To co dodałam właśnie to nie opowiadanie, tylko raczej coś w rodzaju wiersza... Mam nadzieję, że się wam spodoba. Komentarze oczywiście mile widziane
----------------------------------------------------------------------------------------
Nie ma co myśleć o miłości. Sama przychodzi niespodziewanie i sama odejdzie. Traktując nieczule zakochanych w sobie ludzi. Prowokując do kłótni i gardząc nimi nawzajem.
Zakochani ludzie... Kto to taki?
Sunący bezwiednie po ziemi człowiek, jakby od niej oderwany, uniesiony nad nią. Nie słychać kroków, szmeru, szelestu. Nie słychać nic poza bijącym sercem... Ktoś idzie. W końcu słychać. To też człowiek... Kobieta, mężczyzna?
Nie ważne. Ważne, czy ma serce. Ma. Już stad słychać jego bicie. I idzie.. Naprzód. Wprost w ramiona wiszącego między ziemia a niebem człowieka, umieszczonego w błogim stanie. Obejmują się. Przestępują z nogi na nogę, ale tylko jedne kroki słychać. Drugich nie ma. Ktoś stoi. Ona stoi, on wisi lub odwrotnie. Ktoś nie kocha. Ktoś udaje. Stara się wspiąć w górę, unieść choć centymetr nad ziemia. - zakochać się.
Lecz się nie da. Coś przeszkadza. Coś nie pozwala się zbliżyć.
Choć są blisko, czuja siebie - są daleko. Nie są w niebie.
2 komentarze
Ello
Dziękuję natchnęło mnie na matematyce
wolna
Prawdziwe. Ładne