Ciepła zimowa noc

(Polecam zajrzeć, publikuję tam różne rzeczy i serdecznie zapraszam do podsyłania jakichkolwiek prac artystycznych. :)
{link usunięty przez moderatora})

Stałem na peronie, pod dachem. Czekałem na pociąg, miał mnie zawieźć do ciebie.
Był styczeń i padał śnieg, mróz kąsał w policzki i nos. Buty miałem przemokłe, przeklinałem po cicho los. Pociąg się spóźniał, jak zwykle. Obok stał jakiś facet, papierosa w dłoni miał.
Więc zapaliłem ja też, by zająć czymś myśli i dłonie. Bardziej od mrozu dokuczał im żal, że nie są przy tobie. Kiedy fajka mi gasła, nadciągnął i on. Ciężki i stary pociąg, ważący tysiąc ton.
Wsiadłem do środka i już odliczałem minuty. Bo chciałem spojrzeć na ciebie, no i przemoczone miałem buty. Jednak maszynie się nie spieszył, jechał bardzo powoli. Myślałem właśnie o tobie, gdy ktoś powiedział "Bileciki do kontroli."
Wysiadłem na twojej stacji, już nie myślałem o mrozie. Jedynie o tym, że za chwilę twe drzwi otworzę. Szedłem najszybciej jak mogłem, śnieg skrzypiał pod nogami. Lecz w ciszy styczniowej nocy, brzmiało to jak stado koni z kopytami. I oto jest, najśliczniejszy dom na świecie. Tak samo go kocham zimą i w lecie. Niecierpliwie pukam do drzwi, już słyszę jak ku mnie zmierzasz. Otwierasz i uśmiechasz się słodko, a ja zdejmuje kurtkę, jakbym wydostał się z pancerza. Mówię twym rodzicom "dobry wieczór" i idziemy na górę. Gdy tylko zamykasz drzwi od pokoju, obejmujesz mnie czule. Zanurzam się w twych włosach, pachną jak ocean kwiatów.
Kładziemy się na łóżku, w pościeli w kwiaty maków. Ty masz na sobie sweter, ten mój ulubiony. Za duży, delikatny i całkiem czerwony. Mówisz, że idziesz po kakao i wychodzisz z pokoju. Dopóki nie wrócisz, nie zaznam spokoju. Niby chwilę cię nie było, a dłużyło się jak wieczność. Nie zostawiaj mnie więcej, chyba że to konieczność.
Siedzimy naprzeciw siebie, kubek parzy w dłonie. Za oknem świszcze wiatr, pada śnieg, a świeca cichutko płonie. Każde słowo to szept, jakbyśmy wyjawiali sobie tajemnice. Mówimy bez przerwy, bezgłośnie śmiejesz się, ciekawe co myślą o tej ciszy rodzice?
Jednak to nie ważne, ten pokój to nasz wszechświat, nic poza nim nie istnieje. Ważne jest tylko to, że jesteś tu, nie obchodzi mnie co się za ścianą dzieje.
Dyskutujemy, chyba o filmach, niedawno obejrzanych. Zachwycasz się nad kunsztem aktorów, ról dobrze odegranych. Odstawiasz pusty kubek i zbliżasz dłoń by dotknąć mnie. Nawet nie umiesz sobie wyobrazić, jak teraz łaknę cię. Wtulamy się w siebie, ciepło twego ciała odwodzi myśli od zła tego świata. Z tobą mogę poczuć nawet w zimie, ciepły podmuch lata. I trwamy tak sekundkę, może dwie, gdy rozstań przyszedł czas. Ja muszę wracać do domu znów, ileż jeszcze takich tras? Brak ciebie jest gorszy od każdego znanego mi cierpienia. Kocham w tobie wszystko, lecz nienawidzę, gdy mi mówisz "Do widzenia."

Philips123

opublikował opowiadanie w kategorii poezja i miłosne, użył 547 słów i 3033 znaków, zaktualizował 12 wrz 2017.

1 komentarz

 
  • Ewelina31

    Hej! I u ciebie są rymy czasownikowe. Na przekór twoim słowom, mnie się podobalło co napisałeś. Tylko szkoda, że pisałeś jednym ciągiem. I tak łapka ;)

    8 cze 2018