Dziwny chłopiec

-To był smutny chłopiec - opowiadała mi mama, odgarniając plątające się kosmyki włosów, łaskoczące jej blade policzki. - Nieraz zdarzało się, że snuł się bez celu po mieście - wzdychała, tęskno wyglądając przez okno. Jej oczy zdawały się być przygaszone, bez tych śmiesznych, małych iskierek tańczących w jej zielonych tęczówkach, których bardzo mi brakowało. Obserwowałem ją uważnie, milcząc przez dłuższą chwilę. Bezimienny chłopiec siedzący ciągle w jej głowie był powodem rosnącej w moim sercu zazdrości. Ilekroć wspominała tajemniczego, włóczącego się gamonia, tylekroć narastała we mnie nieopisana wściekłość.  
-Mamo, daj sobie spokój - odpowiadałem zawsze, łapiąc ją za ramiona. Chciałem, żeby mój dotyk sprawił, aby nie zaprzątała sobie więcej głowy losem smutnego dziecka. Jej puste oczy wpatrywały się w moje z wyraźnym bólem i żalem.
-Dorośnij, synu - szeptała, odwracając wzrok. Czułem się spoliczkowany, za każdym razem, gdy wypowiadała te słowa, ale nie robiłem z tym nic, by więcej ich nie usłyszeć.


Kilkakrotnie mijałem Go na ulicy. Jego podarte, brudne ubrania przypominały mi o wypowiadanych z okropnym smutkiem słowach rodzicielki. Patrzyłem na niego przez krótką chwilę, czując ogarniające całe moje ciało ciepło. Kipiała we mnie wściekłość. Gdyby mogła, parowałaby uszami. Chłopiec spuszczał głowę, gdy znów się mijaliśmy.
"Dorośnij, synu". Prychałem na dźwięk tych słów brzmiących w mojej głowie.
-Hej, ty! - krzyknąłem w jego stronę pod wpływem impulsu. Odwrócił się niepewnie. Miałem ochotę zamachnąć się i uderzyć go tak mocno, by nigdy więcej nie przechodził obok naszego okna, ale twarz matki pojawiająca się przed oczami, powstrzymywała moje okrutne zamiary. Z bliska jego niebieskie oczy wyglądały bardzo bezbronnie. Śmiało mogłem stwierdzić, że śmierdział strachem na kilometr. Zasłonił rękami głowę, choć nie wykonałem względem niego żadnego gwałtownego ruchu.
-Zostaw mnie, proszę - pisnął. Spojrzałem z satysfakcją na jego kruche ciało. Podziurawione spodnie robiły się z sekundy na sekundę coraz bardziej mokre. Nie potrafiłem powstrzymać śmiechu. Mięczak się zlał.  
-Nie rób mi krzywdy - załkał, widząc, jak się do niego przybliżałem.
-Zamknij się - warknąłem. - Nigdy więcej nie pojawiaj się na mojej drodze, rozumiesz? - dodałem znacznie głośniej, na co od razu przytaknął, kuląc się na ziemi. Brakowało mu tylko ogona, aby schować go pod siebie, jak robią to psy.  
Ulica była pusta. Stałem nad nim jeszcze chwilę, by mieć pewność, że to, co powiedziałem dotarło do jego małego móżdżku. Nie zmienił pozycji. Bał się na mnie spojrzeć. Trząsł się, choć słońce przebijało się przez kłębiaste chmury. Dobrze wiedziałem, że nie z zimna. Czułem wewnętrzną satysfakcję. Dziwna energia rozpierała mnie od wewnątrz. Matka uczyła mnie pokory i szacunku do drugiego człowieka. Mówiła, że każdy na ulicy jest sobie równy i nieważne, jaką pracę wykonuję, co lubi a czego nienawidzi. Wszystkim należy się spokojne, bezpieczne życie, dopóki ich serce nie zamienia się w grubą warstwę lodu.  
Bylem potworem, ale nie zważałem na to. Pragnąłem, by matka mnie zauważyła. Tylko i wyłącznie mnie, choćby kosztem tego biednego włóczęgi.  


