Widz, który stał się aktorem.

Całe życie jestem obserwatorem. Nie wiem a może bardziej nie pamiętam, bo wątpię że nigdy tego nie czułem, ale nie czuje jakbym przeżywał własne życie. Nie obchodzi mnie ani moja praca, ani moje mieszkanie, ani moja żona czy samochód. Jedyną rzeczą, nad którą skupiam większość swej uwagi są ludzie. Może brzmi to dziwnie, ale zauważyłem to dopiero teraz, po tak wielu latach uświadomiłem sobie że nie żyję a tylko obserwuję. Pracując często rozglądałem się po biurkach współpracowników by patrzeć. Patrzyłem i nadal bym to robił. Obserwowałem jak pracują, wychodzą na przerwy czy po prostu się obijają. Sprawiało mi to ogromną satysfakcję. Mimo tego nie mogłem oglądać pracujących ludzi bez końca, w końcu żeby patrzeć dalej musiałem utrzymać stanowisko. W domu obserwowałem żonę. Patrzyłem na to jak sprząta, gotuje, maluje i prasuje. Często upominała i prosiła mnie żebym jej pomógł, ale nigdy tego nie robiłem, czułem że nie potrzebuję mojej pomocy. Dalej obserwowałem, wręcz podglądałem co ona robiła. Ze względu na moją chęć obserwacji bardzo lubię spacery. Przechodzenie przez miasto i spoglądanie na tych wszystkich ludzi. Widziałem ludzi uprawiających jogging, goniących autobus czy palących papierosy. Mimo tego że różni ludzie powtarzali te same czynności, każdy z nich był unikatowy i niepowtarzalny. Jedni poddawali się widząc że autobus ucieka inni biegli do końca machając i krzycząc. Przez ostatni miesiąc musiałem dorabiać nadgodziny ze względu że moja produktywność w biurze była niezadowalająca, dlatego zmianie uległy pory moich spacerów. Dziękowałem szefowi za to błogosławieństwo, ludzie nocą są zupełnie inni, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? W ostatnim tygodniu najlepszym elementem moich spacerów stał się początek i koniec. Moment kiedy staję przed klatką i patrzę w te wszystkie okna. Tylu różnych mieszkańców wykonujących tak wiele różnych i unikatowych czynności. Ahh. Fascynujące. Koniec spaceru. Powrót pod klatkę i możliwość obserwacji tak wielu zmian. Tu światła się pojawiły a tam zniknęły. Jednak mimo tak wielu okien, jedno przykuło moją uwagę najbardziej. Zacząłem wpatrywać się w nie, z każdym spacerem ciut dłużej. W końcu przestałem. Skończyłem ze spacerami tylko dla tego okna. Było idealne, brak żaluzji czy firanek. Obraz przedstawiał tył sofy, telewizor no i oczywiście ludzi. Często oglądano tam meczę i filmy, zbierali się znajomi albo pozostawali sami właściciele. Tyle czynności. Zacząłem żyć ich życiem, stałem się podglądaczem. Przez tygodnie, codziennie, wieczór w wieczór. Wychodziłem oglądać spektakl. Jednak tak jak wszystko na tym świecie tak i moje okno na świat musiało zostać zabrane. Pewnego razu, w trakcie trwania spektaklu, grana była następująca scena. Kobieta siedząca na sofie, ogląda film. Mężczyzna jest w mieszkaniu ale po za kadrem. W pewnym momencie kobieta wstaje, udaje się na prawo, po chwili wraca i potka się. Hah. Cóż za komedia wtedy pomyślałem. Mija chwila a kobiety nie widać, to napięcie, wtedy rozrywało mnie, czułem jakbym miał zaraz pęknąć, jak bańka czy balon. Wtedy na planie pojawia się mężczyzna nadchodzący zza lewej