Krwiożercze Łyżki

Specjalnie dla Ahrii  

Byłam w ciemnym lesie. Mrok oplatał mnie od stóp do głowy. Drżałam z zimna. Jedynym źródłem światła był księżyc i gwiazdy. Wiał silny wiatr, który wiał na moje długie włosy. Chmury w bardzo szybkim tempie przysłoniły niebo. Została mi już tylko ciemność. Biegłam przed siebie uciekając przed potworami. Gałęzie smagały mnie po twarzy i rekach zostawiając płytkie zadrapania. Dotarłam na polankę. Otoczyli mnie nie miałam jak uciekać. Podeszli do mnie przerażającym krokiem i wyjęli łyżki. Okładali mnie nimi ze wszystkich sil. Upadłam na ziemie. Niebo nagle zrobiło się zaskakująco czyste ukazując księżyc w pełni. Potwory otaczające mnie z każdej strony przemieniły się w wilki. Zaczęli mnie jeść - rozrywać na strzępy. Nie miałam siły krzyczeć. Wokół mnie tworzyła się gigantyczna kałuża krwi. Od czasu do czasu słyszałam pękające kości i rozrywane ścięgna i mięśnie. Śmierć ta była wyjątkowo bolesna (mam bardzo realistyczne sny, wiec każde ugryzienie czułam). Nie mogłam złapać oddechu. Jakiś wilk polizał mnie po policzku. Spojrzałam w jego piękne żółte ślepia. Umarłam.
Moja reakcja po przebudzeniu wyglądała mniej więcej tak:
What The Fuck mózgu???!!!