Rzuciłem plecak na krzesło w kuchni. Stała tam. Znów. Matka opierała się plecami o ścianę, przytrzymując firankę palcami. Pieprzone okno. Westchnąłem, ale nie zwróciła na to uwagi. W ogóle nie zauważyła, że wróciłem.  
-Znów czekasz aż się pojawi? - spytałem, szukając w lodówce jakiegoś zimnego napoju. Emocje dalej nie pozwoliły mi ochłonąć. Przytaknęła. Całkiem nieświadomie zgniotłem w połowie pełną puszkę pepsi. Napój ściekał po moich bladych dłoniach.  
-Nie przyjdzie więcej - szepnąłem do siebie, ale na dźwięk tych słów obróciła gwałtownie głowę, doszukując się na mojej twarzy wyjaśnienia. Zaśmiałem się.
-Jak to nie przyjdzie? - w jej głosie wyraźnie czaił się strach. Dopiero teraz zauważyłem, że jej skóra wyraźnie zbladła a na twarzy pojawiło się więcej zmarszczek. Wyglądała na zmęczoną albo chorą.  
-Źle wyglądasz - stwierdziłem, udając, że nie słyszałem jej pytania. Westchnęła.
-Groziłeś mu? - zabrzmiało bardziej, jak stwierdzenie, niż pytanie, ale na jej twarzy malowało się napięcie. Czekała na odpowiedź wyraźnie zaniepokojona. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie jego mokre policzki i spodnie.  
-Wytłumaczyłem mu grzecznie pewne sprawy - usiadłem przy stole, obserwując jej reakcję. W jeden chwili uszło z niej powietrze, jak z balonika. Policzki stały się czerwone, reszta twarzy pozostała blada.
-Jak mogłeś? - fuknęła na mnie. Pierwszy raz od dawna widziałem ją taką zdenerwowaną. Siła, z jaką wycelowała we mnie pretensją, potrafiłaby powalić niejednego olbrzyma. - Co ty sobie wyobrażasz?! To nie świat, w którym możesz robić na co masz ochotę, raniąc przy tym inne, niewinne osoby! - zmrużyła oczy, wznosząc ręce do góry. - Jesteś niewdzięczny! Zazdrosny, chory egoista! - wycelowała we mnie długim palcem.
Wzdrygnąłem się na dźwięk tych słów. Wstałem od stołu, podpierając ręce na blacie.
-Ach tak? - wciągnąłem powietrze ustami, zapominając przez chwilę, jak oddychać. - To ty zapomniałaś, jak być rodzicem. Ciągle wpatrujesz się w to pieprzone okno, nie zwracając na mnie jakiejkolwiek uwagi. Ach, przepraszam, odwracasz się w moją stronę jedynie wtedy, gdy rozmawiamy o tym nieporadnym włóczędze - zaśmiałem się nerwowo na koniec, co jeszcze bardziej ją rozjuszyło.  
-Gdybyś nie myślał tylko i wyłącznie o sobie i zauważał więcej, niż czubek własnego, piegowatego nosa, dostrzegłbyś, że niedawno stracił w wypadku całą swoją rodzinę i od tamtej pory włóczy się samotnie po okolicy. Codziennie zanoszę mu do lasu kilka bułek i mleka, żeby nie musiał chodzić głodny - podniosła znów głos, patrząc na mnie nienawistnie. - Wystarczy szerzej otworzyć oczy, aby zobaczyć więcej. On jest sam, jak palec, dalej nie rozumiesz? To, co zrobiłeś było naprawdę niedojrzałe i głupie - dodała nieco łagodniej, po czym wyminęła mnie i wyszła z kuchni. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się jeszcze w okno, przysłonięte niebieską firanką.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1202 słów i 6501 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik agnes1709

    No i widzisz, gdzie ja z nudów zalatywuję?:lol2: :kiss:

    20 sty 2018

  • Użytkownik agnes1709

    Brak spacji po półpauzie na początku dialogów... no i gdzie są akapity? (choć to błędy drobne, do poprawienia). Poza tym bardzo ładnie napisane, lekko się czyta (tym bardziej, że trafiłaś w mój klimat - trudności, tragedie życiowe i takie tam...).
    I wszytko byłoby miło, gdyby nie to, że:
    Ten fragment nie prezentuje się jak całość, tylko jak prolog. Końcówka wygląda tak, jakby praca była niedokończona, wręcz urwana. Czytając chciałabym dowiedzieć się, co dalej? A tu taki numer mi wywinęłaś:)
    Przemyśl mój wpis i może zastanów się nad zrobieniem z tego czegoś dłuższego. Historia chłopaka z za dużym ego, połączona z nieszczęściem "dziwnego chłopca" mogłaby być naprawdę świetną lekturą. Poza tym fragment, który opublikowałaś, daje możliwości pchnięcia opowiadania w KAŻDYM, ale to każdym kierunku. Pozostaje tylko wyobraźnia i upodobania piszącego.
    Pozdrawiam!
    p.s. Przemyśl...! :)

    28 maj 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @agnes1709 dziekuje Ci za komentarz. Ciesze sie, ze trafiłam w gust i, ze praca Ci sie spodobała. :) błędy postaram sie poprawić, dzięki za rady. Właściwie to miało takie byc. W sensie ten fragment miał tutaj sprawiać wrazenie takiego urwanego, zeby mozna było poczuć taki niedosyt. Zrobiłam to umyślnie. :) ale oczywiscie zastanowię sie nad tym, by pociągnąć historie dalej. :) pozdrawiam!

    29 maj 2016

  • Użytkownik agnes1709

    @Malolata1  
    To może się zamieńmy? Ja dopiszę resztę:) (to żart oczywiście. Chociaż... hehe). Ty urywasz celowo, a ja  zawsze mam problem ze skończeniem. Pisząc postanawiam, że "za chwilę" kończę, ale notorycznie coś włazi do łba i szkoda mi nie wstawić tego na "papier". Mi to osobiście nie za bardzo przeszkadza, gdyż lubię pisać, a pisząc, jak wiadomo, podciągamy swoje umiejętności. Gorzej natomiast z czytelnikami, większość chyba nie lubi długich historii (chyba, że się ono podoba).
    p.s. Rób z tego powieść i uderzaj do wydawnictw!

    29 maj 2016

  • Użytkownik niezgodna

    Bardzo pouczające. z przesłaniem. piękne.

    19 maj 2016