Przecież to jestem ja, we własnej osobie, bez maski, bez udawania. Jak to jest, że gdy rozbieram się do naga, to nagle nie poznaje mnie nikt? Wiem, całkiem nieźle gram swoja role, lecz ja taki nie jestem, a one tego nie potrafią dostrzec, choć zdarzało się już nie raz, iż udostępniałem siebie całego, a więc miały możliwość dostrzec kim jestem. Chociaż z drugiej strony, odbiorca tak bardzo utożsamia się z serialowym światem i z postaciami, które grają zazwyczaj podrzędni aktorzy z łapanki, że dla nich serial przenika do rzeczywistości, fikcja staje się życiem. W przypadku również zapewne mamy do czynienia z opisanym zjawiskiem. Pokazałem im swoje prace, pełne ekspresji, skrajności i rozdwojeni czyli pokazałem siebie. -Nie, to nie jesteś ty - usłyszałem. Przemilczałem te wypowiedziane słowa.
Każda książka, każde opowiadanie, tragedia, komedia i wszelka literatura, to urywek życia autora, kęs autentyczności. Pisarze mogą zaprzeczać, upierać się w przekonaniu o fikcyjności słów, lecz to jest maska, bo w głębi wiedzą, że to wszystko prawdą jest. Podczas pisania rzucają przebrania, siadają nadzy przed pusta kartką i oddają na nią atramentowy mocz, poszarpaną autobiografię. Nie jestem wyjątkiem. Pisząc, oddaję część mnie w ręce bohaterów. Później ktoś czyta i śmie pluć mi w twarz kłamliwe słowa, dyrdymały niestworzone, że ja to nie ja. Spójrz na mnie, zajrzyj głęboko w źrenice, a potem zajrzyj do brulionu, przeczytaj słowa i spróbuj jeszcze raz, patrząc w oczy, oznajmić swoje odkrycie. Wiesz jaka będzie twoja reakcja? Pewnie się domyślasz i dziwisz. Tak, zmienisz zdanie i z przerażeniem odkryjesz mnie, lecz nie całego, bo jak napisałem, literatura skrywa tylko część prawdziwej twarzy twórcy. Jednak ten fragmencik wystarczy byś zrozumiał teatr, który codziennie odstawiam, role - te główne i te drugoplanowe, a czasem nawet epizodyczne.
Opowiadanie pierwsze: Jest bohater. Stoi przed drzwiami, szarpie klamkę, lecz na próżno. Muszą być zakluczone. Mężczyzna chce koniecznie wejść. Zaczyna kopać, walić pięściami - nic. Rozgląda się - dookoła ciemność. Wyciąga ręce i maca przestrzeń. Szuka pewnie czegoś, czym mógłby wyważyć wejście do tajemniczego pokoju. Ma, znalazł coś - jakiś gruby pręt. Uderza bezwładnie, lecz drzwi nie chcą ustąpić. Stoi i myśli. Wkłada drąg pomiędzy między skrzydła i podważa je. Słychać chrupnięcie. Coś się zadziało. Zdaje się, że osiągnął cel. Dla pewności ponownie kopie po czym chwyta klamkę. Udało się - może wejść. Zrobił krok i znalazł się w pokoju skąpanym w ciemności, a przed nim kolejne drzwi. Upada w bezsilności.
Opowiadanie drugie: Słoneczny dzień, bezchmurne niebo - lato w pełni. Łąka. Na trawie leży mężczyzna. Ma zamknięte oczy, a w ustach źdźbło wyschniętej trawy. Widać, iż jest mu dobrze. W oddali majaczy zarys drzewa. Nie jest to jednak zwykłe drzewo. Na czym polega jego niezwykłość?
Piękne gałęzie pełne soczystych liści uczepione wyschniętego pnia z olbrzymią dziuplą, choć raczej jest to po prostu dziura. Czy ktoś widział kiedyś takie coś? Drzewo albo jest całe martwe, albo żywe. Pień pozbawiony soków. W całej tej scenerii leży sobie spokojnie bohater. Nagle porusza się - coś usłyszał. Wstał, spojrzał przed siebie, lecz niczego nie zauważył, a jęczenie ustało. Położył się ponowne by zażywać słonecznej kąpieli. Jednak po chwili sytuacja się powtórzyła. Jego wzrok zatrzymał się na półmartwym drzewie. Idzie ku niemu, a głos przybiera na sile. Nagle staje oniemiały. W cieniu liści leży...
Zarysy, fragment tekstów, które pokazałem odzwierciedlały moje wewnętrzne niepokoje, rozterki, stosunek do życia. Nie wszystko tam jest mną, ale przecież czytając można dość łatwo odgadnąć kim jestem, tym bardziej, iż przebywał z nimi kilka, a czasami nawet kilkanaście godzin na dobę. Chcę się osłonic. Mam dosyć pozorów. Nie wierzą mi. Dla nich jestem określony, skończoną całością. niepojęte jest, jak ludzie łatwo wrzucają człowieka w ramy, w stereotypy i uogólnienia.
Pewnie zastanawiacie się co też zobaczył bohater drugiego opowiadani? Pomyślcie przez chwilę. Zastanówcie się nie nad tą zagadką, lecz nad sobą. Wiecie już? "W cieniu liści leży, a jego twarz krwawi, nie ma w zasadzie twarzy, są tylko blizny.
1 komentarz
Malolata1
Smutne to, ale jakże prawdziwe. :(