(Szef) Otwieram posiedzenie zarządu. Najpierw przeliczmy, czy są wszyscy. Phil, George, Orwell, Frank, Sinatra i ja. Zaraz… Brakuje jednego członka.
(George) Ja swojego mam na miejscu.
(Orwell) Ja też.
(Szef) Chodziło mi o to, że nie ma jednego z nas. Ktoś zaginął w akcji.
(Frank) Betty odeszła wczoraj do konkurencji… ale ona nie miała członka.
(Szef) Czemu nic o tym nie wiem?
(Sinatra) Starała się zachować wszystko w tajemnicy. Zawaliła w księgowości i toniemy w długach.
(Szef) Musimy w takim razie znaleźć nowego członka albo pochwę zespołu, bo inaczej upadniemy jak piłkarz ze złamaną nogą.
(Phil) W takim razie potrzebujemy kobiety pięknej, zgrabnej, z dużym biustem, ubierającej się w sposób prowokacyjny i wyzywający. Nie musi posiadać żadnych kwalifikacji. Jak w sam raz pasuje do tego opisu pani Ania, sprzątaczka.
(Szef) A więc przegłosowane. Zamykam obrady.
(George) Ale mieliśmy porozmawiać o tych długach, w jakie popadliśmy. Stoimy na krawędzi bankructwa z dużym głazem przyczepionym do nogi.
(Szef) To nieistotne. Kiedy indziej o tym pogadamy. Muszę teraz zająć się… to znaczy przyjąć panią Anię na nowe stanowisko. Rozejść się do swoich obowiązków.
(Orwell) Komornik zabrał nam komputery i biurka.
(Szef) W takim razie liczcie na palcach, siedząc na ziemi. Do widzenia. Koniec obrad.
Dodaj komentarz