rok temu

ROK TEMU
Nareszcie przyszła jesień, moja ulubiona pora roku. W jesieni jest coś takiego, co pozwala mi wrócić do życia po upalnym, szybkim lecie. Nadal nie odkryłem co to takiego, czy to krajobraz, w którym dominują kolorowe liście i ospałe słońce, czy po prostu niższa temperatura.  W każdym razie, dopiero gdy przychodzi jesień odżywam, czuje, że spada mi z barków obowiązek wakacyjnych imprez i nieustannego robienia czegoś, czym można pochwalić się na instagramie. Jesień pozwala mi po prostu żyć.  
Gdy  przychodzi jesień, najczęściej wracam z zajęć piechotą, zajmuje mi to dwa razy więcej czasu, ale za to daje dwa razy więcej szczęścia, które gromadzę na awaryjne, depresyjne sytuacje. Tak jest i teraz , wracam przez park dłuższą drogą i rozkoszuje się tym, że nie pocę się przy każdym kroku. Jest pięknie po prostu, chyba mi jako chłopakowi nie przystaje melancholijne myślenie, ale cóż zrobić.  
Mój wzrok omiata park, spacerujące pary i nagle dostrzegam ją. Stoi po drugiej stronie ulicy, nonszalancko oparta o czarnego jeepa. Piękne, długie nogi. Długie, falowane, blond włosy zebrane w „messy bun” na czubku głowy. Figura nienaganna, talia osy, twarz modelki.  Ubrana w obcisłą granatową sukienkę odsłaniającą ramiona. Wygląda olśniewająco. Jej nonszalancja nie pasuje, do warszawskiego krajobrazu. Nagle podnosi wzrok i patrzy przed siebie, jakby na mnie. Na mnie?! Nie możliwe. Odwracam się, ale za mną nikogo nie ma. Ona patrzy prosto na mnie, czuje gorąco rozchodzące się po całym ciele.  
Unoszę brwi i wskazuje na siebie.
Ona zakłada okulary, uśmiecha się zalotnie i wsiada do samochodu.
Okay, to było dziwne.

PiaGizela

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 297 słów i 1707 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Mógł się odezwać ;) może się jej spodobał

    26 mar 2018