Materiał zarchiwizowany.

Gdyby..

Siedziała sama w pustym domu. Potok jej myśli zagłuszała raz na jakiś czas muzyka lecąca w sąsiednim pokoju. Czuła się źle. Wydarzenia z ostatnich dni kłębiły się jej w głowie, nie dawały się jej zrelaksować. Myślała co by było gdyby inaczej postąpiła, gdyby powiedziała coś innego... Niestety było już za późno, teraz tylko tyle jej zostało, myśleć i zastanawiać się co by było gdy by....
Biła się sama ze sobą. Walczyła z nienawiścią i miłością jaka ją ogarniała, z chęcią nawiązania kontaktu, chęcią rozmowy z nim..
Nagle z zamysłu wyrwał ją dzwonek do drzwi.
"Nie spodziewam się przecież nikogo.."- pomyślała zdejmując najpierw kota, a później koc z kolan. Wstała z wygodnego fotela i podeszła do drzwi, tym razem przez zgryzotę i smutek jakie w niej tańczyły nie spojrzała przez wizjer. Otworzyła. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Stał przed nią chłopak, chłopak przez którego nie spała od kilku dni. Poczuła wściekłość ale i radość, że go znów widzi. Stali tak przed sobą bez słowa napawając się swoim widokiem. Padał deszcz. Moczył jeszcze bardziej włosy i ubranie gościa. Jego twarz była czerwona od zimna, znad zmarzłych policzków jego niebieskie oczy zdawały się być jak szafiry. Oczy. To było to co najbardziej w nim niegdyś kochała. przekazywał nimi wszystkie uczucia. Teraz właśnie przez to ich nienawidziła.  
-Czego chcesz ?!- wydukała wreszcie hamując jak tylko najbardziej umie wybuch płaczu.
-Lucy... Ja nie umiem.. Nie umiem bez Ciebie.. Lucy..
Na twarzy pojawił się grymas a oczy zaczęły się szklić. Jego głos nigdy tak nie brzmiał, przestraszyła się, nie wiedziała co to znaczy. Był tak pełen smutku, tak pełen miłości i chęci, chęci by wszystko naprawić. Niestety ona już wiedziała, że nie ma czego naprawiać, że już wszystko stracone. Ale nie powiedziała tego, nie dała po sobie nic poznać.
-Drake, to co się stało kilka dni temu już się nie odstanie, tego co powiedziałeś już nie cofniesz.. Zraniłeś mnie. Tak bardzo. Złamanego serca nie da się wymienić Drake, można je złożyć ale blizna zostanie na zawsze. Choćbyś nie wiem jak chciał i jak bardzo się starał...
W tym momencie emocje wzięły górę. Strumienie łez popłynęły po policzkach. Wepchnął się do środka razem z nią. Objął ją. Również on już nie mógł walczyć z łzami. Czuła, że tego właśnie potrzebowała, oboje tego potrzebowali. Gdy znów poczuł jej zapach, gdy wplótł znów swoje dłonie w jej włosy.. To było uczucie nie do opisania. Jednak Lucy już wiedziała czego chce. Miała dużo czasu by wszystko przemyśleć. Ręką znalazła na szafce przy wejściu śrubokręt. Bez chwili zawahania wbiła mu go pod żebra. Gdy upadał patrzyła mu prosto w oczy.  
-Póki śmierć nas nie rozłączy.. Kocham Cię.
Patrzyła na niego jak leżał, jeszcze przytomny, w kałuży krwi. Zaczął szukać czegoś w kieszeni, Zamurowało ją, nie mogła się ruszyć gdy zobaczyła wymierzoną w jej stronę lufę rewolweru którego kupiła mu na 2 rocznice przez internet.  
-Mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje kochanie. Pamiętasz ?
Taki grawer widniał na rękojeści rewolweru, sama kazała to przecież wygrawerować. Padł strzał. Gdy leżała martwa na przeciw niego, wiedział że jego życie, które i tak za chwile się skończy, nie ma sensu. Doczołgał się do niej, położył obok, przytulił i wyszeptał do ucha.
-Kocham Cię. Śmierć nie przeszkodzi nam w byciu razem.
Padł drugi strzał.  
To był ich koniec. Miłość ma różne ścieżki, jest nieprzewidywalna i potrafi doprowadzić do szaleństwa.

                                                                                                          ~Anonimous~

Anonimous

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 698 słów i 3706 znaków.

Dodaj komentarz