Nierozłączni rozdział 2

Gotowy?! - krzyknęłam chyba po raz dziesiąty, ale w końcu przestałam liczyć. Jezu co dziennie zadaje sobie to samo pytanie, jak to możliwe, że to chłopak szykuje się dłużej od dziewczyny, a ta musi na niego czekać. Ehhh, to dziwne, że jeszcze nie zwariowałam. Ale on i tak na wszystko zawsze ma wymówki, więc po co tracić czas na kolejne wyzywania go, już się do tego przyzwyczaiłam, muszę sobie po prostu policzyć do dziesięciu.

Po około 15 minutach królewicz raczył zejść na dół, jak zwykle z jego idealnie ułożoną fryzurą i nienagannym strojem.

-Przepraszam Carls, że tak długo czekałaś ale musiałem jeszcze umyć włosy, jesteś święta, że jeszcze ze mną wytrzymujesz.

-No jestem, no ale jak wytrzymałam z Tobą te 10 lat to kolejne 10 chyba też wytrzymam - pożartowaliśmy, jak zawsze z rana, nie przejmując się tym, że czeka nas, kolny, długi, bezsensowny dzień w szkole. Moje życie ma już swój codzienny ułożony schemat, w którym większość dnia zajmuje szkoła. Nie rozumiem jak niektóre tematy mogą mi się przydać w życiu, no ale muszę mieć ten papierek. Życie jest dziwne, ale na ogół staram się znajdować w nim pozytywne strony, głównie dzięki Mattowi.

-A ty co taka zamyślona? Idziemy czy może pójdziemy sobie na lody ? - Matt jak zawsze żył chwilą i nie myślał nad konsekwencjami wielu zachowań, w przeciwieństwie do mnie, no ale przeciwieństwa się przyciągają.

-Oszalałeś?! Nie dość, że przez twoje guzdranie jesteśmy spóźnieni to jeszcze wymyślasz jakieś głupoty - dałam upust swoim odczuciom

-Ja tylko proponowałem, spokojnie, złość piękności szkodzi - miał  z moich nerwów niezły ubaw

-Chodźmy lepiej, za nim cię uduszę - wyszliśmy

Po 15 minutach drogi, w między czasie Matt musiał śpiewać jakąś piosenkę, która będzie mnie męczyła przez resztę dnia, opowiadał mi, że chce polecieć balonem. Czyli normalka

Kiedy dotarliśmy do szkoły było już parę minut po dzwonku, szybko przebraliśmy się i wbiegliśmy na lekcję. Cały czas Matt rzucał mi papierki na ławkę z propozycjami spędzenia weekendu, niektóre z nich były po po prostu nie dorzeczne, ale to cały Matt. Była to geografia, na której nie udało mi się w ogóle skupić, z resztą tak jak na większości lekcji, dzięki Mattowi.

Wybiła 15, to znak, że możemy iść do domu, co mnie w znacznym stopniu ucieszyło. Był dzisiaj piątek, weekend chciałam spędzić w ciszy i spokoju, aby po prostu odpocząć, lecz inni mieli inne plany, w które byłam wplątana.

-Carls!! Carlie!!! Cara!!! - darł się za moimi plecami jakbym była chyba kilometr od niego.

-No co!? Przecież stoję obok ciebie, nie drzyj się tak!

-Jak ja lubię jak ty się złościsz! - pisnął z zachwytu, na co przewróciłam oczami

-To co robimy w weekend?! Jakieś party? Impreza? Kino? Hmmm?? - patrzył się na mnie i czekał na odpowiedź, na co ja tylko pokiwałam głową

-Ale..

-Nie ma żadnych ale - nie dał mi dokończyć zdania-

-Kobieto! Musisz wreszcie zaszaleć! I ja Ci w tym pomogę, widzimy się pod Twoim domem dzisiaj, o 18. Postanowione!

-Tak późno? Ale gdzie idziemy?!

-Dowiesz się w swoim czasie -powiedział mi tylko tyle i poszedł, zostałam sama ze swoimi myślami. Nie wiedziałam czym teraz mnie znowu zaskoczy.

Natusiek14

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 614 słów i 3338 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Saszka2208

    Ooo czekam na kolejna !!❤❤

    14 paź 2016