Chodziłem po lesie.Było ciepłe sobotnie majowe popołudnie.Chciałem być sam .Omijałem ścieżki.Wszedłem w gęstwinę.Czułem się wyśmienicie.Świeża zieleń koiła moje zmysły.Przyglądałem się ptaszkom.Małe jaszczurki zwinnie znikały w trawie.W pewnym momencie potknąłem się o jakiś przedmiot.Przewróciłem się i upadłem.Upadając otarłem sobie dłoń.Zakląłem najgłośniej jak umiałem.Spojrzałem w kierunku sprawcy zdarzenia.Jasno brązowy kamień wyglądał dziwnie.Podszedłem bliżej.Patykiem odkopałem znalezisko. Wystraszyłem się.To była czaszka.Ostrożnie wyjąłem ją z ziemi.Była w prawie idealnym stanie.Miała kilka pęknięć .Były ledwo widoczne.Postanowiłem kopać dalej.Szkielet odkopałem bardzo szybko.Leżał pod płytką warstwą ziemi.Był mały.Pod nim był jeszcze jeden nieco większy.Kości wydawały mi się bardzo stare.Pomiędzy kośćmi tkwiło kilka grotów strzał.Postanowiłem zabrać je ze sobą.Wrzuciłem je do plecaka.Poszedłem do domu.Po powrocie rozłożyłem kości na podłodze.Wyczyściłem je i włożyłem do reklamówki.Wieczorem udałem się na imprezę do kolegi.Pijany wróciłem do domu.W ubraniu rzuciłem się na łóżko.Natychmiast zasnąłem.Nie spałem jednak długo.Coś ciągnęło mnie za nogawkę spodni.Obudziłem się i usłyszałem dziecięcy głos.
-Tato wstawaj.Musimy uciekać! .
Spojrzałem na dziewczynkę .Pomyślałem ,że to tylko sen.Przewróciłem się na drugi bok.Coś jednak nie pozwoliło mi spać.Usiadłem na łóżku.Czułem się fatalnie.Schowałem twarz w dłoniach.Przez chwilę dochodziłem do siebie.Powoli podniosłem wzrok.Tuż przede mną stała dziewczynka.Miała długie blond włosy i niebieskie oczy.Ubrana była w żółtą tunikę.W dłoniach kurczowo trzymała słomianą lalkę.Złapała mnie za rękę i pociągnęła.
-Tato dlaczego nic nie robisz!?Idą po nas!
-Kto idzie ?! Zapytałem.
Dziecko rozpłakało się.
- Jak to tato.Nie pamiętasz ?To ja Ania.Wczoraj bandyci spalili naszą wioskę.Zabrali mamę.Zabili prawie wszystkich mężczyzn i starców.Kobiety i dzieci wzięli do niewoli.
Zamknąłem oczy.Jak przez mgłę wracały wspomnienia.
Liczne wojsko mongołów otoczyło wieś.Wszyscy mieszkańcy w popłochu pobiegli do kościoła.Ja z żoną , córką i dwoma synami również tam się wybraliśmy.Kiedy byliśmy już blisko.Zorientowaliśmy się ,że jest juz za późno.Mongołowie wywlekali z kościoła ludzi na dziedziniec.Kobiety i dzieci oddzielili od reszty.Mężczyzn i starców na oczach pozostałych mordowali okrutnie.Postanowiliśmy uciekać.Mój mały synek głośno zapłakał.Dłonią zamknąłem mu usta.Hałas usłyszał jednak mongolski zwiadowca.Konno zmierzał w naszym kierunku.Był diabelnie szybki.Dopadł nas pod strumieniem.Trzymałem córkę w ramionach.Schowaliśmy się w krzakach nad rzeczką.Próbowałem dłonią zasłonić córce oczy.Mongoł dopadł najpierw jednego potem drugiego syna.Jednemu rozłupał głowę , drugiemu rozciął bark.Żona pobiegła w jego kierunku.Nieludzko krzyczała. Najeźdźca zdzielił ją po głowie pałką.Upadła na mokrą ziemię.Zatrzymał się i zsiadł z konia.Podniósł ją z ziemi i przerzucił na konia.Była nieprzytomna.Złapałem córkę za rękę.Pociągnąłem za sobą.Udało nam się uciec.Dotarliśmy do jaskini w zboczu góry.Córka płakała.Prosiła żebym poszedł po mamę.Udało mi się ją jednak uspokoić.Zebrałem gałęzie na ognisko.Siedzieliśmy wpatrzeni w ogień i wtuleni w siebie.Udało nam się przetrwać noc.Wczesnym rankiem usłyszeliśmy hałas.Córka wyjrzała na zewnątrz.Poszedłem za nią.Pierwsza strzała przeszyła pierś Ani.Pozostałe moją.Po kilku dniach nasze ciała odnalazła stara kobieta.Była słaba , więc przysypała je cienką warstwą ziemi.Postawiła brzozowy krzyż nad naszą mogiłą.
Nagle obudziłem się.Byłem skacowany.Pobiegłem do reklamówki .Wszystkie kości ponownie rozłożyłem na podłodze.Kątem oka zobaczyłem postać.Zbliżała się do mnie.Poczułem ,że chwyta mnie za dłoń.Byłem oszołomiony.
-Kim jesteś?Zwróciłem się w jej kierunku.
- To ja Ania twoja córka.Tato ty nie możesz odejść?.Dlaczego?
-Czekamy na ciebie od dawna.Oznajmiła .
Przez chwilę byłem w szoku.Przypomniałem sobie , że żyłem ale jakoś tak inaczej.Zrozumiałem ,że minęły wieki.Byłem w tym czasie wieloma osobami.Robiłem karierę.Żyłem z dnia na dzień.Dopiero teraz dotarło do mnie,że już dawno temu umarłem.
Dodaj komentarz