Będę silna... muszę.

Wiele osób porównuje mgłę do zupy lub do mleka. Nigdy nie rozumiała dlaczego. Przecież mgła była czymś nieporównywalnym z niczym innym – lekka a jednocześnie nieprzejrzysta, tajemnicza, wspaniała. Lubiła mgłę i podobała jej się ta chwila w której mogła iść w niej skąpana. Zabluźniła siarczyście. Pewnie wiele osób zdziwiłoby się słysząc to z jej ust, przecież była "wzorowa” pod każdym względem. Nie ważne. Teraz musiała biec na autobus, bo jak wynikało z odgłosów był już niedaleko przystanku.  
Zdyszana wbiegła do autobusu na tyle wcześnie, że nie dostała reprymendy od kierowcy. Usiadła na swoim stałym miejscu z tyłu autobusu obok okna. Lubiła tam siedzieć – miała z tamtąd widok na cały autobus i na wszystko za oknem. Czuła także przewagę nad innymi – uwielbiała to uczucie, zresztą mogła się nim upajać przez większość życia – była bardzo ładną brunetka o niebieskich oczach i ciemnej karnacji i dodatkowo była bardzo zgrabna. Uzyskała urząd przewodniczącej szkoły – i nie bez powodu – była inteligentna i energiczna. W nauce również przodowała – była najlepsza w szkole. Jednym słowem "ideał”. Jednak od pewnego czasu coś zaczęło się w niej kruszyć…
Autobus zatrzymał się. Wsiadła grupka osób. Obok niej usiadła Daria, Lewa, Krzysiek i Malina.  
- Ogarniesz procenty? – spytała Malina Krzyśka podkreślając słowo "procenty” i patrząc na niego swoimi zniewalającymi brązowymi oczami okolonymi ciemnymi, długimi rzęsami
- Najpierw to trzeba w ogóle ogarnąć miejsce. – odpowiedział wymijająco Krzysiek odporny na jej urok
- No jak to gdzie? Tam gdzie zawsze. – odburknęła Lewa i odgarnęła ze złością pofarbowane na czarno włosy
Anastazja przysłuchiwała się temu w milczeniu. Miała ogromną ochotę też się z nimi napić choć wiedziałam że to do niczego nie prowadzi. Ale potrzebowała choć przez chwilę odpocząć od uczucia że niezależnie od tego co robi - spada w dół.  
- Gdzie się zbieracie?- spytałam Lewej z nadzieją, że będę mogła wpaść
- Żal mi cię, zawsze tylko podsłuchujesz. - odpowiedziała Lewa z pogardą
Te słowa Anastazję zamurowało, przecież zawsze była wobec nich fair, jednak szybko pozbierała myśli. Nie mogła zostawić tej chamskiej wypowiedzi Lewej.  
- Jakbyś nie zauważyła Anetko - powiedziała spokojnie nie dając po sobie poznać targających nią emocji - to wy usiedliście obok mnie, więc albo łaskawie ustąpisz ze swojego miejsca, albo uznam, że to ty podsłuchujesz mnie. Bądźmy rozsądne. Siedzicie obok mnie. To chyba oczywiste, że słyszę waszą rozmowę.  
Malina zaczęła gwałtownie rechotać, jak to miała w zwyczaju. Jej wymuszony śmiech był jak zwykle na tyle głośny, że pewnie mógłby obudzić umarłego. Do niej dołączyła Lewa, kiedy w końcu otrząsnęła się ze zdziwienia.  
- Dobra jest. - powiedziała Malina kiedy wreszcie otrząsnęła się śmiechu
- Niektórzy mogliby się zabić skacząc z poziomu swojego ego na poziom swojego IQ - powiedziała Anastazja z przekąsem i wyszła z autobusu.

aleqs

opublikowała opowiadanie w kategorii sen, użyła 577 słów i 3152 znaków.

4 komentarze

 
  • aleqs

    Nie wiedziałam że się spodoba. Ale skoro się podobało to będą :)

    20 maj 2013

  • astronautka

    bĘDĄ KOLEJNE CZ. ???

    30 kwi 2013

  • Vasamir

    Podoba mi się twoje opowiadanie, a w szczególności główna bohaterka. Zwykła i niezwykła zarazem. :)

    28 kwi 2013

  • diaria1709

    Super. Zapraszam do mnie :3

    28 kwi 2013