Jan Kochanowski siedzi pod

Jan Kochanowski siedzi pod lipą i cierpi, bo już od dłuższego czasu nie miał natchnienia. Wtem zobaczył unoszącą się nad nim muzę i woła:  
- Wena! Wena! chodźno tutaj!  
Weż mi coś podpowiedz, bo mnie skręci. Dzieciaki w szkole nie będą miały się o czym uczyć jak czegoś nie napiszę. Wena pochyliła się do ucha i coś zaszeptała. A Janek na to:  
- Spadaj, to już było! Wymyśl coś lepszego.  
Wena znów się nad nim pochyliła, zaszeptała, a Kochanowski znowu:  
- Wena nie cuduj tylko coś wymyśl, bo ci przywalę.  
Muza znów się nad nim pochyliła i znów zaszeptała.  
Na twarzy Kochanowskiego zajaśniał uśmiech i mówi:  
- Ty wiesz co, że to może być dobre.  
Z błyskiem w oku krzyczy spod lipy w stronę dworu:  
- Urszulka! Chodźże prędziutko do tatusia...

artirth

dodała dowcip do kategorii inne, zaktualizowała 22 sty 2016.

Dodaj komentarz