,, Miłość na wieki"

,, Miłość na wieki",, Miłość na wieki”
Dogłębnie tonę w rozpaczy pyłku,
Toń mojej głębi jest tuż u schyłku,
Pragnienia marzeń uciekły wraz z latem,
Największa miłość stała się katem.

Kropla po kropli ulatuję z czasem,
Mój wspomnień czar płynie nad lasem,
Niesie się echo mego oddechu,
Całe me życie podlega pechu.

Byłeś mi wiatrem, który chłonęłam,
Dla ciebie włosy swoje obcięłam,
Nosiłam szpilki, kuse spódniczki,
Dla ciebie różem robiłam policzki.

Prace domowe za ciebie pisałam,
W wielu zadaniach ci pomagałam,
Błędy na siebie brałam obficie,
Za twoim cieniem tęskniłam skrycie.

Śmiałam się z żartów, które mówiłeś,
Byłam przy tobie, kiedy wciąż piłeś,
Byłam kierowcą na każdej imprezie,
Dałam ci siebie, wszystko, tak szczerze.

Do twojej pracy cię podwoziłam,
Czasem i auto nawet umyłam,
Czekałam w domu, kiedy wracałeś,
I nie pytałam, skąd zapach ten miałeś.

Latka mijały, jak miłość twa z czasem,
Byłeś mym sercem, ja tobie złamasem,
W dzień pamiętliwy, widziałam cię z nią,
Całkiem zgrabniutką i obrzmiałą.

W przelocie lat kilka tobie służyłam,
Co tylko chciałeś, tobie robiłam,
Nie było stopu, zawsze gotowa,
A ty raniłeś me serce od nowa.

Z rozpaczą podeszłam, na brzuch wskazałam,
Sokole oczy w ciebie wlepiałam,
A ty pół głosem odparłeś sobie,
- Odejdź dziewczyno. Nic tu po tobie.

Byłam ci panną zawsze oddaną,
Ty spałeś z inną zaraz za ścianą,
Ja głupia mrzonki o tobie miałam,
Kocham cię teraz i wtedy kochałam.

Masz dwójkę dzieci, widziałam cię z nimi,
Ja ciągle sama ze łzami swymi,
Kocham cię ciągle, jak głupia nadal,
A ty mi wrednie mieszkasz opodal.

Serce nie sługa, choć bije wolniej,
Każdą już prace robię mozolniej,
I modlę się w duchu, do Boga naszego,
By mnie stąd zabrał. Nie chcę już tego.

Zmarszczka na czole pogłębia się rowem,
Może już nigdy tego nie powiem,
Bo moje serce, chociaż złamane,
Nigdy nie stało się zapomniane.

Może to głupie, lecz tuż przed końcem,
Moja twarzyczka stała się słońcem,
I wraz z uśmiechem obcego pana,
Na samą starość nie byłam już sama.

Prawie do setki sobie dożyłam,
I na pogrzebie twoim też byłam,
I nie płakałam, nie było, do kogo,
A z nowym panem było mi błogo.

Razem na starość za nasze dłonie,
Wciąż się trzymamy, jak w wielkiej błonie,
Bo choć w młodości cierpiałam wiele,
Nie przyszli nawet ci przyjaciele.

Trudno wspomnienie za wierszem chować,
Różnie to, komu się może podobać,
Lecz w mym serduszku wciąż jestem młoda,
I dziaduszkowi wciąż się podobam…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii poezja i inne, użyła 503 słów i 2605 znaków.

2 komentarze

 
  • AnonimS

    Ja Ci nie podpowiem bo nie wiem czy coś jest nie tak. Dla mnie piszesz naturalnie a stylu nie oceniam. Pozdrawiam i pisz dalej.

    4 cze 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Dzięki. Może czasem zbyt naturalnie, nie wiem. Ale i nie wiem jak tu być inną. Nawet jeśli mi się nic nie uda, to i tak będę próbowała ;)

    5 cze 2018

  • AnonimS

    @Ewelina31 nie naśladuj tylko bądź sobą.

    5 cze 2018

  • Obca

    @AnonimS nie naśladuję. Nie chcę w pewnym momencie obudzić się i stwierdzić, że to nie moje życie. Nie jestem ideałam, ale kto jest?

    5 cze 2018

  • AnonimS

    @Obca prawie ja :P

    5 cze 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS heh no wybacz, zapomniałam ;)

    5 cze 2018

  • Obca

    Wiem, że to, co piszę jest różne, ale choć podpowiedzcie mi co jest nie tak... :question:

    4 cze 2018