
Dzisiaj Piątek trzynastego 
Bardzo wredny, co wiem z tego 
I niewiele go przypada 
W roku całym, tak się składa. 
A by tego było mało 
W moim domu coś się stało 
Bo naczynia się wkurzają 
I z rąk mi dziś wypadają! 
Najpierw szklanka, potem nóż 
Być spokojna, myślę, cóż 
Lecz gdy talerz wredny spada 
Moja mina wręcz upada. 
W kuchni w nogę się walnęłam 
Trochę nożem też skrobnęłam 
A widelec wredny, z łokciem 
Znalazł mi się pod paznokciem! 
Palec boli jak cholera 
Krew jak zwykle się już zbiera 
A ja z całej furii właśnie 
Czekam, czy na łeb coś trzaśnie. 
Mówię sobie być cierpliwa 
Przecież chyłkiem dzień upływa 
Lecz ja przecież obiad robię 
Jak nie zrobię, co im powiem? 
Że to piątek? Że trzynasty? 
I przypadkiem rosną chwasty? 
Że tak dnia się wystraszyłam 
Że nic w domu nie robiłam? 
Jestem wielka, szanse daję 
Przed robotą zaraz staję 
Tylko z nerwów, znakomicie! 
Wzięłam się za naczyń mycie. 
Szklanka zbita? Trudno, mówię 
Jutro sobie drugą kupię 
Prąd cię kopie? Nie przesadzaj 
I z tym wcale się nie zdradzaj 
Bo przypadki też chadzają 
W inne dni też wypadają 
Więc nie słuchaj pecha tego 
Choć to Piątek trzynastego!  13.04.2018
Dodaj komentarz