknęła na mężczyznę mrużąc oczy, które z powrotem przyzwyczajały się do ciemności. Dostrzegła potężną sylwetkę w białej koszuli, która była rozpięta do połowy. Jego klatka piersiowa była bujnie owłosiona, a szerokie ramiona objęły ją i uniosły. Jej drobna osoba nie sprawiła problemu mężczyźnie, który odwrócił się w stronę światła. Ponownie została oślepiona, ale tym razem jej wzrok powoli przyzwyczajał się do jasności. Dostrzegła kolejne szczegóły wyglądu jej wybawiciela. Nosił dobrze przystrzyżoną brodę i posiadał okrągłą pulchną twarz. Uśmiechnął się do niej troskliwie, gdy napotkała spojrzenie niebieskich oczu, które wywołały w niej uczucie bezpieczeństwa. Mężczyzna pachniał potem wymieszanym z mocną wodą kolońską. Ten zapach skojarzył się jej z ojcem, który zawsze ją obejmował nawet gdy stała się dorosła.
     - Ma panienka szczęście, że zatrzymaliśmy się na czas - powiedział spokojnie pochodząc to tyłu samochodu.
     Marta obrzuciła go spojrzeniem nie mogąc uwierzyć. Tylnie drzwi busa otworzyły się i był on w pełni wyposażoną karetką pogotowia. Zamrugała zdziwiona patrząc na białe przenośne łóżko, które stało złożone na podłodze. Mężczyzna delikatnie położył ją na twardym materacu. Gdy jej kostka dotknęła materiały poczuła ból w całym ciele i syknęła pochylając się by ją zobaczyć.
     Obcas był złamany, a sama podeszła prawie ześlizgnęła się z jej nogi. Stopa była wykrzywiona do środka, a na skórze pojawiły się fioletowo-czerwone plamy. Opuchlizna była potężna i wydawało jej się, że stopa powiększyła się kilka razy.
     - Wygląda to całkiem nieźle - powiedział mężczyzna uśmiechając się do niej.
     - Kurwa - syknęła przez zaciśnięte zęby odwracając wzrok od nieprzyjemnego widoku swojej stopy. - Przepraszam... ale dopiero teraz...
     - Gorzej boli? - dopowiedział za nią. - Spokojnie mam tu coś co ci pomoże zapomnieć o bólu.
     Brodaty mężczyzna w białym fartuchu odwrócił się i zaczął grzebać w torbie, która ewidentnie była torbą lekarską taką jak z filmów. Uśmiechnął się do niej nabijając precyzyjnie małą fiolkę na długą igłę. Zassał przezroczysty płyn do środka wraz z kilkoma bąblami powietrza. Uniósł strzykawkę na wysokość oczy i nadusił. Mały strumień wystrzelił z igły pozostawiając na jej powierzchni kilka grubych kropel. Marta obserwowała go nie mogąc uwierzyć, że posiada tak zręczne ruchy, gdy jego dłonie przypominają ogromne bochenki chleba, a palce grube parówki.
     - To ci uśmierzy ból panienko - powiedział łagodnie nacierając wnętrze ramienia spirytusem.
     - Dziękuje panu, ale możecie mnie zawieść do domu? - zapytała słabym głosem.
     - Zaraz ruszamy! - powiedział drugi mężczyzna, mający dużo młodszy głos od swojego towarzysza, zasiadający na kierownicą. - Pani powie tylko gdzie?
     Kierowca odwrócił uwagę i poczuła piekące ukucie w wewnętrzną część przedramienia. Przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele, gdy płyn został wstrzyknięty w jej krwiobieg. Zamrugała oczami czując się dziwnie ociężale, a obraz stawał się niewyraźny. Ból zaczął ustępować potężnemu zmęczeniu i chęci snu. Pragnęła odpocząć. Powieki zaczęły ciążyć i opadały je, ale dziewczyna walczyła podnosząc je bezustannie. Próbowała wypowiedzieć swój adres ale do jej uszy docierał ledwie słyszalny bełkot.
     Opadła na twardy materac noszy z zamkniętymi oczami pogrążając się w ciemności.

