Demograficzny wyż

Tam nie było kanalizacji i wody,
                         ale za to na podwórku, jak orzech był wychodek.
                         Tam jakiś inny był ten świat Boży
                         bo wychowywano pasem i głodem.

                         Choź serca tych stworzeń ciągle biły
                         lecz nikt  nie słyszał bólu i krzyku.
                         Pewnie dlatego nieba biedakom się śniły,
                         ale ich serca płakały po cichu.

                         Nie było siły na nic
                         bo flaki darmozjadom marsza grały,
                         gdy ojciec i matka przestali pasem walić
                         to nos, stopy i ręce na mrozie zamarzały.

                         Czy winny był demograficzny wyż?  
                         Za małe izdebki jęczały bólem w szwach,
                         żeby wychować trzeba było bić
                         by zło od zachodu nie opętało nas.

                         Lśniły mundurki czarne, jak karawan
                         nauczyciele naukę wpajali kijem
                         przerażone gardła śpiewały’’ Ukochany Kraj”
                         a stworzenie cieszyło się, że jeszcze żyje…

                         Dziś boimy się jeden drugiego
                         choć bić człowieka nie wolno
                         lecz z trwogą spoglądamy na niebo,
                         żeby błękity wolności nie zastąpiono wojną.

Barbara Wrzesińska - Glaza

Margerita

opublikowała opowiadanie w kategorii poezja, użyła 184 słów i 962 znaków.

Dodaj komentarz