Kontynent i Wyspy na Jednej z Planet we Wszechświecie Wiecznego Surrealizmu

"Kontynent i Wyspy na Jednej z Planet we Wszechświecie Wiecznego Surrealizmu"

Przez cały czas i we wszystkich miejscach panował półmrok, a jasnożółte niebo było częściowo zasłonięte przez pomarańczowo-różowo-fioletowe chmury. Bez przerwy trwał wschód słońca, które miało pomarańczowy kolor. Na przedmieściach wszystkich miast znajdowały się liczne plantacje dyń, kabaczków, patisonów, kopru, kalafiorów, brokułów i bakłażanów. U wybrzeży rzek, jezior, zatok, mórz i oceanów, a zwłaszcza gdy w pobliżu znajdowały się klify, często można było znaleźć rosnące palmy wachlarzowe, trzciny, grzyby, fatsje, rączniki, figowce, pospornice i rododendrony.

Lata 1978-2003.

Wielkie Miasto Z Głową W Chmurach, Wybrzeże Na Którym Nigdy Nie Ma Lata Ani Zimy.

W jednym z dwukondygnacyjnych, wolnostojących i jednorodzinnych domów średnich rozmiarów, otoczonych ogrodami i znajdujących się na przedmieściach wielkiego miasta nad zatoką, przebywało pięciu kolegów i pięć koleżanek. Wszyscy z nich mieli po dwadzieścia kilka do trzydziestu kilku lat, siedzieli na kanapach, popijali oranżadę, jedli ciastka i oglądali w telewizji śmieszne reklamy. Nagle jeden z kolegów powoli uniósł się w powietrze i szybko pofrunął bardzo wysoko w górę, robiąc w suficie wielką dziurę i odlatując gdzieś daleko. Po kilku sekundach, reszta przyjaciół zjadła wszystkie ciastka, wypiła całą oranżadę i wyłączyła telewizor, po czym również powoli uniosła się w powietrze i podążyła za kolegą.

Po wydostaniu się na zewnątrz i znalezieniu się kilkadziesiąt metrów nad budynkiem, wszyscy rozlecieli się w różne strony, każdy w swoją. Ten, który opuścił dom jako pierwszy, pofrunął na rozległą łąkę, otoczoną z trzech stron dużym parkiem i z jednej strony rzeką oraz przedmieściami. Stała tam scena a pod nią tańczył wesoły i rozbawiony tłum. Odbywał się koncert muzyki funk, disco, italo disco, new wave, rock i psychedelic rock oraz rock and roll. Człowiek przyłączył się do luzackiej zabawy myzyczno-tanecznej. Po godzinie imprezowania, uniósł się w powietrze na wysokość stu kilkudziesięciu metrów i poleciał na południe, do miasta nieco mniejszego, trochę mniej znanego i leżącego nad rzekami, a nie nad zatoką.


Chłodne Wilgotne Morskie Miasto Średniej Wielkości Nad Rzeką

Fruwający podróżnik wylądował na dachu jednego z dziesiątek drewniano-blaszanych, dwukondygnacyjnych i otoczonych ogrodami domów dwukondygnacyjnych. Na jego widok, dwie mewy uciekły z balkonu, zamieniły się w trzy rybitwy oraz jedną berniklę i uciekły na ukrytą w lesie polanę, lądując w stawie otoczonym trzcinami. Przez niebo przefrunął bordowy trójkąt, szary księżyc i cztery beżowe kółka. Człowiek powoli zeskoczył z dachu i znalazł się w ogrodzie, między zielonym namiotem a niebieskim basenem wypełnionym świeżą ciepłą wodą. Z namiotu wyskoczyła zielona żaba, zmieniła się w złotą rybkę i wylądowała w basenie. Mężczyzna spojrzał na małe żółte kwiatki pod brązowym drewnianym płotem. Kiwały się na boki, nie za szybko i nie za wolno. Turysta postanowił, że zwiedzi kilka albo kilkanaście miast, relaksując się lub imprezując, jeśli będą ku temu okazje. Zniknął. Pojawił się w pickupie, stojącym na szosie ciągnącej się wzdłuż klifu i plaży. Pojechał w kierunku południowym, a niedługo później skręcił też trochę bardziej na wschód. Przyjechał do Słonecznego Miasta Średnich Rozmiarów na Lasostepowych Wzgórzach.


Słoneczne Miasto Średnich Rozmiarów na Lasostepowych Wzgórzach.

