Przemyślenia

Witajcie kochani Na dworze tak pięknie, a my się czujemy niczym ludzie z 1939 roku, kiedy to pod zakazem tkwimy we własnych obozach, oczekując nieuchronnego. Póki co nie jest źle, jak mówią, choć już mnie przeraża fakt zgonów z dnia na dzień się pogłębiających. Może być gorzej, mówią, choć dla mnie już jest dużo dalej niż gorzej, bo czy jest coś gorszego dla człowieka od śmierci? Co będzie dalej, to wolę się nawet nad tym nie zastanawiać. Kolejny Hitler postanowił przerzedzić cały świat, a my nic nie możemy na to poradzić. Dla większego absurdu, temperatura na dworze plus 14 stopni. Tak pięknie i tak ironicznie niebezpiecznie. I choć nie ma potwierdzenia, że zwierzęta przenoszą tego wirusa, to i nie ma też zaprzeczenia. My mamy dwa kucyki, kilka świnek wietnamek, które w każdej chwili mogą wydać swoje potomstwo na świat, indyki, kaczki, gęsi, kury i jak powiedzieć tym zwierzętom, że mają być zamknięte w stodole? Czterdzieści kilometrów dalej wciąż grasuje ptasia grypa, która gdy zaatakuje jednego gospodarza, automatycznie na około w granicach trzech kilometrów wybijają wszystkie zwierzęta bez gadania. Bez testów, czy dowodów na to, że nasze są zdrowe. Ale oczywiście wspierają naszą gospodarkę jak tylko mogą…
Ja sama jestem załamana, bo nie wiem co bym zrobiła, gdyby moje dzieci nagle zachorowały i … nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Oczywiście nie biorę pod uwagę faktu, że i ja jestem w grupie wysokiego ryzyka, bo karmię piersią i moje wyniki pokazują anemię jak się patrzy. Jak tu teraz przeprowadzić sprawiedliwą walkę, kiedy mój rywal jest co najmniej trzy razy większy i silniejszy?
Założyłam swoja zrzutkę, jak już wiecie i coraz bardziej jestem hejtowana. Podobno bardzo się poniżyłam tym faktem, ale ja nie przypominam sobie, abym miała chodzić po mieście nago, czy też sypiać za pieniądze z najbliższymi sąsiadami. Podejrzewam, że dla nich byłoby to do wybaczenia… Uwierzcie mi, że mam ogrom znajomych, którzy wydawali się być mile nastawieni do mnie, aby nie powiedzieć, mnie lubili. Mam też ogromnej wielkości rodzinę, która wciąż trzyma za mnie kciuki… Wiecie, tu nie chodzi teraz o pieniądze. Chodzi o sam fakt, że sprawdza się moje powiedzenie ,, Daj bliskim serce, a otrzymasz za nie pokwitowanie”. Może i nie mądre, ale dla mnie to ma wielkie znaczenie. Po raz kolejny zauważam świat w czarnych barwach, choć sama staram się sprawić, aby dla każdego zaświeciło słońce. Uznacie, że się wywyższam, ale mówię wam prawdę. Nawet sam pomysł typu, że oddam pieniądze wszystkim z rzutki, jeśli nie uda mi się uzbierać odpowiedniej sumy. Na to stwierdzenie słyszę ,, A co jeśli tą sumę uzbierasz? Wiesz, nie każdemu się powodzi…” Nie wiem, czy muszę to komentować. Przecież sami dokładnie widzą na co zbieram. Skoro więc zbieram, to znaczy, że chcę dojść do tego celu. Jeśli mi się nie uda, to nastąpi zwrot gotówki, bo nie chcę nikogo wyzyskiwać. Ja sama też muszę się rozliczyć z mojego planu, jeśli faktycznie uzbieram wpisaną kwotę. To nie jest tak, że jestem jakąś tam oszustką. Piszę prosto z serca i wszystko to, co myślę. Nie robię niczego złego, bo nie chcę. Jeśli jednak wy uważacie inaczej, to napiszcie mi o tym w komentarzach, bo być może nie zauważam istotnych rzeczy, które widzą inni. Już sam fakt, że to piszę sprawia, że czuję się winna, ale nie wiem czemu. Być może usunę mój wpis, gdy dojdzie do mnie, że nie postępuję właściwie. Jeśli jednak kogoś z was obraziłam, to serdecznie przepraszam. Poradźcie mi coś…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 656 słów i 3701 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik agnes1709

    Olej hejterów, kij im w ryj :D

    17 mar 2020

  • Użytkownik Obca

    @agnes1709 😃 połowę powietrza ze mnie spuściłaś😃

    18 mar 2020