Samotność.

"Siedziała samotnie na parapecie ze słuchawkami w uszach. Wpatrywała się w ogromny księżyc... Był taki samotny. Dokładnie tak jak ona. Machając jedną nogą, westchnęła głośno... Znów zaczęła o tym myśleć. Nie chciała. Podgłosiłam muzykę i wsłuchała się w bit. Zamknęła oczy... Odleciała wsłuchując się w rytm muzyki. Poczuła się lepiej, ale ten księżyc nie dawał o sobie zapomnieć, znów zaświecił tak mocno, że mimowolnie otworzyła oczy... Poczuła drobne ukłucie w sercu. Tak bardzo by chciała, aby teraz ktoś podszedł ją od tyłu i przytulił. Powiedział jak bardzo kocha... Znowu westchnęła. Wiedziała, że tak nie będzie. Już nie jest małą dziewczynką i nie wierzy w bajeczki. Pomyślałam, że to bez sensu. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Nic. I znowu miała tą chorą nadzieję, że po prostu nie usłyszała dźwięku przychodzącego sms'a, że jednak pamięta, napisał. Jej oczy zrobiły się dziwnie wilgotne... Zamrugała kilka razy. Nie chciała płakać. Chciała być silna. Przecież, to nie było nic pewnego... Przecież te kilka miłych słów, uśmiechów, gestów nic nie znaczyło. Uśmiechnęła się smutno. Nic już nie poradzi. A myślała... Właściwie to miała cichą nadzieję, że jednak coś czuje. Że jednak mu zależy... Tym razem po jej policzku spłynęła słona, jarząca się w świetle księżyca mała kropelka. Szybko ją starła. Przymknęła oczy i znów pogrążyła się w niechcianych myślach. Zaczęła płakać. Po prostu nie wytrzymała. Była silna za długo. Kolejny raz ktoś ją zawiódł. Dlaczego zawsze ona cierpiała.? Dlaczego tylko ją raniono.? Była zbyt naiwna.. Za bardzo ufna, wierna, wrażliwa... Każdy to wykorzystywał. Ale myślała, że on jest inny, że na prawdę coś czuje.. Tymczasem on miał po prostu ją gdzieś. Zabolało. Kolejna struga łez popłynęła po jej policzku. A miało być tak dobrze, mieli być razem... Miało się ułożyć...Dlaczego on był taki oschły.?! Dlaczego nie zwracał na nią uwagi.?! Przecież wcześniej tak dobrze im się rozmawiało, śmiało się. On robił wszystko, aby ona była szczęśliwa, a nagle przestał się przejmować. Jakby z dnia na dzień przestało mu zależeć. Bolało. Uderzyła głową boleśnie o ścianę i zaniosła się płaczem. Wszystko było nie tak... Ale musiała być silna.. musiała udawać, że nic jej nie jest, więc wstała, otarła łzy poprawiła się i poszła spać. W nocy męczyły ją koszmary... Obudziła się zapłakana.. Jak zawsze. Prawie każdej nocy tak było. Wstała prawie nieprzytomna, przebrała się w najlepsze cichy myśląc, że zrobi na nim wrażenie.. Standard. Zaśmiała się gorzko... Po jej policzku znowu popłynęły łzy. Znowu tak boleśnie ukłuło ją w sercu.. Zdała sobie sprawę, że znowu będzie udawać, że wszystko jest w porządku... Cóż. Taki jej los. Otarła łzy, przemyła twarz, nałożyła makijaż i spróbowała się uśmiechnąć. Nie wyszło. Jak zawsze za pierwszym razem. Spróbowała znowu, było już lepiej. Po kilku wymuszonych uśmiechach, zaczęło wyglądać to już wiarygodnie. Umalowała usta błyszczykiem, poprawiła włosy i starło ostatnią łzę, która popłynęła po jej policzku. Wyszła z domu z tym sama udawanych, wyćwiczonym uśmiechem co zawsze. I znowu wszyscy w to uwierzyli"

llikeadream

opublikowała opowiadanie w kategorii sen, użyła 648 słów i 3395 znaków.

Dodaj komentarz