Mężczyzna zatrzymał się na parkingu porośniętym niską podsuszoną trawą i otoczonym kilkoma drzewami liściastymi oraz krzewami na których rosły śliwki. Wysiadł z samochodu, który następnie zniknął. Podszedł do boiska koszykarskiego, gdzie spotkał trzech swoich dobrych znajomych-rowieśników i cztery dobre znajome-rówieśniczki, grające w piłkę dla rozrywki, i przyłączył się do wspólnej zabawy sportowej. Po kilkunastu minutach piłka zniknęła, a ośmioosobowa grupka poszła na trawnik leżący między jeziorem a dużym parkiem. Stały tam cztery czteroosobowe huśtawki-ławki. Ludzie wskoczyli na nie i zaczęli się bujać. Jedna huśtawka przypadała na dwie osoby. W pewnym momencie, wszyscy w tym samym czasie wyskoczyli w powietrze i pofrunęli tak bardzo wysoko, że mogli dotknąć nieba. Z chmur spadł krótkotrwały deszcz złotych, srebrnych i brązowych monet oraz liści w kolorze pawich oczek. Gdy delikatnie opadli na dół i zetknęli się z powierzchnią planety, lądując na trawniku, pojawiły się pod nimi hamaki które ich relaksująco ukołysały do snu, a śniło im się że cały wszechświat to kraina niekończącej się imprezy muzyczno-tanecznej, gdzie wiecznie panowała stała temperatura, wynosząca od 19 do 24 stopni Celsjusza.

Gdy się obudzili, znaleźli się w jednym z rozgrzanych słonecznymi promieniami ogrodów na przedmieściach, a między chmurami przefrunął fioletowo-zielony róg obfitości, pełny wielobarwnych owoców, kwiatów i grzybów. Weszli do wnętrza stojącego w środkowej części trawnika namiotu, tak dużego że ich ośmioro zmieściło się bez problemu. Wystawili głowy na zewnątrz, a wtedy do ogródka przyfrunęło dziewięć pomarańczowo-żółto-beżowych dyń posiadających skrzydła ibisów i królicze nogi. Trzy wielkie kuliste jarzyny skakały jak kangury, trzy kolejne spacerowały jak antylopy gnu, a trzy następne fruwały nad trawnikiem i drzewami jak ćma zawisak zmrocznik albo postojak. Po kilkudziesięciu sekundach, dynie gdzieś pofrunęły i wydawało się, że wylądowały kilka ogródków dalej.

Ludzie wyszli na trawnik, a wtedy namiot zmienił się w rozłożystą matę, na której zrobili piknik. Z jasnobrązowego koszyka wyciągnęli arbuza i winogrona, a na poprawę humoru i zwiększenie ochoty na kolejną imprezę też coś się znalazło, a mianowicie szampan i cydr. Pierwszy napój postawił ich na nogi i zachęcił do zabawy tanecznej przy muzyce dyskotekowej, a drugi ich rozgrzał i sprawił, że dostali krótkotrwałej czkawki. Wyobrazili sobie, że trwa Nowy Rok, a oni imprezują w drewnianym domu u północno-zachodnich albo północno-wschodnich wybrzeży Oceanu Atlantyckiego. W pobliżu wyrastających ze ściany domu róż i hibiskusów fruwały jaszczurki perłowe ze skrzydłami ary hiacyntowej oraz niebieskie sroki. Potem grupka wypoczywających znajomych upiekła na grillu krewetki, po czym je zjadła, a nad jej głowami krążyło stadko świecących ciem. Nagle ludzie zniknęli, po czym pojawili się w busie pomalowanym w wielobarwne kwiaty, jadącym po autostradzie biegnącej na południe.


Wielkie Podzwrotnikowe Oceaniczne Miasto Na Półwyspie.

Bus przyjechał do miasta pełnego zabytkowych, bardzo kolorowych domów. Zatrzymał się pod halą taneczną, gdzie właśnie trwała impreza dyskotekowa przy muzyce z gatunku funk i disco. Znajomi i znajome wyszły z pojazdu, który następnie uniósł się na wysokość kilkudziesięciu metrów i zniknął, a wtedy ośmioro ludzi weszło do budynku. Wewnątrz świeciły kolorowe światła, z sufitu zwisało dużo serpentyn i balonów, a na drewnianej podłodze można było znaleźć po kilkanaście imprezujących osób, ubranych w stroje w różnych stylach: funk, plażowy, hipisowski, rockowy. Grupka znajomych przyłączyła się do wspaniałej wspólnej zabawy, a potem wyszła zwiedzić miasto. Następnie zatrzymała się na przedmieściach, na rozciągającej się na obrzeżach dużego parku rozległej łące pełnej kwiatów, gdzie zrobiła piknik. Później wzięła udział w zabawie tanecznej na świeżym powietrzu z ośmioma osobami przebranymi za hipisów.

