Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Bilet w metrze

Jeszcze trzy stacje... Tylko trzy. Dam radę. Akurat teraz musiał mi gdzieś wypaść bilet. Niemożliwe, żeby padło na mnie. Pewnie w ogóle dziś nie przyjdą. Cały przedział zajęty, raczej nie ma szans, żeby wybrali mnie.
- Stacja piąta. Astoria. - Odezwał się zimny głos.
Drzwi się rozsunęły, trochę ludzi wyszło, trochę weszło. Jeszcze chwila. Dobrze, drzwi się zamknęły. Bezpieczny. Metro ruszyło. Zacząłem patrzeć w szybę. Jeszcze dwie stacje... Wszyscy wyglądają normalnie, nikt się nie denerwuje. Na pewno każdy ma bilet oprócz mnie. Niby zwykły kawałek papieru, ale wszyscy korzystający z usług metra, są od niego uzależnieni. Z rozmyślań wyciągnął mnie komunikat.
- Stacja szósta. Blaha luizja ter.
Chwila napięcia. Dziadek stojący obok drzwi, opuścił nasze grono. Po raz kolejny odetchnąłem z ulgą. Jedna stacja. Drzwi zamknęły się i metro pojechało dalej. Wygrałem.
- Stacja siódma. Keleti palyaudvar.
Bingo. Drzwi rozsunęły się. Nikt nie wysiada, nikt nie wsiada. Kanarów brak. Rozejrzałem się jeszcze, wstałem szybko i wyszedłem na peron. Po chwili metro odjechało. Poczekałem chwilę, zamknąłem oczy i pomyślałem. O wszystkim. Stałem tam jakiś czas, gdy nagle usłyszałem, że ktoś do mnie mówi. Zbladłem na twarzy.
- Dzień dobry. Czy mogę zobaczyć pański bilet?

seba381

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 241 słów i 1358 znaków.

Dodaj komentarz