     - I co teraz zrobimy? - zapytał się kierowca wrzucając bieg i ruszając do przodu.
     - To co zawsze Adam! Sprzedamy! Dostaniemy za nią całkiem sporą sumkę...
     - Jest troszkę poturbowana - odparł.
     - Ale za to ma niezłą dupcię. Sam mam ochotę się nią pobawić. Jeszcze takiej nie mieliśmy - powiedział Ryszard oblizując wargi, a jego oczy wodziły po nagich udach dziewczyny, która bezwładnie spoczywała na noszach.
     - Towaru nie można ruszać. Wyraźnie mamy powiedziane, że tylko dostarczamy i dostajemy kasę! - krzyknął zdenerwowany kierowca rozpędzając się na wąskiej drodze.
     - Spokojnie! Tylko troszkę sobie poużywam.. a jak jej nie przyjmą to znajdziemy coś innego. Też będziesz mógł się pobawić jak zechcesz. Widziałeś ją prawda?
     Kierowca zwolnił karetkę nerwowo spoglądając w wsteczne lusterko obserwując nieruchome ciało blondynki. Loki opadały kusząco na poduszkę, a jej regularnie unoszące się piersi spowodowały erekcję. Oderwał wzrok oblizując nerwowo wargi.
     - Sam widzisz... masz ochotę na jej słodką dupcię! - powiedział Ryszard zniżając głos. - Nie zaprzeczysz!
     - Nie! Fajna jest, ale to towar...
     - Towar na który w życiu nas nie będzie stać! Ale możemy sobie troszeczkę poużywać. Jak jej nie przyjmą to wyrzucimy...
     - Prowadzą na razie...
     - Jedź ostrożnie! Ja sobie troszeczkę poużywam.
     Ryszard dotknął delikatnie kolana dziewczyny i przesunął dłoń wyżej. W połowie uda wkradł się pod materiał jej spódniczki i rozchylił jej nogi. Pod palcami wyczuł majtki, które były mokre.
     - Dziwka była podniecona! - powiedział zadowolony.
     Mężczyzna oddychał głęboko, a jego penis napierał na spodnie. Erekcja pulsowała między jego nogami przyprawiając o szybsze bicie serca. Uwielbiał młode zagubione dziewczyny, które nosiły skąpe stroje i kusiły swoimi wdziękami. Zawsze chciał dorwać taką dziwkę w swoje ręce i pokazać jak powinna zaspokajać potrzeby prawdziwego mężczyzny.
     Gwałtownie obrócił jej ciało na brzuch i zadarł spódniczkę w górę. Zgrabne nagie pośladki zapraszały go do zabawy krągłymi kształtami. Dotknął ich czując zimną skórę pod opuszkami palców. Wilgotny tyłek przyprawił go o zawroty głowy, a odrobina śliny wymknęła się z jego ust spływając po brodzie.
     Ryszard wcisnął poduszkę pod podbrzusze unosząc jej półksiężyce, które lekko rozchyliły się ukazując wąski pasem kolorowych majtek. Zerwał je jednym pociągnięciem i zostawił w połowie ud. Przyjrzał się wydepilowanej muszelce, która była zupełnie biała. Wąsku różowy pasem zdradzał wejście do jej wnętrza.
     - Będzie trzeba troszkę ją naoliwić! - powiedział wycierając cieknącą ślinę z brody.
     - Zostaw dupę dla mnie! - odparł młody kierowca.
     Starszy mężczyzna wdrapał się na nosze zsuwając niezdarnie spodnie. Kutas wyskoczył z jego spodni jak sprężyna uderzając jędrne pośladki, które zafalowały podniecająco. Poczuł napływ nasienia do członka. Paraliżujące przyjemne uczucie wytrysku zbliżało się. Zacisnął mocno dłoń na główce swojej męskości jęcząc cicho. Powstrzymał nadchodząco falę uwolnienia spermy. Oddychał głęboko próbując zapanować nad swoją żądzą. Zwiesił głowę nad smukłymi plecami dziewczyny dysząc ciężko, a jego serce waliło jak oszalałem.