Potem wszyscy razem poszli na pobliską piaskową plażę z łagodnymi klifami oraz malowniczymi widokami na przybrzeżne niskie drewniane budynki i oceaniczny las mieszany, sięgający po horyzont. Tam, przy drewniano-trzcinowym tropikalnym barze, spotkali ośmioro ludzi w strojach plażowych. Zatańczyli z nimi wspólnie przy muzyce plażowej, country dance i rock and roll, po czym osoby przebrane za hipisów poszły kilkadziesiąt metrów dalej, w okolice namiotu, ogniska i wysokich traw, a ósemka podróżujących znajomych weszła do przybrzeżnych płycizn oceanu. Woda była bardzo czysta, przejrzysta, idealnie ciepła i sięgała spacerującym oraz kąpiącym się ludziom do kolan.

Niedaleko nich przepływały nieduże wielobarwne ryby i krewetki oraz spacerowały kraby. Z okolic baru, ogniska i namiotu było słychać jak plażowicze oraz hipisi grali na gitarach i mandolinach, a także śpiewali wesołe piosenki i opowiadali sobie wzajemnie opowieści zarówno komediowe, przygodowe, podróżnicze, surrealistyczne, jak i fantastyczno-naukowe. Po niebie przeleciało kilkanaście dyń, arbuzów, melonów, kabaczków i patisonów, a na ich widok grupka znajomych wyszła z wody i zniknęła. Pojawiła się w bardzo kolorowym busie pomalowanym w kwiatki, wyjeżdżającym z miasta i kierującym się na południe.


Miasto Plaż, Rozrywki, Relaksu, Przytulnych Domów, Pięknych Ogrodów i Klimatycznych Kanałów.

Na znanej, lubianej i pełnej różnych atrakcji ulicy, biegnącej między obsadzoną palmami plażą a dzielnicą niskich drewnianych budynków mieszkalnych i mieszkalno-usługowych, otoczonych podzwrotnikowymi ogrodami, miała miejsce parada przeróżnych stworzeń morskich i oceanicznych, ale nie zwykłych, bo pochodzących z innych planet i wymiarów oraz mających możliwość poruszania się na lądzie i oddychania powietrzem atmosferycznym. Dwudziestokilkuletni mieszkaniec jednego z domów stojących przy tej ulicy, mający fruwającą, trzydziestokilkucentymetrową wielobarwną rybę raf koralowych jako swoje zwierzę domowe, podszedł z tą rybą trzymaną na rękach do drzwi frontowych, otworzył je i razem ze zwierzakiem wodnym, ale niezwykłym bo potrafiącym oddychać powietrzem atmosferycznym i bez żadnego trudu fruwać, wyjrzał i podziwiał barwny korowód przechodzących lądowych przeróbek przeróżnych stworzeń morskich: wielorybów, delfinów, fok, rekinów, płaszczek, kałamarnic, ośmiornic, małży, krabów, krewetek, homarów, samogłowów, ślimaków, rozgwiazd, żółwi morskich i łodzików.  

Tymczasem w jednym z kanałów, na wodzie pojawiła się łódka, a na niej siedziała ósemka podróżujących ludzi. Unoszący się na powierzchni pojazd wodny, pod którym pływały niewielkie ryby i pełzały morskie ślimaki, podpłynął do jednego z ogrodów, a wtedy ośmioosobowa wycieczkowa grupka zeszła na ląd, wchodząc na trawnik, po którym spacerowały trzy flamingi. Jeden był różowy, drugi niebieski, a trzeci zielony. Otoczeni palmami, krzewami i winoroślami, zwiedzający relaksowali się, siedząc przy stole, na stojących na trawniku drewnianych beżowych ławkach oraz licząc chmury, gwiazdy, meteoryty, księżyce i talerze latające. Potem weszli do domu. W kuchni znaleźli kilka niebieskich pomarańczy i fioletowych bananów, unoszących się w powietrzu. Poszli do pierwszego z dwóch salonów, a tam był włączony telewizor, i usiedli na trzech kanapach. Leciały śmieszne reklamy.

