Plakat

Co noc budzę się ze wzrokiem utkwionym w plakacie, którego mam powieszonego na ścianie za głową. Muszę nieźle wykrzywić głowę aby go zobaczyć.  

Gaszę światło i idę do łóżka. Jeszcze przed snem sprawdzam godzinę. Kwadrans po północy. Nakrywam się kołdrą i powoli zasypiam. Słysze głośne chrapanie wujka za ścianą i cichą muzykę z pokoju siostry. Zapadam w sen. Głęboki sen...
Mijają dwie godziny budzę się i znowu ten sam widok po otworzeniu oczu. Plakat. Prostuję z jękiem szyję. Tym razem mocno wygięła się w tył. Ale nie jestem w swoim pokoju. Leżę na łóżku, fakt, ale w szpitalu psychiatrycznym. Wstaję i szukam drzwi. Zalazłam, ale szczelnie zamknięte. W pokoju oprócz łóżka jest jeszcze krzesło, lustro i umywalka. Podchodzę do niej i patrzę na swoje lustrzane odbicie. Moje usta krzyczą ale nie słychać żadnego dźwięku. Odwracam głowę, oczywiście nie obeszło się bez bólu, ale nie mnie to nie obchodziło. Tam w kącie, po drugiej stronie pokoju. Jest powieszone zdjęcie. Boję się co tam zobaczę, ale jednak idę w tę stronę. Uważnie się przyglądam i na zdjęciu widzę siebie jak przeglądam się w lustrze a za mną stoi... coś. Nie widzę dokładnie co, bo cała fotografia jest w kiepskiej jakości. Słyszę jakiś dźwięk. Płacz dziecka. Wracam do łóżka i nakrywam się kocem aż po głowę. Dopiero teraz zauważyłam że moje łóżko jest całe omazane krwią. Wyskoczyłam z niego jak oparzona. Szłam tyłem tak długo aż nie uderzyłam plecami o ścianę. W pokoju było strasznie ciemno a jedyny punkt światła to mała dziura w górnym rogu sufitu. Nie ma okien ani drzwi. Jest tylko dziura. Przysunęłam krzesło pod ścianę. Spokojnie dosięgnę sufitu, beż potrzeby wstawania na palce. Sprawdziłam czy niema czegoś pod łóżkiem. Nic. Postanowiłam odłamać jedną nogę łóżka. Łatwo poszło ponieważ noga była podłamana. Wzięłam ją i zabrałam się do pracy. Z każdym uderzeniem w sufit dziura się powiększała ale za to krzesło, tak jakby zaczęło się kurczyć. Kiedy dziura była dość duża aby się wydostać, nie mogłam jej dosięgnąć. Krzesło było niskie jak taboret. Straciłam nadzieję na to że kiedykolwiek się wydostanę. Siedziałam skulona w kącie. Po chwili zauważyłam że na krześle siedziało to "coś" ze zdjęcia i patrzy się na plakat. Byłam już taka przestraszona że skuliłam się jeszcze bardziej i za chwilę zasnęłam. Kiedy się obudziłam na zewnątrz była chyba noc, bo przez dziurę, nawet jak na taką dużą, wpadało mało światła. Z każdą minutą strach ustępował miejsce złości. W końcu byłam taka wściekła że podbiegłam do łóżka i zerwałam plakat. Podarłam go na malutkie kawałki.  

Nareszcie się obudziłam! Tym razem w swoim pokoju, obsypana kawałkami plakatu.

Ewa66

opublikowała opowiadanie w kategorii sen, użyła 534 słów i 2878 znaków.

2 komentarze

 
  • ;))

    Cudo nie opowiadanie ;D

    5 maj 2014

  • Ola

    O lol. Niezla jestes :) pisz dalej i nigdy nie przestawaj.

    16 lip 2013