Początkowe 4 rozdziały
Puzle (specjalnie przez jedno z (z niemieckiego)
Marcin Mańkowski
Czysta fikcja. Wszelkie podobieństwa do osób prawdziwych przypadkowe.
I
-Znasz go Danek! Dostał się do szkoły z najwyższą średnią zdawalnością egzaminów końcowych – powiedział z nieukrywaną dumą w głosie Artur
-Musisz być dumny po same uszy. Twój syn jest okrutnie zdolny.
-Dioni… Wiem.
-Zmieniając temat. Rzuć mi papierosem bo chyba zapomniałem ramy z samochodu. - Szyderczy uśmieszek zawitał na twarzy Danka
-Romeczku nawet mnie nie wkurwiaj. Dobrze wiem, że masz fajki w lewej tylnej kieszeni swoich śmierdzących, przechodzonych jeansów. - Artur nawet nie starał się zakryć przesłaniającego mu pół twarzy, szczerego uśmiechu
-Sprawdzam twoją czujność skarbie. Egzamin ze spodziewajkologii, Dr Dionizy zalicza ci na 4-!
-O ty mendo kalwaryjska! Mi 4- wystawiasz?! Zaraz będzie dym, siwy jak twoje kudły pod pachami. - Mówiąc te słowa, z teatralną gestykulacją, zakasał oba rękawy swojej szarej bluzy. Danek wciąż patrząc na Artura, z gracją i flegmatycznością odpowiednią dla pięćdziesięcio letniego mechanika samochodowego, zanurzył usta w szklance z kawą. Oczywiście pił tylko czarną, niesłodzoną i zaparzaną po turecku, bo lekarz powiedział mu, że taka jest zdrowsza na serce. Pociągnął trzy łyki gorzkiego napoju - swojego ukochanego, jedynego i najwspanialszego na świecie narkotyku. Odstawił powoli, z precyzją dokującego statku, do połowy wypitą kawę i rozpoczął powolnym głosem.
Po pierwsze primo. Fajki od 15 roku życia trzymam, co fakt w tylnej kieszeni. Ale od pierwszego pudełka sportów w... Prawej! Ocena obniżona do 4+ Po drugie primo! Papierosy, o których mówisz, są w lewej kieszeni polaru, który mam na sobie. Do ilu zeszliśmy? 4? I po trzecie primo... Ultimo! Są w lewej kieszeni polaru tylko dlatego, że ten polar jest twoim polarem, który przed chwilą mi dałeś. Nie wnikając w to jak moje papierosy znalazły się w twoim polarze Arturku twoja ocena, choć mocno naciągana to 4-
- powoli sięgnął po szklankę z kawą i zakończył swój wywód tak samo jak go rozpoczął.
II
Adrian zaciągnął się papierosem. Bardzo lubił palić tytoń. Od kiedy pamięta, zapach tej spalanej rośliny, kojarzył mu się ze szczęściem. Zapach tytoniu kojarzy mu się podświadomie z powrotem ojca z pracy do domu. Jego ojciec był kierowcą. Bardzo dobrym nawiasem mówiąc. Palił kilka paczek dziennie.
Nie widział go od siódmego roku życia. Uciekł od żony i dwóch synów gdzieś za granicę.
Rodzina z obu stron nie ma pojęcia, co i dlaczego się z nim stało.
- Nie przeciągaj! Palimy po trzy normalne a nie góralskie. - Powiedział Jurek nie ukrywając swej złości
- Nie gadaj tylko patrz, czy ktoś nie widzi, że jaramy. A co do Adama – przerwa na zaciągnięcie się – porównał bym go właśnie do papierosa. A dokładnie peta.
Dobra, dobra nie gadaj tyle, bo filister oślinisz – Jurek nie miał pojęcia co znaczy słowo filister ale właśnie ono mu pasowało w danym momencie. - oddaj już tego papierosa, czwartego macha już chciałeś brać – tutaj nastąpiło dostojne przekazanie papierosa.
Bo widzisz to jest tak. On jest jak taki przyklejony, do popielniczki pet. Zawsze ma towarzystwo ale to towarzystwo się rotuje. Jest kilka stałych marek, które witają w popiełce ale zdarza się jakaś nowa marka
Boże drogi co Ty pierdolisz – Jurek klepnął się dłonią w czoło
Słuchaj dalej! - powiedział władczo Adrian – Jak to pet siedzi w tej popielniczce całe swoje życie i śmierdzi wszystkim dookoła. - chłopacy siedzieli cicho parę sekund
Teraz Ty pal.