Przeszli do drugiego salonu. W pomieszczeniu stały sofy, a na nich siedziało dwóch mężczyzn oraz dwie kobiety. Cała czwórka była ubrana w stylu hip-hop, czy też rap. W tym pokoju znajdował się domowy zestaw do karaoke. Czworo siedzących na sofach ludzi razem z ośmiorgiem podróżników zaśpiewało kilkanaście piosenek. Dominowały przeboje z gatunku rap, disco i r'n'b, zarówno wolniejsze jak i szybsze. Niektóre były dosyć bardzo szybkie. Bardzo dużo zabawy miało miejsce przy znanych i lubianych rytmach oraz dźwiękach. Potem na obszernym balkonie trwał relaks z jedzeniem, piciem oranżady i śmiesznymi reklamami puszczanymi na laptopie. Później zaczęła się kilkudziesięciominutowa zabawa taneczna w domu i na balkonie. Następnie ośmioro podróżników wyszło z domu, przeszło przez trawnik, weszło na łódkę i popłynęło w stronę otwartego morza, po czym pojazd wodny, gdy minął plażę, uniósł się w powietrze na wysokość stu kilkudziesięciu metrów i pofrunął daleko. Kilkanaście zielonych hipopotamów, fioletowych nosorożców i granatowych słoni tańczyło na plaży, a nad ich głowami fruwało kilkadziesiąt ciem, chrabąszczy i skowronków.


Duże Miasto Imprezowo-Relaksacyjne Na Dalekim Archipelagu Tropikalnych Wysp.

Po jednej i pół godziny czasu trwania powietrznego rejsu w przestworzach, nad chmurami, łódka powoli opadła na powierzchnię planety, ale w międzyczasie stała się ona małym promem albo dużym jachtem i jako taki osiadła na plaży. Ośmioro pasażerów wyskoczyło z pojazdu pływającego i schowało się w niedużym beżowym drewnianym domu na plaży. Przez okna zobaczyli port i pobliski park, liczne zwierzęta, takie jak pingwiny i kurczaki, oraz rośliny, na przykład palmy i draceny, tańczące dziwne zabawne tańce przy relaksującej muzyce w stylu plażowym i reggae, a także bardzo dużo ludzi, różnorodnie wyglądających, czadowo ubranych, wiecznie imprezujących i odprężających się, chodzących po okolicy oraz pijących chłodne napoje lub palących fajki albo cygara. Piknikowali przy namiotach na plażach i w parkach, czasami przyłączali się do zabaw i spacerów z wyluzowanym oraz rozrywkowym tłumem. Nad ich głowami niekiedy fruwały pomarańczowe dynie ze skrzydłami pterozaurów oraz beżowe dynie ze skrzydłami jak u ibisów, a następnie wykonujące powietrzne tańce i akrobacje jarzyny odlatywały do dużego parku lub lasu na przedmieściach, a następnie ukrywały się wśród drzew oraz palm. Zniknęli, a wtedy pojawili się w bardzo podobnie wyglądającym miejscu, ale na stałym lądzie, znajdującym się kilka albo kilkanaście tysięcy kilometrów dalej.


Zwrotnikowe Wilgotne Miasto Klifów, Plaż I Zwisających Palm.

Ośmioro ludzi jadło ciasto i owoce, piło kawę oraz drinki i tańczyło z dziesiątkami innych imprezujących osób, w klimatycznych luksusowych pomieszczeniach o beżowych ścianach i jasnobrązowej, drewnianej podłodze. Potem szli wzdłuż plaży, a palmy, drzewa liściaste oraz rośliny pnące wisiały nad ich głowami i dawały chłodny przyjemny cień, a w ich włosach był wiatr. Na łąkach rosły wysokie trawy i krzewy o wielkich kolorowych kwiatach, w pobliżu których chętnie fruwały słonie, będące wielkości badylarki oraz mające skrzydła kolibrów. Na plaży, w pobliżu rzędu hoteli z basenami, zawiązał się imprezowy korowód, który przeszedł przez łąkę i park, a potem wrócił na plażę, gdzie rozszedł się w swoje strony, ale ośmioro podróżnych poszło po pomoście na jeden z kilku jachtów i wskoczyło na pokład, gdzie kontynuowało zabawę kulinarno-muzyczno-taneczną. Statek odpłynął, a oni odlecieli wysoko i rozpłynęli się w powietrzu.


Duże Miasto Na Małej Tropikalnej Wyspie i sny o Wielkim Mieście Imprez Nad Dużą Podzwrotnikową Wilgotną Zatoką Z Rozległą, Przepiękną I Czarującą Starówką.