     Spojrzał na krągłe pośladki, które zachęcały jego męskość do penetracji. Nie przejmował się, że dziewczyna może być niewystarczająco nawilżona. Podniósł dłoń do twarzy i wypluł dużą porcją śliny, którą potem wtarł w kutasa. Nakierował go na różowy otwór czując chłód skóry pośladków i wbił się. Członek przedzierał się powoli i mozolnie sprawiając mu dużo rozkoszy, która ponownie spowodowała napływ nasienia. Przedarł się do ciepłego wnętrza dziewczyny i jęknął zaciskając mocno powieki. Trysnął ogromną ilością spermy wypełniając jej ciało. Opadł na jej plecy i zaczął się poruszać nie tracąc sztywności. Wbijał się brutalnie, a jej blond loki podskakiwały na materacu. Dyszał głośno przedzierając się w jej gorącym wnętrzu czując ciepłe nasienie, które opływało członka. Penetrował ją z ogromną brutalnością, ale jego męskość zaczęła wiotczeć.
     Nie mógł suce pokazać, że nie jest prawdziwym mężczyzną. Musiał ją nauczyć jak zadawać przyjemność prawdziwemu mężczyźnie. Ponieważ to on był prawdziwym mężczyzną.
     Przyspieszył taniec biodrami wbijając się w nią z całych sił. Ślizgał się w jej wnętrzu czując swoje nasienie, które powoli wypierało jego wiotczejącego członka. Dziko dyszał zaciskając pięści i odbijając się od jej pośladków. Nagle wyślizgnął się z niej i wściekły walnął pięścią w żebra dziewczyny, która sapnęła cicho. Ponownie podniósł dłoń gotową do ciosu, ale kierowca zatrzymał się gwałtownie powodując, że zsunął się z niej.
     - Co ty kurwa robisz człowieku! To towar! Koniec pierdolonej zabawy! - wrzasnął wściekły i przestraszony Adam zatrzymując wóz i odwracając się do tyłu.
     - Pierdol się szczeniaku!
     Ryszard dyszał ciężko, a jego męskość opadła i podniecenie ustąpiło miejsca wściekłości. Był zły na pierdoloną młodą dziwkę, która nie chciała się nauczyć jak zadowolić prawdziwego mężczyznę.
     - Przestań! Zabieramy towar i spierdalamy!
     - A Ty nie chcesz się zabawić? - zapytał dysząc ciężko Ryszard wyszczerzając zęby w grymasie uśmiechu.
     - Pierdol się! - powiedział ruszając samochodem.
     Ryszard spojrzał na swoją niewierną uczennicę, która świeciła gołymi pośladkami. Leżała bezwładnie śmiejąc się wewnątrz z jego nieudolnego członka, który nie potrafił stanąć na wysokości zadania.
     - Pierdolony towar - syknął przez zaciśnięte zęby.
     Odwrócił się prychając pogardliwie. Zajął miejsce obok kierowcy i zapiął pas. Adam rzucił spojrzenia na niego i pokręcił głową zrezygnowany jego zachowaniem.
     - Co ci odbiło? - zapytał, ale nie usłyszał odpowiedzi. Towarzysz zerknął na niego groźnie i odwrócił głowę w drugą stronę.

     Towar nie został przyjęty.

andrewboock

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3009 słów i 16512 znaków, zaktualizował 2 cze 2019.

6 komentarzy

 
  • Arni

    Na pewno jest ciekawe. ^^

    29 gru 2013

  • Psycho

    A mi tam się podoba:)

    18 wrz 2013

  • manitou

    co jak co... ale ...piękne to może i jest, dla faceta.

    18 wrz 2013

  • goracakicia

    A mi nie jest przykro:) lubię Twoje opowiadania nie zależnie od treści i rodzaju seksu:) pisz dalej jest 3:1 za kontynuacją;)

    18 wrz 2013

  • Przykro mi...

    Jak na Ciebie bardzo słabe. Brutalne i denne. Nic ciekawego w porównaniu do innych Twoich opowiadań, które działały na mnie i pobudzały moją wyobraźnię... Nie lubię gwałtów, niesmaczne to jest...
    Pozdrawiam.

    18 wrz 2013

  • misia0618

    bardzo ciekawe. szybko pisz kolejną część, wciągające i podniecające

    18 wrz 2013