III
16 stycznia… Wczoraj stuknęły im cztery miesiące bycia parą. Miśka świetnie trafiła. Gość jest kulturalny, sympatyczny, ma poczucie humoru, jest przystojny, świetnie całuje i nie ma nałogów.
Patrzyła szczęśliwa na prószący na zewnątrz śnieg, na to jak się skrzy. Uwielbiała patrzeć w niebo ze swojej antresoli - Choć czuła się wtedy zagrożona, przerażał ją ogrom przestrzeni. Lubiła mieć wszystko pod kontrolą. Była stateczna i opanowana, zawsze wiedziała kiedy należy przyhamować. Nauczyli ją tego jej rodzice, spokojny prawnik i cicha pani doktor.
Maniek był pod tym względem inny. Był życiowo nieogarnięty i dotknięty przez życie. Jego matka umarła kiedy miał sześć lat. Ojciec nie mieszkał razem z nim. Wychowywali go jego dziadkowie. Bardzo łatwo się denerwował i był porywczy. Ale Miśka potrafiła go uspokoić. Śmiała się razem ze swoją przyjaciółką Gorzą, że wychowa sobie Mańka jak małego szczeniaka.
Byli ze sobą szczęśliwi. Niewiarygodnie zakochani. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę a czasu mieli bardzo mało. Oboje chodzili do bardzo dobrych liceów i nauka zabierała im bardzo dużo czasu.
-Dobrze, że dzisiaj już wraca z nart - powiedziała Miśka na głos. - Tęsknie...
Przed wyjazdem Maniek zrobił jej kolacje niespodziankę. I to nie byle jaką. Zapalił trzydzieści świeczek w pokoju, ustawił świece w pięknym świeczniku na stole i własnoręcznie zrobił sushi. Dacie wiarę? Miśka nie miała pojęcia, że jakikolwiek 17 latek może być tak romantyczny.
-Kocham go - znów w pustkę za oknem powiedziała Miśka.
IV
Tylko czerń… 78, 79, 80… błyskające kolory… 128, 129, 130… zaczynam widzieć kształty… jestem niesamowicie podniecony ale jednocześnie bardzo spokojny. Wiem, że gdy zacznę o czymś myśleć wszystko zepsuje.
Myśli bezwiednie przelatują mi przez głowę. Pozwalam im na to nie zatrzymując żadnej z nich choćby na chwilę. 160, 161, 162… widzę już przedmioty i osoby. 193, 194, 195… Czuję zapach. To chyba pora na to abym wszedł w posiadanie kontroli. Otwieram delikatnie oczy i praktycznie nic nie widzę. Jestem skołowany ale to chyba normalne podczas pierwszego świadomego snu. Powoli zaczynam widzieć kształty i kontury. To chyba mój pokój. Ruszam się powoli jakbym się skradał. Postanawiam wstać z łóżka. Robię to bardzo powoli, nigdzie się nie spiesząc. Czytałem, że jeżeli zrobię to za szybko to się obudzę. Unoszę najpierw lewą nogę a potem lewą. Powolutku unoszę cały korpus wraz z głową do pionu i spokojnie podnoszę z łóżka całe swoje ciało. Pokój widzę już dosyć dobrze choć jakby przez mgłę. Postanowiłem zapalić słabe światło. Nacisnąłem przełącznik i w pokoju rozbłysnęła żarówka. Powoli rozejrzałem się po pokoju i stwierdziłem, że wszystko jest ułożone tak jak było w momencie kiedy szedłem spać.
Byłem bardzo podniecony, lecz wciąż nad sobą panowałem.
Palenie trawy przed pójściem było bardzo dobrym pomysłem. Nie dość że pomogło mi osiągnąć świadome śnienie to jednocześnie mnie uspokoiło.
W pokoju znajdował się telewizor, wraz z podłączonym do niego Playstation, Dwie pufy, dużych rozmiarów kwiatek, szklane regały i dwie kanapy. Na większej kanapie leżał mój przyjaciel Wira, tak samo jak w momencie kiedy szedłem spać. Zdziwiłem się tym jak dobrą mam pamięć. Potrafiłem podświadomie zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół pokoju i odtworzyć go we śnie.
Podsumowując jestem w trakcie świadomego snu. Mogę wszystko! Więc co by tu zrobić…
1 komentarz
KrytyNiekrytyk
Od Autora: jest to wersja Alfa. Zdaję sobie sprawę z tego, że postacie są papierowe a całość wydaję się na nieskładna ale taka jest koncepcja. Książka ma od razu wciągnąć w "akcję" a całość ma przypominać sen. Jednakże tekst zostanie zmieniony a rozdziały rozbudowane.