Moja pamięć sięga mnie jako kilkulatki, gdy rodzice chodzili na nocki. Babcia usypiała mnie wierszykami I kołysankami. Wesołe piosenki również spiewałysmy. Czasem lokomotywa żeby było śmiesznie A czasem dziewczynka z zapałkami. Ja płakałam , ale powtarzała tam będzie jej też dobrze A może lepiej?
Babciu ja nie pokonam sie myślami, że mnie również. A Tobie... tobie tam musi być dobrze , wielkie serce i wielkie niebo. Nie muszę odprawiać regułek wiecznego odpoczynku.
Tylko mną możesz się martwić.
To żadna wymówka, ale po twojej śmierci amfetamina koiła złamaną duszę na temblaku. Zrastała się A potem przychodziła obojętność, która jakoś dało się znieść.
Wiesz babciu , ja już już nigdy nie zjadłam trójkącika z Nutellą i gołąbków z grzybami.
Ja na wózku I Ty na wózku. Ja skoczyłam z okna A Ty powtórnie dostałaś raka. Dla mnie był ratunek. Dla Ciebie nie. Dlaczego twoja niepełnosprawnosc bolała już jak Moja? A może jeszcze bardziej? Tak Ci było już ciężko ale znalazłaś siłę. Dlaczego ja całe życie jestem bezsilna?
Babciu mój umysł wyparł z pamięci ostatnie rozmowy. Pamiętam tylko , że mówiłaś o wiecznym promyczku nadziei. Ja wiem , że te rady sprawiły, że powstałam z wózka. I Ty wymodliłaś moje zdrowie. Ty czuwałaś już po niej żebym je odzyskała w pełni.
Pochowano Cię w perłach ode mnie. Miałaś już białe, więc kupiłam czarne. Pamiątki po tobie poginęły w natłoku zszarganego życia , zdjęć niewiele, ale moje małe serduszko wciąż dla Ciebie bije. Chce mieć je tak wielkie jak Ty.
Stokrotka rosła polna A Ty gdzieś tam w niebiańskiej krainie je zrywasz I na pewno też pamiętasz tamte lata...
Babciu tyle błędów popełniam A w życiu nic nie wychodzi , ale ja wierzę że Ty tam rozmawiasz z Bogiem jak ja czasem I pomożecie mi wspólnie odmienić swoje życie.
Przepraszam, przecież mówiłaś nie rób tego, nie pij . Z dziadkiem też było Ci ciężko ale skoro go pokochałaś musiał być też dobrym człowiekiem. Jak ja , jak tata z nerwami wiecznie wybuchającymi.
Babciu kiedyś chętnie klekalysmy I odprawialysmy papieża. Dziś sporadycznie zwracam się do niego ,pewnie jak trwoga to do Boga. Dziś zwracam się do Ciebie, żebyś wiedziała że pamiętam. Choć o tym wiesz. Nie odwiedzam Twojego grobu A zamiast zniczy stawiam Ci łzy. Wiem, Ty byś wolała żebym tylko wesoło Cię wspomniała. Ja tak nie umiem. Już wyplakalam ileś I jakoś teraz nagle mi lepiej. To twoja zasługa. Pięknego dzieciństwa przy tobie nie odbierze mi nikt. Ty mi je dałaś, on zabrał. Choć najgorsza jest myśl, że się do tego przyczyniłam. Ach może byś to przeżyła... Babciu wiem przecież, nie ja Cię zabiłam, ale może gdyby nie ten stres...
Babciu dziś mi śpieszno po raz kolejny do Ciebie, ale już nie spróbuje, ja dam radę. Dożyję chociaż Twojego wieku I nie wiem jak to jest ale przecież tam się spotkamy. Że wszystkimi. Przecież śmierć zabierze mi bliskich po kolei. Może dlatego czasem myślę by umrzeć przed nimi? Wrażliwa jak skrzydełka motyla który umiera gdy ktoś zabiera mu pył
Spokojnie jeszcze będziesz ze mnie dumna bo jeszcze mam na to czas. Na razie lśnisz na karcie mojego tomiku. To Ty pierwsza czytałaś I chwalilas. Podnosiłas na duchu po wysmiewaniu I nieszczęśliwej miłości. Dzięki tobie uwierzyłam że mam talent i widzisz babciu, sprawdziło się. Już mi lepiej na sercu A zaraz pogadamy tak normalnie , wiesz wygadam się a ty wysłuchasz. Jakoś zasnę wiesz I postaram się ucieszyć że przeżyłam kolejny dzień. Ty tak chciałaś żyć. Dla siebie ale przede wszystkim dla nas wszystkich.
I ja nie napiszę listu pozegnalego. Przecież promyczek nadziei. Babciu kocham I wiem że kiedyś będziemy już na zawsze. Ułoze w głowie formułki. Z nim też porozmawiam.
Jestem pewna , że pomożecie.
Dla kogoś trzeba żyć. Kocham
1 komentarz
AnonimS
Zestsw na tak