Kilkadziesiąt wesołych i bardzo barwnie ubranych osób tańczyło wokół wielkiego ogniska na placu otoczonym z jednej strony lasem palm i figowców, z drugiej łąkami pełnymi wysokich traw przymorskich, nad którymi fruwały płaszczki, płastugi, kałamarnice, ośmiornice i samogłowy, a z trzeciej strony otoczonym długą i szeroką plażą z miałkiego jasnego piasku oraz ciepłym i czystym morzem, pełnym przepięknych wysp i wysepek. Wśród tańczących znajdowało się też tych ośmioro, którzy byli na jednej, wielkiej, niezwykłej eskapadzie. Poszli oni kilkaset metrów dalej, wzdłuż granicy trzech różnych światów: wody, piasku i powietrza. Nad powierzchnią morza fruwały zebry i antylopy wielkości karasia albo lina.

Ludzie spacerowali po łące porośniętej wysokimi trawami, leżeli na leżakach w cieniu wielkich plażowych palm, bujali się na hamakach w parku i w hotelowych ogrodach, jedli i pili w hotelowej stołówce oraz w salonie, tańczyli podczas liczących od kilkudziesięciu do kilkuset osób imprez na obszernych tarasach i otoczonych murami trawnikach, następnie na plaży, potem na promie, a gdy wyszli na świeże powietrze, wokół statku krążyły latające okapi, alpaki, emu, kapibary i nutrie.

Gdy ludzie na krótki czas zasypiali na leżakach albo hamakach, mieli wspaniałe sny o liczącej tysiące osób zabawie tanecznej, ogarniającej wielkie, zabytkowe imprezowe miasto, pełne starych i staromodnych kamienic z licznymi balkonami oraz tarasami, a także tajemniczych, uroczych, czarujących i nastrojowych sklepów i lokali, a ta przepiękna oraz niezwykła miejscowość była legendarna i leżała nad dużą podzwrotnikową, wilgotną zatoką. Grupka podróżników i podróżniczek schowała się za różowym parawanem, na którym był narysowany granatowy słoń z fioletowymi skrzydłami, otoczony krzywymi palmami z łabędzimi skrzydłami. Zniknęli.


Nieduże Drewniane Miasto Na Tropikalnej I Bardzo Plażowej Wyspie.

Leżące przy kilku plażach, u wybrzeży niewielkiej, niskiej, płaskiej wyspy między podrównikowym morzem a zwrotnikowym oceanem, miasteczko było pełne kokosowców, sabali, bananowców, trzcin i figowców. Plaże i bardzo często towarzyszące im klify składały się z miałkiego, ciemnobeżowego lub ciemnożółtego piasku. Flamingi, pelikany, ibisy, papugi, rzekotki, jaszczurki i karaluchy tańczyły u wybrzeży i w lasach całego, bardzo rozległego archipelagu, który był jednym z największych archipelagów na całej planecie. Nawet skolopendry, wężowidła, pawiany, orangutany i guźce przyfrunęły w kolorowych, świecących i grających czołgach oraz czajnikach z dalekiego kosmosu, aby go podziwiać, będąc zawieszonymi wysoko nad poziomem morza, oceanu, jeziora i rzeki. Z wody wyskoczyły rekiny i tańczyły na chodnikach oraz trawnikach.

Ośmioro podróżujących znajomych pojawiło się na plaży, tańczyło z kiwającymi się na boki i spiralnie skręconymi palmami, spacerowało z drinkami, ukrywało się w wielkich zamkach z piasku, drewna i cegieł przed nadmiarem promieni słonecznych, oraz fruwało helikopterami i awionetkami nad wzgórzami porośniętymi tropikalnymi lasami. W pewnym momencie, ludzie ci znaleźli się w zupełnie innym mieście. Było ono pełne starożytnych ruin i motywów rozgwiazd, ślimaków, łodzików oraz małży. Miało je wiele budynków i przedmiotów, takich jak meble, dekoracje, donice i narzędzia. Kilkanaście świecących wielobarwnych rozgwiazd wielkości wieżowców nagle przyfrunęło szybko na pogranicze plaży i łąki prosto z pomiędzy chmur, a wtedy grupka znajomych znalazła się w podziemnej jaskini z jeziorem, po czym rozpłynęła się oraz wyfrunęła na powierzchnię przez niewielki otwór w skale, ponownie przybrała swój codzienny wygląd, a wtedy podróżnicy bardzo wysoko skoczyli i znaleźli się na pokładzie samolotu pasażerskiego, którym polecieli z powrotem na stały ląd.


Wielkie Miasto Plaż, Palm I Hoteli.

