Nic nie pamiętam #215

Nic nie pamiętam #215Moduski potrzebował chwili, dlatego
na poczekaniu wymyślił browar.  
Gdy wracał z lampką wina, postanowił bardziej  
ważyć słowa i nie reagować tak impulsywnie.

     - Wiesz, tak mi przyszło do głowy - zaczął
stawiając szkło przed Patrycją. - Pewnie uznasz  
to za niedorzeczne - uśmiechnął się jakby
zakłopotany. - Czy nie uważasz, że nasze zawody
mają coś wspólnego?

     - Mianowicie? - lekarka popatrzyła ze zdziwieniem.

    - Obydwoje powinniśmy uważnie słuchać, zadawać
pytania i robić rys charakterologiczny.
Czyż, nie.

     Fejkiel, stłumiła śmiech jaki miała ochotę
wydać z siebie.

     - Bardzo to uprościłeś.
   Wybacz, ale nie widzę nas po zamianie swych
profesji.

    - Nie! No gdzie? - Filip, zaprzeczył głową.
Myślałem bardziej o spostrzegawczości,  
wczuciu się w rolę osoby po drugiej stronie
biurka.

    - No nie wiem - kobieta była sceptyczna, co
do takich porównań. - Ja staram się wzbudzić  
zaufanie, co w twoim wypadku od razu jest  
skazane na fiasko. A poza tym, mnie zależy na  
przyszłości danego człowieka. Dla ciebie,
najważniejsza jest sprawiedliwość - podniosła
dłonie w geście obronnym. - Z całym
szacunkiem ale nie liczysz się z tym, co z danym
człowiek będzie się działo po wyroku.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 224 słów i 1240 znaków.

Dodaj komentarz