kurtyny. Jego wyraz twarzy jest jednoznaczny - przerażenie. Szybko pada na podłogę, znika za parapetem. Prawdopodobnie żona zemdlała, nie mamy jednak pewności. Po chwili jednak wyłania się zza parapetu widok... Okropny, przerażający, nie! Mąż z szeroko otwartymi oczami patrzy na mnie, wprost na mnie! Nie, przestań! To ja tu podglądam... Jest ewidentnie zdziwiony. Bardzo mnie to zdenerwowało, wiedziałem że w tej sytuacji pozostaje już tylko jedno. Udałem się w takim wypadku pod klatkę, nie miałem klucza więc zadzwoniłem domofonem. Winda? Nie, tym razem schody. Pierwsze piętro, jakoś tu inaczej niż się spodziewałem, nie wygląda to tak jak powinno. Pukam do drzwi. Otwiera, tak to on mężczyzna, lekko zdyszany i w szoku. Ogarnia go o wiele większy szok gdy uchylone lekko drzwi otwierają się szeroko, pchnięte energią mojego kopnięcia. Impet i zaskoczenie sprawia że mężczyzna pada na ziemię. Nie! Nie mogę na ciebie więcej patrzeć, potworze! Szybkim susem doskakuję do podnoszącego się z ziemi mężczyzny. Zaczynam przedstawienie, teraz to ja! Jestem na scenie. Pierwszy kopniak obija lekko żebra, brak jakichkolwiek dźwięków czy brzęków, cichy skowyt. Mężczyzna ląduje na ziemi, zaraz za nim ląduje mój but na jego czaszce. Brak chrupnięć, wszystko w porządku, kolega żyje, mój pan "współaktor” jest cały, świetnie! Zaczynam wypowiadać moją kwestię, odgrywam swoją rolę, kierując się do kuchni, on chyba nie słyszy. Może jest nieprzytomny? Tak jak jego żona. Taki duży wybór ale jest, coś o czym marzyłem - szpikulec do lodu. Zabiera go w swoje tango! Zaczyna się "dance macabre”. Już nigdy więcej na mnie nie spojrzy. Ani on, ale dla pewności także ona. Zrobiłem to szybko, bez zbędnych ozdobników. Szybkie dźgnięcia, najpierw prawe oko mężczyzny, lewe oko kobiety, prawe oko kobiety i lewe mężczyzny. Czerwony płyn spływa z ich oczodołów na scenę, spływa wolnym strumieniem. Czerwony strumień zaczyna płynąć w dół, formuję koryto na panelach. Odwróciłem wzrok w stronę drzwi, pojawili się już statyści. Patrzą z niedowierzaniem na moje arcydzieło, sztuka! Tak to jest sztuka panowie i panie. Dziękuję za przybycie. Nie zgadniecie co było potem. Tak im spodobał się mój występ że nie dali mi zejść ze sceny. Pierwszy występ i takie wyróżnienie, następnie przyszła niebieska widownia, ukłoniłem się im grzecznie, nie dali mi nawet wyprostować skłonu i zabrali mnie ze sobą, umieścili mnie w pięknym białym hotelu. Nie potrzebuję nawet klamki w swoim pokoju, bo to przed artystą, tak wielkim artystą oni otwierają drzwi. Już nigdy więcej nie będę żył czyimś życiem! To ja tutaj odgrywam główną rolę!

indiwibarcih

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 1082 słów i 6106 znaków.

5 komentarzy

 
  • meme

    Drugi E.A. P. :)

    3 cze 2015

  • Ninunia001997

    Dlatego w domu nie mam szpikulca do lodu! :D:D:D

    1 cze 2015

  • Ingrid

    Aż mnie ciarki przeszły...

    28 maj 2015

  • nienasycona

    zaczynam się Ciebie bać:)

    28 maj 2015

  • indiwibarcih

    @nienasycona Może słusznie.

    28 maj 2015

  • nienasycona

    @indiwibarcih, poradzę sobie:)

    28 maj 2015

  • kamila25910

    Meeega! :)

    27 maj 2015