Czterech kolegów i cztery koleżanki relaksowały się w dużym namiocie, wyglądającym jak altana złożona ze stu kilkudziesięciu jednometrowych sześcianów, na bardzo długiej i szerokiej plaży. Z konstrukcji wystawały im tylko głowy z szyjami, albo głowy, szyje, klatki piersiowe i ramiona. Od czasu do czasu, w pobliżu przelatywało stadko bardzo kolorowych ryb, kształtem i rozmiarami przypominających talerze lub patelnie. Zwierzęta te czasami wyskakiwały z wody, aby spijać nektar z kwiatów palm i trzcin, wypoczywać pośród fatsji, pospornic i figowców, a także odwiedzić skąposzczety, wieloszczety, salamandry, małże i kraby, mieszkające pod powierzchnią piasku plażowego, a także w podziemnych stawach, jeziorach i rzekach. Tymczasem w centrum miasta, po zatłoczonych ulicach jeździło dużo samochodów o dziwnych, zabawnych i wymyślnych kształtach, a w nich siedziały bawoły, jeżozwierze, butlonosy i straszyki, słuchające muzyki i zajadające popcorn, chipsy albo cheeseburgery.

Potem ludzie wyfrunęli z namiotu, który następnie stał się stadem wielobarwnych flamingów, rozlatujących się w różne strony, a ośmioro podróżnych, siedząc na sofach unoszonych przez poprawiające nastrój balony imprezowe, podryfowało kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a właściwie nad piaskiem plażowym i przybrzeżną płytką wodą, i delikatnie opadło na pokład dużego luksusowego jachtu motorowego, płynącego w głąb otwartego oceanu, aby zwiedzić historyczne oraz legendarne regiony, miasta, przystanie oraz plaże, znajdujące się na dużej, różnorodnej klimatycznie i przyrodniczo wyspie w środkowo-północnej części niezwykłej planety.

Grupka podróżników i podróżniczek najpierw poimprezowała przez kilkadziesiąt minut na zorganizowanej na statku wspaniałej zabawie tanecznej, a następnie zniknęła, po czym pojawiła się na przedmieściach Wielkiego Miasta Plaż, Palm I Hoteli, gdzie stały setki dużych domów otoczonych ogrodami po brzegi wypełnionymi palmami, figowcami, fatsjami, pospornicami, trzcinami, hibiskusami, bananowcami i innymi tropikalnymi roślinami. Gdy znajomi szli wzdłuż deptaka otoczonego kamienicami pomalowanymi w kwiaty, nad ich głowami krążyły tańczące fatsje, rączniki, muszle wielkich ślimaków morskich, porcelanowe garnuszki, fioletowe i zielone gwiazdki oraz złote, srebrne i brązowe monety, a także gitary, kamery i mikrofony. Spacerujący ludzie poszli do klubokawiarni na niebieskie i fioletowe rurki z kremem pistacjowym oraz miętowym i na herbatę poprawiającą nastrój, samopoczucie, wyobraźnię i siły życiowe, przyrządzoną według receptury liczącej setki lat. Gdy siedzieli na krzesłach przy stole, w ich pobliżu unosiły się w powietrzu miniaturowe świecące słońca, księżyce, i planety. Gdy relaksujące się osoby skończyły jeść i pić, wyszły z lokalu, a za nimi podążyły niebieskie, szare i zielone kwadraty, trójkąty i pięciokąty wielkości imbryków.

Grupa kolegów i koleżanek pojechała długim, kanciastym, różowo-niebiesko-zielonym samochodem osobowym na znany i lubiany archipelag, pełny zaskakujących atrakcji. Po autostradzie jeździły krowy na łyżworolkach, motocyklach, niebieskimi i pomarańczowymi czołgami, samochodami bez dachów, odrzutowymi taczkami oraz wewnątrz latających stożków, otoczonych świecącymi kółkami albo kwadratami. Po chodnikach biegały skrzydlate wieloryby, sześcionogie nosorożce, drzewa, brązowe, pomarańczowe, żółte i beżowe dynie na nogach w kształcie grzybów, a wysoko na niebie latały wzgórza z jeziorami i rzekami, ciężarówki ze skrzydłami oraz śmigłami i wyspy z plażami.


Tropikalny Archipelag Wysepek-Miasteczek Otoczonych Plażami.

Znajomi i znajome dotarły na miejsce. Miasteczka składały się w znacznej większości z niedużych drewnianych budynków otoczonych tropikalnymi ogródkami, w których rosło bardzo dużo palm, bananowców i hibiskusów. Po ulicach chodziły dziesiątki ludzi z plastikowymi albo szklanymi butelkami w rękach, popijali oranżadę, śmiali się, śpiewali, tańczyli, urządzali pikniki oraz relaksowali się w namiotach lub w pobliżu namiotów, na plażach i na pełnych kwiatów łąkach.

