Nic nie pamiętam #267

Nic nie pamiętam #267Nadzieja bez namysłu przytaknęła,
nie zważając na fakt, że jest  w obcym  
miejscu i należy być ostrożnym w  
nawiązywaniu bliższych kontaktów.

     - Alan jestem - mężczyzna stanął
przed nią i ukłoniwszy się, dorzucił do tego
delikatny uśmiech. - Mam nadzieję, że  
nie uznasz tego za zbytnią poufałość jeśli  
zaproponuję byśmy sobie nie panowali?

     - Nie, nie uznam - podopieczna Mileny
wyciągnęła dłoń. - Nadzieja, nomen omen.

    Chłopak pokiwał głową z niedowierzaniem
i ściskając jej dłoń zmrużył oczy.

     - Wierzę Ci, choć przychodzi mi to z trudem,  
zważywszy, że moja siostra ma tak na imię.

    - Doprawdy? No popatrz jak się złożyło.

     - Mieszkasz gdzieś w okolicy, czy jesteś
- zmierzył Nadzieję wzrokiem. - Właścicielką  
tego przybytku?

     Kobieta z trudem przełknęła kolejny łyk  
kawy, słysząc takie pytanie.
Musiała szybko chwycić za chusteczki leżące na  
blacie stolika, czując jak kropelka spływa z kącika  
ust.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 180 słów i 966 znaków.

Dodaj komentarz