Papugi i jaguary pływały w ławicach, a płaszczki, delfiny, tuńczyki i żaglice fruwały między dużymi tropikalnymi roślinami rosnącymi w parkach i lasach, lub wspinały się po drzewach i skakały z jednej wielkiej rośliny na drugą. Pod paprociami i w dziuplach mieszkały niebieskie, fioletowe, zielone i granatowe grzyby, które zwykle spacerowały, ale czasami latały nad ogrodami, albo pojawiały się na przykład na dachach lub znikały z lasostepów.  

W środkowej części miasteczka, gdzie znajdowały się najwyższe budynki w okolicy, mające po cztery kondygnacje, sto kilkadziesiąt ludzi mieszkających w tej miejscowości oraz w jej okolicach, zebrało się na otoczonym palmami i zabytkowymi budynkami placu z fontannami, włączyło wesołą oraz zabawną muzykę i urządziło wesołą zabawę taneczną. Niektórzy przynieśli swoje instrumenty i zaczęli grać własne utwory albo przeróbki mniej i bardziej znanych piosenek. Nad ich głowami fruwały sześciany, prostopadłościany, ostrosłupy i kule, a także grzyby, rozgwiazdy, ślimaki i ostrygi.


Wielkie Podzwrotnikowe Wilgotne Miasto Nad Oceanem Wolności.

Na rozległej łące w dużym parku na przedmieściach zaczęła się kilkusetosobowa impreza, podczas której wszyscy wesoło tańczyli na polanie i luzacko relaksowali się na leżakach, a w międzyczasie dżdżownice i krety wydostawały się na powierzchnię i uciekały do lasu szybko jak gepardy. Na drzewach kołysały się aligatory, anakondy i żółwie, a pawiany z nich się śmiały i spadały ze śmiechu na dół, ale w ostatniej chwili były łapane przez ważki i delikatnie kładzione na mchu, a wtedy kwiaty i gąsienice łaskotały je w brzuchy tak, że te znowu miały okazję i powód do śmiechu. Jeździły na guźcach, ścigały się ze ślimakami, pływały na kamieniach w stawach, nurkowały z traszkami, pływały ze zmutowanymi przez tajemnicze wielkogłowe istoty, przerośniętymi motylami morskimi o rozmiarach ananasów, a tymczasem króliki morskie zajadały trawę morską, zabierając przestrzeń życiową zminiaturyzowanym przez istoty pozaziemskie płastugom i halibutom małym jak stonki ziemniaczane oraz zmuszając je tym samym do przeprowadzki ze stawów do jezior przez kanały, gdzie były narażone na bycie zjedzonymi przez pelikany, marabuty i mewy.

Na scenie, stojącej na łące pełnej imprezujących ludzi, występowały zespoły wykonujące muzykę new wave, psychedelic rock i country dance. Ośmioro podróżujących znajomych też było gdzieś w tłumie i bawili się naprawdę bardzo dobrze. Tańczyli z nosaczami i pawianami w cieniu wielobarwnych palm międzywymiarowych z dalekich, tropikalnych, egzotycznych planet. Tymczasem pośród wieżowców w centrum miasta, alpaki latały na odrzutowych taczkach ze śmigłami, a rekiny długoszpary fruwały wyposażone w szczudła, dzięki którym były lekkie jak ćmy albo komary. Ośmioro znajomych pofrunęło do centrum miasta, na dach wieżowca. Przyleciał po nich helikopter i zabrał ich do innej, nieco mniejszej ale również bardzo ważnej, dobrej, mądrej, wartościowej, pięknej i ciekawej miejscowości.


Wielkie Umiarkowane Gorące Wilgotne Miasto Nad Oceanem Wolności.

Śmigłowiec wylądował na placu w okolicy samego środka miasta, gdzie znaczna większość rzeczy miała kolor zielony, beżowy, żółty, pomarańczowy albo brązowy. Czterech kolegów i cztery koleżanki wyskoczyły z pojazdu, który następnie pofrunął śledzić talerze latające, ukrywające się pośród drapaczy chmur i udające latarnie uliczne. Ludzie unieśli się wysoko w powietrze i pofrunęli do klimatycznej klubokawiarni w dzielnicy zabytkowych kamienic, między centrum a przedmieściami, gdzie znajdowało się dużo niezwykłych budowli i imprezowych lokali, otoczonych przepięknymi ogrodami, wyglądającymi jak małe parki. Między drzewami latały dziesiątki słońc, księżyców, gwiazdek, kangurów, dyń, patisonów, kabaczków i oberżyn.

Ośmioro podróżników weszło do jednej z czarujących kamienic, a w ogródku grasowały świetliki, ropuchy, wiewiórki, orzechy, chodzące drzewa, skaczące obręcze do koszykówki, fruwające lampy, jarzyny, zielone krasnoludki, żaby ze skrzydłami ważek i króliki z rogami jeleni. Wewnątrz budynku miała miejsce zabawa taneczna, a beżowe ściany były oświetlane wielobarwnymi neonami. Ludzie pili herbatę, zajadali ciastka i budyń. Potem wzięli udział w zabawie tanecznej, wraz z około setką innych imprezujących osób.

Gdy wyszli do ogrodu, pojawili się w innym mieście, mieszczącym się daleko stąd. Cała miejscowość była obsadzona przeróżnymi palmami. Podróżnicy obeszli budynek dookoła. Nad ich głowami przefrunęła ławica brązowych, czerwonych, pomarańczowych, żółtych i beżowych karasi ozdobnych. Kolejne zabawy taneczne miały miejsce w parku przy fontannie, na szerokiej i bardzo długiej plaży, a potem na jachcie płynącym na tajemniczą wyspę z jaskiniami. Grupka ludzi zniknęła, po czym pojawiła się ponownie w odległym miejscu, gdzie nie było palm.


Małe Umiarkowane Gorące Wilgotne Miasto Z Wielkim Klimatem Nad Oceanem Wolności.

Na otoczonym plażami i porośniętym wilgotnymi lasostepami płaskim półwyspie, zebrało się kilkadziesiąt osób które zrobiły sobie piknik. Rozstawiły namioty, piły różne napoje, takie jak kawa albo herbata. Na plażach wypoczywały małże, kraby, ślimaki i ośmiornice, a także słonowodne żaby i traszki z planety w kształcie graniastosłupa. Pod most, łączący ten półwysep z następnym, bardzo podobnym, przyszło ośmioro poszukiwaczy przygód i skarbów.

Na pobliskim parkingu, otoczonym drzewami i krzewami liściastymi, stał duży kanciasty samochód osobowy z przyczepą kempingową. Po drugiej stronie mostu rozciągał się rozległy trawnik, po którym skakały wesołe gazele. W nadwodnych płyciznach ukrywały się sumy pancerne, nad którymi pływały ławice małych wielobarwnych ryb. Grupka ludzi urządziła sobie pod mostem zabawę taneczną. Obok nich stał radiomagnetofon, z którego wydobywała się muzyka taneczna, dyskotekowa, rock and roll i rap z trzech ostatnich dekad dwudziestego wieku.

Nagle wszystko zniknęło, ustępując miejsca granatowo-brązowemu tłu, pełnemu małych świecących punkcików w kolorze srebrnym, pomarańczowym i złotym.

Po kilku sekundach, tło zamieniło się w tajemnicze i niezwykłe Miasto Nad Chmurami.

W środkowej części tego miejsca znajdowało się kilkadziesiąt wieżowców, wystających z morza chmur. Nad warstwą obłoków przebiegał duży masywny most. Dookoła można było znaleźć skaliste klify, a we wspomnianych chmurach kąpały się setki ludzi oraz innych, mniej i bardziej człekokształtnych istot z różnych planet i wymiarów. Niewielkie stadka płaszczek, płastug, morświnów, ważek i chrabąszczy leciały w kierunku fioletowo-różowej planety, unoszącej się nad całą okolicą. Ośmioro podróżujących znajomych szło po tym moście, grając na gitarach. Dotarli na plażę leżącą u wybrzeży niedużej wyspy, na której panował klimat zwrotnikowy wilgotny. Szli wzdłuż plaży, a mewy, rybitwy, pelikany, ibisy oraz flamingi słuchały ich muzyki, mrucząc, kołysząc się na boki i odlatując w niezwykły świat kolorowych snów.

Na pograniczu plaży z pagórkami i wilgotnej sawanny z jaskiniami rosły hibiskusy, bananowce i trzciny. Wśród tej roślinności, w powietrzu unosił się szerszeń ze skrzydłami motyla. Pofrunął do kilkudziesięciu innych szerszeni, latających nad pobliską łąką, po czym wraz z nimi udał się na pełną kwiatów sawannę, pod względem pola powierzchni podobną do Półwyspu Iberyjskiego i Półwyspu Apenińskiego, czyli tych dwóch pięknych oraz znanych półwyspów nad Morzem Śródziemnym.

Koniec.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.